Archiwa

grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  

Archiwa

Eleuthero – Eleutherococcus senticosus jako środek adaptogenny

W Polsce i za granicą są dostępne preparaty zawierające suchy i płynny wyciąg z korzeni i kłączy Eleutherococcus senticosus (Ruprecht & Maximowicz) Carl Maximowicz (=Acanthopanax senticosus Harms), z rodziny Araliaceae. Roślina występuje w Azji, głownie w części północno-wschodniej. Eleuthero jest uprawiane w Chinach i Rosji na skalę przemysłową. Ekstrakty są standaryzowane na zawartość euleuterozydów A-G i I-M. Korzenie zawierają od 0,6-0,9% eleuterozydów, a pędy od 0,6 do 1,5%. Eleuterozd A jest to sterol – daucosterol. Eleuterozyd B to fenylopropanoid syringina. Eleuterozyd B1 to glikozyd izofraxydyny (izofraksydyna-7-O-alfa-L-glukozyd), zwany również beta-kalikantozydem (beta-calicanthoside); eleuterozyd B2 ma charakter kumaryny; eleuterozyd B4 – (-)sesamin (sezamina); eleuterozyd D to glikozyd syringarezynolu ((-)-syringaresinol-di-O-beta-D-glucoside); eleuterozyd E, zwany również akantozydem D ma charakter lignanu. Eleuterozydy I-M są saponinami trójterpenowymi: eleuterozyd I to musenina B (mussenin B); eleuterozyd M to hederasaponina. Sentikozydy A-F są pochodnymi kwasu oleanolowego. Surowiec zawiera kwas kawowy, ester etylowy kwasu kawowego, aldehyd koniferylowy, alkohol synapilowy, beta-sitosterol, beta-karoten, witaminę E (tokoferole), cukrowce (galaktoza, arabinoza, beta-maltoza, alfa- i beta-glukoza, sukroza. Związki o nazwie eleutherans (eleuterany; nie mylić z eleuterozydami) obejmują polisacharydy.

Wyciągi z Elutherococcus (popularnie nazywany żeń-szeń syberyjski, Siberian Ginseng lub Eleuthero Ginseng) działają adaptogennie, czyli zwiększają odporność na niekorzystne czynniki środowiskowe (zwiększaj tolerancję organizmu na te czynniki) potęgując właściwości przystosowawcze organizmu do środowisk. Jest to szczególnie ważne w leczeniu dzieci mających problemy w szkole, przedszkolu w kontaktowaniu się z rówieśnikami, podatne na stresy, mające problemy w adaptacji. Preparaty takie warto podawać dzieciom z autyzmem, mającym tendencje do izolowania się od otoczenia, podatnym na stres wywołany czynnikami środowiskowymi. Eleuterokokkus wspomaga procesy uczenia się i zapamiętywania. Znosi depresję, lęki. Usuwa stres wywołany leczeniem sterydami (kortyzonem). Ochrania serce i wątrobę przed czynnikami stresowymi i toksycznymi. Eleuthero zasobny w fitosterole jest czynnikiem lipotropowym, regulującym przemiany tłuszczów, zapobiegający stłuszczeniu wątroby, nerek i serca. Ma właściwości odtruwające, przeciwzapalne, antyrodnikowe. Obniża poziom cukru we krwi. Wzmaga diurezę. Posiada aktywność ganadotropową i estrogenną. Obniża podwyższone ciśnienie krwi. U zdrowych osób może podnosić ciśnienie tętnicze krwi, dlatego oficjalnie jest przeciwwskazany przy nadciśnieniu.

W moich badaniach nie zaobserwowałem wpływu Eleutherococcus na ciśnienie krwi (przy dwumiesięcznym podawaniu leku po 0,8-1 g ekstraktu suchego 1 raz dziennie, rano).

Eleutherococcus podnosi zdolności adaptogenne (przystosowawcze) i zwiększa tolerancję na stres u zwierząt hodowlanych (moje badania).

Polisacharydy (eleuterany) mają właściwości immunostymulujące. Wyciągi z Eleuthero hamują rozwój nowotworów. Warto go podawać przy chorobie nowotworowej.

Wyciągi z Eleutherococcus dodawane są do kosmetyków. Mają one zwiększać odporność skóry na infekcje (immunostymulacja) oraz aktywować i nasilać zdolności adaptogenne i antystresowe skóry. Aktywność estrogenna Eleuthero niewątpliwie poprawia stan i wygląd skóry, blokuje szkodliwy wpływ androgenów na skórę i włosy. Zwiększa gładkość, elastyczność i wilgotność skóry. Zmniejsza objawy trądziku androgennego i ze stresu (w tym neurogenicznego). Zapobiega wypadaniu włosów (efekt antyandrogenny na skórę).

Eleutherococcus zwiększa wydolność fizyczną i psychiczną organizmu. Jest swoistym środkiem dopingującym.

Zalecam zażywanie 0,6-1 g ekstraktu suchego z Eleuthero rano, po jedzeniu, przez kilka miesięcy. Efekt widoczny jest po 1-2 tygodniach regularnego stosowania. Ważna jest jakość preparatu i standaryzacja ekstraktu na zawartość składników czynnych. Sporo suplementów na rynku jest wątpliwej jakości.

Polecam przy zmęczeniu, intensywnej pracy umysłowej i fizycznej, przy problemach z depresją, lękiem, przy zespołach stresowych, przy osłabieniu pamięci, w chorobach zakaźnych, przy obniżonej odporności organizmu na choroby, w chorobach skórnych na tle zaburzeń przemiany materii, neurologicznych; przy słabej diurezie.

Krojony surowiec można kupić za granicą (w Szwajcarii, drogerie), z którego sporządza się nalewki i napary, ponadto odwar.

1-2 łyżki surowca zalać 1 szklanką wrzącej wody; odstawić na 45 minut, przecedzić. Pić rano i w południe po 100-200 ml naparu.

Nalewka – Tinctura Eleuthero: 1 część zmielonego surowca zalać 3 częściami ciepłego alkoholu 40% lub mocnego wina czerwonego lub białego wytrawnego. Macerować w ciemnym miejscu przez 2 tygodnie, przecedzić. Kieliszek wypijać 1 raz dziennie, najlepiej rano lub w południe.

Nie stosować w ciąży z uwagi na wpływ na tolerancję immunologiczną macicy dla płodu i przenikanie przez łożysko.

45 komentarzy Eleuthero – Eleutherococcus senticosus jako środek adaptogenny

  • znakomity tekst, przejrzysty i kompetentny 🙂 Jedno co mi nie pasuje, to wielkosc dawki 1g ekstraktu suchego to jest okolo 5g ziela dziennie, podczas gdy zwykle spotykalem sie z dawkami 1g ziela na dobę. Ale przedział zawartości eleuterozydów w surowcu to tez bodaj 0,2 – 1,5%, wiec dawkowanie to też sprawa dość otwarta.

  • Roman M.

    Podobnie jak przedmówca, tekst uważam za znakomity. Roślina ciekawa i można uprawią ją w Polsce. W ubiegłym roku udało mi się zasadzić 2 krzaczki. W naszych warunkach krzewy dorastają ponoć do 1,5 metra. Nie jest to roślina wymagająca, przy przeciętnej pielęgnacji rośnie dobrze w normalnych ogrodowych warunkach. Surowiec można pozyskiwać po 3 – 4 latach uprawy. Amatorom egzotycznych roślin leczniczych radziłbym poszukać roślin w doniczkach. Eleuterokok kolczasty u nas najłatwiej rozmnożyć metodą sadzonkowania. Stosunkowo łatwo nabyć nasiona tej rośliny, ale wymagają one długiej stratyfikacji i nie zawsze dobrze kiełkują. Z roślin adaptogennych uprawiam w ogrodzie jeszcze: aralię, cytryńca, szczodraka, różeńca, witanię (w naszych warunkach klimatycznych – uprawiana jak roślina roczna), kosmaczka dzwonkowca. Zastanawiam się jak różni się skład chemiczny roślin uprawianych u nas od tych, rosnących w naturalnych rejonach ich występowania. Wiem, że prowadzono badania nad różeńcem górskim, szczodrakiem i witanią ospałą. Nic nie czytałem na temat składu chemicznego eleuterokoka kolczastego uprawianego w Polsce. Co do przeciwwskazań do przyjmowania preparatów z tej rośliny to w literaturze wymieniane są jeszcze: znaczne zmiany miażdżycowe w mięśniu sercowym i mózgu, nadpobudliwość nerwowa, bezsenność, stany gorączkowe. Nie zaleca się też przyjmowania rośliny osobom uczulonym na rośliny a rodziny Araliaceae (np. na bluszcz).
    Roman M.

  • ladna kolekcja 🙂 ja tez uprawiam sporo roslin 🙂 Z moich doswiadczen wynika, iz rosliny uprawiane pojedynczo, na dobrej ziemi i z pewna troska zawieraja wiecej substancji czynnych, niz ich odpowiedniki nawet ze znacznie bardziej naturalnych warunkow. Roznice sa czasami w przypadku metabolitow wtornych powstajacych pod wplywem znacznych ilosci swiatla i wysokiej temperatury, ale mozna rosliny troche postresowac. W przypadku roslin, ktorych surowcem jest korzen ma to jeszcze o tyle znaczenie, ze czesto (np. w przypadku zen-szenia) substancje czynne zawarte sa we wlosnikach i malych korzonkach, a glowny korzen to „spichlerz”.

  • gumppek

    Doktorze surowiec można kupić i u nas. Bez problemu. Kilka firm go oferuje. Otwartą sprawą jest jakość surowca – mam tu jednak wątpliwości.
    A co do dawki to doktorze 0,8-1 grama suchego ekstraktu ??? Chyba surowca ????
    Nie wiem skąd to założenie, że 1 g ekstraktu to 5 g surowca, jak twierdzi Magniczny Ogród.
    Dziwi mnie też podana dawka. Np żeń-szeń zazwyczaj ma w tabletce preparatu 100 mg ekstraktu. Bodymax ma 200 mg w tabletce przy dawkowaniu 1 tabletka dziennie. Lamer- Zarawska w swojej Fitoterapii podaje dawkę 2-3 g eleuterokoka. Samochowiec w swoim kompendium ziołolecznictwa nie podje dawki lecz wspomina, że w badaniach nad eleuterokokiem podawano od 2 do 16 ml wyciągu.
    Na przykład Lifeplan w swoim preparacie podaje iż zawiera on 600 mg eleuterokoka. I nie chodzi tu zapewnie o ekstrakt. Skąd ta u mnie pewność ? Otóż w przypadku żeń-szenia podano np 100 mg ekstraktu co odpowiada 6 000 czyli 6 g sproszkowanego surowca. Nie podanie takiej relacji w odniesieniu do eleuterokoka wskazuje na surowiec, a nie ekstrakt. Zakładając istnienie podobnych relacji u eleuterokoka, jak u żeń-szenia, dawałoby to 30 mg ekstraktu w tabletce. 1 gram ekstraktu to dawka aż 30 razy większa i 1,5 razy większa od tego co proponuje Lifeplan, tym bardziej że on podaje ilość surowca, a nie ekstraktu.
    Inną kontrowersyjną kwestią jest okres dopuszczalnego stosowania. Doktor podał kilka miesięcy. To znaczy 5-6, a może 8 ? Z tego co wyczytałem w literaturze zazwyczaj podaje się, iż adaptogeny winno się stosować do 3 miesięcy, po czym musi być przerwa. Jest to prawdopodobnie związane z kumulacją w organizmie związków aktywnych w nich zawartych. Podkreśla to też w przywołanej powyżej publikacji Lamer-Zarawska.
    I jeszcze jedna sprawa. Eleuterokok, a nadciśnienie. Zarawska pisze by preparatu nie podawać przy nadciśnieniu pond 180/90. Moja matka ma przypadłość która polega na osłabieniu pamięci i złym chodzeniu. To się pojawiło kilka miesięcy temu i ma tendencję do wzrostu Matka ma pewne tendencje do wzrostu ciśnienia, ale nie przekracza 160/80. Zazwyczaj jest to 130(140)/ 70(80). Właśnie dziś wróciła z badań w szpitalu, które w sumie nic nie wykazały. Krew w normie, tomografia też. Doppler wykazał zmiany w tętnicach szyjnych ale nie mające wpływu na przepływ krwi. Przed pójściem do szpitala podawałem jej różne mieszanki adaptogenów. Było ich kilka: ashwaganda, traganek, jiaogulan, brahmi /bacopa monieri/, żeń-szeń, różeniec, cytryniec. Łącznie ok. 1 ml. I nic się specjalnego nie działo. W momencie podania dodatkowo eleterokoka ciśnienie od razu skoczyło z 130(120)/70(80) na 150-160. Po odstawieniu eleuterokoka ciśnienie szybko wracało do poprzednich wielkości i znów jest 130/70. A i jeszcze jedno podawana dawka to nie więcej jak ½ ml wyciągu 1:4 może nieco więcej. Teraz zadaję sobie pytanie jaki byłby skutek podania 0,8 g suchego ekstraktu. Przepraszam doktorze za długość wpisu.

  • Szanowny Panie
    W obrocie handlowym znajduje się ekstrakt suchy z eletherococcus, który zawiera 0,8% eleuterozydów. Produkują go głównie w krajach Azji. Wszystko więc powinno być dla Pana jasne, skąd takie ilości polecam. Istnieją ekstrakty o wyższej koncentracji, spotkałem takie, ale ich cena nie jest do zaakceptowana w praktyce i są bardzo kłopotliwe dla technologa, okropnie higroskopijne (wymagają dodatku antyzbrylaczy, dyspersantów i skł. osuszających). Dlatego są stosowane do wyrobu nielicznych preparatów, bardzo kosztownych, w Polsce niedostępnych Wielu osobom wydaje się, że ekstrakt (po polsku wyciąg) to super koncentracja i zaczynaja autorzy niektórych publikacji teoretyzować (niestety często nie zetknęli się w życiu z praktyczną produkcją farmaceutyczną i suplementów). Najczęściej tak jednak nie jest, z przyczyn technologicznych. Codziennie ekstrahuję coś z roślin do badań, ale i do produkcji. Czysty ekstrakt po odparowaniu ma konsystencję tofii, jest lepki, przylega do ścianek kolby. Zwiedziłem chyba wszystkie największe ekstraktownie Europy i wiem z jakimi problemi się borykają. Producent ekstraktu musi go znów rozpuścić i nanieść na nośnik, a to wiąże się z ponownym obniżeniem koncentracji (albo w trakcie odparowywania nanieśc na nośnik – rozpyłówka, czasem poddać granulacji). Potem jeszcze dalsze ogniwa, tj. firmy pakujące ekstrakt do kapsułek (odbiorca ekstraktu) dodają swoje wypełniacze (jak ładnie się to określa substancje pomocnicze) i w rezultacie wychodzi ostateczna forma. 700-750 mg ekstraktu z eleutherococcus wchodzi do kapsułek nr 00 bez substancji pomocniczych. Zapewniam Pana, że są to duże kapsułki i w Polsce nie widziałem suplementu (bowiem leków u nas z Eletherococcus brak; proszę odróżniac suplementy od leku) Eletherococcus tak kapsułkowanego. Z przyczyn marketingowych nie ładuje się ekstraktów do dużych kapsułek, bo klienci nie lubią takowych połykać.
    Ja jestem zwolennikiem dużych dawek w ziołolecznictwie, podchodzę do nich z praktyki i wyliczeń. Wyciągi płynne na alkoholu, które Pan wspomniał, to najczęściej nalewki 1:3, 1:5. Oznacza to, że 1 część surowca wyekstrahowano 5 częściami rozpuszczalnika (pierwsza liczba oznacza ilość surowca, druga rozpuszczalnika). Zatem w nalewce ma Pan 5 razy mniej składnika czynnego niż w surowcu zielarskim. Jeśli przyjmiemy,że przeciętnie korzeń eleutherococcus zawiera 0,6% eleuterozydów, to nalewka 1:5 będzie ich miała ok. 0,12%. Jeśli Pan zażyje taką nalewkę w ilości 2-3 ml jak się przeciętnie zaleca to zapewniam, że będzie efekt placebo (optymistycznie z przewodu pokarmowego niech się wchłonie 70% dawki do krwi i limfy). Małe kapsułeczki i małe dawki ekstraktu, prawdziwego ekstraktu można stosować, gdy przy parametrze wyciągu ma Pan napisane w pierwszej liczbie, np. 3:1, 5:1, ba 8:1, co oznacza, że 3, 5, 8 części ekstrahowano 1 częścią rozpuszczalnika. Surowy ekstrakt zawierał wówczas teoretycznie 3, 5, 8 razy więcej eleuterozydów niż kłącze z korzeniami. Wtedy może Pan mieć uzasadnione wątpliwości co do moich zawyżanych dawek. Jeśli chodzi o czas zażywania preparatu; zgadzam się z Panem, należy go stosować 3 miesiące. Choć ja i mój zespół zażywamy już rok i nic się nie dzieje. Rozsądek nakazuje jednak przerwy po kwartale na przynajmniej miesiąc. Działanie jest jednak pewniejsze i długotrwałe, jeśli wysyci się organizm eleuterozydami. Pozdrawiam. H. R.

  • gumppek

    Dziękuję doktorze za szybką odpowiedź. Pisze pan, że korzeń zawiera od 0,6 do 0,9% eleuterozydów, dla uproszenia przyjmijmy 0,8%. Suchy ekstrakt zawiera zaś z tego co pan pisze, 0,8 % eleuterozydów czyli tyle samo co gram korzenia. Czyli zażycie 1 grama sproszkowanego korzenia spowoduje, iż w organizmie biorcy znajdzie się taka sama ilość eleuterozydów jak po przyjęciu 1 g ekstraktu lub 5 ml nalewki 1:5. Pozorny paradoks, któremu i ja się dałem zwieść. Po prostu zasugerowałem się ekstraktem z żeń-szenia który mam i na którym napisano, iż zawiera 80% ginsenozydów. Dwadzieścia lat temu kupowałem radziecki wtedy preparat w Bułgarii. Z tego co pamiętam to zalecano 20 kropli 2-3 razy dziennie, czyli ok. 1-1,5 ml.
    I sprawdziłem
    http://lekarstwo.ru/preparati/extractum_eleutherococci_fluidum.html
    i jest to ekstrakt 1:1 i dawkuje się tak samo. Z tym, że Rosjanie polecają go zażywać tylko przez 25-30 dni.

  • gumppek

    Mam pytanie w jednym ze sklepów interntowych pojawił się ekstrakt 1,5% eleuterozydów w cenie 24,4 za 50 gram. Z tego co pisze Pan to raczej nie możliwe, a jeszcze chyba bardziej niemożliwa jest cena ? Co pan na to panie doktorze. I jeszcze jedno pytanko. Co prawda jestem chemikiem ale jakoś nie mogę złapać i w necie też nie mogę znaleźć odpowiedzi na pytanie co oznacza że np ekstrakt suchy 12:1. W odniesieniu do ekstraktu płynnego byłoby oczywiste że ekstrakhowano 12 cz. surowca 1 częścią rozpuszczalnika. Jak to rozumieć w stosunku do suchego ekstraktu. Albo takie oznakowanie 30% ekstrakt ???

  • YangSheng

    Witam,
    a czy różeniec górski był przez Szanownego Pana Różańskiego już opisywany na stronach internetowych? Niestety, pomimo usilnych starań, nic nie znalazłem.
    Pozdrawiam,

  • YangSheng

    Pytam się nie tylko ze względów poznawczych, ale też praktycznych – mam trochę korzenia/kłącza i chciałbym je właściwie zażywać. Przygotowałem, według Pańskich wskazówek

    http://www.parazyt.gower.pl/fitoterapia2.htm

    odwar, z racji, że jest to właśnie podziemna część rośliny. Gotowałem niecałe 10 minut, łyżeczkę rozdrobionego surowca/ok. 1,5 szklanki wody.
    Nie znalazłem w internecie sposobu dawkowania, ani na stronach polsko- ani angielskojęzycznych. Wszędzie reklamują preparaty z różeńca…

    Z góry dziękuję za odpowiedź.

  • Basia

    Bo to się szuka na stronach rosyjskich: родиола розовая lub золотой корень

  • YangSheng

    Dziękuję za radę, ale co mi po niej skoro nie znam rosyjskiego…

  • Basia

    A to jest wykonalne – w końcu to język słowiański, czyli nam jest łatwiej, niż nauczenie się angielskiego. Zbliżona gramatyka, zbliżony system myślenia… W naszym kręgu zainteresowań lub potrzeb okazuje się coraz ważniejszym źródłem informacji. Nazw roślinek i tak trzeba się nauczyć, bo w większości jednak są inne niż po polsku.
    Powodzenia 🙂
    Basia

  • YangSheng

    Przyznam, że wolę naukę języka chińskiego i dostęp do ich skarbów wiedzy zielarskiej i nie tylko 🙂 Pozdrawiam

  • Basia

    Język chiński jest prosty jak drut: zero gramatyki, tylko trochę rysunku technicznego 🙂 Też trenowałam kiedyś ten sport, chociaż przyznam, że organ nieużywany ulega degeneracji i jest mi z tego powodu wstyd…
    Ale nie należy mieć uprzedzeń do źródeł wiedzy – Rosjanie wiedzą dużo i o naszej medycynie kręgu śródziemnomorsko – klasztornego, swojej własnej tradycji i o medycynie dalej, w kierunku Azji, Chin i Tybetu.
    Mnóstwo ich książek jest dostępnych w internecie.
    Powodzenia 🙂

  • gumppek

    Polecam mojego chomika tam jest dostateczna ilość książek rosyjskich. Będzie ich z setka. Szkoda, że niewiele jest o zielarstwie syberyjskim. Mam praktycznie wszystko co można znaleźć w necie. Nie tylko zresztą po rosyjsku. Popieram w zupełności Basię. Ziołolecznictwo rosyjskie bije nas i zachodnią europę a także USA na głowę. Podam może przykład. Kataloguję książki zielarskie. Na temat ziołolecznictwa syberyskiego do 1998 roku znalazłem 94 książki i publikacje. Większość z nich to nie bełkot jaki spotyka się na naszych półkach. Pięknie wydany z prawie zerową ilością przydatnej wiedzy. Ponadto u Rosjan w poważnych publikacjach a takich do 1990 roku była większość to czysty teks i to drobnym maczkiem. U nas poza Farmakognozjami /z wyłączeniem ostatniej tj Maławskiej/ wiedzy raczej nie uświadczysz. Podam porównanie. W Farmakognozji Zarawskiej jest 478 stron tekstu. U Murawiewej z 1978 roku jest ich 630. O niczym to zresztą nie świadczy. Na przykład nowa książka pod red. Niepoczyckiego Medycyna ludowa to dwa tomy. Pierwszy ma 751 stron tekstu a drugi 790. Daje to razem 1541.
    Podkreślić tu należy doskonałą pracę jako wykonano w ZSRR w przeszłości jeśli chodzi o książki z systematyki i opisu gatunków. Niektóre liczą ponad 10 tomów i były wydawane w przeciągu 20 lat. Podam pierwszy z brzegu przykład Flora Ukraińskiej SRR liczy tomów 12 i była wydawana w okresie 1936 – 1965 czyli 30 lat. Każdy z tomów ma około 500-600 stron. Daje to łącznie około 6 000 stron. Dziś takiej pracy nie jest w stanie zrobić żaden istniejący instytut i czy uczelnia. Zaznaczyć należy, iż takie monografie miała każda z republik. Na przykład Flora Białorusi porównywalnej wielkością do Polski liczy ponad 2 300 stron. Wydawna była w latach 1949-1959. Nasza monografia z tego okresu Szafera Rośliny Polskie to około 950 stron. Podam, że Białoruś zajmuje obszar 207 600 km kw Polska zaś 332 575.

  • YangSheng

    Na chomikuj.pl ma Pan rzeczywiście imponującą kolekcję, a interesujące mnie publikacje dotyczą nie tylko zielarstwa. Trudno się nie zgodzić z Pańską diagnozą stanu nauki, który określiłbym mianem erozji. Niestety nauka weszła na rynek, a jej dyskurs stał się grą rynkową. Od dawna dostrzega się erozję nauk humanistycznych i nauki ścisłe, przyrodnicze bywają uznawane za najbardziej odporne na zepsucie. Niestety okazuje się, że choć w inny sposób niż humanistyka, to również nauki przyrodnicze ulegają degeneracji, głównie w skutek komercjalizacji. Niech jej symptomem będzie wydanie „Fitoterapii i leków roślinnych”, PZWL, Warszawa 2007 z całym mnóstwem reklamowych stron. Dotychczas uważałem, że wydawnictwa tego typu są od nich wolne.

    …No cóż, choć wszyscy tu podkreślają swoje wszechstronne wykształcenie i liczbę książek zielarskich w prywatnych zbiorach, to nikt niestety nie jest tak łaskaw by podjąć wskazany przeze mnie temat i wyjaśnić przynajmniej jak przyrządzać różeńca i jak go stosować. Proszę mi wierzyć, że gdybym znalazł źródło na ten temat w znanym mi języku to bym tego pytania nie zadał…

  • Roman M.

    W jednym z komentarzy napisałem, iż nie odpowiadam na pytania nie mi zadane. Jestem jako osoba komentująca w tym miejscu tylko gościem. Nie wiem czy pan doktor chciałby, aby jego blog stał się forum dyskusyjnym. Może jednak przymknie oko na to, że wychodzę przed szereg. Jak to mawiają: „uderz w stół a nożyce się odezwą”. Być może szanowny przedmówca zaliczył mnie do onych „wszystkich podkreślających swoje wszechstronne wykształcenie i liczbę książek zielarskich w prywatnych zbiorach”. Jeśli tak to sprostuję – nie mam wszechstronnego wykształcenia (niestety !!!), a mój zbiór książek zielarskich nie jest tak bogaty jakbym sobie tego mógł życzyć. Jeśli chodzi o dawkowanie różeńca mógłbym napisać co następuje. W tzw. medycynie akademickiej od pewnego już czasu lansuje się przede wszystkim preparaty standaryzowane. Są to najczęściej ekstrakty na 40% etanolu – standaryzowane na rozwinę (najczęściej 3%) i salidrozyd (0,8 – 1%). Tego typu preparaty przyjmuje się w dawce od 200 do 600 mg ekstraktu (to odpowiada 20 – 60 kroplom nalewki) dwa lub 3 razy dziennie. W oparciu o badania kliniczne zaleca się przyjmowanie preparatu nie dłużej niż 4 miesiące. W tej chwili prowadzi się dość dużo badań i być może będziemy mieli tu jeszcze jakieś nowe ustalenia. Np. obecnie wydają się bardzo ciekawe projekty badawcze dotyczące leczenia preparatami różeńca dużej gamy chorób neurologicznych. Do tej pory akcentowano przede wszystkim działanie poprawiające siłę fizyczną i wytrzymałość. Tak też najczęściej była ta roślina wykorzystywana w medycynie ludowej Wikingów, narodów syberyjskich (np. Czukotów), w Mongolii i Chinach. Kiedy ładnych kilka lat temu rozpocząłem uprawę tej rośliny niewiele mogłem na jej temat przeczytać w publikacjach polskich autorów.
    Ludy Azji stosowały najczęściej w celach medycznych nalewkę na 40% alkoholu (syberyjscy myśliwi np. dla podniesienia swojej wydajności i sprawności fizycznej). Podawali oni również wspomnianą nalewkę osobom wyczerpanym, przemęczonym, wyniszczonym fizycznie długotrwałymi chorobami. Medycyny ludowe Dalekiego Wschodu stosowały wspomnianą nalewkę również w chorobach nerwowych, bólach żołądka itd. itd. Nalewkę przygotowywano tam bądź ze świerzych, silnie rozdrobnionych kłączy (które zalecano zalewać w stosunku wagowym 1:1) lub suszonych (3 części wódki na 1 część kłączy). Nalewkę zalecano trzymać w miejscu ciepłym, ale nie na słońcu. Dawkowano ten specyfik po 15 -20 kropli na wodę lub cukier 2 lub 3 razy dziennie. Jedną z pierwszych rosyjskich monografii tej rośliny była monografia pt. „Załotoj koreń” A. S. Saratikow wydana już wiele lat temu w Tomsku. Wg tego autora nalewkę sporządzamy w ten sposób: 50 gramów rozdrobnionego suchego kłącza zalać pół litrem (500 g) 40% czystej wódki; naczynie szczelnie zamknąć i postawić na 10 do 15 dni w ciemnym miejscu, następnie przecedzić; zażywać pół godziny przed jedzeniem po 20-25 kropel w niewielkiej ilości wody dwa razy dziennie w ciągu 10 do 20 dni. Dodam by zamknąć temat nalewki, że niektóre nowsze publikacje zielarskie zalecają również nalewkę z części nadziemnych różeńca np. w przypadku depresji. Sposobu sporządzenia i dawkowania jednak nie znalazłem. Z różeńca robiono niegdyś również odwary które stosowano na Syberii m.in. przy jaglicy itp. schorzeniach. Wspomniany Saratikow w swojej monografii zalecał także odwar do wewnątrz przygotowany w następujący sposób: jedną łyżeczkę od herbaty suchego, rozdrobnionego kłącza zalewamy litrem wody, gotujemy ok. 10 min, zostawiamy do naciągnięcia pod przykryciem na ok. pół godziny. Pijemy 2 do 3 szklanek dziennie dodając do smaku cukier lub lepiej miód. Pozdrawiam.

  • Basia

    To ja też się wtrącę…
    Według najpopularniejszych informacji z rosyjskiego internetu, nalewka z różeńca powinna być przyjmowana w cyklu 10-20 dni z przerwą 10 dni, jednak to dotyczy samoleczenia i nie dotyczy badań medycyny akademickiej.
    Różeniec jest niezalecany dla osób z wyraźnymi problemami nerwowymi i wyczerpaniem nerwowym (ros. истощаемости корковых клеток мозга – może ktoś poprawi?).

  • YangSheng

    Witam,
    Panie Romanie, serdecznie dziękuję za informacje. Nalewek jeszcze nie przygotowywałem. Zastanawiam się czy alkohol kupiony w zwykłym sklepie w Polsce będzie odpowiedni (w świetle różnych doniesień o fałszowaniu trunków i dystrybucji takich specyfików nawet w sklepach wydawałoby się budzących zaufanie). Inna kwestia to skuteczność nalewek, o której była wyżej mowa. Posiadam wyciąg z różeńca firmy Afra ale przestałem go stosować, gdy zdobyłem surowiec. Cieszę się zwłaszcza z informacji o odwarze, gdyż w tej postaci (i naparu) obecnie stosuję różeniec.

    Pani Basiu informacje, które Pani przedstawia dotyczące przeciwskazań w przyjmowaniu różeńca są zastanawiające w świetle zdaje się potwierdzonego naukowo korzystnego oddziaływania różeńca na układ nerwowy. Być może wszystko zależy od tego o jakich „wyraźnych problemach nerwowych” mowa.

    Pozdrawiam

  • gumppek

    Afra to zły pomysł. Też brałem to wiem. Lepiej kupić ekstrakt suchy lub korzeń. Można teraz na prawdę niedrogo go kupić.

  • Basia

    Na początek: nie mam wykształcenia medycznego, to, co wiem, to wyczytałam lub usłyszałam, ale papieru na to nie mam.
    Z tego, co zrozumiałam, różeniec ma działanie pobudzające i wzmacniające wydolność organizmu.
    Jeżeli więc problemy nerwowe wynikają z chorobliwego pobudzenia nerwowego, to różeniec może zaszkodzić. Tak samo niektóre formy wyczerpania nerwowego, czyli tak ostatnio częste w niektórych zawodach wypalenie – wtedy kolejna dawka podkręcacza moze doprowadzić do pogłebienia problemu.
    W przypadku zwykłej depresji, być może różeniec mogłby pomóc.
    Osobiście muszę stwierdzić, że raz obserwowałam u człowieka fizyczne załamanie po przedawkowaniu pracy na komputerze i wyglądało to paskudnie. Nie wiadomo od czego zacząć i co zrobić, aby delikwent nie badał kolejnych poziomów czarnych dziur swojego umysłu… Paskudztwo…
    Pozdrowienia 🙂

  • YangSheng

    Panie Gumppek, a może Pan wskazać, gdzie można kupić suchy ekstrakt lub korzeń i skąd one pochodzą?
    Jak przyznałem znalazłem jedno źródło, z którego kupiłem korzeń, choć jestem ciekaw, czy istnieją jeszcze inne źródła, zwłaszcza na wypadek, gdyby jedno z nich wyschło.

    Pozdrawiam,

  • gumppek

    Korzeń jest do kupienia w magicznym ogrodzie. Ekstrakt jest w magicznym ogrodzie oraz w ekstrakty.com W pierwszym jest ekstakt 20:1 w drugim 3% rozawiny; 1% salidrozydy.

  • Barbara

    Rozumiem, że dawki tu określane dotyczą dorosłych.
    Pan dr nadmienił, że żeń-szeń sybryjski można podawać również dzieciom mającym problemy w szkole, gdyż m.in. wspomaga procesy uczenia się i zapamiętywania. Jak określić dawkę dla dziecka? Opierając się na masie ciała, wieku?
    Bardzo proszę o odpowiedź.
    POzdrawiam:)

  • gumppek

    Ponieważ na moje pytanie dotyczące ekstraktu o zawartości 1,5% eleuterozydów nie dostałem odpowiedzi. Doktor twierdził zaś, iż ekstrakt taki jest trudny do uzyskania i na dodatek drogi znalazłem taki ekstrakt to jest 1,5% który jest tani. Ponieważ może być przeświadczenie, że coś kręcę i piszę jakieś nie stworzone rzeczy. Takie wrażeniem mogło powstać po moich komentarzach w których polecałem spożywanie zmielonego siemienia w dawkach nawet do 200 gram, czyli wg oceny doktora prawie trujących. Z tego powodu nie ujawniałem gdzie taki ekstrakt można kupić, by znów nie narazić się na zarzut siania defetyzmu. Teraz mam atest wymienionego powyżej produktu. Ma on 1,46 % eleuterozydów czyli znacznie więcej jak podał doktor w poście, nawet prawie dwa razy. Teraz już nie muszę się kryć gdzie ten ekstrakt jest. Otóż jest do kupienia w ekstraktach.com sklepie pana Marcina K. Z tego powodu dawki jakie zaleca doktor należy zmniejszyć o ok 50% czyli dawki dzienne winny się kształotwać w przedziale 400-500 mg.
    Chętnych do dyskusji na temat eleuterokoka zapraszam na forum doktora
    http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=43.msg215#msg215

  • Witam

    Szczerze mówiąc ostatnio znowu tym tematem zajmowałem się dla jednej z firm, która poszukiwała ekstraktu do kompozycji jaką opracowałem. Znaleziono producenta z Hiszpanii i oczywiście ze Szwajcarii oferujące wyciąg suchy mający 0,98-1,1% eleuterozydów i dawała gwarancje na taki poziom. Oczywiście złożyły też oferty firmy z Chin i Indii, które oferowały poziom 2, a nawet 3% eleuterozydów. Ale ani ja, ani technolog nie uwierzyliśmy w takie bajki. Chińczyk zrobi wszystko, pewnie nawet 10%, ale świadectwa jakości są pisane na kolanie i kopiowane, zmieniane wg zapotrzebowania, przecież to tylko suplement diety, a nie farmacja (trzeba odróżnić dwie jakości).To są gotowce, dołączane do wysyłki, wydrukowane, z wklejonymi pieczątkami i nazwiskami osób (zmieniane są tylko liczby), które często nie istnieją. Ja też kiedyś, gdy zaczynałem przygodę z recepturami i przemysłem dawałem się nabierać chińskim producentom. Och co to oni nie mieli w ofercie, nawet ekstrakt z pieprzu zawierający 98% piperyny (czyli zagęścili go ponad 90%), ba nawet papiery przysłali, tylko po analizie okazało się, że zawiera on 4% piperyny. Ja już nie wspomnę jakie są problemy z przelewem za towar, na dziwne konta, a firmy znajdują się w mieszkaniach lub warsztatach samochodowych.
    Tak dla przykładu, to jakoś surowców zielarskich w Polsce też nie jest najlepsza. Ostatnio miałem możliwość oglądania suchego owocu z róży dużej firmy zielarskiej. Owoce były porażone grzybem, ale to nic, fabryka wysuszyła owoc w temp. około 100, może 120 stopni. Jest w sprzedaży, jest. Poziom witaminy C w takim surowcu?, a kogo to obchodzi, i tak się sprzeda.
    Innym razem dostałem ziele tymianku, też z jednej z największych firm zielarskich w Polsce. Tyle tylko, ze ziele tymianku nie pachniało tymiankiem. Zrobiłem analizę dla zawartości olejku, Wyszło poniżej 0,04%. Czy taki surowiec będzie działał. Oczywiście, że nie.
    Dlatego, gdy produkuje się leki, albo gdy chce się produkować suplementy rzeczywiście działające, trudno jest znaleźć producenta dobrej jakości surowców. Badziewia na rynku jest pełno, ale dobrego surowca jest bardzo mało.

  • wiola173

    Witajcie

    Pozwolę sobie napisać tutaj bo nie bardzo wiem gdzie. Otóż od jakiegoś czasu namiętnie przeglądam publikacje pana Doktora i bardzo mnie interesują. Niedawno odkryłam również forum , o którym wspominacie i ups nie mogę się zarejestrować. Próbowałam już kilka razy i cały czas pojawia się błąd. Znam stolicę i rzekę:P dla pewności zasięgnęłam konsultacji:)) Robotem tez nie jestem. Czy ktoś ostatnio się rejestrował?? Proszę o pomoc.

  • Jacek

    Chcialbym ta roslinke posadzic u siebie czy ktos sie orjentuje gdzie mozna kupic korzenie czy nasiona ?
    bylbym wdzieczny za jakas podpowiedz.

  • gumppek

    Trzeba sadzonki szukać niestety na Ukrainie lub w Rosji. U nas często zamiast senticosus „wciska” się inne gatunki eleuterokoka.

  • G

    Różaniec jest świetny zaraz po zażyciu, poprawia wzrok, humor, energię i pomaga się skupić ale…jak zejdzie to kilka dni chodzę rozregulowany emocjonalnie i podkur….y. Na początku nie zdawałem sobie z tego sprawy. Nie polecam, odstawiłem i nie wrócę.
    Podobnie reaguję na schizandrę czy dużą ilość kofeiny, tylko podczas i bardziej stresowo niż gniewnie.
    Jeżeli ktoś ma dostęp do specyfików ze stanów, gorąco polecam dostępny w groseriach preparat Energy Now. Kompleksowy zbalansowany zestaw ziół „żeńszeniowatych” który w efekcie minimalizuje odczuwalne skutki uboczne i maksymalizuje benefity w moim odczuciu. Można znaleźć na grafice googla w pierwszych wynikach. Myślę że można samemu przygotować podobny zestaw.

  • Macaro

    Zaprawdę ludzie z różnych branż przeglądają różne fora i blogi. I otrzymuja za to pieniądze. Zwróćmy uwagę, że mamy często do czynienia z „takim jakby” obiektywizmem, który ma nam przysłonić istotę rzeczy. Za pozory obiektywizmu może posłużyć jakaś drobna i nieznacząca uwaga krytyczna i nagle pojawia się rada od dobrego wujka, który coś poleca…
    Tak mi sie skojarzyło przy czytaniu tego bloga… Pani Basia też kiedys zauważyła ludzi od PR-u 🙂

  • Nalewka

    „Polisacharydy (eleuterany) mają właściwości immunostymulujące.”

    Czy można w takim razie stosować kapsułki (http://www.iherb.com/Now-Foods-Eleuthero-250-Capsules/557) przy chorobach zakaźnych i (!) autoimmunologicznych? Mam na myśli czynne choroby odkleszczowe i jednocześnie autoagresywną chorobę tarczycy (w fazie plus minus eutyreozy).

    W podanym specyfiku podano zawartość (Eleutherococcus senticosus)(Root) 500 mg x zalecane 2 kapsułki 1 x dziennie = 1.0 g (1,000 mg).

  • gumppek

    Najlepsze nalewki są rosyjskie. Ojczyzną tej rośliny jest kraj Chabarowski i okolice Władywostoku. Rosjanie grubo od ponad 50 lat badają i rozwijają jego uprawę. Ja osobiście z prepratami z tej rośiny zetnąłem się pod koniec lat 80 ubiegłego wieku. Już wówczas w dawnym ZSRR był uznanym i cenionym lekiem, a nie parafarmaceutykiem jak to jest w innych krajach. A ponieważ jest lekiem stosuje się do niego inne reżimy jak do suplementów diety. Dobre są też prepraty ukraińskie. Najlepiej jednak kupować te produkowane od Kijowa na wschód. Im dalej tym lepiej. A to dla tego że tam de facto mamy do czynienia z rosyjskojęzyczną częścią Ukrainy.

  • gumppek

    Przy boreliozie dobrze się eleterokok sprawdza choć nic nie daje w przpadkach depresji lub przewleklego zmęczenia. Bezradne są tu także zestawy adaptogenów. Doktor polecił mi inną drogę zwalczania tego zmęczenia i jestem w fazie finalizacji nalewek 🙂 Mam tylko problem ze zdobyciem koleusu 🙂 będę go chyba musiał gdzieś zasiać. Z chrobami autoimmunologicznym to stosowałbym go raczej ostrożnie. Wzmacnia od odporność. Od jej modyfikacji są inne zioła. Fakt że przy niedoczynności tarczycy Rosjanie stosują różeńca i cytryńca tak jak i Ukraińcy. Najczęściej w mieszankach stosuje się janowiec barwierski i rzepień
    A to np recepta prof. Korsuna na niedoczynność tarczycy ale bez autoagresji.
    девясил высокий, корень 2
    дрок красильный, корень 2
    дурнишник, трава 2
    дягиль лекарственный, корень 3
    зюзник европейский, трава 2
    лапчатка серебристая, корни 2
    родиола розовая, корневище 2
    солодка голая, корень 1
    i jak widać różeniec jest w składzie

  • gumppek

    A to recepta znanego zielarza bułgarskiego Dimkowa
    300 г измельченных ядер грецкого ореха, 100 г измельченного до кашицеобразного
    состояния чеснока, 50 г смолотых плодов аниса и 1 кг меда перемешать деревянной
    ложкой и принимать по 1 столовой ложке 3 раза в день за 20 минут до еды
    No i mus się uczyć rosyjskiego 🙂

  • Z uwagi na duże zainteresowanie tematem pozwolę sobie na dorzucenie garści ważnych informacji o eleuterokokach. W Arboretum SGGW w Rogowie, gdzie pracuję, mamy prawdopodobnie największą w Europie kolekcję zimotrwałych gatunków z tego rodzaju (jakieś 13 taksonów). Niektóre są również rozmnażane w celach handlowych, choć rozmnażanie z nasion, jakie prowadzimy, nie zawsze kończy się sukcesem. Nasiona nie zawsze kiełkują, a siewki czasami przemarzają.
    Eleutherococcus senticosus to w ostatnich latach obok różnych gatunków żeń-szeni bardzo modna roślina w kręgach zielarzy – amatorów. Oczywiście wszyscy interesują się tylko tym jednym opisywanym w powyższym artykule gatunkiem, całkowicie lekceważąc i dyskredytując pozostałe. Tymczasem zawierają one również duże ilości eleuterozydów i innych substancji czynnych. Dla przykładu E. senticosus z Rogowa zawiera 0,16 % sumy eleuterozydów B i E, podczas gdy najwydajniejszy E. leucorrhizus 0,3 %, E. henryi 0,17 %, E. nodiflorus i E. sessiliflorus 0,13 %. Pozostałe gatunki poniżej 0,1 %. Najciekawsze jest jednak to, że eleuterozydy można też znaleźć w owocach tych krzewów, choć w mniejszym stężeniu. I tak: E. henryi 0,2 %, E. leucorrhizus 0,15 %, E. senticosus 0,07 %, E. nodiflorus 0,1 %, E. divaricatus 0,09 % sumy eleuterozydów B i E w suchej masie owoców. Nie badano wszystkich gatunków, ale już te liczby wskazują na to, że owoce warto wypróbować. Pojawiają się one na krzewach przecież co roku i to w dużych ilościach, podczas, gdy na korzenie trzeba czekać jakeś 10 lat i jest ich stosunkowo niewiele, a zbiór jest jednorazowy. Zresztą owoce są jadalne, choć wielkiej radości z jedzenia raczej nie ma. Owocują bardzo późno, bo w październiku, czasami u niektórych gatunków dochodzą dopiero na początku listopada. Są to czarne, soczyste pestkowce umieszczone w dużych kulistych baldaszkach. Smak mdły, słodko – gorzki. Liście nie zawierają eleuterozydów, za to posiadają znaczne ilości kwasów polifenolowych i flawonoidów. Dodam, że badane okazy rosną w miejscach zacienionych i potencjalnie krzewy rosnące na stanowiskach słonecznych i ciepłych z pewnością miałyby większe stężenie substancji czynnych. Cały artykuł dostępny jest online: http://www.zeszytyproblemowe.pan.pl/images/stories/Zeszyty/2010/555/19_Charakterystyka_chemiczna_organw_nadziemnych_i_podziemnych_8_gatunkw.pdf
    Swoją drogą, bo bardzo ciekawi mnie zawartość substancji czynnych u bliskiej kuzynki eleuterokoków – aralii wysokiej (Aralia elata), która u nas pleni się jak chwast, a z różnych drobnych wzmianek wiem, że ma podobne zastosowanie jak wyżej wymieniony.
    Pozdrawiam serdecznie.

  • Basia

    Rosjanie oficjalnie stosują też aralię mandżurską i kilka rodzajów kolcosiłów (ros. заманиха).

    A mnie zastanawia, czy w korzeniach naszego przedstawiciela tego towarzystwa, czyli w bluszczu, czy aby nie sidzi coś ciekawego medycznie? Ziele jest znane, ale jak z korzeniami?

    A tak przy okazji, to śliczne podziekowania za linka.

    Pozdrowienia i szczęśliwego Nowego Roku 🙂

  • […] Eleuthero – Eleutherococcus senticosus jako środek adaptogenny […]

  • Ania

    Dzień dobry.
    Zażywam od paru miesięcy rozenca górskiego i widzę poprawę samopoczucia ale nie do końca czuje sie super. Mysle o dołączeniu wlasnie eleuterokoka zeby wzmocnic efekt. Jedynie zastanawiam sie czy jesli rano i wieczorem karmie jeszcze dziecko to czy jemu nie zaszkodzę? Corka ma ponad 3 latka. Ale jakbym np stosowała preparat zen szenia po rannym karmieniu to moze byloby bezpiecznie. Amelka jest ogolnie zdrowym dzieckiem w sezonie jesienno-zimowym czesto chorującym głównie na infekcje górnych dróg oddechowych.
    Bede wdzięczna za odpowiedź i sugestie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Ania

  • Olga

    Witam – proszę o poradę jak zrobić nalewkę na korzeniu „prawdziwego” żeń-szenia Panax ginseng . Mam rodzinę w Korei i dlatego zostałam posiadaczką świeżego surowca.W związku z tym chciałabym jak najlepiej go zagospodarować . Z góry dziękuję za poradę .

Leave a Reply