W leczeniu depresji stosuje się rośliny nasilające neurotransmisję w układzie noradrenergicznym i serotoninergicznym, hamujące wychwyt doneuronalny noradrenaliny, hamujące selektywnie wychwyt serotoniny i mające charakter inhibitorów oksydazy monoaminowej (inhibitory MAO). Zioła przeciwdepresyjne pobudzają nastrój. Równocześnie usuwają nerwice wegetatywne, niektóre usuwają nadmierne pobudzenie psychoruchowe. Depresja to spadek aktywności układu noradrenergicznego, który jest niezbędny do prawidłowego snu, czuwania, pamięci, czynności ruchowych, gotowości do działania, koncentracji i uczenia się oraz zapamiętywania. Depresja jest również wywołana osłabieniem funkcji układu serotoninergicznego, odpowiedzialnego za prawidłowe emocje, sen, czuwanie, aktywności ruchowej. W depresji dochodzi także do spadku aktywności układu dopaminergicznego.
Do roślin przeciwdepresyjnych należą:
1. Eschscholzia californica Chamisso – maczek kalifornijski; z rodziny Papaveraceae, uprawiana w ogrodach.
2. Corydalis cava (Linne) Schweigg. & Körte et Corydalis solida (L.) Swartz – kokorycz pusta i kokorycz pełna; z rodziny Papaveraceae, dziko występuje w Polsce, kwitnie wiosną, czasem uprawiana jako roślina ozdobna.
3. Griffonia simplicifolia (De Candolle) Bentham (=Bandeiraea simplicifolia Bentham) z rodziny Fabaceae, pochodzi z Afryki.
4. Artemisia vulgaris L., z rodziny Asteraceae, bylica pospolita, występuje dziko w Polsce.
5. Passiflora incarnata Linne, z rodziny Passifloraceae, męczennica, pochodzi z Ameryki Północnej, czasem uprawiana u nas jako roślina ozdobna; preparaty z niej naprawdę muszą być dobrej jakości, bowiem większość dostępnych na rynku to namiastki. Najlepiej zdobyć surowiec i samodzielnie przyrządzić.
6. Salvia divinorum Epling et Jativa-M (Yerba de Maria), z rodziny Labiacae, szałwia wieszcza, pochodzi z Ameryki Środkowej, czasem u nas uprawiana; nie jest polecana ze względu na możliwość zatrucia.
7. Strychnos nux vomica Linne, z rodziny Loganiaceae, kulczyba wronie oko; pochodzi z Południowej Azji, uprawiana również w Afryce Zachodniej.
8. Ocimum basilicum L., z rodziny Lamiaceae, bazylia pospolita; uprawiana w Polsce i wielu krajach Europy Południowej.
9. Hypericum, dziurawiec, np. Hypericum perforatum L., z rodziny Clusiaceae, dziurawiec zwyczajny, pospolity w naszym kraju (dziko), ponadto uprawiany. Tylko wyciągi alkoholowe i olejowe działają antydepresyjnie.
10. Chelidonium majus L., z rodziny Papaveraceae, glistnik jaskółcze ziele, dziko występuje w Polsce.
11. Catha edulis (Vahl) Endlicher, z rodziny Celastraceae, czuwaliczka jadalna, pochodzi z Afryki.
12. Angelica archangelica L., z rodziny Umbeliferae, arcydzięgiel litwor; do celów leczniczych uprawiany w Polsce. Występuje dziko w górach.
13. Eleutherococcus senticosus (Ruprecht & Maximowicz, z rodziny Araliaceae; pochodzi z Azji.
lista jest troszke nieprecyzyjna. Narzuca sie brak Piper methysticum (Kava – kava), uznanego srodka przeciwdepresyjnego, podobnie brak Sceletium tortusoum (Kanna), zawierajacego alkaloid mesembracyne.
Natomiast umieszczenie salvia divinorum (srodek halucynogenny, bardzo interesujacy) czy Catha edulis (srodek pobudzajacy, stimulantia, dlugotrwale stosowany moze prowadzic do depresji) jest nieprecyzyjne. Moim skromnym zdaniem oczywiscie.
Szanowny Panie
To nie jest takie wszystko proste, jak się wydaje. Jest wiele ziół, które krótko stosowane mają efekt antydepresyjny, a po dłuższym stosowaniu wręcz odwrotnie. Zależy to też od dawki. Lista nie obejmuje wielu ziół, np. wąkrotki – Centella, czy mirry, które są również cenne. Pieprz metystynowy wpływa depresyjnie na OUN, działając uspokajająco, z drugiej strony ma aktywność przeciwlękową. Rzeczywiście Piperis methystici Rhizoma stosuje się w leczeniu stanów napięcia, niepokoju, niektórych spastyczności nerwicowych oraz przy trudności w zasypianiu jako sedativum. Uważa się nawet, że kawalaktony to naturalna alternatywa dla banzodiazepiny.
Katha zawiera katynon, który jest inhibitorem MAO, doprowadzając nawet do euforii, zatem spełnia wymogi leków przeciwdepresyjnych w oficjalnej farmakologii. Z drugiej jednak strony, zgadzam się z Panem,że kata nadużywana powoduje koszmary nocne, depresję (paradoksalnie), a nawet uzależnienie psychiczne.
Kanna to ceikawe zioło (Sceletium) bogate w alkaloidy mesembrynowe do ok. 2%. Silny inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny. Nie wywołuje uzależnienia. W dużej dawce wywołuje halucynację, w mniejszej euforię. 4 mg alkaloidów 2 razy dziennie wystarcza dla uzyskania efektu przeciwdepresyjnego. Stosowałem ten surowiec. Dziekuję za uwagi i pozdrawiam H.R.
Przepraszam,że z innej beczki… nie znalezłam innego sposobu, by zapytać. Mam reumatoidalne zapalenia stawów, seropozytywne.
Które rośliny, mogą hamować autoagresję. Znalazłam rdest japoński, który to Pan dr Różanski opisał. Czy coś jeszcze by sie nadawało?
Mam dylemat co do Pau Darco? czy mogę stosować.Czy nie zadziała pobudzająco na procesy autoagresywne……. Błagam o pomoc! Anna
Dziwię się autorowi wpisu zaczynającego się od słów: „lista jest troszkę nieprecyzyjna…”. Pan Henryk odpowiedział autorowi wpisu. Ja dodam tylko uwagę, że trudno o precyzyjną i kompletną listę ziół na jakąkolwiek chorobę. Zawsze jest tak, że do listy ziół pomocnych w leczeniu jakiegoś schorzenia można dopisać jakieś inne rośliny. W przypadku depresji można rozszerzyć jeszcze listę chociażby o Ginkgo biloba – miłorząb dwuklapowy który jak powszechnie wiadomo wpływa na polepszenie pamięci i wydolności umysłowej. Jednocześnie przeciwdziała u osób starszych spadkowi poziomu serotoniny w receptorach. Jest zatem pomocny w leczeniu depresji osób starszych jak i takich, które np. doznały udaru , lub też, u których współwystępują choroby związane z układem nerwowym. Dalej: Glycyrrhiza gabra – lukrecja gładka zawiera związki będące inhibitorami oksydazy monoamin (związki o silnym przeciwdepresyjnym działaniu). Zingiber officinale – imbir lekarski używany jest w medycynie ludów wschodu w leczeniu depresji i lęków. Warto wspomnieć jeszcze takie rośliny jak: owies zwyczajny, lawendę wąskolistną, werbenę pospolitą itd. Jeśli uznamy, że pokarmy zasobne w magnez i potas mają przeciwdepresyjne działanie – to do listy powyżej możemy dodać rośliny je zawierające. Mogę wymienić chociażby portulakę pospolitą (Portulaca oleracea) która dodatkowo zawiera jeszcze wapń i folany. Do wymienionej przez pana Henryka bylicy pospolitej dodałbym jeszcze np. piołun i inne rośliny zaliczane do surowców goryczkowych. Działają one stymulująco i rewitalizująco na układ pokarmowy przez co pomagają złagodzić fizyczne efekty depresji. Itd. ………..
Roman M.
Słów kilka o depresji i ziołach (I).
W Farmakopei alzackiej (1418) możemy przeczytać: „Wiedzieć się tedy godzi, ile smętek zdziałać może. Smętek i pognębienie wychładza i suszy ciało, chudym je czyniąc, serce zasię ściska i w mroku pogrąża (…) Za jego to sprawą człeka grubiaństwo i zwątpienie ogarnia, przeto od smętku stronić należy (…). Kto zasię mnogimi troskami i frasunkiem udręczon, niech tym usilniej radości i pociechy szuka aby jego natura smętek zdzierżyć mogła”. Przyczyny onego smętku, czy jak dziś mówimy depresji, przed wiekami dopatrywano się w zupełnie innych niż dziś przyczynach. W tradycyjnej medycynie chińskiej, dla przykładu, depresję uważało się za objaw nierównowagi w śledzionie. Dochodzi do niej gdy związane ze śledzioną emocje (troska) przeszkadzają w transportowaniu po całym organizmie substancji odżywczych i wody. Prowadzi to do zastoju Qi i typowych objawów depresji: braku łaknienia, niespokojnego snu, problemów z pamięcią, kołatania serca itd. Tradycyjna medycyna Galena zaś, postrzegała depresję jako „melancholię” i przypisywała ją nadmiarowi „czarnej żółci” w organizmie. Hildegarda z Bingen pisała: „Czarna żółć jest czarna, gorzka, wyzwala zło wszelakie (…) tudzież smętek i zwątpienie bez niejakiej pociechy rodzi, przeto człowiek ani wesela z niebieskiego żywota, ani pociechy w doczesnym żywocie zaznać nie zdoła (…). Ten nadmiar leczono środkami przeczyszczającymi i wzmagającymi trawienie, które miały oczyszczać układ trawienny. Przewlekłym depresjom często towarzyszą zaparcia, co dawnych zielarzy doprowadzało do wniosku, że silny smutek może spowodować „zamknięcie” przewodu pokarmowego. Terapia ta wydaje się niewłaściwa z punktu widzenia współczesnej medycyny. Nie jest jednak pozbawiona sensu jak z pozoru by się zdać mogło – ale o tym za chwilę. Po sześciu wiekach nauka poszła do przodu. Depresję klasyfikuje się obecnie jako zaburzenie psychiczne którym zajmuje się psychiatria. Psychiatria jako samodzielna dziedzina ma ledwie 200 letnią historię. Przez te 200 lat udało się jej wiele chorób opisać, poklasyfikować itd. Wg współczesnych kwalifikacji depresja jest chorobą ośrodkowego układu nerwowego, ściślej mówiąc chorobą mózgu. To w jakimś sensie determinuje sposób jej leczenia. Zawsze kiedy czytam wywody naukowców którzy dokonali mądrych klasyfikacji przypomina mi się pewien ciekawy podział z przeszłości. W starożytności jedyna uznawana w pewnym okresie klasyfikacja zwierząt dzieliła je na 6 kategorii: 1. Te zwierzęta które należą do cesarza, 2. Zabalsamowane, 3. Przeznaczone do tresury, 4. Prosiaki, 5. Syreny, 6. Z bajki. Wydaje mi się, że żaden system klasyfikacyjny chorób nie może stanowić podstawy do wyboru metody leczenia. Nie istnieje „poprawny” system klasyfikacyjny – są tylko mniej lub bardziej użyteczne. Ten system który kwalifikuje depresję jako chorobę mózgu, nie jest wedle mojej skromnej wiedzy w pełni użyteczny. Z pozoru wydaje się, że tak być właśnie powinno. Choć depresja może mieć pochodzenie organiczne, endogenne lub psychogenne to zawsze „coś dzieje się w mózgu chorego”. Nie trzeba nikomu wyjaśniać jakie znaczenie ma układ nerwowy a w szczególności mózg dla przekazywania informacji w organizmie człowieka (zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz organizmu). Skomplikowana praca naszego mózgu jest możliwa dzięki substancjom chemicznym nazywanym neurohormonami lub neuroprzekaźnikami. Te przekaźniki przenoszą informacje do komórek nerwowych – neuronów – i pomagają przesyłać impulsy nerwowe z jednej komórki do drugiej poprzez wąskie szczeliny zwane synapsami. Kora mózgowa zawiera około 50 miliardów komórek nerwowych. Istnieje wiele różnych rodzajów neurohormonów. Nadmiar lub niedobór określonego przekaźnika zakłóca procesy chemiczne w mózgu, wpływa na kondycję psychiczną i równowagę emocjonalną – oddziałując na cały organizm. Medycy uważają, że depresję wywołują właśnie zaburzenia wydzielania w mózgu tych substancji chemicznych (serotoniny, dopaminy, norepinefryny) które są odpowiedzialne za nastrój. Rozwijając to nieco – depresja jest, wydawać by się mogło, chorobą wynikającą z zaburzenia równowagi pomiędzy poziomem neurotransmiterów ich transporterów i receptorów. Niski poziom noradrenaliny i serotoniny jest często łączony z depresją, podczas gdy wzrost ich poziomu może prowadzić do zaburzeń typu schizofrenicznego. Celem leczenia jest podwyższenie poziomu noradrenaliny i serotoniny. Można to osiągnąć przez podanie agonisty który oddziałuje z receptorem przez zahamowanie MAO lub najczęściej przez podanie inhibitorów wychwytu zwrotnego neurotransmitera w części presynaptycznej. Efektem tego jest wzrost poziomu noradrenaliny, serotoniny i dopaminy w przestrzeni synaptycznej nie rozkładanych przez MAO i COMT, co w konsekwencji podnosi ich lokalne stężenie. Leczenie farmakologiczne jest dość skuteczne w około 70% przypadków. U 30% chorych występuje czynnik lekooporności. Ponadto leki, aczkolwiek skuteczne, często mają swoją „ciemną stronę” – w postaci działań ubocznych. Leki z grupy selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny – powodować mogą: stany podniecenia, lęki, bezsenność , bóle głowy, spadek libido, drżenie, rzadziej – ospałość. Trójcyklczne leki przeciwdepresyjne – ospałość suchość w ustach, zaparcia, obniżone ciśnienie krwi. Inhibitory MAO – wchodzą w poważne interakcje z niektórymi lekami, produktami żywnościowymi, powodują bóle głowy, suchość w ustach, senność czy przyrost wagi itd. Tu dochodzę do momentu w którym jestem Państwu winien wyjaśnienie dlaczego o tym wszystkim piszę. Ano dlatego, iż dzisiaj znajomy zasypał mnie pytaniami o to czy zioła wykorzystuje się w chorobach którymi zajmuje się psychiatria, czy można leczyć opisywaną chorobę ziołami, jak i dlaczego rośliny działają, czy istnieją dowody naukowe na ich skuteczność etc. Trzeba stwierdzić, iż psychiatria, tak jak i inne dziedziny medycyny, podchodzi trochę z rezerwą do ziół i nawet takie rośliny które przez wieki uchodziły za skuteczne, traktowane są bez entuzjazmu. Oto przykład. Już ponad dwa tysiące lat temu przed zsyntezowaniem chloropromazyny Hindusi stosowali Rauwolfia serpentina (opisana na blogu p. Henryka) jako lek przeciwpsychotyczny. W północnych Indiach rauwolfia była nazwana pagla-ki-dawa co znaczy „lek przeciw obłędowi” i leczono nią „oonmaad” co wg starych ajurwedyjskich opisów było określeniem psychozy. Ciekawe jak roślina wkroczyła do nowoczesnej medycyny. Otóż w 1931 r. Salimuzzaman Siddigui (Hindus) wyizolował z korzenia rośliny 5 alkaloidów. W tym samym roku w „Indian Medical Journal” Hindusi opublikowali pracę w której opisali uspakajające i hipotensyjne działanie – cały ówczesny naukowy, medyczny świat zupełnie to zignorował. Dopiero kiedy w 1949 r. artykuł o działaniu rauwolfii pojawił się w „British Medical Journal” zainteresowali się działaniem rośliny medycy Europy. Jak widzimy leki ziołowe przebijają się powoli do współczesnej medycyny. Trochę trudniej odpowiedzieć dlaczego i w jaki sposób zioła działają. Weźmy dla przykładu dziurawiec, bodaj najbardziej znaną roślinę o przeciwdepresyjnym działaniu i jednocześnie najbardziej chyba przebadaną. Pomimo licznych badań nie można na razie stwierdzić który składnik dziurawca odgrywa kluczowe znaczenie w leczeniu depresji. Początkowo wydawało się, że związkiem tym jest hiperycyna hamująca aktywność MAO. Po pewnym czasie badania dowiodły, iż równie ważne znaczenie ma hamowanie synaptosomalnego zwrotnego wchłaniania neurotransmiterów – oprócz serotoniny również noradrenaliny, dopaminy, GABA i L – glutaminianu. W procesie tym przypisuje się ważną rolę hiperforynie. Potem stwierdzono, iż również bioflawonoidy mają swój udział w działaniu przeciwdepresyjnym dziurawca. Flawonoidy, które podczas podawania in vitro powodowały zahamowanie aktywności MAO – A też jak widać mają swoje znaczenie. Procyjanidy wywołują znamienne podwyższenie poziomu hiperycyny w cytoplazmie. Dlatego obecnie za najlepszą postać leku uchodzi wyciąg postrzegany jako medykament kompleksowy (zawierający większość substancji aktywnych).
Słów kilka o depresji i ziołach (II).
Z ziół stosowanych przez zielarzy w depresji sporo surowców roślinnych działa podobnie jak leki przeciwdepresyjne, inne pewnie inaczej. Niektóre substancje aktywne, decydujące o przeciwdepresyjnych właściwościach roślin, mają podobne mechanizmy działania do substancji zawartych w nowoczesnych antydepresantach. Niektóre związki nasilają przekaźnictwo w układzie serotoninergicznym i noradrenergicznym, są inhibitorami monoaminooksydazy (iMAO), enzymu odpowiedzialnego za rozkład naturalnych katecholamin, takich jak m.in. serotonina, dopamina, adrenalina, noradrenalina czy tyramina. Inne są selektywnymi inhibitorami wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), co oznacza, że pozwalają jej działać dłużej. Skoro powtarzam trochę o działaniu roślin, nie będę powtarzał ziół wymienionych przez doktora wyżej. Kilka roślin warto jeszcze wymienić. Na forum dyskutowano kiedyś np. o działaniu różeńca. Prawdopodobny mechanizm antydepresyjny zawartych w różeńcu substancji polega na wpływie na poziom serotoniny i dopaminy, poprzez mechanizm iMAO oraz wpływ na peptydy opioidowe (b-endorfiny). Ekstrakt z korzeni Rhodiola przebadano jako lek w zespole przewlekłego zmęczenia. Roślina redukuje objawy zmęczenia i poprawia koncentrację uwagi po czterech tygodniach regularnego stosowania (Olsson, 2009). Do efektów działania należą też poprawa nastroju i łagodzenie objawów depresyjnych, przywracanie równowagi i zwiększenie odporności organizmu. Wątpliwości co do jego działania rozwiał dokładnie na forum doktor. Napisał tam m.in.: (…) na rynku jest wiele form tych ziół, począwszy od sproszkowanych części roślin, a skończywszy na frakcjach ekstraktów z roślin. Także każdy człowiek jest indywidualnie wrażliwy na składniki czynne. Znam osoby, które nie wyczuwają zmian w funkcjonowaniu organizmu pomimo regularnego stosowania Panax, inne z kolei są zachwycone jego wpływem. (…) Nie ma leków, które podnoszą jednocześnie wszystkie neuromediatory we wszystkich przedziałach układu nerwowego. Każdy neurotransmiter odpowiada za różne stany emocjonalne i różną aktywność określonych ośrodków nerwowych (…). Święta prawda. Ludzie różnie reagują na poszczególne składniki roślin i to co znakomicie działa na jednych, nie daje efektu u innych. Podobnie zresztą jest w „chemicznych” antydepresantach. Z ziół nie wymienionych wyżej można dodać jeszcze ostrzyż długi. Główną substancją aktywną jest kurkumina, mająca wiele różnych właściwości zdrowotnych, m.in. łagodnie przeciwdepresyjne. Niektóre badania dowodzą, że ma ona pozytywny wpływ na neurogenezę w obszarze hipokampa i na stężenie czynnika BDNF, co wiąże się z działaniem przeciwdepresyjnym i relaksacyjnym. Jest też iMAO-A. Tak działających ziół można byłoby pewnie trochę znaleźć. Warto jednak zauważyć, że zielarze stosują nie tylko takie rośliny. W średniowieczu jak napisałem w części I „smętek” leczono bacząc na objawy jakie trapiły ludzi doświadczający depresji. Jak wiemy wszyscy, depresja może wywołać szereg objawów od przygnębienia, apatii począwszy, przez: zmęczenie, bóle głowy, bezsenność lub nadmierną senność, brak apetytu, rozdraż¬nienie, napady złości, przesadną samokrytykę, myśli samobójcze itp. itd. Zielarze leczyli więc dawniej zarówno „ducha” jak i „ciało”. „Zamknięcie” przewodu pokarmowego i dolegliwości tego układu też były przez nich leczone. Gorzkie nalewki ziołowe z surowców goryczkowych (goryczka, bylica piołun, bylica pospolita) mają dobre działanie w przypadku depresji – pomagają łagodzić fizyczne jej efekty. Stymulują i rewitalizują dzialanie układu pokarmowego, wspomagają działanie układu hormonalnego, dodają energii, łagodzą objawy zaparć itd. Tu dochodzę do ważnego stwierdzenia – depresja nie jest chorobą umysłu ale wpływa na całą naszą fizjologię i kryje przed współczesną nauką nie jedną zapewne tajemnicę. Np. dlaczego ludzie zapadają na depresję? Od strony biochemicznej moglibyśmy zauważyć, iż u samobójców stwierdza się zwiększoną liczbę receptorów 5 – HT 2 w korze płatów czołowych. Endokrynologia zwróciłby uwagę na to, że u 1/3 osób z depresją stwierdza się nieprawidłowe hamowanie wydzielania kortyzolu. Moglibyśmy też wymienić przyczyny psychodynamiczne itd. itp. Ostatni odkryto związek pomiędzy stanami zapalnymi a depresją. Stwierdzono mianowicie współzależność występowania depresji razem z innymi chorobami przewlekłymi z tłem zapalnym. Jeśli przyjrzymy się chorobom w których udowodniono przewlekłe tło zapalne w takim sensie, że mamy do czynienia z mobilizacją układu odpornościowego, to takimi jednostkami są np. cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, choroba zwyrodnieniowa stawów, choroby wrzodowe żołądka lub dwunastnicy, przewlekłe zapalenie wątroby. W cukrzycy 30 -40 % chorych ma depresję a wirusowym zapaleniu wątroby ponad połowa. Jednostki chorobowe przy których poziom stężenia cytokin pozapalnych wzrasta są czynnikiem ryzyka pojawienia się depresji lub lekooporności depresji. „Zespół Vanderbilt Center for Molecular Neuroscience (centrum neurologii molekularnej) udokumentował bezpośredni wpływ stanu zapalnego na działanie mózgu. Wcześniejsze badania wykazały już, że cytokiny – cząsteczki wywołujące odpowiedź odpornościową organizmu i stan zapalny – zwiększają aktywność przenośnika serotoniny (SERT). Serotonina jest odpowiedzialna za nasz „dobry nastrój”, SERT zaś usuwa ją z synaps (połączeń pomiędzy komórkami nerwowymi). Kiedy pod wpływem cytokin SERT usuwa ją w zbyt szybkim tempie, skutkuje to pogorszeniem nastroju, apatią, czy nawet zaburzeniami lękowymi i depresją”. W Monachium w ośrodku Norberta Müllera prowadzono już badanie w którym podawano jednej grupie chorych na depresje lek przeciwzapalny, drugiej lek przeciwdepresyjny. Okazało się, że pierwsza z tych terapii jest bardziej skuteczna. Byłoby zbytnim uproszczeniem wyciągać z powyższego wniosek, że za pomocą rumianku lepiej leczyć depresję niż używając nowoczesnego antydepresanta. Warto jednak poczynić uwagę, że wiele ziół używanych przez zielarzy łączy wiele różnych działań. Dla przykładu lukrecja posiada przynajmniej 8 związków które są inhibitorami oksydazy monoamin jednocześnie zawiera także związki o działaniu przeciwzapalnym. Dziurawiec także jak pisałem ma różnorodne działania między innymi przeciwdepresyjne ale i przeciwzapalne. Warto byłoby napisać komentarz zw. z praktycznym leczenie depresji a nie tylko z takimi jak powyższe rozważaniami. Tym bardziej warto, że roślin używanych w depresji jest sporo. Zielarze prócz wymienionych roślin które „robią coś w mózgu” używają działających i w inny, być może równie istotny, sposób. Surowców roślinnych wykorzystywanych w mieszankach, w różnych prostych preparatach można byłoby wymienić sporo chociażby: rozmaryn, wąkrotę azjatycką, ogórecznik, melisę lekarską, makę, witanię, miłorząb, bacopę, aralię sercową, owies, imbir, werbenę. Można by wyliczać długo wymieniając surowce roślinne np.: kłącza tataraku, korzeń kozłka, kwiat kuklika, kwiat lawendy, kwiat lipy, kwiatostan rumianku, liść mięty pieprzowej, szyszki chmielu, ziele bazylii, ziele bylicy, ziele pierwiosnka, ziele przywrotnika, ziele serdecznika itd. itp. Działania niektórych roślin są już dobrze udokumentowane (np. lawendy) innych mimo, że są wśród zielarzy popularne nie (np. werbeny). Tak na koniec, aby nie nudzić, czas na kilka konkluzji. Pierwsza to taka, że depresja nie jest chorobą ośrodkowego układu nerwowego ani chorobą mózgu. Depresja jest chorobą ogólnoustrojową, wpływa na całą naszą fizjologię. Jako taką trzeba ją leczyć holistycznie zwracając uwagę również i na inne objawy (nie tylko obniżony nastrój). Warto zwrócić uwagę także na dietę i na sposób życia chorego (np. zachęcić do ruchu). Konkluzja druga. Proste preparaty galenowe których przepisy możemy znaleźć na stronach p. Henryka mogę działać czasami lepiej niż jeden składnik w leku fabrycznym (nawet standaryzowanym). Konkluzja trzecia. W polityce komentarzy przeczytałem: „opinie niedorzeczne naukowo, pozbawione logiki lub zdrowego rozsądku – nie będą akceptowane i publikowane przeze mnie”. Nie zdziwię się jeśli p. Henryk poczyta moje komentarze za pozbawione logiki i zdrowego rozsądku (ale z grzeczności ich nie usunie). Tak czy owak ze względu na to, że znajomi coraz częściej zadają mi pytania o jakich wspomniałem i proszą o porady zielarskie sądzę, że kurs w Międzyborowie coraz bardziej jest mi pisany. Pozdrawiam.
Witam serdecznie
Panie Romanie, bardzo dziękuję za cenne wpisy. Cieszę się, że Pan wznowił swoją aktywność.
Pozdrawiam
Henryk Rozanski
Tak po ostatnim spotkaniu na kursie doszliśmy Roman, a na pewno ja doszedłem do takich wniosków:
1. Nieobecność Romana na kursie to niepowetowana strata.
2. Piszę się na następny kurs licząc, że Roman w końcu przyjedzie :, a ja zapiszę to czego zapisać nie zdążyłem podczas leśnych wędrówek 🙂
3. Gienio też przyjedzie, bo do tego czasu jego pryncypał albo wyzdrowieje albo wyciągnie nogi.
4. Basia też przyjedzie ze Swenem do czego ją usilnie namawiałem.
5. Nieobecność doktora na zajęciach to strata czasu dla kursantów./ja skorzystałem o tyle, że nakopałem w międzyczasie kłącza tataraku i zebrałem siedmiopalecznika z Tomkiem jako współkopiącym i współzbierającym.
Pytania:
1. Dlaczego doktor jeszcze nie jest profesorem ? to w kontekście ostatniego spotkania.
Życzenia
1. Jak już kogoś zapraszać do prowadzenia kursu w razie przymusowej absencji doktora to ojca Marcelina.
Witam,
Panu Henrykowi dziękuję za cierpliwość wobec moich komentarzy.
Nie wiem jaką korzyść odnieśliby uczestnicy kursu z mojej obecności. Wiem z całą pewnością, że to ja mógłbym uczyć się od znamienitych zielarzy kursantów, o naukach doktora nie wspomnę.
Dlaczego doktor nie jest profesorem? To bardzo dobre pytanie. Mam na ten temat swoją teorię, może ją kiedyś będzie okazja przedstawić. Zobaczymy jak wiosną będzie u mnie z czasem – liczę, że lepiej niż teraz. A wtedy Bogdan bałbym się na Twoim miejscu. Przegonię Cię po lesie i będziesz musiał nauczyć mnie rozpoznawania wszystkich spotkanych roślin. Pozdrawiam
W czasach kiedy miałem IBS a nie zwróciłem się w kierunku ziół „lekarze” leczyli, a właściwie wpędzali w jeszcze większe tarapaty zdrowotne, różnym farmakologicznymi cudeńkami. Do nich należał min sulpiryd i citalopram. Skutek nie trudny do zgadnięcia. 🙁 Wpędzono mnie w głęboką depresję. No i problem. O ile bóle związane z IBS zioła a dokładnie tabebuia impeticinosa, szybko przyniosły ulgę to z depresją był duży problem. Całe szczęście jeszcze wtedy funkcjonował dobry wówczas sklep Kirżanowskiego z ekstraktami. Ich kombinacją /eleuterokok, żeńszeń, cytryniec, tarczyca bajaklska, różeniec, bacopa monnieri, piwonia, centella asiatica plus nalewki z traganka błoniastego, withania somnifera, gymmostemma pentaphylum, pffafia paniculata, klitoria ternateńska/ udało mi się z tego wyjść. Ale to dość długo trwało.
Dziś najczęściej spotykam się z depresją u chorych na boreliozę. Cierpi na to ok 70-80 % chorych. Do tego często dołącza się przewlekłe zmęczenie. Ponieważ ekstraktów.com już nie ma a Przemek /magicznyogrod/ jeszcze nie dysponuje odpowiednimi ekstraktami zwróciłem się w kierunku ziół rodzimych /dzięki życzliwym podpowiedziom doktora/, bowiem chorzy którzy korzystają z moich ziół do walki z boreliozą wręcz błagają o wskazanie jakiejś drogi walki z depresją i przewlekłym zmęczeniem. O ile z arcydzięglem i barszczem /w odwodzie dzięgiel leśny/ w odniesieniu do depresji oraz bodziszkiem wraz z iglicą w odniesieniu do przewlekłego zmęczenia nie ma problemu, to problem jest z koleusem. Jest to u nas roślina, doniczkowa. Jedna z chorych ściągnęła sobie go z WB i zaczęła walczyć z przewlekłym zmęczeniem /250 ml nalewki 1:1 kosztuje bez kosztów wysyłki i haraczu dla min. finansów 100 funtów. Inni zaś, Ci dla których najbardziej gnębiąca jest depresja próbują walczyć z nią kombinacją baldach, korzeń arcydzięgla i barszczu plus olej z dziurawca. Na razie nie ma jakiegoś przełomu ale okres jaki minął od kiedy zaczęli tę walkę jest zbyt krótki.
W odwodzie są adaptogeny o których napisałem wcześniej ale są problemy nie tylko z ich nabyciem ale i aplikacją bowiem ilość ziół jakie można dziennie wypić jest ograniczona także w postaci tinctur. To co jest na rynku jest po prostu bezwartościowe, a stosowanie preparatów o chińskim rodowodzie jest bardzo często ryzykowne. Całe szczęście otwarto już dla Polaków możliwość wjazdu do okręgu kaliningradzkiego co pozwoli na korzystanie z surowców rosyjskich. Tu zaś bez trudu można znaczną część nabyć, a nawet takie których ja nie stosowałem jak aralia mandżurska, szczodrak krokoszowy /rhaponticum carthamoides/. Bardzo interesujący jest копеечник чайный tzw czerwony korzeń czy niedźwiedzi korzeń. Jest to u nas roślina zupełnie nieznana. Chyba dla tego że rośnie tylko w górach Ałtaju i jest rośliną uznawaną za bardzo rzadką. Ma on bardzo szerokie spektrum działania. W tym przypadku chodzi o działanie wzmacniające organizm oraz układ immunologiczny. Rosyjscy zielarze stosują go b. często od tzw отчаянья czyli dosłownie tłumacząc rozpaczy, co jest stanem bliskim lub tożsamym z depresją.
A i jeszcze jedno nie wiem jak ta roślina nazywa się po polsku, bo takiej nazwy na razie nie znalazłem. Łacińska to Hedysarum theinum. I jeszcze jedno przy depresji warto spróbować rosyjska receptę na oczyszczanie mózgu /to polecane jest przez rosyjskich zielarzy szczególnie przy wylewach/.
5 dojrzałych sosnowych szyszek (z nasionami), umyć bieżącą wodą, zalać 200 ml 70-procentowego spirytusu, dopiąć 2 tydzień w chłodnawym miejscu. Przyjmować po 1 łyżce herbacianej w szklance słabej herbaty jest 1 raz dziennie. Dla tych, którzy nie akcepyuą alkoholu 5 dojrzałych sosnowych szyszek zalać 0,5 ł wody, doprowadzić do wrzenia i pogotować na wolnym ogniu 5-7 minut. Przyjmować po 1/4 szklanki po jedzeniu, według gustu można dodać miód.
Jak widać z godziny nocny ze mnie marek 🙂 trochę to i kuracja jaką dziś przeprowadzałem. Otóż na kursie żona Tomka podała mi, że z moich oczu wynika że mam pasożyty. Przypuszczałem to od pewnego czasu. Utwierdziło w tym przekonaniu zjawisko jakiego doznałem podczas korowania berberysu kilka dni temu. Otóż w czasie tej czynności pojawiła się u mnie niesamowita słoność w ustach oraz szczękościsk. Kiedyś miałem glistę i wówczas miałem takie same doznania. Doktor kiedyś wspomniał że w przypadku pasożytów często występuje takie zjawisko, że z niewiadomej przyczyny ludzie którzy mają pasożyty są odrzucani od ziół jakie są stosowane do walki z nimi tak jak np piołun czy wrotycz. Ja już z takim zjawiskiem spotkałem się. Min u chorej której kał doktor oglądał a która ma cały zestaw pasożytów od motylicy począwszy a na candidzie skończywszy. Nie może się ona przemóc by wypić nalewkę z piołunu i wrotyczu.
Kuracja polegała na najpierw na wypiciu nalewki z piołunu a po dwóch godzinach odwaru z kory trzmieliny. Potem po godzinie znowu przyjąłem piołun i za jakieś pół godziny poprawiłem buteleczką oleju lnianego. No i w jelitach zaczęły się dziać prawdziwe cuda. Wzdęcia burczenia i co gorsza lekkie bóle i strasznie duży dyskomfort. Pomogło dopiero wypicie dużej ilości rozcieńczonego odwaru z imbiru który piję w dużych ilościach. Na koniec przyjąłem 25 ml nalewki z czarnego orzecha. No i uspokoiło się. Przeżyłem 🙂 raniutko czyli już wkrótce maszeruję do lekarza po skierowanie na badanie kału. Zobaczymy jaki był skutek w każdym razie rewolta w jelitach była przednia 🙂
To tak zupełnie na marginesie. W międzyczasie zastanawiając się jak nazwać po polsku Hedysarum theinum wpadłem na pomysł by nazwać ją siekiernicą kofeinową. Wszak Hedysarum to siekiernica a theinum kofeina 🙂
nie lnianego, a rycynowego oczywiście 🙂
Szanowni Przedmówcy tutaj i w innych miejscach dysponują taką wiedzą i praktyką, że można spokojnie nabrać kompleksów. Oczywiście także wobec Gospodarza.
No ale…. czy Pan Doktor, oprócz powyższego pytania pana Bogdana, mógłby powiedzieć kiedy pojawią się pozycje książkowe, nad którymi Pan pracuje? Nie śledzę rynku wydawniczego tak pilnie i nie podarowałbym sobie, gdybym coś przeoczył…
Książka będzie, ale kiedy będzie to się okaże.
Gumppek jak zwykle chętnie marudzi, bo ten typ tak ma, ale jak dla mnie to podkład ideologiczny na temat własności przeciwcukrzycowych i neurogenetycznych (TWORZENIA NOWYCH komórek nerwowych) owoców aronii był bardzo ciekawy.
Wniosek: trzeba wszędzie sadzić aronię i jeść ile się da i jeszcze trochę.
Pozdrowienia 🙂
Witam, Widze ze wypowiadaja sie tutaj osoby, znajace sie na zielarstwie, botanice, farmakologii i chemii. Znalazlam ten watek, gdzy szukam pomocy dla osoby mi bliskiej ktora walczy z depresja. Probowalam zrobic sobie notatki z powyzszych wypowiedzi, ale odrobine sie pogubilam. Moze ktos z Was moglby mi pomoc.
Szukam alternatywnej do tradycyjnych antydepresantow kuracji, ktora bylaby bezpieczna dla osoby z silna nadkwasota.
Z uwagi na nadkwasote na razie wykluczamy antydepresanty a rowniez popularne alkoholowe wyciagi z dziurawca czy meczennicy, oleje tez odpadaja. Bylabym bardzo wdzieczna za wszelkie rady i sugestie. POzdrawiam
Jestescie po prostu genialni – Basia, Gumppek, Roman, z profesorem-doktorem na czele. Dziekuje, ze jestescie!
Dziekuje za te informacje. Moj bliski znajomy od kilku lat cierpi na depresje. Mecza go nerwobole w gornej czesci klatki piersiowej. Zawsze, gdy odczuwa stres ma te bole. Jest wspanialym czlowiekiem. Lekarze przepisali mu kilka lekow, ciagle sa zmieniane bo nie za dobrze dzialaja. On twierdzi, ze mu to nie minie. Ja jednak szukam naturalnych sposobow na walke z ta choroba. Te wszystkie informacje podane powyzej to dla mnie za wiele, nie wiem co moglabym wybrac. Jesli znajda Panstwo czas ucieszylabym sie z konkretnej wskazowki. Pozdrawiam. Marta
Drodzy przedmówcy zwracanie się do doktora jest zupełnie bezcelowe. Nawet gdyby doba trwała 72 godziny to i tak doktor nie miałby możliwości odpowiedzenia nawet na najbardziej pilne pytania. Szanowni państwo doktor jest człowiekiem tak zapracowanym że aż się dziwię, że jeszcze ma czas na sen i że jeszcze funkcjonuje. Ja jako podczeladnik
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czeladnik
zaznaczam że do pełnego czeladnika mi jeszcze trochę wiedzy brakuje 🙁 posiadam moce przerobowe choć i u mnie czasem i dwa miesiące trzeba czekać na dopowiedź. /najlepiej być super nachalnym :)/
Obecnie opracowuję zestaw linków z dzieła doktora które pozowlą państwu skutecznie wyjść z depresji. Jakby co to myślę, że mogę liczyć na pomoc Romka 🙂 który też jest silnie zapracowany ale nie w tej dziedzinie co jest dużą stratą dla fitoterapii nie tylko polskiej.
Nasza koleżanka, a zarazem moderator na forum doktora Basia, przeciera szlak rosyjski by państwo mieli dostęp do ziół rosyjskich z Ałtaju.
Ja dysponuję już większością prepratów galenowych których nie można kupić nigdzie ze względu na preparatykę i stosowane surowce. W resztę zaopatrzą się państwo u Przemka właściciela magicznegoogrodu chyba najlepiej zaopatrzonego sklepu fitofarmaceutyczno-etnobotanicznemu co najmniej w polskim necie /współkursanta na ostatnim kursie i mam nadzieję że na odsłonie wiosennej znowu się spotkamy i Roman też znajdzie chwilę czasu :)/ Przemek jest magistrem farmacji po UM w Poznaniu także na temacie zna się jak niewielu być może nawet kilku farmaceutów w necie. Jest specem od ziół działajacych psychoaktywnie co zresztą od razu rzuca się w oczy po wejściu na stronę magicznegoogrodu. Drugim kanałem zaopatzenia jak mi się zdaje zajmie się Basia 🙂
Jakby co to mój mail to ciągle gumppek@op.pl
I z góry przepraszam doktora za tak dziwaczny wpis który jest bardzo luźno związany z tematem ale ma na celu wsparcie tych na razie nielicznych osób które szukają pomocy ze strony ziół i fitoterapeutów. Mam nadzieję że w 2013 roku się to zmieni i rzesza ta będzie większa, jak i doktor wykształci większą rzeszę fitoterapeutów którzy będą w stanie skutecznie pomóc.
Swoją drogą to wpisy Romka są jednak imponujące. Mi Basia ostatno przywiozła kilka najnowszych pozycji z fitoterapii rosyjskiej i mam nadzieję że coś tam uda mi się do tego co napisali doktor i Romek dodać.
Szacunek ogromny, i zachwyty, i podziękowania za pracę, doświadczanie na sobie, wiedzę i za dzielenie się nią jak i gdzie tylko się da. Swojego czasu myślałam, że z nękającą mnie lata depresją z objawami silnie somatycznymi już nic nie zrobię. Jedynym wyjściem wydawało mi się zakończenie marnego żywota. Nie pomagało nic – terapie, leki, pobyty w szpitalach, cuda na kiju. Próby samobójcze, a jednocześnie tęsknota za życiem z radością. Pan Doktor uratował mi skórę, umysł (sic!) i życie. DZIĘKI WIELKIE że Pan jest. Ukłony i pozdrowienia serdeczne prosto z serca i życzenia zdrowia, pomyślności i szczęśliwego życia. Niech się spełnia Panu to, czego Pan sobie życzy. p.s. Nota bene – choć to nie takie istotne, ale cieszy – nazwisko mam takie samo jak Pan, od urodzenia 🙂 Pozdrawiam.
Przy okazji dziękuję wszystkim Wam za cenne informacje. Osobno dziękuję Romanowi M. za rewelacyjne jak dla mnie „ogarnięcie” kwestii depresji. Od siebie mogę potwierdzić, że rzeczywiście – rzs na które od dziecka choruję + zespół sjogrena + azs (wszystko ma to samo źródło – autoagresywna odpowiedź organizmu) – w momentach zaostrzeń, rzutów rzs – depresyjny „dołek” albo poprzedza zaostrzenia, albo współtowarzyszy. Jestem zupełnym laikiem w kwestiach ziołolecznictwa jak i medycyny tzw. akademickiej, po prostu jestem jedną z wielu osób borykających się z chorowaniem, więc moja wiedza to tylko doświadczenie. Dzięki pracy takich ludzi, jak Pan Doktor, czy Roman M. czy choćby (dla mnie) prekursor – O. Klimuszko, żyję i chcę 🙂 Proszę więc o wyrozumiałość wobec moich peanów, jednakowoż płyną one z głebi serca i z wdzięczności. Znalazłam nadzieję. Pozdrowienia raz jeszcze!
blueberry zbadaj czy nie masz aby candidy lub innych pasożytów. Ja właśnie wyszedłem z depresji i śmiertelnego zmęczenia ale mam na bank pasożyty. Walczę z nimi ze średnim skutkiem /brak nalewki z berberysu oraz kory trzmieliny/. Kombinuję różne zestawy i wydaje mi się, że zioła arbutynowe plus neem, nalewka z czosnku niedźwiedziego, nalewka z eukaliptusa, nalewka z begonii coś tam dają. A i dodaję nalewkę z gruszynki /gruszyczki/ jednostronnej.
Generalnie zestaw nalewek z wszystkich topowych adaptogenów /poza sumą/ plus damiana, muira puama, catuaba daje sobie z nią radę. A i nalewki z barszczu, iglicy i arcydzięgla.
Na autoagresję spróbuj nalewkę z trędownika oraz napar niecierpek, dąbrówka rozłogowa, gajowiec żółty. Działa
dzien dobry
bardzo proszę o prade czy można łączyć rożeniec z dziurawcem ? Mam przewlekły ból spowodowany chorobą kręgosłupa. Lekarz twierdzi ze musze zwiększyc poziom serotoniny wtedy ból minie, przepisał chemiczne antydepresanty, których ja nie chce jesc. Obecnie pije napar ze sproszkowanego różenca, czy mogę do tego pić wyciąg z dziurawca ?
pozdrawiam serdecznie
A co to za lekarz Panią leczy. Na jakiej podstawie lekarz ustalił że ma Pani za mało serotoniny? w jakim badaniu wyszedł obniżony poziom serotoniny?:D Jak Ma pani bóle kręgosłupa to trzeba iść może do neurochirurga i sie skonsultować porobić RTG a może rezonans i znaleść przyczynę bólu. Nie namawiam do operacji bo nie wiem co dolega Pani. Ale bez przesady leki przeciwdepresyjne są do leczenia depresji a nie bólów kręgosłupa. Trzeba zlikwidować przyczynę a nie leczyć objawowo.
Dzień dobry
Mam pytanie – gdzie znajdę sposoby zastosowania ww ziół uwzględniające leczenie depresji?
Zapraszam na forum: http://rozanski.ch/forum 🙂
Może ktoś łaskiewi mi powie jakie rośliny są inhibitorami zwrotnego wychwytu noradrenaliny? Z leków farmaceutycznych/chemicznych to Edronax (reboksetyna). A jakie roślinne alternatywy? Artykuł Pana różańskiego nic nie pisze jak działa które Zioło. Wymieniona jest Pasiflora – jak ona działa? Z tego co mi się wydaje że wiem to pasiflora oddziałuje na układ gabaergiczny wiedz działa podobnie jak benzoidiazepiny uspokajająco. Jakim ziołem podnieśc poziom noradrenaliny w mózgu??? prosze nie podawać ziół które są iMAO-A tylko NRI. Dziękuję. A piołun z tego co mi się wydaje że wiem to działa antagonistycznie do GABA a więc będzie pobudzał. POśrednio więć podniesie noradrenaline bo gaba hamuje hyba całą neurotransmisje?
Z tego co się orientuje to NRI jest Ginkgo Biloba (miłorząb japoński) -> https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19427589
Miłorząb chyba troszkęrozrzedza krew? trzeba uwarzać żeby nie łączyć z lekami rozrzedzający krew zatem.
Witam,
Posiadam i regularnie przycinam zresztą marakuję z gatunku Passiflora Edulis – czy liście jej można wykorzystywać tak jak gatunku Incarnata, czy też właściwości posiada jedynie wymieniony w artykule gatunek ?
Bardzo proszę o podanie mieszanki ziół skutecznej na bezsenność
Doktorze Różański, moje pytanie dotyczy nawracających stanów depresyjnych w chorobie afektywno-dwubiegunowej, szczególnie pod wpływem silnych emocji. Czy te zioła podane w artykule i w komentarzach będą skuteczne do usunięcia stanów depresyjnych z ChAD? Jakie ewentualnie zioła są skuteczne w tej chorobie?
O ChAD jedynie jest w komentarzu Pana Romana M.
https://rozanski.li/2831/gynostemma-pentaphyllum-thunberg-makino-ziele-niesmiertelnosci-w-praktycznej-fitoterapii/
Spróbuj niskich dawek lithium orotate (5mg) i jak masz problemy z żołądkiem to pozbądź się helicobakterii (amalaki, thripala, lukrecja, bizmut, dziurawiec, czosnek, kiełki brokuła). Omega-3, NAC, amid niacyny i ashva-gandha też są dobre na depresję.
Dzień dobry, a czy coś możecie polecić na zmiany nastrojów? Bardzo proszę o odpowiedź i z góry dziękuje.
Kochani, czytajcie proszę ze zrozumieniem 🙂
Dr H.Różański utworzył forum http://rozanski.ch/forum/ m.in. po to żeby móc zadawać pytania i szukać odpowiedzi na nurtujące nas problemy.
Wobec powyższego proszę swoich pytań nie zadawać tu, na blogu Doktora.
Pozdrawiam