Przeglądając Farmakopeę Pruską VII (Pharmacopoea Borussica editio septima) z 1862 r., do której mam szczególny sentyment, podobnie jak do Pharm. Helvetica, natknąłem się na opis Fructus Phellandrii (Wasserfenchelfrüchte) i od razu pomyślałem, że opiszę ten surowiec na blogu. W latach 90, gdy mieszkałem blisko Jeziora Swarzędzkiego zachwycałem się aromatem tej rośliny. Zresztą do dziś w 7 lekach mojego pomysłu można znaleźć czysty felandren o cennych właściwościach.
Owoc kropidła wodnego – Fructus Phellandrii (Semen Phellandri, Fructus vel Semen Foeniculi aquatici; ang. Water Hemlock Fruit) pochodzi z gatunku Oenanthe phellandrium Lamarck – Oenanthe aquatica (L.) Poiret, z rodziny baldaszkowatych – Umbelliferae (Apiaceae). Kropidło wodne (szwajc. Wasser Rebendolde, niem. Grosser Wasserfenchel; fr. Oenanthe aquatique; ital. Finocchio acquatico cicutario) występuje w Polsce na terenach podmokłych, szczególnie na niżu i pogórzu. W Szwajcarii spotkać można kropidło wodne w kantonie Jura, Zürich, Thurgau i Schaffhausen. Kwitnie od czerwca do lipca. Jest rośliną dwuletnią, dorastającą do 200 cm wys. Łodyga wzniesiona, w dolnej części węzły często zapuszczają korzenie przybyszowe. Łodyga jest rozgałęziona, pusta w środku, bruzdowana i aromatyczna. Liście 2-3-krotnie pierzaste; odcinki liści podwodnych nitkowate, a liści nadwodnych – jajowate, wcinano-ząbkowane. Baldachy 7-10 szypułkowe, pokryw brak; pokrywki są równowąskie. Kwitnie na biało. Płatek zewnętrzny wycięty do połowy. Kielichy z ząbkami lancetowatymi. Owoc eliptyczny, o żeberkach szerokonitkowatych, 0,4-0,5 cm dł.
Surowcem jest owoc, który powinien być zbierany zanim całkowicie dojrzeje i opadnie. Suszenie owoców nie może odbywać się w wysokiej temperaturze bowiem zawierają składniki aktywne o niskiej temperaturze wrzenia i szybko ulatniające się. Owoce rozdrabniać tuż przed kapsułkowaniem, lub wprowadzaniem do leku złożonego, parzeniem, ekstrahowaniem alkoholem.
Owoce kropidła zawierają 1-2,5% olejku eterycznego, tłusty olej, woski, żywicę, gumy. Popiół – nie więcej niż 8%. Olejek eteryczny obfituje w felandren (prawoskrętny beta-felandren = phellandren) – ok. 80%, ponadto w felandral (phellandral). Felandren należy do terpenów jednopierścieniowych i działa spazmolitycznie na mięśnie gładkie przewodu pokarmowego, moczowego i oddechowego. Posiada właściwości fitoncydowe hamujące aktywność życiową bakterii, grzybów i pierwotniaków. Znosi atak dusznicy bolesnej, kolki i atak astmy. Wywiera wpływ żółciotwórczy i żółciopędny. Łagodzi kaszel. Przyspiesza ustępowanie zaflegmienia dróg oddechowych. W owocach kropidła występuje również dihydric alcohol (alkohol dwuwodorotlenowy) o nazwie oenanthotoxin (enantotoksyna; ok. 1% w korzeniu). Felandral działa przeciwzapalnie, hipotensyjnie (obniża ciśnienie krwi) i obniżająco na ciepłotę ciała.
Wskazania: katar, kaszel, zapalenie gardła i oskrzeli, dychawica oskrzelowa, gruźlica płuc, stany skurczowe i zakażenia bakteryjne oraz grzybicze przewodu pokarmowego oraz układu oddechowego; zapalenie zatok; koklusz.
Dawka dzienna: Pulver Fr. Phellandrii – sproszkowane owoce: 10-30 granów (nie gramów!) ~ 600-1800 mg (0,6-1,8g), w kilku porcjach. Przy zimnicy stosowano 1-2 drachmy sproszkowanych owoców, co daje 3,75-7,5 g proszku dziennie (porcjami). Zmielone owoce podawano w czystej postaci (dobrze popić), wymieszane z cukrem, miodem, syropem, ponadto wchodziły w skład pigułek.
Napar – Infusum Phellandrii: 10 g owoców zmielonych na 200 ml wrzącej wody – pić małymi porcjami przy kaszlu, katarze, zaflegmieniu płuc.
Nalewka kropidłowa – Tinctura Phellandrii: 1 część rozdrobnionych owoców na 5 części spirytusu 70%, macerować 7 dni, przefiltrować. Doustnie 2 ml 2-4 razy dziennie, zależnie od potrzeby.
Syrop kropidłowy – Sirupus Phellandrii otrzymywano mieszając 15 części nalewki – Tinctura Phellandrii z 85 częściami syropu cukrowego.
Roślina przedawkowana (korzenie, ziele) u ludzi i zwierząt powoduje podrażnienie nerek, odurzenie z podnieceniem psychicznym, znieczulenie odruchu połykania i czucia powierzchniowego, drgawki i zaburzenia ruchowe. Należy przestrzegać zalecanego dawkowania. Nie podawać małym dzieciom, kobietom w czasie laktacji i ciąży. Składniki olejku przechodzą do mleka zwierząt i ludzi. Zatrute zwierzęta mają biegunkę, kolkę, ślinotok, rozszerzone źrenice, tachykardię, skurcze tężcowe, zaburzenia oddychania (przyspieszone oddechy), porażenie kończyn oraz częstomocz z białkomoczem i krwiomoczem. Szczególnie wrażliwe na przedawkowanie są przeżuwacze. Dawka śmiertelna dla koni: 250 g świeżych korzeni; dawka śmiertelna dla bydła 500 g świeżych korzeni.
Owoce kropidła nie są trujące w dawkach leczniczych.
Oenanthotoxin jest zaliczany do poliacetylenów; skumulowany głównie w korzeniu. Posiada właściwości zbliżone do cykutotoksyny.
źródło obrazka: http://www.vetpharm.uzh.ch
źródło obrazka: http://www.giftpflanzen.com
Czytając wpis Pana Henryka dotyczący owocu kropidła właściwego zwrócił moją uwagę ostatni fragment: „Roślina przedawkowana (korzenie, ziele) u ludzi i zwierząt powoduje podrażnienie nerek, odurzenie z podnieceniem psychicznym….” itd. Doczytać więc chciałem troszkę na temat toksyczności tej rośliny. W jednej z książek do której zajrzałem wyczytałem, że szczególnie toksyczny może być korzeń który zawiera (prawdopodobnie) enatotoksynę związek zbliżony budową i działaniem toksykologicznym do cykutoksyny. Tę ostatnią substancję zawierają dość trujące rośliny jak blekot czy szalej. To nasunęło mi myśl, że pewnie korzeń kropidła wykorzystuje homeopatia. Sprawdziłem i rzeczywiście – korzeń opisywanej wyżej rośliny służy do produkcji preparatów homeopatycznych. Dlaczego o tym piszę? Wczoraj będąc w aptece kupowałem kilka ziół zamówionych dwa dni wcześniej. Ponieważ w aptece byłem sam, uciąłem sobie z panem aptekarzem (starszym już magistrem farmacji) krótką pogawędkę na tematy zielarskie. Pod koniec rozmowy zauważyłem wyłożone na stoliku piękne, kolorowe pisemko (darmowe oczywiście) w którego nazwie znajdowało się słowo „homeopatia”. Zapytałem więc farmaceutę: Co pan sądzi na temat homeopatii? Pan aptekarz odpowiedział mi w te słowa: „ Mniej więcej to, co weterynarz którego zapytano dlaczego nie stosuje w swojej praktyce leków homeopatycznych. Weterynarz powiedział: Dawno bym już je stosował. Tylko jak mam wytłumaczyć koniowi, że ten niby lek ma mu pomóc…”. Jak okazało się z dalszej rozmowy, aptekarz był w tej kwestii całkowitym sceptykiem. Homeopatia jest systemem leczniczym opracowanym przez Hahnemanna w latach 1811 – 1820. Od momentu powstania homeopatia budzi liczne kontrowersje w świecie lekarskim. Wśród dyplomowanych medyków są zarówno gorący zwolennicy jak i zagorzali przeciwnicy tej metody leczenia. Zastrzeżeń do homeopatii jest wiele. Ot chociażby to, czy tak rozcieńczone substancje jakie propaguje homeopatia mogą mieć właściwości lecznicze. Techniki badawcze i postępy analityki medycznej pozwalają dziś na badanie zawartości leków w płynach ustrojowych i tkankach organizmu, nawet jeśli leki występują w małych stężeniach rzędu kilku mikrogramów (1/1000 mg) lub nanogramów (1/1000 mikrograma w 1 ml płynu ustrojowego lub w 1 gramie tkanki). Jednakże leki homeopatyczne są w takim rozcieńczeniu, że nawet dzisiejsza analityka medyczna szukałaby bezradnie środków homeopatycznych w organizmie.
R. Virchow (1821 – 1902, profesor anatomii patologicznej, patologii, terapii ogólnej, specjalista antropologii, sformułował pojęcie białaczki itd. …) wobec licznego audytorium lekarzy w Berlinie powiedział: „…Jeśli wyleję kufel piwa do rzeki Szprewy pod Berlinem, to co z tego piwa pozostanie w wodzie przy ujściu rzeki pod Szpondawą? Niegodzien jest siedzieć w tej sali ten, kto z panów zadaje się z homeopatią…”. Homeopaci próbują odeprzeć ten zarzut w oparciu o teorię jaką sformułował sam Hahnemann. Twierdzą, że rozcieńczanie, rozcieranie i wstrząsanie zmienia lek. Zmienia się siatka kryształów, ich struktura a także sam rozpuszczalnik może działać leczniczo. Ma to mieć wedle nich związek z tym, iż uaktywniają się cząsteczki elektronów w tych procesach. W jednym ze swoich dzieł pt. „Organom” Hahnemann tak pisał: „… Spotęgowane tym sposobem ciała zmieniają się pod względem fizyczno – chemicznym …. Leki nie są martwymi ciałami w zwykłym znaczeniu; prawdziwa ich istota jest raczej dynamiczno – duchowa, jest czystą siłą (vielmehr ist ihr wahres Wesen blos dynamisch blos dynamisch geistig, ist lautere Kraft) …”. Nie chcę tu przedstawiać całej tej dyskusji która toczy się od lat nieustannie. Artykuły za i przeciw homeopatii są ogólnie dostępne w Internecie. Nawet na naszym forum taka dyskusja kiedyś się pojawiła. Powiem tylko, że sam jestem raczej sceptykiem. Nie dlatego nawet, że ewentualne działanie preparatów homeopatycznych nie zostało dostatecznie wyjaśnione przez naukę. Nie dlatego również, że bezspornie nie udowodniono – stosując określone metodologią medyczną metody – skuteczności leków homeopatycznych w wysokich potencjach. Tylko dlatego, że sami zwolennicy tej metody, nie specjalnie przekonują mnie rodzajem swojej argumentacji. Po dzisiejszej dyskusji z aptekarzem przerzuciłem kilka książek, których autorami byli najczęściej lekarze homeopaci. W rozdziałach dotyczących działania leków lub dowodów skuteczności znalazłem nieco dziwaczne argumenty. Pierwszy (i jedyny w jednej z nich) to opis cudownego działania leku Mandragora D12 jaki doświadczył na sobie autor ksiązki. Lekarz ten podaje jeszcze jeden przypadek człowieka którego wyleczył tym samym preparatem. „Po 4 tygodniach wieśniak zjawił się z dużym wiadrem miodu. Było to wynagrodzenie za dobre leczenie. Chory czuł się dobrze …” itd. W książce D. Ullman „Everybodys Guide to Homeopatic Medicine” znalazłem tezę, że dzięki leczeniu homeopatycznemu lepiej radzono sobie z epidemią cholery. Tezę tę jednak z medycznego i historycznego punktu widzenia sceptyk mógłby obalić bez trudu. Z tym argumentem dałoby się jeszcze dyskutować. Jednak następny z autorów jako dowód na skuteczność homeopatii podaje fakt, że angielska rodzina królewska od 4 pokoleń korzysta z homeopatii, a książę Karol używa arniki w leczeniu stłuczeń po upadkach odniesionych w meczach polo. Gdyby tak autor podał, że królowa wyleczyła za pomocą preparatów homeopatycznych np. hemoroidy. Kto wie… może byłbym wtedy uwierzył.
Zrobiłem intrakt z kropidła i ciekawi mnie jak się sprawdzi przy boreliozie. Niedojrzały i dojrzały owoc to żródło d-β-fellandrenu który działa silnie przeciwbakteryjnie. Stanowisko było przednie ale nie wiem czemu kropidło wyłożyło się. Być może urosło za duże. To staw który cały był porośnięty tym ziołem. Najgorsze bo nie da się tam wejść jako że jest muł.
Biorę to od kilknastu dni. Nie systematycznie ale doraźnie. W dawce większej jak to zlecił doktor bo po 2-3 ml nalewki 1:2. I działa. Jak mam reperkusje po jedzeniu i zażyję je wraz z nalewka z orzecha i o dziwo chmielu, wszystko szybko mija. Widzę że moje pasożyty /pewnie ostała się tylko canida/ bardzo nie znoszą kropidła. Nalewka ma specyficzny „fellandrenowy” smak ale ważne że działa. Szkoda, że nie mogę nastawić z niego octu 🙂 /resztę baldaszkowatych zrobiłem w dwóch wersjach zwykłej czyli octowej i mlekowej/. Ciekaw jestem ja się będzie kropidło sprawować w fitoterapii boreliozy. Zamieszam je łączyć z pieprzem syczuańskim, schinus molle /pieprz czerwony/ i anyżem gwiazdkowym czy też gwiazdkowatym.
Biorę to od kilkunastu dni. Nie systematycznie ale doraźnie. W dawce większej jak to zlecił doktor bo po 2-3 ml nalewki 1:2. I działa. Jak mam reperkusje po jedzeniu i zażyję je wraz z nalewka z orzecha i o dziwo chmielu, wszystko szybko mija. Widzę że moje pasożyty /pewnie ostała się tylko canida/ bardzo nie znoszą kropidła. Nalewka ma specyficzny „fellandrenowy” smak ale ważne że działa. Szkoda, że nie mogę nastawić z niego octu 🙂 /resztę baldaszkowatych zrobiłem w dwóch wersjach zwykłej czyli octowej i mlekowej/. Ciekaw jestem ja się będzie kropidło sprawować w fitoterapii boreliozy. Zamieszam je łączyć z pieprzem syczuańskim, schinus molle /pieprz czerwony/ i anyżem gwiazdkowym czy też gwiazdkowatym.