Rodzaj Antriscus, czyli trybula (Kerbel, Cerfeuill, Cerfoglio, Tscherfegl) obejmuje szereg gatunków leczniczych (rodzina baldaszkowate – Apiaceae = Umbelliferae):
1. Anthriscus cerefolium (Linne) Hoffmann – trybula ogrodowa, zwana dawniej trzebulka i czechrzyca, niegdyś uprawiana w Polsce i za granicą do celów leczniczych i jako przyprawa.
2. Anthriscus caucalis M. Bieberstein – trybula pospolita, występująca starych zaniedbanych sadach, przy gospodarstwach, na nieużytkach, w zaroślach, przy polnych i przyleśnych drogach. W Polsce pospolita.
3. Anthriscus sylvestris (Linne) Hoffmann – trybula leśna, pospolita w lasach i zaroślach drzewiastych, przy olsach i łęgach nadrzecznych, w starych sadach.
4. Anthriscus nitida (Wahlenberg) Hazslinszky von Hazslin – trybula lśniąca występująca w Szwajcarii i Austrii, ponadto w Polsce na Podkarpaciu.
Wszystkie gatunki są aromatyczne przy roztarciu i lecznicze. Posiadają olejek eteryczny (bogaty w metylochawikol, anetol, dimery anetolu o działaniu estrogennym), kumaryny, poliacetyleny, sitosterol, trójterpeny.
Nasiona mielone są bogate w kumarynowce fotouczulające i moczopędny olejek eteryczny. Mogą być dodawane do potraw i łączą w sobie smak i zapach kminu rzymskiego i kminku z anyżkiem.
Młode listki dodawane były do sałatek i zup. Sok z ziela używany był w kuracjach wzmacniających.
Nasiona Anthriscus w starożytności były uważane za środek antykoncepcyjny.
Napar z ziela i nasion trybuli działa niewątpliwie moczopędnie, żółciopędnie, rozgrzewająco, stymulująco psychicznie, trawiennie i rozkurczowo. Zapewnia codzienne wypróżnianie. Jest środkiem mlekopędnym, napotnym i czyszczącym krew. Wykazuje wyraźną aktywność wykrztuśną i przeciwastmatyczną. Zapobiega zastojom żółci.
Napar – Infusum z 1 łyżki ziela lub 1 łyżeczki mielonych nasion na 1 szklankę wrzącej wody lub mleka można osłodzić miodem lub sokiem i pić przy przeziębieniu oraz grypie. Napar bez cukru – skuteczny w leczeniu stanów skurczowych przewodu pokarmowego, hiperandrogenizmu (nadmierny poziom męskich hormonów androgennych) i wzdęć. Przyjmować w dawce 100-150 ml 2-3 razy dziennie. Przy nieżytach układu oddechowego i jako środek diuretyczny, oczyszczający organizm – 50 ml naparu co 4-6 godzin.
Wyciągi alkoholowe z nasion i ziela zwiększają wrażliwość skóry na promienie słoneczne. W czasie kuracji preparatami trybuli odradzam opalanie się. Nalewka – Tinctura Anthrisci na nasionach i zielu 1:3 działa korzystnie przy zadyszce, kołataniu serca i astmie (5 ml na dawkę). Sok i macerat z rośliny (świeże ziele wytrawiać letnią przegotowaną wodą przez 8 godzin) można na zimę zamrozić po rozlaniu w foremki do lodu lub zakonserwować cukrem, gliceryną, albo alkoholem w proporcji 1:1.
Cieszy mnie wpis pana doktora o trybuli bowiem mam wrażenie, że w Polsce jest niedoceniana jako roślina lecznicza i kulinarna. Jej ojczyzną jest wschodnia część basenu Morza Śródziemnego. Występuje jako rodzima roślina na południu Węgier, w środkowej części Rosji, Azji Mniejszej, na Kaukazie, w Armenii, Iranie, Turkmenii i zachodniej Syberii.
Uprawiana lub zdziczała w innych częściach Europy, Azji Wschodniej, Afryce Północnej i Południowej. Została udomowiona jeszcze w starożytności, szczególnie często używali ją Rzymianie i była wówczas powszechnie uprawiana. Dzięki nim trafiła na Wyspy Brytyjskie. Była popularna w medycynie klasztornej. W czasach Karolingów wspominano o niej w inwentarzu cesarskich dóbr dworskich. W farmakopei z Lorsch (795 r.) znaleźć można zalecenie, by na obrzęki i wrzody stosować maść z trybuli i wieprzowego smalcu. Do Polski trafiła zapewne z zakonnikami. Łacińsko – polski słownik simplicjów Jana Stańki datowany na lata 1465 -1475 wymienia trybulę ogrodową pod nazwą trzebnic. Zapewne „zbiegła” z upraw, zdziczała i zadomowiła się na Śląsku i w Wielkopolsce. Prócz wymienionych przez pana Henryka gatunków dodać można jeszcze jeden gatunek trybuli występujący w naszym kraju tj. trybule lśniącą Anthriscus nitida. Jest to roślina rosnąca w wilgotnych lasach w pasie gór i wyżyn. Niestety nic nie wiem o jej wykorzystaniu. Prócz tego co napisał wyżej pan doktor, niewiele mogę już dodać o jej wykorzystaniu medycznym. Nasza medycyna ludowa jej nie wykorzystywała (lub moja literatura na ten temat nie wspomina). Natomiast medycyna ludowa krajów śródziemnomorskich używała jej do leczenia: biegunki, chorób nerek, pęcherza moczowego, dróg oddechowych i układu trawienia. W niektórych częściach Europy trybula jest używana do tzw. kuracji wiosennych do odtruwania nerek i wątroby. Popularne są terapie przepłukujące (zażywanie kilka razy dziennie naparu, zaleca się popijać jeszcze dużą ilością wody – zwiększenie efektu). W starszych książkach zielarskich zalecano także świeżo wyciśnięty sok w niewielkich dawkach: „przy uderzeniach krwi do głowy, nadciśnieniu, hemoroidach, niedostatecznym wydzielaniu gruczołów wewnętrznych, w osłabieniu żołądka, gorączce, żółtaczce, puchlinie wodnej, kamicy żółciowej, w początkach gruźlicy, przewlekłych wyrzutach skórnych, ischiasie”. Napar z nasion zalecano w gruźlicy, przewlekłych wyrzutach skórnych; okłady z gotowanej trybuli stosowano na miejsca zaatakowane reumatyzmem i na hemoroidy, oraz na brzuch przy zatrzymaniu moczu. Warto słów parę powiedzieć na temat kulinarnego zastosowania opisywanej rośliny. Ponieważ ma ona, jak wspomniał pan Henryk, ciekawy aromat i dodatkowo w smaku jest delikatniejsza niż pietruszka, ma spore znaczenie w sztuce kulinarnej. Jest to klasyczna przyprawa kuchni francuskiej. Drobno posiekane liście dodaje się tam do zup, sosów (na końcu – bo gotowana traci aromat). Zawiera sporo prowitaminy A, witaminy C oraz związki żelaza i magnezu. Najlepiej smakują bardzo młode liście, suszone tracą swój aromat. Dobrze harmonizuje z estragonem, pietruszką i bazylią. W książkach kucharskich można znaleźć przepisy na zupę trybulową i sos trybulowy . W Ameryce Północnej używa się mielonej trybuli do drobiu, ryb z rusztu i potraw z jaj. Można jej używać do serów twarogu i maseł ziołowych. Używana jest chętnie do: jaj na twardo, słonych omletów, sosów rybnych, zupy ziemniaczanej, sałatki ziemniaczanej, szpinaku, drobiu ryb, mięsa jagnięcego i baraniny. W Polsce w przeszłości jedzone były także liście trybuli leśnej, na surowo i gotowane, korzenie – tylko gotowane. Roślina ta w przeciwieństwie do trybuli ogrodowej ma niezbyt przyjemny smak (ponadto jest lekko toksyczna).
Uprawiana jest nadal panie doktorze. Na przykład ja sieję ją na działce. Co prawda w tym roku pierwszy raz, ale lepiej póżno jak wcale. Nasiona kupiłem w firmie Plantico.
Ja też wysiałam w tym roku i bardzo ładnie rośnie. Chyba jednak za gęsto posiałam i trzeba przerwać. Ciekawa jestem czy nadaje się do mrożenia. Bo coś czytałam, że do suszenia nie za bardzo.
A ja dziś nazbierałem trybuli leśnej i zrobię nalewkę. O działaniu oczywiście poinformuję. O ile oczywiście przeżyję :-)I znalazłem kilka podkolanów białych
Z tego co doktor podał na kursie jest to roślina zasobna w felandren? Tylko która z trybul ma go najwięcej oraz w jakiej części /baladach, ziele, korzeń/.