Surowcom piretroidowym poświęciłem kilka lat temu stronę: http://luskiewnik.strefa.pl/pyrethrum_html.htm Dzisiaj wrócę do tego tematu, bowiem przyczyniły się one do powstawania insektycydów bezpiecznych dla człowieka.
W nomenklaturze rodzaju Chrysanthemum panuje do dziś spory bałagan. Istnieją systemy w których wyróżnia się poszczególne gatunki, w innych natomiast jedynie podgatunki i formy regionalne, np. w obrębie Chrysanthemum cinerariaefolium (Ch. marschalii Asch. = Pyrethrum roseum Bieb., Ch. roseum Web. et Moor = Pyrethrum carneum Bieb. – w niektórych układach to te same gatunki). Wiele gatunków z rodzaju Chrysanthemum zawiera składnik owadobójczy i przeciwpasożytniczy – piretryny (czasem zaliczane do bardziej ogólnej grupy chemicznej – Rethrins (retryn, retryny).
Piretroidy obejmują estrowe związki pochodne kwasu chryzantowego i piretrowego oraz alkoholi: piretrolu, cynerolu i jasmolonu. Estrami kwasu chryzantemowego są: piretryna I, cyneryna I i jasmolina I. Estrami kwasu piretrowego są: piretryna II, cyneryna II i jasmolina II. Piretryny występują w niektórych gatunkach z rodzaju Chrysanthemum ( złocień dalmatyński – Chrysanthemum cinerariifolium Vis. = Tanacetum cinerariaefolium L – Pyrethrum cinerariaefolium Trev.). Piretroidy wykazują bardzo małą toksyczność wobec ludzi i innych ssaków. Ulegają biodegradacji w środowisku, nie kumulują się w ustroju. Działają specyficznie na bezkręgowce zaburzając neurotransmisję w układzie nerwowym. Piretroidy hamują aktywność pirofosfatazy i ATP-az zależnych od wapnia i magnezu, ponadto cyklazy adenylanowej i fosfodiesterazy. W środowisku nie zalegają, nie są stabilne, bowiem rozkłada je tlen i światło. Niemniej jednak działają zabójczo na owady, pająki, roztocze, wije oraz pasożyty przewodu pokarmowego. Można je stosować w pomieszczeniach, w których przebywają ludzie. Działają na szkodniki szybko, wywołując u nich początkowo zaburzenia ruchowe, drgawki i zatrzymanie przewodzenia nerwowego, a w efekcie śmierć. Piretroidy wchodzą w skład wielu preparatów do zwalczania much, komarów, chrząszczy, mszyc itd., w postaci proszku i zawiesin (do posypywania, sporządzania roztworów do spryskiwania). Sprzedawane są w formie aerozolu. Niektóre mają silny i drażniący zapach, inne są przyjemne w stosowaniu i nie wywołują drażnienia układu oddechowego.
Z uwagi na duże zapotrzebowanie na bezpieczny insektycyd wprowadzono piretroidy syntetyczne, a w 1973 r. nawet światłoodporne. Zatrucia piretrynami u ssaków są rzadko odnotowywane, w skrajnych przypadkach wskutek rażącego nadużywania lub spożycia doustnego w dużych dawkach. Za granicą można także spotkać preparaty z naturalnymi piretroidami, są jednak znacznie droższe (np. w Szwajcarii).
Pod względem zielarskim złocień dalmatyński dostarcza kwiat – Flos Pyrethri. Można też zbierać całe pędy kwiatowe. Pyrethrin (piretrynę) wyodrębnili z surowca Hermann Staudinger (1881-1965) i Leopold Ružička (1887-1976) w 1924 r. Złocień występuje dziko na terenie dawnej Jugosławii, ponadto w Turcji, Bułgarii i we Włoszech. Do celów leczniczych i przemysłowych uprawiany w Kenii, Tasmanii, Tanzanii, w Ruandzie, w Ekwadorze. Mniejsze uprawy są w Brazylii, w dawnej Jugosławii i Indiach. Podobne właściwości insektobójcze mają gatunki (podgatunki) Chrysathemum coccineum i Chrysanthemum marshalii. Możliwa jest uprawa złocienia dalmatyńskiego w naszym kraju na glebach przepuszczalnych, stanowiskach słonecznych. Surowiec pochodzący z Kenii zawiera nie mniej niż 1,3% piretryn; surowiec japońskiego pochodzenia 0,9-1% piretryn, a z Dalmacji 0,7-0,8% piretryn.
W handlu spotkać można kwiat złocienia dalmatyńskiego – Pyrethrum Flowers (Insect Flowers, Dalmatian insect Flowers). Widziałem również za granicą kadzidła nasączone ekstraktami ze złocienia (owadobójcze i odstraszające na owady). W handlu dostępne także kadzidła do mieszkań i ogrodu nasączone piretroidami, których dym skutecznie odstrasza natarczywe muchy, meszki i komary.
Retryny owadobójcze i przeciwpasożytnicze występują także w korzeniu bertramu rzymskiego – Anacyclus pyrethrum DC. = Anacyclus pseudopyrethrum Asch. = Anthemis pyrethrum Desf. /dostarcza Radix Pyrethri romani – Anacycli pyrethri radix, bogaty również w inulinę 30-55%, jak podaje literatura węgierska; ponadto w korzeniu bertramu lekarskiego – Anacyclus officinarum Hayne (surowiec Radix Pyrethri germanici, wg węgierskich danych zawiera 0,5% piretryn i ok. 50% inuliny). Korzeń bertramu lekarskiego kupuję w krajowych sklepach zielarskich, a nawet w sklepach z przyprawami.
Z wymienionych surowców sporządza się wyciągi alkoholowe i octowe (1:3 lub 1:5), które można użyć do wcierania w skórę przy chorobach pasożytniczych, dla odpędzenia owadów (np. komary, meszki) i roztoczy. Do takich wyciągów na skórę polecam jeszcze dodać olejek cytronelowy lub lemongrasowy.
Mocne wyciągi octowe (1 część surowca na 1 część octu 5%) lub alkoholowe (alkohol 70%) można użyć do spryskiwania zakamarków, w których kryją się roztocze i owady, ponadto do zmywania podłogi (po dodaniu do wody z detergentem; 100 ml wyciągu na 5 l wody) w celu zabicia roztoczy i małych owadów siedzących w szczelinach paneli, desek, parkietów, płytek ceramicznych. Do sporządzania insektycydów, które nie będziemy używać do ciała (na naszą skórę, włosy, a także sierść zwierząt) proponuje użyć alkohol skażony, o wiele tańszy od etanolu farmaceutycznego i spożywczego. Może to być nawet propanol lub mieszanina propanolu z metanolem. Dla wzmocnienia efektu roztoczo- i owadobójczego polecam dodać jeszcze parę kropel olejku lemongrasowego lub cytronellowego (citronella).
Wymienione surowce nadają się do kadzenia mieszkań i ogrodów w celu odstraszenia owadów.
Od czasów, gdy człowiek zajął się uprawą roli, to znaczy od około 10 000 lat (neolit) gatunek nasz rozpoczął specyficzną wojnę z niektórymi roślinami i zwierzętami. Prowadząc uprawy wysunął roszczenie na wyłączność „swoich” tak użytkowanych przestrzeni. Odtąd rośliny dzikie na polach i w ogrodach – stały się chwastami, owady i zwierzęta – szkodnikami (o ile nie były użyteczne dla człowieka). W moim ogrodzie mam nieco bardziej liberalne podejście wobec roślin które tu rosną, a których nie siałem i nie sadziłem, a także wszelkich „żyjątek” o ile nie czynią spustoszenia. Takie podejście ma swoje plusy. Skrzyp który rośnie w moich borówkach, glistnik jaskółcze ziele wokół kompstowników, gwiazdnica nieustannie obecna pośród poziomek, czy żywokost rosnący pod płotem – są zawsze „pod ręką” mimo, iż ich nie uprawiam, ale toleruję. Niemniej ogród mój nie jest Edenem ( rośnie tu kilka jabłoni – dlatego na wszelki wypadek nie wpuszczam tu kobiet) i czasem trzeba podjąć jakieś działania związane z ochroną roślin (staram się wówczas stosować metody naturalne). Wpis pana Henryka o złocieniu dalmatyńskim jako insektycydzie skłonił mnie do przejrzenia notatek dotyczących roślin jakie używam i mógłbym używać do ochrony moich roślinek.
Nie wiem na ile moje notatki dotyczące złocienia są precyzyjne (nie miałem bowiem jeszcze okazji wypróbować) ale mam tu przepis na insektycyd ze złocienia dalmatyńskiego. Wg niego ze sproszkowanych kwiatów (1 dkg na 10 l wody ) robi się zawiesinę wodną (sproszkowane kwiaty zalewamy wodą i pozostawiamy na 24 godziny). Następnie dodajemy trochę mydła i gotowe. Przy tej okazji podam inne proste metody biologiczne z ziół które można użyć do ochrony roślin przed szkodnikami.
1. Zimny wyciąg z piołunu. Skuteczny jest przeciw mszycom, mrówkom i gąsienicom. Opryskujemy rośliny na wiosnę nie rozcieńczonym wyciągiem. Podobno w lecie można zwalczać nim bielinki. Sposób przygotowania: 300 g świeżego lub 30 g suszonego piołunu moczymy kilka godzin w 10 l wody, oczywiście cedzimy i opryskujemy.
2. Wyciąg z pokrzywy (przeciw mszycom). 1 kg pokrzyw moczymy w 10 l wody przez kilka godzin, cedzimy i opryskujemy nie rozcieńczając.
3. Odwar ze skrzypu (przeciw chorobom grzybowym). 1 kg świeżych lub 100 g suszonych roślin moczymy przez dobę w 10 l wody, następnie gotujemy 0,5 godziny, cedzimy i studzimy, opryskujemy regularnie rośliny odwarem – tym razem rozcieńczonym 1:5.
4. Odwar z paproci (przeciw: pilarzowatym, kwieciakowi malinowcowi, kistnikowi maliniakowi, roztoczowi truskawkowemu; dodatkowo zapobiegawczo – przeciw rdzy i mączniakowi). 500 g świeżych lub 50 g suszonych liści moczymy przez 24 godziny w 10 l wody; potem gotujemy 0,5 godz., cedzimy, studzimy, opryskujemy glebę nie rozcieńczając.
5. Możemy też sporządzać odwary z innych roślin i próbować zwalczać ogrodowe szkodnik wykorzystując:
– liście czarnego bzu – 5 kg/ 10 l,
– liście dębu – 1 kg/ 10 l,
– liście rabarbaru – 3 kg/ 10l,
– wrotycz – 3 kg/ 10 l.
Panie Henryku, Pana artykuły to dla mnie skarbnica wiedzy a swój ogród staram się zmienić w aptekę. Dziękuję, że dzieli się Pan swoją rozległą wiedzą. Tego posta zamieszczam, bo bezskutecznie poszukuję nasion lub sadzonek złocienia dalmatyńskiego. Czy może mi Pan pomóc?
Pozdrawiam serdecznie
http://www.byliny-swierk.pl
Powodzenia 🙂
Taaa, akurat:) Rozmawiałam. Ilości hurtowe – to raz. Już nie ma – to dwa. Przeryłam cały internet. Znalazłam nasiona na eBayu. Pewnie dzisiaj zamówię, ale kwiaty będa dopiero za rok. Kto wie, może to jakaś nisza:D
Gdzie można kupić sadzonkę lub nasiona złocienia dalmatyńskiego.Pozdrawiam Teresa
Witam! Od tych złocieni pokręciło mi się w głowie. A „Tanacetum parthenium”? Czy to inna roślina? Że spokrewniona, to wiadome. Ale czy to jeszcze coś innego?
Dlaczego ludzi boli głowa? Czy są zioła na migrenę? Po co jadać marunę? Jak leczy się brytyjska rodzina królewska? Komu poleciłbym terapię walenia kamieniem w głowę? Cz. I
Pytanie które padło powyżej o Tanacetum parthenium skłania mnie do umieszczenia tego komentarza w tym właśnie miejscu.
Ból głowy jest bez wątpienia jednym z najbardziej przykrych, irytujących i frustrujących problemów. Trudno się zatem dziwić, iż zapiski naszych etnologów z przełomu XIX i XX wieku, dotyczące tego rodzaju przypadłości, obfitują w dziwaczne niekiedy próby wyjaśnienia ich przyczyny i leczenia. „ (…) Oto lud nasz utrzymuje, że dość popatrzeć przez okno na zwłoki umrzyka, niesionego na cmentarz, aby dostać bólu głowy (…). Lud (…) podaje jako przyczynę bólu głowy kręcenie czapką (…)” – oto próbka wyjaśnienia przyczyn. Zaś co do sposobów leczenia. „Dobrzyniacy np. utrzymują, że ból głowy bierze początek z uderzenia krwi, dlatego starają się zaradzić temu puszczaniem krwi z nosa, w tym celu wkładają doń liście krwawnika (…) gdy ujdzie dość krwi, ustaje ból głowy. I na ziemiach ruskich używają w tym celu krwawnika. W Polsce i na Rusi utrzymują powszechnie, że krew, idąca z nosa, zapobiega bólowi głowy (…)”. Krwawnik i dziś czasem używany jest przez zielarzy ale w inny sposób (np. M. Treben uważała, iż stale pity napar z tej rośliny skutecznie leczy migreny). Przykrym przypadłościom o których mowa, zapobiegać miały i inne, dziwaczne zabiegi. „ (…) Górale w Beskidach dla zapobieżenia bólowi głowy na wiosnę, kiedy pierwszy raz zagrzmi, uderzają się wszyscy trzykrotnie kamieniem po głowie, a gdy mniejszych kamieni nie ma pod ręką, padają na ziemię i tłuką sobie głowy o większe kamienie (…)”.
W ostatnich dziesięcioleciach naukowcy i lekarze zdołali poznać istotę i charakter bólu, co doprowadziło do rozwoju bardziej skutecznych metod leczenia od tych używanych onegdaj. Jakie są więc przyczyny bólu głowy? Upraszczając. Mózg odbiera i przetwarza wszystkie sygnały bólowe, lecz w tkance mózgowej nie ma receptorów odbierających bodźce bólowe. Ból głowy nie jest więc skutkiem zaburzeń tkanki mózgowej; jego źródłem są naczynia krwionośne mózgu lub mięśnie głowy. Przyczyny tego typu dolegliwości są bardzo różnorodne, często trudne do uchwycenia. Ból może wynikać z ucisku, pociągania, przemieszczania i podrażnienia wrażliwych struktur mających zakończenia nerwowe (powłoki czaszki, mięsnie pokrywy czaszki i karku, okostna, tkanki powłoki czaszki, ucho wewnętrzne i środkowe, zęby, pnie i zwoje niektórych nerwów rdzeniowych itd.). Do przyczyn ogólnych wywołujących bóle głowy należą: choroby zakaźne (np. grypa), choroby narządów wewnętrznych (niewydolność nerek czy wątroby itp.) przewlekłe zatrucia, choroby krwi (np. niedokrwistość), czynniki biometeorologiczne i szereg innych (wymieniłem tylko niektóre – bo o nadmiarze gorzałki itp. przyczynach pisać nie będę). Ból głowy jest sprawą bardzo osobistą, odczuwa go tylko osoba cierpiąca, zatem ma charakter subiektywny (toteż jedynie osoba go doznająca może opisać związane z nim odczucia). Jeden z jego rodzajów jest na tyle charakterystyczny, że został opisany już wiele wieków temu. Mam tu na myśli migrenę. W okresie średniowiecza próbowano zarówno wyjaśniać samą przyczynę migreny, jak i znaleźć na nią odpowiednie remedia. Hildegarda z Bingen (1098 – 1179) wywodziła migrenę od czarnej żółci i „wszystkich złych soków”. Opisywała tę przypadłość następująco: „ (…) Atakuje ona jeno połowę głowy człowieka, nie zaś całą, tedy raz w prawej, a raz w lewej połowie głowy siedlisko swoje przyjmuje (…). Migrena ma w sobie moc tak wielką, że człowiek znieść by jej nie mógł, gdyby snadź od razu całą głową jego owładnęła. Niełacno jej się pozbyć (…)”. Papież Jan XXI (1210 – 1277) w swoim traktacie Thesaurus pauperum zawarł 53 recepty na bóle głowy (w tym typu migrenowego). Farmakopea alzacka (1422 r.) zaś podaje: „ (…) Gdy zasię kogo głowa boli, tą modłą, że ból jeno w połowie głowy siedzi, niechaj liść wawrzynu weźmie, a dodawszy wina małowiele czoło swoje i głowę posmaruje, w łożnicy legnie, a głowę swą dobrze nakryje, aby w cieple była; takim tedy sposobem uśmierzy się niemoc jego, połową bólu głowy znana.” Zważywszy, że liść wawrzynu (liść laurowy) zawiera partenolid związek przeciwbólowy i przeciwzapalny (zawarty również w marunie – o czym za chwilę) a takoż i na okoliczność pijania smarowideł czynionych przecie na winie, kuracja taka może była w jakiejś mierze skuteczna. Zresztą warto zauważyć, iż niektóre z surowców podanych w dawnych dziełach przetrwały próbę czasu i do dziś są czasem używane. Np. wino z omanu wg. Hildegardy. 30 g korzenia omanu włożyć do litrowej butelki białym lub czerwonym winem i pozostawić na 1 dzień do naciągnięcia. Wina z omanu nie odcedzać. Pić 1 – 2 łyżki stołowe 3 razy dziennie przed i po jedzeniu. Podobnie stare sposoby medycyny Azji także znajdują potwierdzenie. Podam przykład tylko jeden. Medycyna Dalekiego Wschodu poleca przyjmowanie imbiru (500 mg suszonego imbiru zmieszanego z wodą lub 5 gram świeżego utartego). Ewentualnie: łyżeczkę grubo sproszkowanego korzenia imbiru zalać 1 filiżanką gorącej wody, odstawić pod przykryciem na 5 – 10 minut, a następnie przecedzić. Pić filiżankę przed posiłkami. Działanie przeciwzapalne (obniża wydzielanie prostaglandyn), zmniejszające agregacje płytek, rozszerzające naczynia krwionośne, zmniejszające obrzęk mózgu, aktywizujące naturalne opiaty w mózgu czy przeciwbólowe (np. związek 6 – shogaolem ma działanie przeciwbólowe). Podobnie działa ostryż.
Przyczyn migren upatrywano dawniej w chorobach: wątroby, woreczka żółciowego, kobiecych; w zaburzeniach żołądkowych, jelitowych, w przemianie materii etc. Zarówno dawniej jak i dziś dopatruje się czasem związku migren z określoną „konstrukcją psychologiczną” osób które nań zapadają. Psychiatra dr Peters opisał nawet „typ migrenowy”. Wg niego osoby zapadające na tę chorobę są bardzo dokładne, lubią porządek, są sumienne, nieprzeciętne odpowiedzialne w pracy i dające się obciążać obowiązkami. Mają silną potrzebę bezpieczeństwa i czują się zagrożona niepewnymi sytuacjami itd. itp. etc.
Przyczyny migreny nie są w pełni wyjaśnione przez współczesną naukę. Wydają się być one złożone a także niejednolite u różnych chorych. Badania sugerują zaburzenia wydzielania i przemiany niektórych amin biogennych np. serotoniny i tyraminy, a także prostaglandyn, co może powodować nieprawidłowe działanie mechanizmu naczynioworuchowego. Serotonina będąca hormonem tkankowym ma wpływ na utrzymanie prawidłowego napięcia ścian naczyń. W mózgu może wywierać działania hamujące na bodźce bólowe mające swe ośrodki w niektórych strukturach (wzgórze). Tyramina wpływa na uwalnianie serotoniny z płytek krwi. Niektóre pokarmy zawierające tyraminę powodują wystąpienie napadów migreny (ser, czekolada, banany, niektóre wina). W pierwszej fazie występuje nadmierny skurcz naczyń i spowodowane tym objawy niedokrwienia, przejawiające się najczęściej zaburzeniami widzenia, mroczkami i błyskami przed oczami, niekiedy nawet zaburzeniami mowy czuciowo – ruchowymi kończyn lub twarzy. Następnie pojawia się faza nadmiernego rozszerzenia dużych naczyń, zwłaszcza wewnątrzczaszkowych, w których uderzenia fali krwi w zwiotczałą ścianę naczynia wywołuje tętniczy ból. W kolejnej fazie może dojść do obrzęku ściany naczynia i zwiększenia jej przepuszczalności. Stan ten utrwala dolegliwości bólowe. Ból głowy w migrenie ma charakter napadowy. Często potęguje się stopniowo. Zwykle ale nie jest to reguła, obejmuje jedną połowę głowy (częściej czoło lub skroń), towarzyszą mu światłowstręt, nudności, bladość twarzy. Gdy ściany naczyń staną się sztywne, ból zmienia charakter z pulsującego na uporczywy, stały, tępy lub rozsadzający, niekiedy świdrujący. W czasie bólu chory izoluje się od otoczenia, stara się zwykle leżeć nieruchomo zamkniętymi oczami w zaciemnionym pomieszczeniu. W ciężkich napadach może dołączyć się skurcz mięśni głowy i szyi (prawdopodobnie na skutek niedokrwienia i działania czynnika psychicznego) – co utrwala i przedłuża ból. Zainteresowanych przyczynami odsyłam do podręczników medycznych. Migrena występuje u 5 -7% populacji. Cierpi na nią trzy razy więcej kobiet niż mężczyzn. Najczęściej choroba występuje u osób między 20 a 45 rokiem życia (chociaż może pojawić się zarówno w dzieciństwie jak i w podeszłym wieku).
Wśród osób cierpiących na migrenę 80 – 90% to przypadki migreny zwykłej, w której objawy zwiastunowe ( zmęczenie, niepokój, wahania nastroju itd.) występują od kilku godzin do 3 -4 dni. Pozostałe 10 – 20% to migrena klasyczna. Pozostawiając naukowcom wyjaśnianie przyczyn tych przypadłości należy wspomnieć, że migrenę rozpoczyna czynnik wywołujący: kofeina (wypicie 3 -4 filiżanek kawy, herbaty, coli – w krótkim przedziale czasowym), pewne pokarmy (o czym już wspomniałem), czynniki hormonalne (2/3 migren u kobiet wiąże się z ich cyklem miesiączkowym), leki (np. stosowane w leczeniu nadciśnienia, chorób serca i zaburzeń krążenia), czynniki atmosferyczne itd. Choć nadmiar kawy może wywoływać napad, to jednak dość często zaleca się ją w doraźnym łagodzeniu migreny. Po pierwszych sygnałach zwiastunowych należy przerwać pracę, zażyć aspirynę, ibuprofen lub inny środek przeciwbólowy, wypić kubek mocnej kawy lub coli, położyć się w zaciemnionym pomieszczeniu z zimnym okładem na czole. Aspiryna lub ibuprofen hamuje wydzielanie wywołujących ból prostaglandyn uwalnianych przez rozszerzone i podrażnione naczynia krwionośne. Kofeina przyspiesza działanie środków przeciwbólowych, a zimny okład zapobiega napływowi krwi do położonych pod nim tętnic.
Warto powiedzieć choć słów kilka o sposobach leczenia migren bardziej współczesnych niż XIX wieczne walenie się kamieniem w głowę lub dłubanie krwawnikiem w nosie. Co kilkanaście lat pojawiają się ciekawe formy terapii, czasem zupełnie odmienne od ogólnie przyjętych. Dawniej stosowano przestrzykiwania krwi własnej poddanej uprzednio działaniu krótkich fal. Z nowszych „cudów” wymienić można Botox. W 1999 roku doktor W.J. Binder z University of California zaprezentował wyniki leczenia pacjentów toksyną jadu kiełbasianego. Botox wstrzykiwany w bardzo małych ilościach powodował zahamowanie ataku migreny w ciągu godziny. Iniekcje z Botoxu wg Bindera u 50% kładły kres nawrotowym migrenom a u dalszych 35% zmniejszały ich ataki do połowy. Po pojedynczym zabiegu następował okres wolny od ataków trwający 3 – 4 miesiące. Nie zaobserwowano żadnych objawów niepożądanych. Zajmijmy się jednak bardziej popularnymi we współczesnej medycynie sposobami leczenia. Do leków przerywających napad migreny należą: sprzedawane bez recepty środki przeciwbólowe (paracetamol czy aspiryna), niestereidowe leki przeciwzapalne, leki łączące np. aspirynę z kofeiną albo paracetamol z kofeiną; preparaty ergotaminy (działają zwężając rozszerzone tętnice mózgowe); leki wybiórczo kurczące naczynia krwionośne (agoniści receptorów serotoninergicznych); opioidy (czasem łączone z innymi związkami np. kodeina łącząca z paratecamolem bądź aspiryną). Oddzielną grupą są leki używane w leczeniu zapobiegawczym (antagoniści wapnia lub leki blokujące receptory beta – adrenergiczne); leki z grupy środków przeciwdepresyjnych – podnoszące poziom serotoniny w mózgu; kwas walproinowy i szereg innych. Tu dochodzę do wyjaśnienia co prócz pytania o Tanacetum parthenium skłoniło mnie do wysmarowania niniejszego komentarza.
Będąc niedawno w stolicy jak zwykle nawiedziłem Empik na Marszałkowskiej. Przeglądając tam rozmaite publikacje z zakresu medycyny i fitoterapii natknąłem się na książkę o migrenie. Ponieważ ostatnimi czasy kilku osobom radziłem jak walczyć z tą przypadłością, pomyślałem zatem, że pewnie znajdę w niej jakiś rozdział dotyczący leczenia choroby ziołami i może dowiem się czegoś ciekawego. Odnalazłem w spisie treści „Zioła w leczeniu migreny”, następnie otworzyłem książkę na wskazanej stronie i prawie natychmiast „opadły mi witki”. Autorzy (Amerykanie) napisali mniej więcej coś w stylu (nie jest to cytat dosłowny): „Należy dziwić się, że ludzie próbują do leczenia migreny używać ziół. Co dziwniejsze postępują tak nawet niektórzy lekarze. Jak do tej pory nie ma żadnych dowodów które mogłyby wskazywać, iż rośliny lub leki z nich sporządzone, mogą przynieść jakikolwiek pożytek cierpiącym na migrenę”. Pomyślałem sobie, że nie ma nic straszniejszego niż czynna ignorancja. Pominę już fakt powszechnego użytku ziół w bólach głowy. Wg magazynu „Prevention” w roku 1997 w USA 22% wszystkich przypadków użycia ziół w celach medycznych stanowiło leczenie bólu głowy. Prawdziwą ignorancją jest również mała znajomość leków używanych w migrenie. Leki złożone, zawierające np. alkaloidy sporyszu, alkaloidy i surowce purynowe (kofeinę, colę) itd. to przecież medykamenty zawierające substancje roślinne. Dodać można i to, że w USA w latach 90 preparaty z maruny należały do najlepiej sprzedających się leków roślinnych. Autorzy nie zadali sobie prawdopodobnie najmniejszego trudu by dotrzeć do badań naukowych i dokonać obiektywnej ich interpretacji.
Dlaczego ludzi boli głowa? Czy są zioła na migrenę? Po co jadać marunę? Jak leczy się brytyjska rodzina królewska? Komu poleciłbym terapię walenia kamieniem w głowę? Cz. II
Czy zatem zioła mogą być używane w leczeniu i łagodzeniu migrenowych bólów głowy? Mogą i są, co więcej – dość często skutecznie. Niektórzy fitoterapeuci twierdzą, że migreny ustępują po leczeniu głodem, leczeniu dolegliwości przewodu pokarmowego, po użyciu ziółek czyszczących krew, poprawiających czynność wątroby, nerek lub krążenia krwi, regulujących poziom hormonów. Ponieważ jak napisałem przyczyny migreny są wielorakie, dlatego zielarze używają ziół które kierunkowo wpływają na najważniejszą u danej osoby przyczynę. Np. w przypadku wzmocnienia układu trawiennego sprawdza się piołun, wiązówka błotna itd. Przeciwko migrenom z objawami przewodu pokarmowego poleca się czasem karczoch zwiększający wydzielanie żółci czy senes który działając przeczyszczająco (oczywiście stosowany krótko) pomaga odtruć organizm.
Przy przyczynie po stronie stresu zastosować można np.: tarczycę bocznokwiatową, owies, werbenę, chmiel, jemiołę itd. W przypadku migren związanych z zaburzeniami u kobiet zielarze dążą do wyrównania równowagi hormonalnej np. za pomocą pluskwicy, niepokalanka. W przypadku wahania poziomu estrogenów występującymi równocześnie z miesiączką – kwiat chmielu + kwiat szałwii, napar, łyżeczka na 250 ml wody, pić 3 razy dziennie.
Jest wiele ziół wartych użycia. Z ziół łagodzących ataki migreny (prócz tych o których wspomniałem) można wymienić jeszcze: wierzbę, kozłek lekarski, bukwicę lekarska, rumianek, lepiężnik, miłorząb i szereg innych. Jedna roślina warta jest szczególnej uwagi. Nie tyle nawet ze względu na jej wysoką skuteczność, ile ciekawą historię i stosunek tzw. medycyny naukowej do jej stosowania. Ziołem tym jest właśnie złocień maruna zwany także wrotyczem maruną czyli Tanacetum parthenium.
Złocień maruna stosowano już w starożytności zarówno w Grecji jak i Rzymie (przede wszystkim przy zaburzeniach miesiączkowych). W polskiej literaturze tematu marunę wymieniał Szymon Syreniusz (1540 – 1611). W 1772 roku John Hill napisał „W najgorszym bólu głowy to ziele przewyższa wszystko, cokolwiek znamy”. Jednak dawne księgi rzadko wymieniały takie użytkowanie rośliny. Podawane w niektórych publikacjach informacje o tym, że drzewiej złocienia marunę używano powszechnie do leczenia migren nie są prawdziwe. Do końca XIX wieku złocień maruna był używany najczęściej w medycynie ludowej na Wyspach Brytyjskich przede wszystkim jako lek na dolegliwości kobiece i w zaburzeniach trawiennych. Nasza medycyna ludowa podobnie używała także tej rośliny najczęściej przy chorobach kobiecych, „przy oberwaniach” itp. W Walii jedzono liście maruny przy bólach głowy. W 1973 r. w walijskim Cardiff, Anne Jenkins zaczęła (opierając się na ludowej medycynie) zjadać codziennie listek lub dwa złocienia maruny aby wyleczyć się z migreny. Taka kuracja prowadzona przez kilka miesięcy spowodowała pozbycie się przez wspomnianą kobietę przykrych dolegliwości. To dało asumpt do wielu badań. Przeprowadzono ich w ostatniej ćwierci XX wieku bardzo dużo. W wielu z nich stwierdzono wysoką skuteczność zioła. Oto kilka przykładów. Londyńska Klinika Migreny, stwierdziła, że u prawie 75% pacjentów zażywających preparaty ze złocienia maruny następowała poprawa. Pacjentom Oddziału Medycyny i Hematologii Szpitala w Nottingham podawano do jedzenia świeże liście złocienia u osób cierpiących na liczne ataki bólowe (odnotowano w wielu przypadkach znaczącą poprawę). Według innych badań (Johnson i współpracownicy, 1983) u 70% osób cierpiących na migrenę nastąpiło zmniejszenie częstotliwości bólów i ataków migrenowych. W badaniach kontynuacyjnych (badania Marpuhe’go) spełniających kryteria rzetelności naukowej (wcześniejsze badania Johnsona uznano za zbyt wąskie) również odnotowano zmniejszenie liczby ataków migreny i były one mniej intensywne. Opublikowane w „British Medical Journal” podsumowania projektów badawczych potwierdzają, że skuteczność maruny przy spożywaniu świeżych listków lub niektórych preparatów standaryzowanych na substancje aktywne pomaga w 2/ 3 wypadków. Jedzenie świeżych listków ma dwa minusy. Pierwszy to nie najlepszy smak, drugi to to, iż u 10 – 18% występują nadżerki jamy ustnej lub zapalenia jamy ustnej i języka (efekt nie występuje przy naparze z 2 – 6 świeżych liści – zalać wrzątkiem, nie gotować by nie spowodować rozkładu partenolidu). Jednakże opublikowano i inne prace. Pokazywały one, iż złocień „nie działa”. Holenderskie badania (de Wardta i współpracowników, 1996) zakończyły się wynikiem negatywnym. W badaniach nie potwierdzono skuteczności wysokoprocentowego alkoholowego wyciągu z liści maruny. Jak potem wykazano, popełniono wiele błędów przy realizacji tego projektu badawczego. Wystarczy powiedzieć, iż nie zadano sobie nawet trudu aby zbadać jakie związki ów wyciąg zawierał i czy w ekstrakcie były substancje aktywne (!!!). W innym, izraelskim badaniu (Palevith), pokazano rzekomy brak skuteczności maruny. Stwierdzono, że zioło nie działa lepiej niż placebo. W tym badaniu stosowano dla odmiany suszone liście złocienia. Wykazano i tu potem szereg, nazwijmy to, niedociągnięć. Te dwa wadliwe badania wystarczyły, by „trąbić” w piśmiennictwie medycznym, iż skuteczność maruny nie jest jednoznaczna. Jednakże wobec rosnącej popularności surowca, dużej ilości osób które osobiście potwierdziło skuteczność terapii maruną i wielu badań które częściowo wyjaśniały mechanizm działania substancji czynnych – nie sposób było już przeczyć oczywistym faktom. Związki zawarte w marunie (partenolid) ale i inne substancje działają bardzo wyraźnie.
„ (…) Wyciągi z rośliny działają przeciwzapalnie (…), hamują agregację płytek krwi i syntezę prostaglandyny (przez hamowanie fosfolipazy A2 i 2 – cyklooksygenazy), uwalnianie histaminy z komórek tucznych i prowadzą do zmniejszonego uwalniania serotoniny z trombocytów (…)” itd. . Ze względu walory rośliny złocień marunę używa się także i w sztuce kulinarnej. Surowcem wykorzystywanym w kuchni są niezwykle aromatyczne liście, które należy przechowywać z dala od innych ziół. Suszone lub świrze dodaje się do ciężkostrawnych potraw – nie tylko usprawniają procesy trawienne, ale także skutecznie zmniejszają zagrożenie wystąpienia niestrawności oraz zaostrzają zapach dań. Można je spożywać w sałatkach, kanapkach, jajecznicach i sosach. Dziś w różnych krajach produkuje się rozmaite preparaty ze złocienia. Tu warto poruszyć sprawę jakości produktów ziołowych. W badaniach Heptinsalla naukowcy odkryli, że 2/3 produktów (leki i suplementy) marunowych nie zawierała aktywnego składnika. Zatem „badanie zawartości cukru w cukrze”, jak pokazano w jednej z polskich komedii, nie jest takie niedorzeczne. Pogoń za pieniądzem, mała dbałość o jakość produktu, brak elementarnej etyki niektórych producentów i dystrybutorów leków, suplementów i żywności funkcjonalnej nie wpływa pozytywnie na opinię o ziołach i podważa wiarę w skuteczność substancji czynnych zawartych w roślinach (patrz Rozporządzenie (WE) NR 1924/2006 Parlamentu Europejskiego …). Dla równowagi podam kilka faktów „z innej parafii”. Doktor Brigo w 1991 r. opisywał „cuda leków homeopatycznych”. Twierdził, iż w grupie 60 chorych dzięki terapii homeopatycznej uzyskał istotne zmniejszenie częstości i trwania ataków migreny. Samo badanie poddano jednak krytyce i gdy zastosowano wytyczne Międzynarodowego Towarzystwa Bólów Głowy i bardziej staranne procedury badawcze wyników nie powtórzono. Badanie przynoszące negatywne wyniki, brak skuteczności homeopatii w leczeniu danej jednostki chorobowej, zawsze wywołuje taką samą reakcję u jej zwolenników. Wyjaśnia się go nieprawidłowym schematem leczenia, niewystarczającą liczbą grupy badanej, niedoskonałościami w projekcie badawczym etc. W badaniu z 1997 roku szczególnie starannie przygotowano cały proces badawczy. W projektowanie badania zaangażowano również homeopatów, tak by wykluczyć owe „niedoskonałości”. Nic jednak nie potwierdziło pozytywnych skutków terapii homeopatycznej. W 1997 roku w „The Lancet” zamieszczono modelową metaanalizę badań klinicznych nad lekami homeopatycznymi (dr. K. Lindego i dr. W. Jonasa). Przeanalizowali oni 186 wyników badań (89 randomizowanych). Pisali oni m.in. „(…) nie znaleźliśmy w tych badaniach wystarczającej liczby dowodów jasno potwierdzających skuteczność homeopatii w terapii poszczególnych stanów chorobowych. Dalsze rygorystyczne i systematyczne badania nad terapią homeopatyczną są niezbędne (…)”. To wszystko jednak nie wpływa na tak krytyczne podejście do homeopatii jak np. do leków ziołowych. W W. Brytanii funkcjonuje kilka szpitali homeopatycznych, 40% lekarzy brytyjskich stosuje leki homeopatyczne (również w migrenach) pomimo, iż ich stosowanie nie ma oparcia i uzasadnienia w wynikach badań naukowych (w przeciwieństwie do maruny). Kiedy książę Karol doznawał stłuczeń podczas gry w polo, brytyjska prasa pełna była doniesień o skuteczności preparatów homeopatycznych z arniki (dodając zawsze, iż brytyjska rodzina królewska stosuje tego typu kuracje od 4 pokoleń). Żeby była całkowita jasność. Nie prowadzę krucjaty przeciwko homeopatii, nie mam nic przeciwko temu by rodzina królewska wybierała terapie jakie uzna za dobre. Nie jestem też zwolennikiem „spiskowej teorii dziejów”. Warto postawić sobie jednak pytanie. Dlaczego krople homeopatyczne Nemagran rejestruje się w Niemczech bez większego problemu, podczas gdy leki naukowo potwierdzonej fitoterapii są często szkodliwe, podejrzane a w najlepszym razie „nie udowodniono jednoznacznie ich skuteczności”? Dlaczego homeopatia może wprowadzać preparaty bez udowodnionej jednoznacznie skuteczności a kilka badań w których czegoś nie dowiedziono (przy kilkudziesięciu w których dowody potwierdzono) blokuje lub utrudnia akceptację leków ziołowych?
Wracając do roślin użytecznych w leczeniu i łagodzeniu migreny należy powiedzieć, że nauka potwierdza skuteczność nie tylko złocienia maruny ale i miłorzębu, lepiężnika i szeregu innych roślin. Dla przykładu skoro wymieniłem lepiężnik. Związki w nim zawarte działają wielokierunkowo (hamują uwalnianie serotoniny, działają rozkurczowo i przeciwbólowo itd.). Najważniejsza jest chyba petazyna która hamuje uwalnianie serotoniny przez blokowanie receptora 5 – HT. Prowadzono kontrolowane badania kliniczne które potwierdzają skuteczność leczenia pacjentów nawet z chronicznymi migrenami – bardzo dobre efekty.
Jest wiele ziół które zarówno w mieszankach jak i w prostych preparatach galenowych (napary, odwary, nalewki itp.) nie zaszkodziłoby w migrenach wypróbować. Np napar z dwóch łyżeczek suszonego ziela melisy (wg. N. G. Bisseta profesora farmacji z University of London) może być przydatny. Podobnie zalecać można byłoby herbatkę rumiankową (działa łagodnie uspakajająco, zmniejsza bole migrenowe oraz nerwu nadczołowego, przeciwdziała bólom brzucha, zawrotom głowy i mdłościom – symptom często towarzyszącym migrenom). Glistnik działa rozkurczowo i przeciwbólowo w obrębie głowy, dlatego skutecznie usuwa uporczywe, przedłużające się migreny (patrz opis glistnika na stronach doktora). Kwiat pierwiosnka – 1 łyżeczkę kwiatu pierwiosnka, zalać 1 filiżanką gorącej wody, odstawić na 5 minut. Pić 3 – 4 filiżanki dziennie (można stosować przez dłuższy czas). Herbata z owoców jałowca – 3 -4 rozgniecione owoce jałowca zalewamy filiżanką wrzątku, parzymy pod przykryciem 5 minut. Pijemy małymi łykami po filiżance 3 razy dziennie. Dobrym środkiem przeciwbólowym, dodatkowo łagodnie uspokajającym jest napar z łyżeczki mieszanki liści porzeczki i szałwii (3 łyżki naparu, 3 razy dziennie). Dobrą mieszanką na migrenę jest napar z następujących ziół: liść rozmarynu (30 g), liść mięty (20 g), liść melisy (20 g), ziele fiołka wonnego (15 g), kwiat złocienia maruny (13 g), kwiat fiołka wonnego (2 g). Na bole głowy sprawdza się również następujący mix nalewek. Wymieszać równe części nalewek z liści złocienia, liści miłorzębu, kłącza kozłka lekarskiego, kłącza imbiru i liści mięty pieprzowej. Zażywać po pół łyżeczki do 8 razy dziennie w zależności od potrzeby. Przeciwko zaburzeniom naczyniowym w mózgu odpowiedzialnym za ból – nalewka z czarnuszki siewnej. P. Henryk pisał „Olej czarnuszkowy hamuje stany zapalne, działa przeciwbólowo i przeciwalergicznie. Hamuje procesy autoagresji immunologicznej. Wspomaga detoksykację i odnowę komórek. Hamuje agregację krwinek i działa przeciwzawałowo i przeciwzakrzepowo. Poprawia przepływ krwi przez naczynia krwionośne”. Nalewkę 5 -10 kropli na szklankę wody, pić co 5 minut na początku ataku, potem 10 – 60 kropli dziennie (kuracja wielotygodniowa) itd. itd. itd.
Na zakończenie. Przy migrenach odradzałbym raczej tłuczenie kamieniami w głowę. Terapia taka przydałaby się być może tym, co dalej postrzegają współczesną fitoterapię przez pryzmat XIX medycyny ludowej. Przydałby się może również i tym którzy sądzą, że wszystkie leki i terapie są poddane jednakowym procesom oceny a o ich popularności decyduje jedynie obiektywna ocena naukowa.
Pozdrawiam.
Żałuję, że na stronie nie znalazłam więcej informacji o Anacyclus officinarum Hayne. Czy tylko w korzeniu tej rośliny znajdują się substancje lecznicze? Co z kwiatami, liśćmi? Czy w zasuszonych też jeszcze jest czego szukać? Ciekawa jestem publikacji na temat bertramu i czy są prowadzone jakieś badania kliniczne z tym związane…
Panie Romanie, jeżeli posiada Pan wiedzę dotyczącą agregacji czerwonych ciałek krwi i chciałby Pan podzielić się nią, będziemy Panu bardzo wdzięczni (ja i inni czytelnicy). Skleiły się ale jak je rozlepić i dlaczego się zlepiają 🙂 Zaskoczył mnie Pan informacją, że nalewka z czarnuszki ma właściwość zapobiegania agregacji czerwonych ciałek. Nazbierałam już sporo informacji na ten temat ale Pana uwagi bardzo cenię. A gdyby tak Basia coś jeszcze dorzuciła byłoby pięknie! Tak mało się mówi o tym problemie a skutki agregacji mogą być przyczyną całej masy bardzo poważnych dolegliwości. E
Pozdrawiam Ola
zarówno dr Różański jak i Pan Roman M. bardzo przystępnie wyjaśnili pewne kwestie związane z tzw. bólem głowy tak przystępnie, że nawet nie rozbolala mnie głowa od czytania. Dużo skondesowanej wiedzy!
Ps. Od siebie pragnę dodać, że na tzw. Klastrowe bóle migrenowe, a także na uporczywe migreny świetnie sprawdzają się mikro dawki grzybów z rodzaju Psilocibe cubensis, nie powodują efektu psychologicznego, ale leczą szereg schorzeń m. in. depresję. Należy jednak zachować pewne środki ostrożności. W Polsce niestety nielegalne, ale cóż w naszym kochanym kraju jest legalne.