Archiwa

wrzesień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  

Archiwa

Od Autora – wyjaśnienia

Witam

Chciałbym w tym miejscu wyjaśnić kilka ważnych kwestii, aby nie dochodziło do niepotrzebnych nieporozumień.
Jestem autorem wielu publikacji w czasopismach oraz w internecie na temat środków leczniczych, preparatów kosmetycznych i spożywczych. Począwszy od połowy lat 90. pojawiają się moje prace drukowane oraz elektroniczne. Jestem pracownikiem naukowo-dydaktycznym i nie prowadzę praktyki lekarskiej. Obecnie kieruję działem naukowo-badawczym jednej z polskich firm i jestem konsultantem naukowym paru firm krajowych i zagranicznych. Telefony, które widnieją na stronach tych firm służą do celów służbowych, do których nie należy bezpośrednie leczenie ludzi. Zajmuję się zawodowo i zarazem hobbistycznie opracowywaniem receptur leków, suplementów, kosmetyków i środków spożywczych, dokumentacją wdrożeniową, ekspertyzami, opiniami, doradztwem dla firm z zakresu zastosowania surowców roślinnych, zwierzęcych i mineralnych w lecznictwie, profilaktyce chorób i suplementacji diety oraz w kosmetyce (dla firm na zlecenie).
Nie prowadzę praktyki lekarskiej, nie przyjmuję pacjentów, nie daję porad lekarskich indywidualnych. Nie sprzedaję leków. Gdyby było inaczej, z pewnością dałbym adres mojego gabinetu, sklepu i godziny przyjęć. Jestem tylko naukowcem i dydaktykiem. Tymczasem codziennie dostaję wiele e-maili, czasem nawet listy tradycyjną pocztą z prośbą o pomoc lekarską, przyjęcie na wizytę, z pytaniem o sprzedaż leków lub surowców. Tymczasem ja nie zajmuję się sprzedażą leków, kosmetyków, czy suplementów.
Nie jestem w stanie odpowiadać ludziom na listy i e-maile oraz odbierać telefony. Też mam swoje życie prywatne, codzienne zawodowe obowiązki, swoje problemy i troski. Czasu nie wygrałem na loterii, nie siedzę na fotelu z oczekiwaniem na kolejny telefon, e-mail i pytanie. Święta, dni wolne i wieczory chcę spędzić w spokoju. Muszę spać, jeść, a czasem poleniuchować. Czy to takie dziwne? Szczerze mówiąc dziwi mnie podejście i mentalność ludzi, którzy potrafią zadzwonić po 22, albo o 7 rano ze swoją prywatną sprawą, z pytaniem o poradę, albo „gdzie kupić ziele skrzypu w Ciechocinku”.
Podawane przeze mnie informacje mają na celu szerzenie wiedzy biologiczno-medycznej (charakter poznawczy, informacyjny!). To, że jestem autorem publikacji medycznych, nie świadczy o tym, że przyjmuję pacjentów. Większość autorów podręczników farmakologii i pracowników katedr farmakologii nigdy nie przyjmowało i nie leczyło bezpośrednio pacjentów. To, że ktoś wymyśla leki dla zwierząt i ludzi to nie świadczy o tym że jest lekarzem weterynarii lub medycyny ludzkiej. Farmaceuta też zna się na lekach, a jednak nie przyjmuje pacjentów. Nie można zajmować się wszystkim i wszędzie pracować. To, że wykazałem in vitro w laboratorium właściwości onkostatyczne niektórych substancji roślinnych – nie świadczy o tym że jestem onkologiem i leczę ludzi chorych na raka. Wyjątek stanowi najściślejsza grupa najbliższych mi osób, przyjaciele i rodzina.
Cieszę się, że mogę przekazywać wiedzę na temat środków leczniczych, sposobu ich przygotowania, ukazywać ich zastosowanie, dzieje. Nie czuję się jednak (w związku z tym) zobowiązany do odpowiadania na wszystkie pytania, często wynikające z nieuważnego przeczytania tekstu lub braku chęci poszukania dodatkowych informacji, będących niejednokrotnie w innych moich pracach. Ponadto trzeba pamiętać, że samoleczenie lub chęć przygotowania środka leczniczego wymaga od zainteresowanej osoby trochę wiedzy z fizyki, chemii, biologii, rozwagi i umiejętności.
Wiedzę jaką przekazuję w moich pracach – pochodzi z przeglądu wybranej literatury, z wyników moich badań oraz przemyśleń i własnych doświadczeń. Preferuję piśmiennictwo szwajcarskie, austriackie i niemieckie zarówno dawne jak i współczesne.
Od 2000 roku nie podaję w internecie wykazu literatury i przypisów, bowiem dochodziło do kompilacji, kopiowania całych fragmentów moich prac, łącznie z bibliografią. Całe fragmenty moich prac internetowych znajdowałem potem w książkach drukowanych, artykułach, pracach magisterskich, licencjackich, semestralnych, a nawet doktorskich, niestety bez podania źródła i mojego nazwiska. Z takimi przykrymi niespodziankami zetknąłem się najczęściej przypadkowo lub dowiedziałem o nich od innych ludzi, a nawet promotorów tych prac. W Polsce jest nagminnie łamane prawo autorskie i nie ma szacunku dla cudzej pracy. Dając do internetu teksty pełne – dawałem gotowce dla ludzi leniwych, którym nie chciało się iść do biblioteki, kupić trochę książek i nie chciało się przetłumaczyć tekstów.
Okropnie czuję się, gdy inni autorzy kopiują moje prace bez podania źródła. Tymczasem w świecie nauki przyjęło się coś takiego jak nośniki elektroniczne, gdzie wymienia się opracowania publikowane na CD, DVD, kasetach magnetofonowych, na stronach internetowych itd.
Moje prace ukazują wiele informacji gdzie indziej nie spotykanych, bowiem są oparte na publikacjach niekiedy bardzo starych, obcojęzycznych (łacina, niemiecki, dialekty szwajcarskie, przeważnie pisane w gotyku),a także najnowszych, które zdobywam podróżując za granicę. Dodatkowo je nasycam wynikami moich badań lub spostrzeżeniami i komentarzami. Tłumaczenie dawnych prac, przetwarzanie tekstów, analizowanie danych, wyciąganie z nich wniosków to ciężka praca.
Obecnie pracuję nad przygotowaniem tekstów do książki, która jak myślę wniesie coś do polskiej literatury zielarskiej i fitoterapeutycznej. Sporo czasu poświęcam też histologii (w przygotowaniu atlas) i fitosocjologii roślin leczniczych.
Wiadomości podawane przeze mnie nie wyczerpują dogłębnie tematu, nie mogą odpowiedzieć na wszystkie pytania i nie mogą stanowić podstawy do samoleczenia. Jeżeli ktoś decyduje się na zastosowanie dawnych metod i środków leczniczych powinien to czynić racjonalnie i rozważnie. Proszę też nie oczekiwać ode mnie, że będę polecał indywidualnie dane dawki, zapewniał indywidualnie o bezpieczeństwie stosowania danego środka. Pytanie bezpośrednie do mnie typu: „czy mogę stosować rumianek i czy to jest bezpieczne ” – wymusza niejako na mnie wydawanie gwarancji o nieszkodliwości rumianku. Tymczasem ktoś może być nadwrażliwy na rumianek. I co wtedy? – oczywiście pretensje do Różańskiego, bo powiedział, że to bezpieczne. Stąd proszę nie mieć do mnie żalu, gdy odpowiedzi na tego typu pytania nie wydam.
Nauka o środkach leczniczych i kosmetycznych jest wyjątkowo rozległa i zazębia się z wieloma dziedzinami wiedzy. Jest fascynująca, wciąż niedostatecznie poznana. Środki lecznicze są niekiedy nieprzewidywalne. Każdy człowiek to indywidualny organizm mogący reagować bardzo swoiście na substancję leczniczą. Dlatego każda metoda leczenia niesie ze sobą pewne ryzyko, niezależnie kiedy została opracowana.
O skali problemu telefonów i e-maili może świadczyć konieczność wymiany nr telefonu stacjonarnego w domu, konieczność wymiany nr telefony komórkowego (dwukrotnie), uzasadnione zdenerwowanie i depresja pracowników sekretariatu i dziekanatu na dwóch uczelniach oraz w kolejnych firmach, w których pracowałem. Dla przykładu, na PWSZ nie pracuję od 5 lat, a do dziś są tam telefony w celu skontaktowania się ze mną. Na Akademii Medycznej w Poznaniu nie jestem wolontariuszem od 2 lat, a pomimo tego są tam ciągle telefony; ukazało się nawet stosowane ogłoszenie uczelni 16 maja 2008 r.: http://www.am.poznan.pl/pol/index.php?query=jednos&strona=search&strona=srch
Tak dla wyjaśnienia podam, że gdy zachoruję na anginę – nie dzwonię do prof. Kostowskiego lub prof. Chruściela, bo przecież oni piszą książki o lekach i na pewno mi coś poradzą, pomimo, że ich nr telefonu jest dostępny. Nie dzwonię też po 22 do prof. Jańca z pytaniem czy Aspiryna mi nie zaszkodzi i czy na pewno jest bezpieczna?