Dzisiaj pojechałem z rodziną do Swarzędza na spacer. Słonko ślicznie świeciło i grzało. Przeszedłem się deptakiem nad Jeziorem Swarzędzkim, wspominając podobne spacery sprzed 10-12 lat, za czasów studenckich. Wtedy właśnie wynajmowałem pokoik w jednym z domów w Swarzędzu, skąd codziennie dojeżdżałem na uniwerek i akademię medyczną. Wbrew pozorom dojazd był szybki i sprawny. Wtajemniczeni wiedzą, że Swarzędz leży 13 km od Śródki w Poznaniu, autobus pokonywał tę odległość w 14-15 minut. Sfotografowałem parę miejsc nad jeziorem. W sumie niewiele się nad jeziorem zmieniło. Zbudowano basen kryty, co zmieniło nieco wizerunek brzegu jeziora.
Na jeziorze przy brzegach widniał cienki lód, ziemia w zagłebieniach terenu była jeszcze zamarznięta. W miejscach nasłonecznionych spotkałem bazie. Po roslinkach widziałem jednak, że wiosna nadchodzi. Niebawem przyjdzie i pojawi się mój ulubiony aspekt wiosenny. Najcudowniejszymi dla mnie okresami w roku są miesiące kwiecień-czerwiec. Już nie mogę się ich doczekać. Oczywiście w kwietniu i maju zakwitnie też łuskiewnik różowy, któremu poświęciłem wiele lat swojego życia, badając jego właściwości lecznicze i biologię. Gdy widzę mojego małego łukiewniczka, wydostającego się spod ziemi na krótką chwilkę, przeszywa mnie dreszcz emocji. Jest to wspaniałe uczucie, które pojawiło się u mnie po raz pierwszy w Krośnie, nad rzeką Lubatówką, gdy miałem może 10 lat i analizowałem tamtejszą florę.
Swarzędz, droga spacerowa nad Jeziorem Swarzędzkim, luty 2007 r.
Jestem pewna, ze staje sie Pan legenda, za zycia, jako calkiem jeszcze mlody czlowiek.
Zaczynam czytanie od poczatku :); nie ja jedna wpadlam na ten pomysl. Pozdrawiam wszystkich pasjonatow.
Szkoda, ze juz nie ma warsztatow w Miedzyborowie…