Wszyscy znamy olej z nasion ogórecznika – Oleum Boraginis, który jest w sprzedaży w sklepach zielarskich, ze zdrową żywnością i w aptekach, ponadto w niektórych sklepach spożywczych. Olej ogórecznikowy jest bogaty w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, czyli witaminę F. Olej ten zawiera ok. 30-40% kwasu linolowego, 18-25% kwasu linolenowego (gamma) i ok. 15-20% kwasu oleinowego. Zażywany doustnie w dawce przynajmniej kliku gram dziennie działa przeciwzapalnie, przeciwalergicznie, zmniejsza agregację krwinek i ryzyko wystąpienia zakrzepów, obniża poziom cholesterolu we krwi, pobudza regenerację skóry i błon śluzowych, przyśpiesza gojenie owrzodzeń, łagodzi objawy trądziku i łuszczycy, ponadto obniża ciśnienie tętnicze krwi i hamuje rozwój miażdżycy. Oleje z ogórecznika nadaje się do pielęgnacji skóry suchej i wrażliwej, z wypryskami, ponadto skóry trądzikowej i nadmiernie skeratynizowanej. Korzystnie działa przy cukrzycy, atopowym zapaleniu skóry i w chorobie wieńcowej, ponadto przy zapaleniu gruczołu krokowego, jajników i pochwy. Poprawia stan włosów i paznokci, szczególnie przy niedoborze witaminy F.
W dawnej medycynie stosowano ziele ogórecznika – Herba Boraginis, zbierane w czasie kwitnienia i owocowania. Ogórecznik lekarski (ang. Borage) – Borago (dawniej Borrago) officinalis Linne należy do rodziny szorstkolistnych – Boraginaceae = Borragineae. Jest uprawiany w ogrodach jako roślina pokarmowa, lecznicza i ozdobna.
Młode listki używano do sałatek, mieszano z oliwką, ponadto przygotowywano po zmieleniu lub posiekaniu podobnie jak szpinak. Najpierw przysmażano cebulkę, następnie dodawano siekane liście ogórecznika, duszono 15-20 minut z niewielką ilością wody i oliwy, wreszcie dodawano przyprawy (polecam czubrycę, cząber, bazylię, tymianek lub zioła prowansalskie, wreszcie pieprz, ziele angielskie), czosnek, pół kostki rosołku na 500 g ogórecznika, śmietankę z mąką orkiszową, po kilu minutach od zagęszczenia odstawiano i podawano do mięsa i ryby.
Ziele ogórecznika suszono w przewiewnym miejscu i stosowano do przyrządzania naparu lub odwaru. Odwar jest bogaty w krzemionkę i podawano przy gruźlicy, zapaleniu płuc, osłabieniu naczyń krwionośnych, chorobie wrzodowej. Napar i odwar z ziela działa moczopędnie i odtruwająco, żółciopędnie, odżywczo. W XIX wieku ogórecznik uważano za środek uspokajający. Podawano przy histerii, hipochondrii, kołataniu serca. 1 łyżkę ziela zalać wrzącą wodą, parzyć 20-30 minut, przecedzić, pić 2-3 razy dziennie po 1 szklance; przy nieżycie układu oddechowego 4 razy dziennie po 1 szklance, najlepiej odwar (pogotować 5-8 minut).
Świeże ziele i sok z ogórecznika nadają się do maseczek odmładzających, odżywczych i nawilżających dla skóry. Sok usuwa stany zapalne i pobudza regenerację naskórka. Papka z ziela przyspiesza gojenie ran, oparzeń, wyprysków, odleżyn. Maść sporządzona ze świeżego ziela ogórecznika (ziele rozcierać z masłem lub tranem na papkę, przechowywać w lodówce) dobra do leczenia wyprysków i ran. Okłady z naparu, świeżego roztartego ziela i soku zmniejszają obrzęk po urazach mechanicznych.
Ziele ogórecznika jest bogate w śluzy (20-30%), garbniki (3-5%), saponiny, alkaloidy pirolizydynowe (likopsamina, intermedyna), allantoinę (0,5-1%), sole mineralne (krzem 1,5-2,2%, wapń, potas, azotan potasu 3%), witaminy, kwasy organiczne (kwas jabłkowy, mlekowy, octowy), cholinę, kwasy tłuszczowe (9,1%), bornezytol (fitosterol), związki cyjanogenne (15 mg HCN/kg), tokoferole. Śluzy zbudowane są z arabinozy, glukozy i galaktozy.
Borago officinalis L., Swarzędz, czerwiec 2008 r.
Stan mojego ducha wpłynął na pominięcie całej serii opisanych przez pana Henryka roślin „na zatwardzenie” i powrót z komentarzem do rośliny „na rozweselenie”. Taką bowiem rośliną był w dawnym zielarstwie ogórecznik. Leipziger Drogennkunde – dzieło powstałe w saskim klasztorze około 1435 roku wymienia tę roślinę. Jest to zioło które jest użyteczne: „…takoż owym, co w omdlenie łacno wpadają i melancholikom…” i dalej możemy przeczytać, że: „ogórecznik winem zalać i pić, a człowiek wesół będzie i serce się jego pokrzepi”. W różnych księgach zielarskich pełno jest opowieści o ziołach poprawiających nastrój. Około roku 1000 słynny Awicenna zalecał np. melisę „aby rozweselić serce”, XVII wieczny zielarz Nicholas Culpeper polecał przeciw melancholii serdecznik itd. Od wieków zioła pomagały ludziom stawić czoła problemom psychologicznym, emocjonalnym, pomagając przezwyciężyć lęk, depresję, niepokój. Zielarze uznawali (już od starożytności), iż zwracać należy uwagę na potrzeby ciała, umysłu i ducha równocześnie. Takie podejście było może nawet wyraźniejsze w medycynie wschodniej. Problemy na poziomie emocji traktowane są tam jako prawdopodobna przyczyna chorób fizycznych, a zioła mają za zadanie wzmocnić ośrodki duchowe(np. czakry). W dawnych zielnikach opisywano rośliny pomocne „dla tych co dużo wzdychają” (w tej liczbie ogórecznik). Dalej – takie które warto używać w różnych stanach ducha jak: lęk, strach, niepokój, smutek, samotność, poczucie odrzucenia, nerwowość, kołatanie serca, gniew, poczucie winy, poczucie pustki, ciemność duszy, rozpacz itp.
Działanie ziół na układ nerwowy jak mi się zdaje pozostaje nie do końca zbadane. Rośliny wpływają na umysł i uczucia w sposób, który zaledwie zaczynamy rozumieć. Upraszczając – za sprawność układu nerwowego odpowiadają rozliczne substancje chemiczne (neurohormony, neuroprzekaźniki itd.). Impulsy nerwowe z jednej komórki do drugiej przesyłane są przez synapsy. Rola różnych neurohormonów może być zakłócona przez nadmiar lub niedobór określonego przekaźnika, co z kolei zakłóca skomplikowane procesy chemiczne w mózgu. Ma to rzecz jasna wpływ na naszą psychikę, emocje. Niektóre ze związków chemicznych biorących w tym skomplikowanym procesie udzial poznano dość dobrze, inne nie. Wpływ na owe substancje mogą mieć przyjmowane zioła. Dla dzisiejszych zielarzy pomaganie ludziom w „przypadłościach nerwowych” nie jest prostsze niż dla kolegów po fachu przed wiekami. Czasem przydają się ustalenia nauki. Przykładem jest używanie dziurawca (hyperycyna) w depresji, czy kozłka lekarskiego – by wspomóc w zerwaniu z nałogiem alkoholowym (spowalnia on uszkodzenia komórek mózgu spowodowane nadmiarem alkoholu i wykazuje działanie uspakajające). Inne używanie ziół w „przypadłościach nerwowych” opierają się na wielowiekowej tradycji. Wg niej wspomniany kozłek lekarski sprawdza się w łagodzeniu strachu przed czymś, co ma się zdarzyć. Melisa to świetny lek na uczucie duszności i „nerwowości” bez konkretnej przyczyny. Owies dobrze sprawdza się przy wyczerpaniu, zamartwianiu się przyszłością. Męczennica (passiflora) dobrze znosi napięcie fizyczne; pomarańcza gorzka – napięcie psychiczne itd. Nawet jedną dysfunkcję na tle nerwowym inaczej leczą zielarze w zależności od jej przyczyny – np. problemy ze snem. Analogicznie do tego o czym wyżej – jeśli nie możemy zasnąć, bo ciągle myślimy o tym co nas czeka następnego dnia – pomoże nam waleriana. Jeśli nie możemy zasnąć po dniu pełnym wrażeń – pomoże nam owies. Jeżeli nie możemy zasnąć ze względu na gonitwę myśli bo wydarzenia mienione mieszają się z oczekiwanymi można połączyć nalewki lub zrobić mieszankę z obu ziół itd. Istotne jest powiązanie problemu człowieka z oczekiwanym efektem terapeutycznym. Może będę miał okazję w jakimś komentarzu to rozwinąć. Wracając jednak po tej nieco przydługiej dygresji do ogórecznika. Proste simplicja z omawianej rośliny (np. gotowane z nią wino) były używane w całej Europie do łagodzenia stanów lękowych, „odświeżania umysłu” , uznawano je i ceniono za wybitne właściwości rozweselające („odejmujące wszelaki frasunek”). Również i nasi autorzy pisali o ogóreczniku – np. Spiczyński (1556 r.) podaje: „Borgowa wódka (czytaj – wódka z ogórecznikiem) serce posila i grubość krwie czyści, duchy serdeczne wyjaśnia, myśl dobrą czyni, sny groźne odejmuje, drżenie serca odejmuje ….” XVI wieczny zielarz John Gerard cytował stare przysłowie: „ego borago gaudia semper” (Ja ogórecznik zawsze daję odwagę). Współczesne badania przynoszą nowe fakty potwierdzające powyższą sentencję. Ogórecznik mianowicie działa pobudzająco na korę nadnerczy, wzmagając produkcję adrenaliny (hormon odpowiedzialny za mechanizm przetrwania określany skrótem „walcz lub uciekaj” – czyli mobilizujący organizm do działania w sytuacjach stresowych). Dlatego i dzisiaj zalecają zielarze omawianą roślinę jako środek łagodzący depresję, łagodnie uspakajający, a także – jako środek wzmacniający po kuracji steroidowej (picie 10 ml soku rośliny 3 razy dziennie lub tyleż nalewki również 3 razy dziennie). „Kariera” ziela ogórecznika została dość brutalnie po wiekach popularności przerwana. Sądzę, iż będzie to surowiec marginalizowany przez dzisiejszą medycynę. Pozycja omawianej rośliny (ziela) znacznie się pogorszyła po stwierdzeniu, że zawiera alkaloidy pirolizydynowe w ilości 0,004% (prócz wymienionych przez pana doktora – amabilinę, supinidynę). Alkaloidy pirolizydynowe można przyjmować w dawce dziennej nie większej niż 1 mg. Samo jednak stwierdzenie: „zawiera związki hepatotoksyczne i rakotwórcze” niesie określone konsekwencje (przykład żywokostu jest tu nader wymowny). Na zakończenie dla naszego zapracowanego pana doktora (który mam nadzieję, aż tak nie boi się owych nieszczęsnych alkaloidów – bez przekraczania bezpiecznej dawki rzecz jasna) podaję następujący cytat dotyczący ziela ogórecznika: „…swą skutecznością przywraca do życia …… i rozwesela nawet najbardziej zapracowanego naukowca ….” John Evelyn 1699 rok.
Może się mylę w obliczeniach, lecz 0,004% oznacza 0,004 g w 100 g. Czyli w 100 g ogórecznika znajdują się 4 mg alkaloidów. Zatem już 25 g ziela zawiera dawkę niebezpieczną. Trzy razy dziennie po 10 ml soku wyciśniętego z przynajmniej 5-krotnie większej ilości ziela daje nam dawkę daleko przekraczającą bezpieczne spożycie.
WIAM
Ja niestety ,po przeczytaniu ,że zawiera środki rakotwórcze {jeszcze wtedy nie czytałam Pana Henryka} wytępiłam go z ogródka,choć on się nie daje i rozsiewa .Pokocham go na nowo
Podziwiam pana Romana. Praca, działka i dodatkowo bogate w wiedzę komentarze. Pan doktor napisał 29 linijek i trochę, a pan Roman 49 i trochę 😉 I to informacje które jak mniemam w pewnym zakresie musiał wyszukać. Mi tam bo bieganiu po polach i czasu i chęci nie staje 😉 Ja z ogórecznikiem kontaktu jak na razie nie miałem jako, że to roślina uprawna, a nie leśno-łakowo-polna. Myślę, że zimą i ja dodam swoje trzy grosze. Praktycznie może za kilka dni, jak dobrze pójdzie będę miał praktycznie wszystkie ważne publikacje na temat zielarstwa jakie ukazały się w Polsce od 1900 roku do 2005. Teraz przerzucam się na książki rosyjskie 😉 Chciałem kupić fajną 2 tomową książkę na Mołotoku /odpowiednik Allegro/ ale Rosjanin jak usłyszał, że trzeba wysłać za granicę, to po prostu zdębiał. Widać tam od czasu Stalina i jego następców niewiele się zmieniło. W księgarnach rosyjskich też trudno się dogadać. Ale ale 😉 ale znalazłem księgarnie na Łotwie czyli kraju UE która ma większość nowych książek rosyjskich. Trzeba tylko pilnować bo jak zdążyłem zauważyć idą jak świeże bułeczki. I nie ma się bardzo czemu dziwić jak rosyjskie książki są po 1-5 łatów czyli 5-25 zł.
W internecie są do sciągnięcia rosyjskie książki Rima Achmedowa Odoleń-trawa i Rastienija – twoi drugi i niedrugi. Ich zawartość, a chyba prawie cała druga jest na stronie http://travoved.ru. Pierwsza książka to w zasadzie zbiór posortowanych gawęd o przygodach autora z różnymi przypadłościami. Wczoraj przy tym zasnęłam 🙂
Bardzo dziękuję za miłe słowo. Ja też Pana podziwiam – za piękne zbiory ziół. Wiem teraz do kogo się uśmiechnąć, kiedy będę szukał informacji z książki której nie mam w swoim zbiorze. Pozdrawiam.
[…] działa przeciwzapalnie, przeciwalergicznie, obniża poziom cholesterolu we krwi. Więcej tutaj. Olejek z ogórecznika kupisz ze zniżką 10% na hasło „ziołowa wyspa” tutaj do 17 […]