Archiwa

październik 2024
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  

Archiwa

Spadź, trochę o miodach

Pszczoły do produkcji miodu wykorzystują nektar, soki roślinne, pyłek i spadź. Miód stanowi zapas pokarmowy gromadzony w komórkach plastra.
Spadź jest to słodki, lepki sok wytwarzany przez pluskwiaki, czerwce i mszyce, żerujące na roślinach. Soki roślinne zawierają dużo cukrów, natomiast mało białek i tłuszczów, dlatego owady wysysają spore jego ilości. Z soku „odcedzają” cenne białko, natomiast pozostałą część zasobną w kwasy organiczne i cukrowce wydalają na zewnątrz. Sok tak przerobiony przez czerwce, pluskwiaki i mszyce nosi nazwę spadzi. Spadź gromadzi się w naturalny sposób wokół owadów, na częściach roślin, na których przebywają. Spadź stanowi pokarm dla wielu owadów, nie tylko pszczół.
Spośród cukrów spadzi można wymienić: glukozę, sacharozę, fruktozę, galaktozę, maltozę (disacharyd), trechalozę (disacharyd), rafinozę (trisacharyd). Spadź zawiera również enzymy (owadów, które sok przetwarzały), aminokwasy (kwas asparaginowy, prolina, walina, alanina, arginina, treonina, seryna), fenole, polifenole. Świeża spadź ma barwę jasną, potem ciemnieje pod wpływem światła i tlenu. W surowej spadzi mogą występować glony jednokomórkowe i sinice, które nadają jej barwę zielonkawą.

pszczoły
źródło obrazka: J. Domaniewski, Podręcznik zoologji, Warszawa 1923 r.

Miody w dawnej medycynie oficjalnej były traktowane jako składniki dodatkowe, nadające smak i zapach lekom. Wymieniano również właściwości odżywcze miodów, dlatego stosowano je w rekonwalescencji. Miody wzmagają również działanie niektórych środków wykrztuśnych, np. gwajakolu, saponin, dlatego dość często wchodziły w skład syropów złożonych. W farmacji XVIII i XIX wieku stosowano Mel crudum (miód surowy), Mel depuratum (miód oczyszczony) i Mel rosatum (miód różany). W XX wieku popularne były także Mel Foeniculi (miód koperkowy) i Mel Symphyti (miód żywokostowy).

Miód koperkowy sprzedawany był we flakonach po 125 g i zawierał w składzie olejek koperkowy (oleum foeniculi), miód oczyszczony (mel depuratum), słód (extractum malti) oraz syrop zwykły (sirupus simplex (sacharoza + woda). Syrop łagodził katar, kaszel i usuwał wzdęcia (wiatropędny).

Miód żywokostowy (Mel Symphyti = Mel Consolidae) zawierał wyciąg wodno-etanolowy z korzenia żywokostu, korzenia lukrecji, sacharozę i miód oczyszczony. Stosowany był przy kaszlu, nieżycie krtani, oskrzeli i gardła.

Miód różano-boraksowyMel rosat. cum Borace = Mel Boracinum – sporządzany był z miodu różanego i roztworu boraksu; stosowany w leczeniu aft, zapalenia gardła i kaszlu; wykorzystywany w medycynie w XIX wieku, potem wycofany z uwagi na niebezpieczeństwo zatrucia dzieci.

Miód różany sporządzany był do celów leczniczych z miodu oczyszczonego (900 g), gliceryny (100 g) i olejku różanego 0,05 g. Sporządzano z niego wodę do płukania ust i gardła (20%). Niektórzy lekarze zalecali rozcieńczać miód różany naparem szałwiowym i tak uzyskanym płynem płukać gardło i jamę ustną przy stanach zapalnych.

Miody miały także zastosowanie w dawnej medycynie jako proste środki regulujące wypróżnienia (woda przegotowana zimna – 1 szklanka, z 3-4 łyżkami miodu naturalnego, wypita na czczo), rano. Rzadko natomiast zalecano w medycynie oficjalnej miód do leczenia trudno gojących się ran. Na szerszą skalę wykorzystywała to medycyna ludowa z bardzo dobrymi rezultatami.

Naturalny miód (który nie został przegrzany) ulega krystalizacji (krzepnięciu). Miody oczyszczone, podgrzewane nie krzepną i są mało wartościowe leczniczo. Tracą cenne fitoncydy, witaminy, enzymy i inne biostymulatory. Naturalny miód w roztworze wodnym jest mętny, ma odczyn słabo kwaśny. 30 g miodu rozpuszczone w 60 g wody daje roztwór o masie właściwej nie mniejszej niż 1,11. Gdy do takiego roztworu dodamy roztwór taniny daje ciecz mętną. Miód sztuczny daje ciecz klarowną. Miód naturalny posiada ziarnka pyłku i płytki wosku pszczelego.

2 komentarze Spadź, trochę o miodach

  • AC

    Witam
    Jak słusznie zauważył Pan Doktor, miód z czasem ulega procesowi krystalizacji.
    Niestety w ogólnej świadomości miód funkcjonuje jako ciecz. Przyczyniają się do tego zarówno reklamy i zdjęcia (lejący miód lepiej sie prezentuje) jak i potoczne slogany („kraina mlekiem i miodem płynąca” – czyż nie?), nad których znaczeniem rzeczywistym nikt się zbytnio nie zastanawia.
    Oglądałem kiedyś – czysto przypadkiem – program telewizyjny o miodach. Prowadzący opowiadali głupoty, zaproszony prezes jednego z kół pszczelarskich prostował jak potrafił. Cóż z tego skoro na stole (program lecieł puźną jesienią) stały słoiki pięknie płynnego miodu.
    Wielokrotnie spotykałem się z postawą Klientów, którzy nie chcieli takiego „zcukrzonego” miodu, szukając miodów płynnych (cyzli patoki) na przykład w środku zimy.
    Co ciekawe, na sugestię, że można kupic taki i delikatnie podgrzać, tłumaczą, że oni nie chca podgrzanego. W informacje, że o tej porze, miód płynny może być tylko podgrzany lub przegrzany (a więc bez właściwości) nie chcą wierzyć.
    A propos przegrzania miodu. Na ogół sugeruje się, by nie podgrzewać miodów powyżej 30 stopni. Temperaturę powyżej 40 uważa się juz za szkodliwą dla miodu, gdyż powoduje ona denaturację białek i enzymów. Warto jednak wiedzieć, że jeśli chodzi o właściwości antybiotyczne miodu, to badania prowadzone pod kierunkiem prof. Kędzi dowiodły, że miód traci je dopiero w temperaturze 60 stopni Celcjusza.
    Warto przy tym wiedzieć, że miody mają różny czas krystalizacji. Wczesne (mniszkowy, rzepakowy), zaczynają krystalizować nawe dzień po wywirowaniu. Inne (akacjowy, ze spadzi iglastej) krystalizuja nawe kilka miesięcy.
    Ciekawie przedstawia się krystalizacja miodu akacjowego. Nie zawsze „mętnieje” (mało to fachowe, lecz brak mi precyzyjniejszego określenia). Jeśli trafimy na miód akacjowy wyjątkowo „czysty” gatunkowo, to anwet po krystalizacji będzie wygladał jak by nadal był płynny. Dopiero po przechyleniu słoika okaże się, że juz zastygł.
    Niestety ta cecha w połączeniu z jego delikatnym smakiem i aromatem sprawia, że jest często fąłszowany. Pszczołom podaje się jako pożywkę inwert, który po „przetworzeniu” w ulu, do złudzenia przypomina miód akacjowy.
    Zreszta pomysłowość oszustów nie zna granic. Na jednym ze spotkań sprzelarzami usłyszałem historię, jak oszuści (bo przecież nie pszczelarze), produkowali miód ze spadzi iglastej na bazie syropu cukrowego i wygazowanej coca-coli.
    Pan Doktor pisał niejednokrotnie o fałszowaniu olejków eterycznych. Niestety z miodami jest podobnie.
    Pozdrawiam
    AC

  • Roman M.

    Zioła czterech stron świata. Rośliny Australii i Oceanii. Ziołolecznictwo Aborygenów cz. II/VI.

    „Natura jest zawsze mądrzejsza od ludzkich pomysłów.” ~ Antoni Kępiński

    Komentarz dotyczący ziołolecznictwa ludów Australii i Oceanii to trochę zbyt obszerny temat (nawet jeśli będzie się składał z kilku części) – by temat przedstawić wyczerpująco. Dlatego ograniczę się w nim do ziołolecznictwa dwóch autochtonicznych grup tamtego regionu a mianowicie Aborygenów i Maorysów (tych jedynie marginalnie). Druga grupa tubylcza z wymienionego w tytule komentarza obszaru, zamieszkuje Nową Zelandię. Maorysi są prawdopodobne potomkami klanów Polinezyjczyków z wysp wschodnich Oceanu Spokojnego (m.in. Tahiti). Pierwsze osadnictwo datowane jest mniej więcej na lata 925 -1280 naszej ery. Badania wykazują, iż Maorysi wykorzystywali rodzime gatunki, jak len nowozelandzki (Phormium tenax) i Leptospermum scoparium (Manuka).

    (Leptospermum scoparium) to krzew z rodziny mirtowatych. Występuje oprócz Nowej Zelandii także i w południowo-wschodniej Australii (Aborygeni takoż używają go dla celów leczniczych). Roślinę tą stosowano do leczenia w czasach przed przybyciem Europejczyków. Maorysi używali jej (i nadal to robią) nader chętnie. Wywar z liści pijany był w wielu dolegliwościach – np. jako środek zmniejszający gorączkę. Swoiste inhalacje z liści gotowanych w wodzie (wdychano parę) wykorzystywali walcząc z przeziębieniami itp. Odwary przygotowywane były z liści i kory. Tak sporządzoną ciepłą jeszcze ciecz wcierano dla złagodzenia bólów mięśniowych i stawowych (użytek zewnętrzny). Zmiękczoną białą gumę, zwaną pai Manuka m.in. podawano na różnorodne choroby. Stosowano ją np. w leczeniu oparzeń. Żuto także i korę tego krzewu na poprawę snu i dla efektu uspokajającego. Jest to przykład jednej tylko z wielu roślin używanych przez autochtonów Nowej Zelandii. Lekami ziołowymi zarządzał Tohunga, lekarz a jednocześnie duchowy przywódca Maorysów. Dla porządku dodam, iż proces leczenia tego ludu – to nie tylko używanie ziół ale także kąpiele lecznicze i liczne obrzędy – które były integralna częścią procesu leczenia.
    Na zakończenie wytłumaczenie powodu dla którego umieściłem ten tzw. „komentarz” właśnie w tym miejscu. To czym zaśmiecam blog Pana Henryka ma na ogół dość luźny związek z tematyką poruszaną we wpisach Doktora. Trudno nazwać to komentarzami – bo na ogół nie komentuję tego o czym możemy przeczytać w znakomitych wpisach. Zawsze jednak staram się znaleźć jakiś „punkt zahaczenia” i przynajmniej w jednym zdaniu nawiązać do tego o czym pisał Pan Henryk w jakieś kwestii. Powód takiego umiejscowienia tej części komentarza jest dość prosty. Treści dotyczące ziołolecznictwa ludów Azji i Oceanii (z perspektywy „etno”), komentarza składającego się z kilku części, trzeba jakoś umiejscowić na blogu. Roślin z rejonu o którym mowa jest znacznie mniej niż europejskich. W tym więc wypadku punktem zahaczenia stał się trochę na siłę miód. Następne części tego komentarza, żeby uniknąć podobnych uzasadnień, umieszczę pod wpisami zw. z roślinami rosnącymi w Australii.
    Ostatnimi czasy dość duża moda panuje na miód wyprodukowany przez pszczoły zapylające Leptospermum scoparium zwany miodem manuka. Ten rodzaj słodkiego specjału zebranego przez pszczoły m. in. w Nowej Zelandii jest reklamowany obecnie jako produkt bardzo zdrowotny. Według doniesień naukowych miód manuka ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, wpływa korzystnie na układ pokarmowy, układ oddechowy i skórę człowieka. Wykorzystywany jest miedzy innymi w leczeniu stanów zapalnych skóry, ran i owrzodzeń, a także zapalenia śluzówki jamy ustnej oraz bakteryjnych zakażeń przewodu pokarmowego. W reklamach tego miodu możemy przeczytać, iż ze względu na swoje właściwości może być on pomocny przy wielu schorzeniach (np. wrzodach żołądka i dwunastnicy, zespole jelita drażliwego, chorobie Crohna itd.). Nie czytałem wiele na jego temat więc nie będę tu go ani zachwalał ani odradzał.

Leave a Reply