Archiwa

luty 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
2425262728  

Archiwa

św. Hildegarda o tataraku i trzmielinie

Na wielu swoich stronkach wspominam św. Hildegardę, która żyła w latach 1098-1179 i jest autorką cennych dzieł z zakresu przyrody, teologii i medycyny. Przypisywano jej dar uzdrawiania, a także przepowiadania przyszłości. Zajmowała się przyrodolecznictwem (chorobę traktowała jako skutek zakłócenia równowagi między ciałem, duszą i duchem).

 święta Hildegarda z Bingen
Hildegarda z Bingen

Do najważniejszych należą dzieła z lat 1141-74, w których Hildegarda spisała swe wizje i objawienia: Scito vias Domini (= Scivias, apokaliptyczne, przedstawia całą historię zbawienia), Liber vitae meritorum (historia świata będąca kroniką walki między siłami dobra i zła), Liber divinorum operum simplicis hominis (podejmuje zagadnienia antropologiczne i kosmologiczne, koncentrując się na związku człowieka z kosmosem oraz przyszłych dziejach Kościoła, w tym koniec świata). Dzieła z zakresu medycyny i nauk ścisłych obejmują: Liber subtilitatum diversarum naturarum creaturarum (podstawy farmakologii i medycyny naturalnej z opisami rodzimej flory i fauny) oraz Causae et curae (zarys patologii i terapii).

św Hildegarda
Sankt Hildegardis von Bingen

Wg opisu Hildegardy tatarak jest afrodyzjakiem. Usuwa bladość skóry, pobudza trawienie, wzmacnia żołądek, leczy reumatyzm i artretyzm. Hildegarda zalecała tatarak w leczeniu schorzeń śledziony, układu moczowego i wątroby. Tatarak usuwa zaflegmienie układu oddechowego. Wzmacnia włosy.

Hildegarda nie pominęła również niedawno opisywanej  przeze mnie trzmieliny. Korę z trzmieliny zalecała w leczeniu puchliny wodnej. Korzeń trzemieliny natomiast do leczenia ran, hemoroidów i przepukliny.

5 komentarzy św. Hildegarda o tataraku i trzmielinie

  • Roman M.

    Jakiś czas temu w którym ze swoich komentarzy wyraziłem zdziwienie, że Hildegarda nie jest patronką zielarzy. Jednakowoż ponieważ jest patronką językoznawców tudzież przyrodników, żywię przekonanie, iż patronuje wysoko w niebiesiech Panu Henrykowi (znającemu przecie języki i zajmującemu się naukami przyrodniczymi). Nawet dzisiaj, wspomniana święta, często uchodzi za twórczynię naukowego przyrodoznawstwa i ludowego lecznictwa. Nie bez przyczyny zresztą. Życie klasztorne bowiem poświęciła nie tylko na modlitwy i medytacje, ale również na pracę naukową. Przez lata całe prowadziła badania i eksperymenty, obserwowała przyrodę, poznawała medycynę ludową itd. Zważywszy na to jaki jest dzisiejszy świat i ludzie, takie wsparcie w niebie na pewno Panu Henrykowi nie zaszkodzi. Tak sobie myślę, iż poznawanie ziół (obcowanie z nimi, zbieranie ich, sporządzanie lekarstw galenowych itd.) zawiera w sobie elementy mistyczne. Nie zaszkodzi więc słów dodać jeszcze kilka o tej benedyktyńskiej, średniowiecznej mistyczce.
    Dla świata nauk (szczególnie medycznych) św. Hildegarda poszła w zapomnienie na blisko 800 lat. Przypomniał i „odkurzył” jej dzieła i dokonania doktor G. Hertzka. Św. Hildegarda stworzyła cały system leczniczy obejmujący zarówno fizyczne jak i duchowe aspekty funkcjonowania człowieka. W systemie tym istotną rolę odgrywają rośliny. Pozytywne działanie niektórych opisanych i zalecanych przez mistyczkę środków leczniczych potwierdza dzisiejsza nauka. Wystarczy wspomnieć imbir czy orkisz. Szczególnie ten ostatni jest wielce wychwalany przez świętą, jako produkt o uniwersalnym wprost działaniu, skutecznie i szybko regulującym pracę całego organizmu. Jednym z podstawowych elementów leczenia wg św. Hildegardy było uzdrawianie ziołami, lekami roślinnymi, innymi substancjami naturalnymi (np. pierzgą i miodem – co jako wieloletni pszczelarz muszę odnotować). Najważniejszymi roślinami które zalecała mniszka były: cynamon, pieprz czarny i biały, przytulia, gorczyca, czosnek, rzepik, krwawnik, koper włoski, szałwia, mięta, rumianek, nagietek. Dzisiejszy renesans terapii wg receptur Hildegardy jest bardzo spektakularny. Według znawców medycyny naturalnej jej sposoby leczenia sprawdzają się w: dolegliwościach bólowych, migrenach, zawrotach głowy, zaburzeniach przemiany materii, otyłości, cukrzycy, zaburzeniach emocjonalnych, duchowych i psychicznych, nieprawidłowościach pracy serca i układu krążenia, stanach zapalnych, artretyzmie, chorobach układu kostnego, schorzeniach narządu wewnętrznych (wątroby, trzustki, nerek) itd.
    Czytając opisy zastosowania ziół leczniczych jakie stworzyła św. Hildegarda, można wg niektórych odnieść wrażenie przypadkowości czy chaosu. Na jedną chorobę święta zaleca często kilkadziesiąt roślin, zaś jedna roślina znajduje zastosowanie w kilkunastu schorzeniach. Przeciwnicy zielarstwa w wydaniu Hildegardy mogliby twierdzić, iż lecznicze „zalecenia stosowania określonej rośliny jest tu na chybi – trafił”. Ewentualne dobre działanie leków świętej w myśl tego można by uznać za „przypadkowe trafienie ziołem w chorobę”. Zwolennicy metod leczenia świętej dopatrują się w tym pozornym chaosie „kosmicznego porządku …”. Dla ścisłości należałoby dodać, że zioła to jeden tylko z elementów medycyny według św. Hildegardy. Prócz leczenia roślinami święta zalecała: nacierania, kąpiele, upusty krwi, okłady. Ważnym elementem była dieta (dostosowana do indywidualnych potrzeb chorego – np. rzepę zalecała na wzmocnienie, kapustę na oczyszczenie ustroju itd.). Inne istotne elementy leczenia to: modlitwa, głodówki lecznicze, różnego rodzaju kuracje regenerujące, powiększanie świadomości duchowej, słuchanie muzyki, taniec, pobudzanie zmysłów itd. Temu ostatniemu miały służyć między innymi piesze wędrówki podziwianie krajobrazów, przyglądanie się roślinom. Jeśli zatem zbieracie Państwo zioła i zachwycacie się widokiem np. dziurawca czy krwawnika, świadomie czy też nie, poddajecie się jednemu z elementów leczniczych świętej Hildegardy.

  • Wypraktykowałam, że medycyna ta działa i to skutecznie. Stosowałam niektóre przepisy i przekonałam się na własnej skórze, że warto zainteresować się tym tematem. Często zamawiam na http://ekozakupy24.pl niektóre produkty, czasami sama coś znajdę i tak oto spędzam wolny czas – dbam o zdrowie własne i moich bliskich. Polecam, szczególnie osobom, których często spotykają choroby!

  • Pan Roman, M wypowiada się cytuję „Życie klasztorne bowiem poświęciła nie tylko na modlitwy i medytacje, ale również na pracę naukową. Przez lata całe prowadziła badania i eksperymenty, obserwowała przyrodę, poznawała medycynę ludową itd.”. Proszę przeczytać co napisał o św. Hildegardzie wspomniany wyżej dr Hertzka. Otóż bardzo szczegółowo opracowane przez niego pisma tylko przypisują Św. Hildegardzie pracę naukową, czy praktykowanie jako lekarka. Tymczasem dane źródłowe tego absolutnie nie potwierdzają. Zresztą pozostawiona spuścizna w dziele „Podręcznik medycyny”, którego jedyny rękopis odnaleziono pod koniec XIX w bibliotece w Kopenhadze bardzo daleko wykracza poza średniowieczne rozumienie człowieka i znajomości leczniczej siły roślin. Nie było to dzieło zatem, jak dowodzi dr Hertzka, wynikiem naukowych dociekań, zebranej ówczesnej wiedzy, czy osobistej praktyki, a objawieniem uzyskanym na drodze duchowej. Gdyby nawet polemizować z tym stwierdzeniem to nie można zaprzeczyć niebywałej skuteczności medycyny hildegardowej potwierdzonej przez dziesiątki tysięcy wyleczeń z najbardziej przewlekłych schorzeń, dla których współczesna medycyna była bezradna. Konsekwencją uzyskiwanych wyników w ośrodku Allenbach nad jeziorem Bodeńskim, gdzie praktykował dr Hertzka jest niebywały renesans tej medycyny. Co mnie najbardziej zaskakuje to opis subtelności działania poszczególnych roślin i niebywałego kojarzenia w kuracjach leczniczych. Myślę, że pokoleń współczesnych badaczy nie wystarczy do zgłębienia mechanizmów leczniczych terapii zalecanych przez św. Hildegardę.

  • Roman M.

    Szanowny Panie Piotrze,

    Nie jestem historykiem medycyny, tym bardziej nie czuję się specjalistą od Średniowiecza (choć przyznać muszę, że bardzo okres ten lubię) a także od mistycyzmu. Osobiście znałem jednego, jak mi się wydaje, mistyka. Człowiek ów był również zakonnikiem. Znał wiele języków np. przetłumaczył z oryginału jakieś dzieło Awicenny, pisał poezję w języku łacińskim, komponował muzykę, opracował teoretycznie prototyp elektrowni wiatrowej, leczył chorych itd. itd. itd. Dla większości ludzi (również współbraci zakonnych) był jednak „dziwakiem, oderwanym od rzeczywistości”. Przywołuje wspomnienie śp. znajomego zakonnika nie bez przyczyny. Otóż wydaje mi się, że jest on dobrym przykładem świadczącym o tym, iż nawet święci czy mistycy żyją „tu i teraz”. Niezależnie od swoich wizji czy objawień (w które jedni wierzą, inni nie; niektórzy badacze widzą „źródło objawień Hildegardy” w napadach migreny) żyją w określonej epoce, środowisku, kraju, realiach, czy obcując z nauką swego czasu. Nie przeczę, iż dzieła św. Hildegardy to coś więcej niż zbiór wiedzy tamtej epoki. Nie polemizuję ze stwierdzeniem skuteczności niektórych terapii czy medykamentów jakie zaleca w pewnych chorobach. Sam czasem przygotowuję jakiś lek wedle jej recepty. Jej pogląd, że ciało, dusza oraz psychika stanowią nierozerwalną jedność jest mi bardzo bliski. Jednak w całości podtrzymuję to co napisałem “Życie klasztorne bowiem poświęciła nie tylko na modlitwy i medytacje, ale również na pracę naukową. Przez lata całe prowadziła badania i eksperymenty, obserwowała przyrodę, poznawała medycynę ludową itd.”. Nie trzeba danych źródłowych by wiedzieć, że Reguła św. Benedykta ze słynnym „módl się i pracuj”, rytm pracy zakonnej „lectio, meditatio i oratio” zakładały pracę również na rzecz chorych, opiekę nad nimi i leczenie. Trudno sobie wyobrazić, że Hildegarda nie leczyła chorych, nie obserwowała przyrody, nie prowadziła badań naukowych i obserwacji a w końcu była oderwana od wiedzy (również medycznej) swojej epoki. „ (…) Klasztory ze swymi uprawami ziół i aptekami były w średniowieczu pierwszymi miejscami pomocy medycznej. Kolejne pokolenia mnichów i mniszek przekazywały następcom zgromadzoną wiedzę, a pacjenci – z daleka i z bliska – ciągnęli do nich, oczekując pomocy. Zwłaszcza klasztory benedyktyńskie poczytywały za swoje zadanie udzielanie pomocy nie tylko braciom i siostrom zakonnym, ale także osobom przychodzącym z zewnątrz. W tradycję tę wpisuje się także Hildegarda, z wielką pasją oddająca się studiom przyrodniczym i medycznym. Uważnie przygląda się naturze i spisuje kolejne wiadomości i doświadczenia (…).” Wystarczy przeczytać choćby fragmenty jej prac by wiedzieć, iż są one pełne „poglądów naukowych” tamtych czasów (co wcale nie musi stać w sprzeczności z innym, „pozanaukowym” opisem rzeczywistości). Ile w poglądach medycznych św. Hildegardy jest ze „źródeł objawienia uzyskanych na drodze duchowej” a ile wynika ze zdobytej wiedzy – nie mi rozstrzygać ( nie jestem historykiem, mistykiem i daleko mi do duchowości św. Hildegardy). Zgadzam się za to z tym, że spuścizna tej św. wykracza poza Średniowiecze. Zachęcam przy okazji wszystkich Państwa, studiujących pracowicie strony naszego nieocenionego p. Henryka, do posłuchania jej pieśni religijnych, które sama Hildegarda określała „symphonia harmoniae celestium revelationem” co oznacza mniej więcej „muzyczne przekłady harmonii niebios”. Słuchanie jej utworów muzycznych czasem sprawia, że mój „ogląd rzeczywistości” jest trochę bardziej „duchowy” i przybliża mnie to, jak sądzę, do harmonii niebios. Pozdrawiam

  • Basia

    A z innej strony, to sama historia stosowania tataraku jest ciekawa.

    Tradycja nasza twierdzi, że jest to roślina zawleczona do nas przez najazdy tatarskie. Nawet w Wikipedii jest napisane, że kawałki kłącza tataraku mogły być trzymane w bukłakach na wodę dla aromatu i utrzymania świeżości.
    Z drugiej strony to była jedna z roślin uprawianych w ogrodach klasztornych. Uważa się, że tatarak do Skandynawii przywieźli zakonnicy, a św. Hildegarda żyła przed najazdami tatarskimi. Według Wikipedii, tatarak jako roślina lecznicza, był opisywany przez klasyków starożytnej medycyny śródziemnomorskiej.

    Jaki z tego wniosek? Chyba jednak tatarak był dobrze znany w Europie przed najazdami tatarskimi.

    Pozdrowienia 🙂

Leave a Reply