Chyba wszyscy zetknęli się z kompotem z rabarbaru. Albo pijali kompocik rabarbarowy w domu, albo w przedszkolu lub w szkolnej stołówce. Oczywiście ten szkolno-stołówkowy lub kolonijny kompocik miał pełno farfocli z rozgotowanych pędów rabarbaru, czasem był niedosłodzony, no ale trudno, z braku innych napojów piliśmy właśnie taki. Tymczasem kompocik z rabarbaru oraz wywar z korzenia tej rośliny powinny pić młode dziewczęta cierpiące na trądzik i łojotok skóry, kobiety z niedoborem estrogenów lub nadmiarem androgenów, wreszcie kobiety przekwitające, kiedy to poziom estrogenów spada, przyczyniając się do powstania nieprzyjemnych objawów (okresu klimakterium). Mężczyźni cierpiący na przerost gruczołu krokowego również mogą pić wyciągi z rabarbaru. Natomiast nie jest wskazane nadmierne ich podawanie dorastającym chłopcom oraz mężczyznom o niskim poziomie testosteronu. Oczywiście nie szkodzi kompocik wypity od czasu do czasu, bez przesady, ale spożywanie go długotrwałe, podobnie jak spożywanie nadmierne brukselki obniża poziom męskich hormonów i nasila cechy płciowe żeńskie. Zresztą sprawa brukselki spożywanej przez chłopców z braku innego pożywienia jest znana historii medycyny, bowiem prowadziła ona do zaniku męskich cech płciowych. Dlatego panowie, ostrożnie z brukselką!
Silne właściwości estrogenne wykazuje składnik rabarbaru – ropontycyna (stylben; ok. 1%). Oficjalnym surowcem farmaceutycznym jest korzeń rzewienia ogrodowego (rabarbaru) – Rheum rhaponticum L., z rodziny rdestowatych – Polygonaceae. Do celów leczniczych polecam wywar z korzeni rabarbaru (1 łyżka na 1 szklankę wody; zagotować, odstawić na 40 minut, przecedzić) w dawce 100-120 ml 2 razy dziennie.
Składnikami aktywnymi rzewienia są także antranoidy (2-12%), garbniki (5-10%), flawonoidy (ok.3%). Do antranoidów należą: chryzofanol, emodyna, aloe-emodyna, fiscjon, reina.
W użyciu są ogonki liściowe (środek spożywczy i leczniczy, wzmacniający, estrogenny, moczopędny, „czyszczący krew”) oraz korzeń, a właściwie kłącze z korzeniami (przeciwzapalne, ściagające, żółciopędne, trawienne, moczopędne, odtruwające, estregnne, antyandrogenne; w dużych dawkach przeczyszczające).
Podobne właściwości posiada również gatunek rzewień dłoniasty – Rheum palmatum L. oraz rzewień lekarski – Rheum officinale Baill., a także odmiany uprawne: Rheum rhabarbarum, Rheum emodi, Rheum webbianum, bogate w szczawiany nadające im ciekawy kwaskowaty smak.
Rzewień jest objęty między innymi przez Farmakopeę Polską I (Radix Rhei, Rheum officinale), II (Rhizoma Rhei), IV (Radix et Rhizoma Rhei) i VI. Jest też w Farmakopei Pruskiej – Pharmacopoea Borrussica editio sexta, z 1846 r. (Radix Rhei).
Korzeń rzewienia w zależności od dawki działa ściągająco i przeciwbiegunkowo lub też przeczyszczająco. W dawce do 300 mg działa ściągająco, hamuje nieżyt przewodu pokarmowego, poprawia trawienie. W dawce ponad 2 g działa przeczyszczająco. Sproszkowany korzeń można zażywać doustnie bezpośrednio, dobrze popić lub zaparzać w wodzie.
W sklepach zielarskich można kupić korzeń rzewienia. Dostępne sa też gotowe preparaty zawierające sproszkowany korzeń lub wyciąg z korzenia rzewienia.
Rabarbar (Rheum, rzewień); 23 marzec 2008, Wolsztyn
Do celów leczniczych wybierajcie w sklepach ogonki rabarbaru barwy czerwonej, mają one więcej składników czynnych niż te zielone.
Liście podobno są trujące? Ale kury bardzo je lubią.
Czy można prosić o więcej informacji na temat rabarbaru???. Poza tym, że jest ziołem jest też popularny jako po prostu produkt spożywczy. Czy w ciąży jest jakaś ilość jego łodyg którą można bezpiecznie zjeść w formie ciasta czy wypić w postaci kompotu. Będę wdzięczna za odpowiedź.
Jak to jest z tą brukselką ?
Doktor pisze tak cytuję
„Zresztą sprawa brukselki spożywanej przez chłopców z braku innego pożywienia jest znana historii medycyny, bowiem prowadziła ona do zaniku męskich cech płciowych. Dlatego panowie, ostrożnie z brukselką!”
Ja zaś znalazłem stronę na której piszę autor tak
Brokuły, kalafior, brukselka i kapusta powinny być włączone do diety każdego mężczyzny ze względu na fakt, że stanowią źródło związku o nazwie indol-3-karbinol. Jest to naturalny bloker, który hamuje przekształcanie się testosteronu w estrogen, który jest hormonem kobiecym. W znikomych ilościach jest produkowany także przez męski organizm, ale jego podwyższony poziom może prowadzić do obniżenia libido, spadku płodności i dobrego samopoczucia, w skrajnych przypadkach do chorób takich, jak ginekomastia.
https://www.budujmase.pl/diety/6486-6-potraw-ktore-wplywaja-na-wzrost-poziomu-testosteronu.html
Niestety to są głupoty. Pan powinien wiedzieć, że rośliny zawierające brassicasterol i glukozynolaty w wiekszych ilościach hamują czynności tarczycy i działają estrogennie. Nawet u zwierząt spostrzegano zaniki spermatogenezy, które najadły się Cruciferae = Brassicaceae.
To mnie też zaintrygowało ani słowa o hamowaniu pracy tarczycy przez glukozynolaty. Tak to jest jak ktoś patrzy na produkty czy zioła przez pryzmat jednego związku tu indol-3-karbinolu. Znajdzie jakieś pojedyncze badanie i potem na bazie tego wyciąga nie uprawnione wnioski. Tak niestety czyni wielu. Działanie zioła to działanie wpadkowe, a nie działanie jednego związku. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mit jaki ten ktoś stworzył czyli budujmase.pl, krąży już w sieci.
Okropne są takie badania, uważam je za bezsensowne. Coraz więcej jest takich publikacji azjatyckich i afrykańskich, dla zdobywania stopni naukowych i poprawy parametrów w bazach naukowych. Coraz bardziej zaczynam we wszystko wątpić. Wszystko jest względne i wszystko można obalić lub udowodnić, zależnie od potrzeby.
Niestety coraz bardziej umacniam się w przekonaniu, że stara wiedza jest wartościowa, kiedy jeszcze koncerny i interesy pewnych grup nie miały takiego znaczenia jak obecnie, a właściwie licząc lata po 1970 roku.
Ja bym odwrócił to co mawiają niektórzy wykładowcy studentom medycyny: „prace przed 70 rokiem XX wieku to bajki, nowe publikacje mają znać lekarze i je uważać za wyrocznię oraz prawdziwą naukową wiedzę”. Ja to odwracam: większość prac po 70 roku XX wieku to prace sponsorowane, obarczone dużym błędem, nie sprawdzone w praktyce, niezbyt stabilne, na których wyniki wpływały i wpływają określone firmy i potrzeby komercyjne oraz interesy wybranych grup ludzi, w tym polityków.
Natomiast publikacje sprzed 70. roku XX wieku są najbardziej wiarygodne i najbardziej wartościowe. Stara wiedza medyczna jest pewna i sprawdzona w boju, tak uważam i już.
Wracając do tematu: Jak można wyniki uzyskane na pstrągach przenosić na człowieka. Dawka indolo-3-karbinolu stosowana dla myszy w badaniach wynosiła 250 mg/kg masy ciała, a to oznacza, że człowiek powinien spożyć 17500 mg tego związku, gdy waży 70 kg. Dla mnie nie jest odkryciem, że po zastosowaniu suplementów z indolo-3-krbinolem nastąpił wzrost substancji indolowych w wątrobie. Każdy biolog wie, że związki indolowe są metabolizowane przez mikroflorę jelit i nie ulegają wchłonięciu w złożonych strukturach. Są hydrolizowane. To tak jakbym miał wierzyć, że acetylocholina podana doustnie będzie działała podobnie jak po podaniu pozajelitowym. Wiadomo, ze grupa acetylowa „odpadnie” w toku trawienia i zostanie cholina… Zatem związki indolowe są metabolizowane do indolu, który obciąża wątrobę, jak każdy związek aminowy i pokrewny powstający w procesach dekarboksylacji aminokwasów, gnicia, fermentacji itd. Indol i pochodne powstają z aminokwasów pod wpływem bakterii i są odpowiedzialne za zapach kał (słynne gazy, aminy kałowe, np. kadaweryna, putrescyna, skatol… Istnieją badania, że po stosowaniu suplementów z indolo-3-karbinolu nie wykazano metabolitów istotnych w osoczu krwi. Są badania, które pokazują, że przy wysokich dawkach pojawia się indolometan i diindolometan, których dla przykładu przeżuwacze mają full w ustroju i jakoś na raki zapadają. Z kolei badania in vitro, no cóż, można i tak…, wtedy niemal wszystko działa przeciwnowotworowo, prawie każda roślina. Powiem tak: daj mi roślinę, a ja udowodnię in vitro, że hamuje kancerogenezę. Natomiast wiarygodne są dla mnie doniesienia niemieckojęzyczne, ze rozmaite związki z roślin krzyżowych Cruciferae = Brassicaceae działają chemoprewencyjnie w przewodzie pokarmowym, inaktywując pewne kancerogeny w obszarze jelit. Dużo jest takich składników pokarmowych cytoprotekcyjnych, zmniejszających ryzyko transformacji nowotworowej miejscowo. Zachowują swoje działanie tak długo, jak nie ulegną strawieniu. Niestety musimy pamiętać, że nasz przewód pokarmowy jest okrutny, wszystko chce strawić i rozłożyć do prostych substratów, aby je następnie wchłonąć i zbudować z nich własne metabolity oraz struktury organizmu. W przewodzie pokarmowym unieczynnieniu farmakologicznemu ulega większość substancji zawartych w pokarmie. Duża część związków w ogóle nie ulega resorpcji do krwi i limfy. Stąd nie można przenosić wyników badań in vitro lub ze zwierząt, którym podawano pozajelitowo wybrane substancje lub wyciągi roślinne.
Pozdrawiam
Henryk Rozanski
Panie Doktorze, Henryk Różański – w nadchodzącym Nowym 2019 Roku życzę wielu sukcesów zawodowych, radości i spełnienia marzeń, oczywiście zdrówka. Dziękuję za to,że dzięki Pana ogromnej wiedzy pokochałam zioła, poznaję ich działanie. Serdecznie pozdrawiam. Anna