Archiwa

wrzesień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  

Archiwa

Wiąz – Ulmus w praktycznej fitoterapii.

Rodzaj wiązUlmus należy do rodziny wiązowatych – Ulmaceae, rzędu Urticales, czyli pokrzywowców. Liczy około 30 gatunków. W Europie wiązy zostały mocno wyniszczone przez grzybową (drobnoworkowce – Microascales; w nowszych systemach cienkoszyjkowce Ophiostomatalaes) chorobę wiązów (holenderska choroba wiązów). Pasożytniczy grzyb nosi nazwę Ceratocystis ulmi (Graphium ulmi) i powoduje usychanie gałęzi, a potem całych drzew.

Do celów leczniczych stosuje się:

1. Wiąz szypułkowy, niem./szwajc. Flatter-Ulme; fr. Orme lisse; ital. Olmo biancoUlmus laevis Pallas = Ulmus effusa Wildenow, czyli limak – drzewo dorastające do 30 m wys. o szerokiej, cylindrycznej koronie. Młoda kora jasna, brązowoszara, gładka. Kora łuszczy się tafelkowato. Nasady pni są deskowato rozszerzone. Młode gałązki owłosione, starsze nagie. Pąki liściowe wydłużone, ostro zakończone, o łuskach ochronnych ciemno obrzeżonych, dwubarwne. Pąki kwiatowe jajowato-stożkowate. Liście eliptyczne lub odwrotnie jajowate, niesymetryczne u nasady. Blaszki liściowe od spodu miękko owłosione. Brzeg liści podwójnie piłkowany, ząbki duże, haczykowate. Liście dorastają do 12 cm długości. Kwiaty na długich szypułkach Kwitnie w marcu lub kwietniu. Okwiat 6-dzielny, pręcików 6-8; pylniki fioletowe. Owoc – skrzydlak długoszypułkowy z drobnym orzechem w środku, brzegiem orzęsiony. Owocuje w wieku 10-15 lat, a przy gęstych drzewostanach w wieku 30 lat. Owoce dojrzewają w maju-czerwcu. Drewno ciężkie, średnio-twarde, ale trwałe. W lekospisach często widnieje pod nazwą Ulmus pedunculata Fougeroux. W Polsce rozpowszechniony gatunek, na niżu i terenach podgórskich. W Szwajcarii rzadko występuje, sadzony, głównie w północno-zachodnich kantonach.

2. Wiąz pospolity, niem./szwajc. Feld-Ulme; fr. Orme champetre; ital. Olmo comuneUlmus carpinifolia Gleditsch = Ulmus campestris Linne = Ulmus minor Miller – drzewo dorastające do 30 m wys.; kora szara, u starych drzew poprzecznie i podłużnie spękana; gałązki cienkie, czerwonawo- lub żółtawobrązowe, nagie lub owłosione. Pąki jajowato-stożkowate, długości do 5 mm, nagie lub kutnerowate, szare lub czerwonawe; łuski o jaśniejszych brzegach. Liście szorstkie z wierzchu, omszone od spodu, długości 5-10 cm. Liście eliptyczne, u nasady klinowate, niesymetryczne, brzegiem pojedynczo lub podwójnie ząbkowane. Włoski od spodniej strony blaszki często gęściej umieszczone w kątach nerwów. Ogonki liściowe długości do 15, cm. Kwitnie w marcu lub kwietniu. Kwiaty na krótkich szypułkach; okwiat czerwony; pręcików 4 z czerwonymi pylnikami. Owoce skrzydlaki z orzechem umieszczonym bliżej wierzchołka skrzydełka; wycięcie skrzydełka sięga do orzecha. Owoce dojrzewają w czerwcu. Owocuje około 15-20 roku życia, a w drzewostanie ok. 30 roku życia. Owoce wydaje co 2-3 lata. Drewno wytrzymałe, mocne. W Polsce rozpowszechniony na całym obszarze. W Szwajcarii nie jest pospolity, rozproszony w południowych, zachodnich i północnych kantonach.

3. Wiąz gładkiUlmus glabra Hudson =Ulmus scabra Miller = Ulmus montana Stokes, wiąz górski, brzost – drzewo dorastające do 40 m wys., o szerokiej kopulastej, nieco pofałdowanej koronie. Kora młoda gładka i szara, po 20 latach staje się szara i łuszcząca się z pęknięciami. Na pniu często występują odrosty. Pędy ciemnoszare z twardymi włoskami. Liście duże, długości do 18 cm, o 14-20 parach nerwów (wiązek przewodzących bocznych), eliptyczne, w górnej części nierzadko klapowane, matowe, szorstkie z wierzchu, omszone od spodniej strony (białe włoski). Liście krótkoogonkowe, prawie siedzące. Ogonek liściowy ok 2-5 mm. Skrzydełka owoców omszone na wciętym końcu. Orzech umieszczony centralnie. Skrzydlaki odwrotnie jajowate. Owoce dojrzewają w czerwcu. Kwitnie w marcu lub kwietniu. Pąki liściowe tępo-stożkowate, ciemne, jednobarwne. Liście niesymetryczne. Kwiaty na bardzo krótkich szypułkach. zebrane w pęczki. Owocuje po 30 latach. Drewno odporne na czynniki mechaniczne i atmosferyczne. W Polsce częsty w górach i na pogórzu. Jest też rozproszony na niżu. W Szwajcarii pospolity gatunek wiązu.

4. Wiąz czerwony, wiąz śliski, ang. Slippery Elm, Red Elm – Ulmus fulva Michaux= Ulmus rubra Muhlenberg = Ulmus americana L. var. rubra Aiton = Ulmus crispa Willdenow – drzewo pochodzące z Ameryki Północnej.

5. Wiąz amerykański, ang. American elm, white elm, water elm – Ulmus americana Linne – drzewo występujące w Ameryce Północnej.

Surowcami leczniczymi pozyskiwanymi z wiązów są: liście, gałązki, kora, pączki, kwiaty – Folium, Frondes, Cortex, Gemmae et Flos Ulmi.

Dioscorides (40-90 r.) wykorzystywał właściwości ściągające ulistnionych gałązek, liści i kory wiązu. Polecał wyciągi z surowca przy złamaniach, chorobach skóry i nieżytach układu oddechowego.

Pietro Andrea Mattioli, czyli Petrus Andreas Matthiolus (1501-1577) opisał wiąz jako środek śluzowy, przyspieszający gojenie parchów, ran i owrzodzeń.

Adam Lonitzer (Lonicerus) żyjący w latach 1528-1586 polecał wyciąg z wiązu w leczeniu ran i złamań kości.

Christoph Wilhelm Friedrich Hufeland (1762-1836) propagował wiąz w leczeniu chorób skóry.

Hugo Paul Friedrich Schulz (1853-1932) zalecał wyciągi z wiązu przy przewlekłych wypryskach (eczema).

Wofgang Bohn opisał wiąz jako roślinę cenną w leczeniu chorób reumatycznych, gorączkowych, związanych z zaburzeniami gospodarki kwasem moczowym (dna moczanowa).

Dr Gerhard Madaus (1890-1942) podał, że w polskiej medycynie ludowej wiąz wykorzystywano do leczenia nieżytów jelit oraz czerwonki. W Austrii z kolei używano wiąz w leczeniu dny (podagry) i reumatyzmu. Przedstawił również doniesienia o właściwościach przeciwbiegunkowych, przeciwzapalnych, przeciwkrwotocznych, napotnych, moczopędnych, przeciwgorączkowych, przeciwwrzodowych, gojących i przeciwobrzękowych wiązu. Przetwory z wiązu mogą być stosowane przy zapaleniu macicy, pęcherza moczowego, zaflegmieniu dróg oddechowych, przy niestrawności i obrzękach. Lonicerus stosował liście, korę i gałązki. Matthiolus używał liście, korę i drewno. Bohn, Hufeland, czy Schulz wykorzystywali korę.

W XVIII i do połowy XIX wieku wiąz był surowcem oficjalnym w medycynie. Świadczy o tym choćby Farmakopea ParyskaPharmacopoea Parisiensis z 1758 r., w której dziale Simplicia znajdujemy z łatwością Ulmus campestris Teophrasti. Wiąz pospolityUlmus campestris Linne uwzględniła Farmakopea GenewskaPharmacopoea Genevensis z 1780 roku (surowiec Cortex medius, w dziale Materia medica). Farmakopea PruskaPharmacopoea Borussica z 1813 roku zawiera opis Cortex Ulmi interior (Ulmenrinde, Rüsterrinde) pochodzącą z Ulmus campestris et effusa (Cortex medius subfuscus, subacris, lamellis, tenuibus compositus). Jednakże nowsza Pharm. Borussica VII z 1862 roku już nie zawierała kory wiązu. Farmakopea HanowerskaPharmacopoea Hannoverana z 1819 roku objęła Cortex Ulmi interior (Ulmenrinde) z Ulmus campestris et effusa. Opis surowca identyczny jak w Farmakopei Pruskiej z 1813 roku. Zalecany wyciąg wodny przy podrażnieniach i jako środek moczopędny, przy czym przy przy diuretica jest znak ?. Jest wzmianka o zastosowaniu wyciągu wodnego przy przewlekłym rumieniu skóry oraz trądzie (Lepra Ichtyasi). Z tego względu, że Farmakopea Polska IPharmacopoeia Regni Poloniae z 1817 r. wzorowana była na Farmakopei Pruskiej z 1813 r., również uwzględnia Cortex Ulmi interior.

Doktor Fr. Oesterlen w dziele Handbuch der Heilmittellehre z 1861 roku opisał Cortex Ulmi (interior), Ulmen-, Rüsterrinde z gatunku Ulmus campestris et effusa, podając skład chemiczny: garbniki, gumy (Bassorin – basoryna – śluz, kleik; nazwa od nazwy Bassora gum; zawiera kwas tragakantowy i arabinogalaktany; kwas tragakantowy zawiera kwas galakturonowy, ksylozę, fukozę i galaktozę ), Ulmin (ulmina, podobna do huminy), żywice. Stosowany w leczeniu owrzodzeń i łagodzenia objawów świerzbu. Wyciąg z Ulmus fulva z Ameryki Północnej, bogaty w basorynę (śluzy) przydatny do nasączania tamponów domacicznych.

Prof. dr G.C. Wittstein w obszernym opracowaniu Handwörterbuch der Pharmakognosie des Pflanzenreichs z 1883 r. opisał Ulmenrinde – Cortex Ulmi interior s. pyramidalis z Ulmus campestris Willd. i Ulmus effusa Willd. Wg Rink’a kora zawiera 6,5% garbników, śluzy, gumy, żywice, kwas szczawiowy. Wg Davy kora zawiera do 3% garbników. Wyciągi wodne stosuje się zewnętrznie i wewnętrznie przy stanach zapalnych i wysypkach skórnych. Kolejny objęty opisem wiąz to Ulmenrinde amerikanische, Amerikanische Rüsterrinde – Ulmus americana L. z którego otrzymywana jest kora – Cortex Ulmi americanae o podobnym znaczeniu w lecznictwie jak z wiązu pospolitego i szypułkowego.

Henri Leclerc /1870-1955/  w Precis de Phytotherapie (1954 r.) i wcześniejszych publikacjach (przedwojennych) podał informacje o doskonałych właściwościach leczniczych maści sporządzonej z kory wiązu, która była przydatna w terapii przestarzałych wyprysków i stanów zapalnych.

Wiąz jako surowiec leczniczy nie został pominięty w dziele szwajcarsko-niemieckim Hagers Handbuch der Pharmazeutischen Praxis z 1902 r. Ulmus campestris L., Ulmus pedunculata Fougeroux (Ulmus effusa Willd.) oraz Ulmus fulva Michx. dostarczają korę, przy czym jest ważna informacja – Innenrinde, czyli należy pozyskiwać korę wewnętrzną, a nie tę zewnętrzną, suchą i odpadającą. Podobny istotny szczegół dotyczący kory zamieścił dr G. Madaus. Zresztą gdy uwzględnimy dane podane przez stare farmakopee (patrz wyżej) też wynika z nich, że należy odcinać (wyłuszczać) korę pośrednią lub wewnętrzną, a nie zewnętrzną. Wracając jednak do Hagers’a podam nazwy widniejące dla surowca: Cortex Ulmi interior, Innere Ulmen- oder Rüsterrinde, Ecorce d’orme, Elm, Slippery Elm Bark. Autorzy podają, ze surowiec był w Farmakopei Francuskiej (Pharm. Gall.) I i III. Spośród składników czynnych podane są dwa: śluzy i garbniki. Surowiec należy gotować dając 10-15 g kory na 200 g wody. Stosowany zewnętrznie i wewnętrznie. Nadaje się do płukanek, okładów (kataplazmy). Środek powlekający, przeciwzapalny, śluzowy, ściągający. Podano dwie formy leku: Extractum Ulmi corticis (składnik Extractum Digitalis alcoholicum w Pharm. Gall.; ponadto Mucilago Ulmi (kleik, śluz wiązowy). Również w nowszym wydaniu Hagers Handbuch der Pharmazeutischen Praxis…, z 1938 r. nie zabrakło wiązu – Ulmus. Uwzględniono Ulmus campestris L., Ulmus effusa Willd. i ich odmiany oraz Ulmus pubescens Walt., czyli Ulmus fulva Michx., czyli Red Elm (Red Elm Bark, Slippery, Indian Sweet Elm Bark. Wśród składników czynnych wymieniono śluzy, garbniki, gumy, substancje gorzkie i żywicę. Zastosowanie i preparaty podano te same, co w wydaniu wcześniejszym. Mucilago Ulmi było uwzględnione w Farmakopei Amerykańskiej VIII.

Sporo informacji na temat wiązu (Ulmus carpinifolia) podał dr Friedrich A. Bässler (1966 r.) w publikacji Heilpflanzen. Surowcem jest kora i gałązki. Wyciągi hamują biegunkę, krwawienia i śluzotoki. Pomocny przy reumatyzmie, dnie moczanowej, obrzękach wodnych, chronicznych wypryskach skórnych.

Z kolei w Lexikon der Arzneipflanzen und Drogen autorstwa K. Hiller’a i M. F. Melzig’a (2010 r.) znajdziemy szereg kolejnych cennych informacji. Ulmus carpinifolia zawiera w korze śluzy, garbniki (3%), flobafeny, goryczki i jest stosowany w medycynie ludowej jako środek rozmiękczający, śluzowy, a zarazem ściągający przy biegunkach, ponadto jako środek moczopędny. Ze świeżych kwiatów uzyskuje się esencję wg zasady dra Bacha. W homeopatii kora wiązu stosowana jest w leczeniu wyprysków skórnych i skrofulozy. Ulmus glabra ma podobne zastosowanie, przy czym kora i świeże młode gałązki są stosowane w homeopatii w leczeniu bólu rąk i stóp. Ulmus laevis zawiera w korze garbniki, katechiny (+), proantocyjanidyny, kwas chlorogenowy, fitosterole (beta-sitosterol) i śluzy. Surowiec przeciwbiegunkowy, cenny w leczeniu zaburzeń czynności przewodu pokarmowego, ponadto schorzeń skórnych. Ulmus rubra (Ulmus americana, Ulmus fulva) zawiera w korze śluzy i jest stosowany w leczeniu nieżytów żołądka i jelit, ponadto dny i reumatyzmu. Zewnętrznie w formie kataplazmów do leczenia owrzodzeń.

Szwajcarska zielarka, fitoterapeutka Maja Dal Cero, którą bardzo cenię, w publikacji Unsere Heilpflanzen (2009 r.) dużo miejsca poświęciła Ulme, czyli wiązom: Ulmus minor (Feld-Ulme) i Ulmus glabra (Berg-Ulme). Doustnie stosuje się wyciąg wodny z kory przy biegunkach, a zewnętrznie do okładów, płukanek, przemywań przy ranach, hemoroidach, stanach zapalnych skóry, gardła i jamy ustnej.

Dr Graham Pinn (Herbal Medicine, 2003 r.) zaliczył Slippery elm bark (czyli korę czerwonego wiązu) do środków, które absorbują, powlekają i mogą utrudniać wchłanianie niektórych substancji z jelit do krwi. Oczywiście jest to korzystne, jeśli cierpimy na zakażenia i nieżyt jelit, zatrucie pokarmowe, kiedy to jady bakteryjne, mikotoksyny, czy toksyny pokarmowe nie powinny przenikać do krwi i limfy. Jednakże nie należy popijać odwarem wiązowym leków, czy preparatów mineralno-witaminowych, bo to utrudni resorpcję tych substancji z jelit. Podobnie należy zwracać uwagę na mieszanki zawierające wiąz, bowiem śluzy i garbniki zawarte w korze, czy gałązkach mogą efektywnie znosić działanie innych ziół.

W tradycyjnej medycynie chińskiej stosowany jest gatunek wiąz wielkoowocowy (Large-fruited Elm) Ulmus macrocarpa Hance (Wuyi). Jest to zioło ciepłe, gorzkie i ostre. Działa na żołądek i śledzionę. Posiada właściwości przeciwpasożytnicze wobec glist i tasiemców, ponadto przeciwgrzybicze (wobec Tinea). Surowiec Ulmi fructus preaparatus stosuje się w dawce dziennej 3-9 g. Gotować 20 minut. W przypadku grzybicy stosować zewnętrznie do okładów. Przy parazytach wewnętrznych pić odwar na czczo.

Kora wiązu czerwonegoSlippery elm bark została opisana również w poważnym i cenionym podręczniku Pharmacognosy autorstwa W.C. Evans (2000 r.). Jest to surowiec śluzowy, bogaty w poliuronidy, zmiękczający, łagodzący, zaliczany do tej samej grupy co babka płesznik, prawoślaz, tragacantha (Astragalus gummifer), Sterculia urens (Karaya Gum), Acacia (Gum Arabic z Acacia senegal), guar gum (Cyamopsis tetragonolobus), Xanthan Gum (z Xanthomonas campestris, bakteria), czy nasiona pigwy – Cydonia oblonga (Quince seed).

Dr Hans W. Kothe (2006 r.) w pięknym opracowaniu 1000 Kräuter. Hailpflanzen von A-Z. Wirkstoffe und AnwendungUlmus minor zaleca przy świądzie skóry, ekzemach, dermatozach, czyrakach, hemoroidach i do leczenia zapalenia skóry. Ulmus rubra z kolei jest stosowany w leczeniu stanów zapalnych układu oddechowego, moczowego, pokarmowego, owrzodzeń, przeziębienia i gorączki. Zewnętrznie w leczeniu ropni.

Ja ze swojej strony podam, że wiązy rosnące w Polsce zawierają śluzy, fitosterole, garbniki, flawonoidy (rutyna, kwercetyna), lignany, garbniki i fenolokwasy. Kwiaty, gałązki, liście i pączki wiązu to surowce moczopędne, przeciwwysiękowe, łagodzące stany zapalne, zmniejszające obrzęk gruczołu krokowego. Korzystnie działają przy stanach zapalnych nerek, pęcherza moczowego, jajników i macicy. Przyspieszają regenerację nabłonków i tkanki łącznej.

Kora i gałązki wiązów hamują stan zapalny w obrębie przewodu pokarmowego, układu moczowego i płciowego. Łagodzą kaszel i stan zapalny dróg oddechowych. Poprawiają mikcję przy przeroście gruczołu krokowego. Polecam przy stanach zapalnych cewki moczowej, prostaty, pęcherza moczowego, żołądka i jelit. Zewnętrznie jako typowy środek gojący, lekko ściągający i przeciwświądowy.

Surowce rozdrobnione, suche lub świeże należy gotować na małym ogniu, powoli, 10-20 minut, po czym odstawić na 30 minut, przecedzić. Pić 1-2 szklanki dziennie. Przy chorobach zapalnych i zwyrodnieniowych stawów i kości 2 szklanki odwaru dziennie. Pączki rozdrobnione i kwiaty można zaparzać w mleku. Surowca na szklankę wody: od jednej do dwóch łyżek czubatych. Naparem z kwiatów, liści przemywać oczy, ponadto do okładów przy zapaleniu spojówek, powiek, naczyniówki i siatkówki.

W kosmetyce: odwar z gałązek lub kory wiązu do okładów i przemywań skóry atopowej, z wypryskami, łuszczycą, owrzodzeniami, przy suchości i podrażnieniu, po zabiegach w celu zmniejszenia obrzęku i zaczerwienienia. Toniki, kremy, serum zawierające wyciąg z kory, pączków lub gałązek wiązu sprawdziły się w leczeniu i pielęgnowaniu cery trądzikowej (trądzik różowaty). Zawartość mocnego wyciągu (kleiku) w kosmetykach od 5 do 15%.

 

2 komentarze Wiąz – Ulmus w praktycznej fitoterapii.

  • Roman M.

    Rzecz o: drwalu który podziwiał piękno drzew, wierzeniach pogańskich Prusów, drzewach, wiązie i Indianach cz. I.

    Kiedy przeczytałem po raz pierwszy powyższy artykuł p. Henryka ani przez myśl mi nie przeszło, że napiszę do niego komentarz. Post o wiązie jest (jak i wszystkie inne) bardzo dobry, dodatkowo obszerny, wyczerpujący i trudno byłoby dodać do niego coś sensownego. Niemniej kiedy dziś ponownie go czytałem przypomniał mi się mój przyjaciel, z zawodu drwal. Przy jego chałupce, w lesie, stała przez wiele lat prowadzona przeze mnie pasieka. Mój przyjaciel często kusił mnie propozycją wycieczki do lasu. Zawsze miał do pokazania jakąś ciekawostkę. Czasem dałem się namówić na spacer po lesie (zaniedbując tym samym prace pasieczne) aby zobaczyć a to gniazdo jakiegoś rzadkiego ptaka, a to tryskające źródełko z którego się można napić wody klękając na matce ziemi itp. Podczas tych leśnych wypadów prowadziliśmy na ogół ożywione dyskusje historyczne, polityczne czy ekonomiczne (o przyrodniczych nie wspomnę). Niemal na każdej wycieczce drwal zatrzymywał się nagle i zachwycał się jakimś napotkanym drzewem (na które zapewne sam bym nie zwrócił uwagi). Wyglądało to mniej więcej tak. Mój przyjaciel mówił: „… Herkus Monte dał Krzyżakom popalić. Prusowie mieli wtedy szansę aby się zjednoczyć…” i tu zawieszał głos, następnie wskazując gdzieś przed siebie i mawiał „Roman spójrz tylko, spójrz, jaka piękna sosna!” albo „Popatrz tam – jaki dostojny dąb!” lub też „Co za ciekawy wiąz!”, „Jaka śliczna lipa, wprost oczu nie można oderwać” itd. Ten zachwyt drwala nad pięknem drzew był szczery i autentyczny, choć może wydać się dziwny u kogoś kto żyje z tego, że drzewa wycina. Skoro już przywołałem Prusów mieszkających onegdaj w moich okolicach to i powiem, że drzewa w ich kulturze odgrywały ważną rolę. Według pruskich wierzeń każde drzewo mogło być miejscem przebywania duszy zmarłego przodka, bóstwa-opiekuna każdego żyjącego mieszkańca ziemi lub nawet siedzibą duszy człowieka, który miał się narodzić. Ponieważ jednak drewno było człowiekowi niezbędne, przed każdym wycięciem drzewa odmawiano modlitwę, prosząc mieszkającego w nim ducha, by zechciał wybaczyć i przenieść się do przedmiotu, który zostanie z wyciętego drzewa zrobiony. Jak wierzyli, siedzibą dusz zmarłych kobiet były lipy, a mężczyzn — dęby. Bywały także od tego odstępstwa i czasem dusze znajdowały schronienie w innych gatunkach drzew. Drzewa w których zamieszkała dusza, przybierały zwykle jakieś wyjątkowe kształty. Mogły to być dwa drzewa zrośnięte lub drzewo z pniem uformowanym w przedziwny sposób. W okresie pogańskim drzew takich w Prusach było bardzo dużo, lecz zostały w pierwszej kolejności wycięte przez Krzyżaków jako synonimy pogaństwa. Drzewa stare, zwłaszcza dęby i lipy, otaczano szczególną czcią jako świadków rzeczy dziejących się od niepamiętnych czasów. Jeszcze w XIII i w XIV wieku w kronikach krzyżackich znaleźć można notatki informujące, że Prusowie karczowali pnie drzew niechętnie, pozostawiając je w ziemi, mimo że przeszkadzały w orce. Przyczyną tego nie była tylko chęć zaoszczędzenia sobie trudu, jak sądzili kronikarze, lecz troska o zachowanie choć części „siedziby ducha” w miejscu, do którego przywykł. Takie opisy wierzeń pruskich odnajdujemy u wielu kronikarzy (m.in. u Piotr Duisburga). Drzewa nie wolno było bezmyślnie nacinać ani obdzierać z kory, nie wolno było dla zabawy łamać gałęzi, gdyż tak jak człowiek drzewo cierpiało, krwawiło z odniesionych ran i chorowało długo, aż do uschnięcia. Las, gdzie wyrosło drzewo o dziwnym kształcie, stawał się lasem świętym. Miejsca takie uznawano za przybytek dusz i aby im zapewnić spokój, otaczano specjalną czcią: „tak, że ani orać, ani łowić, ani drzew w tych lasach spuszczać nie śmieli”. Jeszcze w 1426 r. Michał, biskup sambijski, wobec szerzącego się coraz jawniej w jego diecezji pogaństwa, zmuszony był do wydania mandatu zabraniającego zebrań i uroczystości odbywanych w lasach i gajach. Prusowie nie wznosili swym bogom świątyń, ponieważ w ich przekonaniu świątynią była sama przyroda. Dlatego dla odprawiania stosownych obrzędów i modlitw lud gromadził się w świętych lasach, przy wiecznie płonących ogniach, pod świętymi drzewami. Przypomniawszy sobie zachwyt nad drzewami mojego przyjaciela drwala a także piękne wierzenia Prusów, poczułem potrzebę, by kilka jeszcze słów na temat drzew wypowiedzieć. Drzewa to rośliny wieloletnie o silnie zdrewniałym pędzie głównym (pień) i rozgałęziających się pędach bocznych (korona). Pędy przyrastają co roku na wysokość i grubość. Drzewa mogą żyć dziesiątki a nawet setki lat i dorastać do kilkudziesięciu metrów wysokości. Bohater artykułu p. Henryka wiąz pospolity, dla przykładu, dożywa 500 – 600 lat osiągając w tym czasie 30 – 40 m wysokości i do 1,5 metra średnicy. Spośród wielu form roślin zielnych drzewa osiągają największe rozmiary i pod wieloma względami odgrywają najważniejszą rolę w życiu człowieka. Pomijając już względy gospodarcze (materiał konstrukcyjny, budowlany, przemysłowy, opałowy itd.) należy stwierdzić, że dzięki nim Ziemia nadaje się do zamieszkania: decydują one bowiem w znacznym stopniu o klimacie, wydzielają tlen do atmosfery, chronią glebę przed erozją, podtrzymują obieg wody na naszej planecie, oczyszczają z pyłów, gazów, bakterii, niektóre wydzielają fitoncydy (substancje chemiczne szkodliwe dla owadów i bakterii patrz – „Fitoncydy i fitoaleksyny. Badania prof. B. Tokin’a” – H. Różański). Wpływają korzystnie na mikroklimat i łagodzą oddziaływanie wysokiej temperatury i wiatru, nawilżają też i jonizują powietrze. Na powierzchni liści zatrzymuje się kurz, pył radioaktywny i inne szkodliwe substancje. Liście zatrzymują też szkodliwe bakterie. Pomiary wykazały, że liczba bakterii w 1 milimetrze powietrza pobranego w parku miejskim jest 7 – 10 razy mniejsza niż w takiej samej ilości powietrza znad ruchliwej ulicy, znajdującej się w pobliżu.
    Drzewa odgrywały zawsze istotną rolę w różnych: kulturach, okresach historycznych jak i miejscach na Ziemi. Pliniusz w swojej „Historii naturalnej” pisał: „(…) Za najwyższy dar ziemi dla człowieka uchodziły drzewa i lasy. Drzewa dostarczały początkowo żywności, ich liście dawały miękkość jaskiniom, z ich łyka było ubranie. (…). Drzewa były świątyniami bóstw (…) najwyższe drzewo poświęcają bogu. (…) Pewne gatunki drzew są ciągle jeszcze uważane za poświęcone pewnym bóstwom(…)”. Starożytni oś świata – axis mundi wyobrażali sobie na kształt drzewa. W Raju trzech wielkich religii monoteistycznych rosło drzewo wiadomości dobrego i złego albo drzewo życia. Latona uklękła na łące, dotknęła świętego drzewa palmowego i urodziła Apolla i Artemidę. Budda również został urodzony pod świętym drzewem, którego gałązkę ściskała w dłoni królowa w czasie porodu. Pod figowcem (drzewem Bodhi) zaś doznał oświecenia i od tamtej pory drzewo Bodhi nazwane jest drzewem oświecenia.
    Słowianie wyobrażali sobie wszechświat jako ogromny rozłożysty dąb zwany Drzewem Świata. Na Syberii rysowano drzewo na bębnach szamanów (korona pień i korzenie – ważne symbole określające porządek wszechświata). Wg Jakutów w złotym pępku Ziemi rośnie drzewo o ośmiu gałęziach. Jest to wyobrażenie pierwotnego Raju. Tam narodził się człowiek który był żywiony mlekiem Kobiety wywodzącej się z pnia Drzewa. Pod postacią ogromnego wiecznie zielonego jesionu wyobrażali sobie wszechświat Wikingowie. W mitologii skandynawskiej bogowie Odyn Hoenir i Lodur z jesionu stworzyli mężczyznę – Askra, z wiązu kobietę – Embię. Piękne wierzenia dotyczące drzew mili Indianie. W wielu indiańskich mitach występuje pojecie Drzewa Świata. Poszczególne plemiona miały swoje legendy. Indianie Yankton, dla przykładu, wierzyli że pierwszy mężczyzna i pierwsza kobieta byli pierwotnie drzewami i rośli obok siebie, póki wąż nie przegryzł korzeni trzymających ich w ziemi, wynikiem czego umożliwił im poruszanie się. Indianie Mataco, Chamacoco, Mociovi powtarzali opowieść o gigantycznym drzewie, które kiedyś tworzyło pomost między Niebem a Ziemią. W wierzeniach Indian Toba drzew owocowe poruszały się kiedyś i na zawołanie człowieka przychodziły do niego, póki nie przytwierdził je do ziemi jakiś zły czarownik itd.
    Powróćmy do drzewa wiadomości dobrego i złego – do symbolu wiedzy, która przynosi cierpienie. Drzewo rosnące w biblijnym raju, którego owoców Bóg nie pozwolił spożywać Adamowi, to drzewo „poznania dobra i zła”. Przekraczając zakaz Boga Adam i Ewa utracili niewinność i nauczyli się rozróżniać dobre od złego, obciążając się odpowiedzialnością moralną za swoje uczynki. Przyjęte od wieków powiedzenie „jabłko Adama” pozwala sądzić, że drzewem tym była jabłoń domowa (Malus domestica), także Homer wspomina o jabłoniach w sadzie Odyseusza na Itace. Dla Sumerów (koniec IV – III tysiąclecia) p.n.e. drzewem rajskim miała być palma daktylowa, to właśnie drzewo życia, święte dla kolejnych kultur i cywilizacji, przyczyniło się do zasiedlenia pustyni. Dla Żydów drzewem biblijnym jest cedrat (cytron – Citrus medica) a ściślej jego odmaiana (C.m. lageniformis) nazywany „esrog” lub „ethrog” czyli jabłko rajskie. Za drzewo dobrego i złego używany był też banan właściwy nazywany też muzą, figą rajską lub błogosławioną. Wg legendy, olbrzymie jego liście miały służyć do okrycia nagości Adama i Ewy po popełnieniu przez nich grzechu pierworodnego – stąd nazwa Musa paradisiaca. Drzewo życia – to symbol życia i życiodajnych sił. W mitologicznym ogrodzie Hesperyd rosło drzewo rodzące złote jabłka, strzeżone przez smoka. Zdobycie jego owoców było 11 pracą Heraklesa, który po ich zjedzeniu odzyskał młodość i siły. W teologii chrześcijańskiej drzewo życia jest przeciwstawieniem drzewa wiadomości dobrego i złego, drzewem Krzyża Świętego oraz symbolem zbawienia.

  • Roman M.

    Rzecz o: drwalu który podziwiał piękno drzew, wierzeniach pogańskich Prusów, drzewach, wiązie i Indianach cz. II.

    Literatura etnograficzna pełna jest informacji o wierzeniach ludu związanych z drzewami. W wielu częściach Polski zanotowano opowieści o zabiciu człowieka i zamienieniu go w drzewo. Dusza człowieka czasem wydobywa się z grobu pod postacią drzewa właśnie. Na grobie ofiary wyrasta brzoza, jawor, jarzębina itd. Wierzono, że płynie w nim zamiast soków krew spoczywającego pod nim człowieka, która wypływa w przypadku zrąbania drzewa. Drzew samotnych (którym często przypisywano tego typu historie) nie wolno było ścinać (Moszyński 1967). Ślady, że drzewa mają dusze przetrwały w Polsce do XIX a nawet XX wieku. Drzewa mogły pomagać w chorobach i cierpieniach. Wiele ludów Europy wierzyło onegdaj, iż chorobę człowieka może przejąć drzewo któremu dzięki odpowiednim zabiegom można chorobę przekazać – „zagwoździć” lub „zabić klinem” czyli zatkać w pień (najlepiej gatunku znanego z szybkiego wzrostu np. wierzby). „(…) Sposobu tego stosują wszystkie ludy słowiańskie i germańskie, Litwini, Węgrzy, Cyganie i inne ludy” pisał znawca tematu na początku XX wieku. Można było też przemówić do drzewa i pozbyć się choroby wypowiadając odpowiednią formułkę np. „(…) weź moje bolenie, pod swoje korzenie (…)” czy „(…) Dzień dobry pani Sosno, przynoszę Ci mój gościec (…)” itp. Istnienie opowieści o tym, że drzewa żyją i czują jak człowiek, potwierdzają badania etnograficzne z różnych rejonów Polski. Drzewa starzeją się, zamierają, umierają jak ludzie (okolice Niska), drzewa w przekroju składają się od środka z kości i mięsa (okolice Dąbrowy Białostockiej) itd. itp. Wierzono nawet, że i zmora dręczy nie tylko ludzi ale też drzewa (Niemcy, Szwecja, Francja, Armenia). „(…) Ostatecznie obejmują swym uciskiem drzewa (…). Dąb od ucisków zmory schnie i drży nawet w pogodę, bez najmniejszego wietrzyku (…)”. By choć trochę nawiązać do tematyki artykułu p. Henryka.
    „W Europie wiązy zostały mocno wyniszczone przez grzybową (drobnoworkowce – Microascales; w nowszych systemach cienkoszyjkowce Ophiostomatalaes) chorobę wiązów (holenderska choroba wiązów). Pasożytniczy grzyb nosi nazwę Ceratocystis ulmi (Graphium ulmi) i powoduje usychanie gałęzi, a potem całych drzew” – możemy przeczytać powyżej. Choroba ta nazywana jest czasem grafitozą. Pojawiła się w Europie w pierwszej połowie XX wieku. Wtedy to wiązy europejskie zaczęły masowo wymierać (począwszy do Francji). Po raz pierwszy chorobę tę odnotowano w 1919 roku w Holandii. Za sprawą grzyba którego grzybnia rozwija się w komórkach naczyniowych drewna wiązy zaczynają chorować. Drzewo broniąc się, zatyka sobie naczynia, utrudniając tym samym dalsze rozprzestrzenianie się patogenu. Skutkiem ubocznym jest odcięcie dopływu wody i związków mineralnych do gałązek i korony, co w konsekwencji prowadzi do ich obumarcia. Nawet mój przyjaciel drwal nie robił wśród wiązów takiego spustoszenia jak rzeczony grzyb. Parafrazując więc znaną frazę „drzewa umierają stojąc” można by rzec „wiązy umierają stojąc”. Wiąz pospolity zarówno w starożytności jak i później cieszył się zawsze opinią drzewa dobrego, życzliwego ludziom. Medycyna ludowa różnych europejskich krajów korzystała z wiązu, o czym wspomina p. Henryk. We Włoszech i Francji soku liści wiązu używano do gojenia jątrzących się ran. Z kolei w polskiej medycynie ludowej wywarem z liści wiązu obmywano swędzące liszaje. W Anglii odwary z kory stosowano „przy gnilcu oraz grzybicach skóry, zaś okładów z papki używano do łagodzenia bólu reumatycznego i dnawego”. W homeopatii prócz wymienionego wyżej zastosowania – preparaty z wiązu poleca się przy bólach stawów dłoni i stóp. Tradycje medyczne Europy i Azji w użytkowaniu wiązu obszernie przedstawił doktor. Do plejady znamienitych nazwisk wymienionych w artykule dopisałbym jeszcze księdza Kluka (1739 – 1796) który pisał o wiązie: „ (…) Korę ludzie ubodzy w Norwegii mielą, i do mąki na chleb mieszają. Liście mogą być zdatne dla paszy dla bydła. Nasiona na paszę są różnym ptakom ulubione (…). Wodę z korzeniem gotowaną niektórzy zalecają na krwiotoki z płuc i macicy. Sok lipki z zielonej kory, leczy rany. Woda z korą wewnętrzną gotowana, ma być skuteczna w szkorbucie, i gdy usta gniją. Kora młoda rozcierana w wodzie wydaie niejaką flegmę, która leczy oparzeliny (…).”Przytoczyłem tu fragment działa Kluka nie bez przyczyny. Warto zwrócić uwagę na to, że i spożywczo wykorzystano wiąz. W Europie dawniej jadano liście, w Chinach jedzono surowe niedojrzałe owoce, w Skandynawii spożywano w okresach głodu podkorze (o czym wspomina jak widzimy Kluk). Jedzono je prosto z drzew lub suszono i mielono a następnie dodawano do mąki lub zup. W Ameryce Północnej Indianie używali miazgi wiązu (amerykańskiego) do wyrobu swego rodzaju kawy. Indianie Omaha gotowali miazgę tego gatunku z tłuszczem zwierzęcym. Skoro o Indianach mowa to słów kilka dodam na temat wykorzystywania różnych gatunki wiązów w Ameryce. Chippewa naparu z kory wiązu Ulmus fulva (wiąz czerwony) używali do płukania chorego gardła w przypadku bólu. W takich samych dolegliwościach mogli też podawać choremu do żucia wysuszony korzeń tego drzewa. Z włókiem kory wewnętrznej wiązu splatali sznury. Dla Indian Menominee drzewo to było źródłem lekarstw i włókna. W zapiskach kolonistów możemy odnaleźć informacje o tym, że herbatkę z wiązu czerwonego używały indiańskie kobiety w ciąży „dla spokoju”. Biali nauczyli się od Indian używania kory wiązu nie tylko w postaci rozgrzewających okładów ale i do produkcji dobrych domowych leków na gorączkę i biegunkę. Indianie z regionu Ozark używali wewnętrznej strony kory w przeziębieniach i wewnętrznych dolegliwościach a także często przy owrzodzeniach i opuchliznach. Kora wiązu amerykańskiego stosowana była przez Indian Potawatomi. Żuli oni też korę wiązu czerwonego by pozyskać okłady w przypadku zapalenia oczu. Dla Indian Menominee ten ostatnio wymieniony gatunek wiązu, był źródłem lekarstw i włókna – stosowali między innymi jego korę do leczenia zranień. Indianie Penobscot moczyli korę i pili wywar z wiązu amerykańskiego „na krwawienie z płuc”. Indianie Catawba używali kory wiązu czerwonego do jedzenia oraz robili z niego maść na reumatyzm. Maść tę robiono zeskrobując świeżą korę i mieszając ją ze smalcem i „niedźwiedzim korzeniem”. Indianie Mohegan moczyli korę wiązu amerykańskiego by leczyć kaszel i przeziębienia, zaś Houma mieszali korę tej odmiany wiązu z czerwonym dębem (o który pytał niedawno Bogdan) do leczenia dyzenterii. W dolinie Missouri Indianie używali wywaru „z kory wewnętrznej wiązu” jako środka przeczyszczającego. Z drewna Ulmus americana L (jak i innych gatunków) robiono moździerze i tłuczki służące do miażdżenia ziół na leki lub perfumy. Indianie Alabama gotowali korę wiązu czerwonego w wodzie, wraz z prochem strzelniczym, na lecznicze okłady poporodowe. Indianie Meskwaki nakładali „takie gorące okłady na obolałe miejsca”. Mieszali też to z innymi lekami. Z korzenia natomiast sporządzali herbatkę wspomagającą rodzenie, a z kory wiązu białego robili płyn leczący chore oczy. Przy pomocy wiązu zwalczali też ból zębów. Indianie Tarahumara robili m.in. z drewna wiązu swoje łuki itd. itd. itd. Jak można wnosić z zapisków, Indianie najczęściej używali wiązu amerykańskiego i czerwonego. Jednak wszystkie wiązy były użytkowane przez rdzennych mieszkańców Ameryki.
    Jak widzimy drzewa, z tak pięknie opisanym przez p. Henryka wiązem, mogą być niezwykle inspirujące zarówno kulturowo jak i medycznie.
    W judaizmie istnieje piękna modlitwa wypowiadana raz w roku zwana błogosławieństwem kwitnących drzew: „Błogosławiony jesteś Ty, Haszem, nasz Bóg, Król świata, za to że w świecie nie brakuje niczego, i żeś stworzył na nim dobre stworzenia i dobre drzewa, by korzystali z nich ludzie”. Pozdrawiam

Leave a Reply