Archiwa

luty 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
2425262728  

Archiwa

Nalewka i intrakt – Tinctura et Intractum

Dostaję wiele listów z pytaniami, jak właściwie należy robić nalewki i intrakty. Pomimo, że ten temat poruszałem już w różnych publikacjach, ponownie przekaże garść praktycznych informacji.

Należy odróżnić nalewki o wartości smakowej od nalewek leczniczych. Popularne nalewki mające przynosić wrażenia smakowo-zapachowe sa sporządzane z wybranych części roślin. Często zawierają dodatkowe przyprawy, a sam surowiec wymaga przemrożenia, karmelizowania w cukrze lub miodzie, czasem wyszukanej obróbki. Zawartość surowca lub proporcje surowców w mieszankach w stosunku do rozpuszczalnika są odpowiednio dobrane, aby nie zakłócić walorów smakowo-zapachowych i aby uzyskać właściwą nutę smaku.

Nalewki lecznicze są sporządzane wg receptur autorów lub wg farmakopei różnych narodów, często stosunek surowca do rozpuszczalnika jest tak dobrana, aby uzyskać odpowiednią zawartość składników czynnych w dawce. Należy pamiętać, że nalewki są stosowane w małych dawkach dlatego, że nośnikiem ciał czynnych i ekstraktorem jest alkohol, który jak wiadomo w odpowiednio dużych dawkach wywołuje odurzenie alkoholowe. Trzeba pamiętać, że alkohol wypłukuje z surowca składniki hydrofobowe, nierozpuszczalne w wodzie, czyli takie, które nie przechodzą do naparu, maceratu wodnego i odwaru. Nalewka ma czasem inny profil działania niż wyciąg wodny z tej samej rośliny. Ważna jest moc alkoholu. Zbyt wysokoprocentowy alkohol może ekstrahować tylko wybrane związki z rośliny, podczas gdy zbyt niskoprocentowy może nie wypłukiwać z surowca cennych składników hydrofobowych (nie lubiących wodę, fobia – niechęć, filia – miłość, preferencja, lubić). Niektóre alkaloidy rozpuszczają sie tylko w spirytusie, inne w wodzie czystej lub niskoprocentowym alkoholu. Jeżeli zalejemy czeremchę lub żurawinę spirytusem oczywiste jest, że wiele glikozydów, soli, cukrów najzwyczajniej nie przejdzie do nalewki. Uzyskamy słabo zabarwioną nalewkę i w dodatku mało wartościową. Dodatek cukru lub miodu poprawia ekstrakcję ziół w alkoholach.

Proporcja rozpuszczalnika do surowca też jest ważna. Przyjęto w większości farmakopei następująca zasadę: nalewki i intrakty z surowców silnie działających przygotowuje się w proporcji 1:10, natomiast z pozostałych w stosunku 1:5. Dawki dla takich nalewek i intraktów są wyliczone, ogólnie przyjęte i podawane. Oczywiście trzeba czytać farmakopee, aby wiedzieć w przypadku jakich ziół stosujemy 1:10, a jakich 1:5. Oczywiście autorzy, fitoterapeuci mogą nie stosować się do tych zasad i mają prawo wypracować inne metody przygotowania nalewek i intraktów, testując je i ustalając odpowiednie dawki. Nie można powiedzieć, że jeśli Dodonoeus (jeden z moich idoli), Leclerc, czy Matthiolus zaproponowali nalewkę z jakiegoś zioła 1:3 to nie mają racji, bo farmakopea jakiegoś kraju zaleca nalewkę z tego samego zioła 1:5.

Nalewka, intrakt są silne w działaniu z uwagi na alkohol. Alkohol wzmaga działanie wielu fitoskładników. Jednakże trzeba też pamiętać, że nalewka i intrakt mają mniej składników czynnych niż żywa roślina, np. nalewka 1:5 przygotowana z pokrzywy suchej (albo świeżej) zawiera 5 razy mniej składników czynnych niż pokrzywa sucha (lub świeża). Im bardziej zwiększamy ilość alkoholu w stosunku do surowca, tym bardziej zmniejszamy zawartość składników czynnych w uzyskanym leku.

Czytając składy leków ziołowych często mamy podane proporcje przy wyciągach. Pierwsza liczba oczna ilość surowca, druga liczba mówi o ilości rozpuszczalnika, np. kupione przez nas krople zawierają Extractum Salviae 1:3 (dla sporządzenia tego wyciągu wzięto 1 część liścia lub ziela szałwii i 3 części rozpuszczalnika, np. etanolu), albo Extractum Saponariae 4:1 (cztery części korzenia mydlnicy ekstrahowano 1 częścią rozpuszczalnika, jest to bardzo silny ekstrakt, mający 4 razy więcej składników niż jest w surowcu, dzięki czemu możliwe jest odpowiednie zmniejszenie dawki preparatu).

Nalewka zawsze powstaje na zimno. Polega na zalaniu surowca rozpuszczalnikiem o temperaturze pokojowej. Nalewkę można uzyskać metodą maceracji lub perkolacji (kroplowe ekstrahowanie surowca; rozpuszczalnik kapie z odpowiednią częstością i przelatuje przez surowiec, ekstrahując go). maceracja jest najprostsza, bowiem polega na zalaniu surowca rozpuszczalnikiem i pozostawieniu go na minimum 7 dni, po czym uzyskany ekstrakt zlewamy, a surowiec wyciskamy. Nalewkę taką można przefiltrować. Zalecane jest wstrząsanie maceratem przynajmniej raz dziennie. Oczywiście maceracja może trwać dłużej. Nie musimy również odcedzać nalewki, np. zalane kwiaty nagietka, arniki, mogą sobie leżeć w alkoholu, aż do wyczerpania leku. Ważne, aby surowiec w alkoholu nie przeszkadzał w dozowaniu leku.

Wg szwajcarskich prac, w tym Pharmacopoea Helvetica VI najbardziej uniwersalnym alkoholem do nalewek jest etanol 63-70%. Także większość polskich nalewek leczniczych była i jest sporządzana na takim alkoholu.

Jeśli składniki czynne danej rośliny dobrze rozpuszczają się w wodzie i alkoholu niskoprocentowym można stosować do ekstrakcji etanol 40, a nawet 30%. Działa on wówczas jako stabilizator, ekstraktor i konserwant. jest to dostateczne stężenie etanolu, aby zahamować aktywność enzymów, grzybów i bakterii.

Intrakty są sporządzane na gorąco (alkoholatury stabilizowane), czyli przez zalanie surowca wrzącym alkoholem. Unieczynni to błyskawicznie enzymy i zatrzymuje procesy, które mogą rozkładać aktywne związki. Gorący alkohol lepiej penetruje surowiec. Nie do wszystkich jednak surowców nadaje się taka metoda. Intrakt z kozłka nie zawiera walepotriatów i nie działa już uspokajająco, bowiem te są zniszczone przez gorący alkohol. Także wiele olejków zostaje zmieniona przez gorący alkohol w kierunku niekorzystnym.

Nalewki sporządzane są z surowców suchych lub świeżych. Intrakty przygotowywane są z surowców świeżych. Surowce przed zalaniem alkoholem trzeba zawsze rozdrobnić, aby rozpuszczalnik mógł swobodnie dojść do komórek i wypłukać ciała czynne.

Nalewki i intraty są sporządzane także niekoniecznie na etanolu. Alkoholem jest także gliceryna. Gliceryna rozcieńczona dobrze konserwuje i ekstrahuje surowce roślinne. Trzeba jednak wiedzieć kiedy można ją zastosować. Nie wszystkie składniki czynne roślin rozpuszczają się w glicerynie.

Rozpuszczalnikiem może być także wino, wino wytrawne lub półsłodkie, białe, albo czerwone, z dużą zawartością alkoholu (ponad 10%). Surowce można zalewać winem o temperaturze pokojowej lub winem gorącym.

Przy podgrzewaniu etanolu i wina trzeba uważać, aby opary alkoholu nie uległy zapłonowi. Polecam maszynki elektryczne do tego celu. Jeśli wyciągi z ziół maja być stosowane wyłącznie zewnętrznie lub do sporządzania płukanek na wodzie – jako rozpuszczalnika można użyć propanol odpowiednio rozcieńczony, 30, 40, 60, czy 70%. Propanol ekstrahuje podobnie jak etanol.

Ja w swojej praktyce stosuję nalewki i intrakty skoncentrowane. Lubię zalewać surowce zielarskie alkoholem w proporcji 1:3 lub 1:1. Dawki efektywne tych leków są odpowiednio niższe. Wyciąg 1:1 zawiera w przybliżeniu tyle samo składników co surowiec. Nalewki proponuję przygotowywać z ziół świeżych, jeśli mamy możliwości pozyskania świeżego surowca.

Przygotowywanie leków z ziół to sztuka, a nie mechanistyczna technologia. Nie należy popadać w skrajności i usztywniać się na widok proporcji surowca do rozpuszczalnika. Ja zawsze daję dawki nalewek i intraktów z podaniem proporcji zioło : rozpuszczalnik. Jeśli więc przygotujemy mniej lub bardziej skoncentrowane przetwory – nic się nie stanie, dobierzemy tylko właściwą dawkę. Skoncentrowany preparat zawsze można rozcieńczyć, natomiast w warunkach domowych trudne jest zagę
szczenie wyciągów alkoholowych. Do maści, mazideł, kremów także lepiej używać skoncentrowane nalewki i intrakty, bowiem podłoże tych leków ma ograniczone możliwości przyjęcia rozpuszczalnika.

Zioła kupne są słabsze od tych zebranych samodzielnie. Jak Czytelnicy szybko się przekonali lub szybko przekonają w przyszłości, także nalewki i intrakty samodzielnie sporządzone są wartościowsze, inaczej też smakują. Zawsze lek samodzielnie sporządzony jest przepojony pozytywną energią. Ważne, aby lek był wyprodukowany w miłej atmosferze, przy dobrym i spokojnym usposobieniu wykonującego. Fatalna atmosfera wśród personelu, konflikty międzyludzkie, stresy, depresje w miejscu produkcji leku – moim zdaniem i wg moich spostrzeżeń – negatywnie odbijają się na właściwościach leku. Ważne jest zaangażowanie i ustosunkowanie psychiczne osoby produkującej lek. Stąd niejednokrotnie spotykamy się z sytuacjami, ze niby ten sam lek (ta sama substancja chemiczna), ale wykonana przez różne firmy – wykazuje różną skuteczność. Nie daje się to racjonalnie wytłumaczyć. Lek to nie tylko substancja w opakowaniu; skuteczny lek musi zawierać w sobie coś więcej, pozytywną cząstkę psychiczną i energetyczną, swoiste przesłanie od człowieka, który sporządził preparat.

41 komentarzy Nalewka i intrakt – Tinctura et Intractum

  • gumppek

    Ze swej skromnej strony pragnę dodać, że ważna jest też woda stosowana do rozcieńczenia etanolu jako, że rzadko stosujemy go w czystej postaci. Osobiście nie znam klucza jakim się kierować przy doborze stężenia toteż stosuję 60% etanol. Jako jego rozcieńczalnik stosuję wodę uzyskaną z rozmrożonego lodu. Ehhh doktorze jak ja się dziś uśmiałem czytając o tzw wodzie strukturyzowanej w blogu znanego autora książek o zdrowiu i żwieniu oraz ziołolecznictwie. To czyste science fiction rodem z Gwiezdnych Wojen :)Ponieważ do tej pory nie mogę dojść do siebie pozwolę sobie zacytować tekst jaki umieściłem pod sposobem nad uzyskiwaniem super wody :
    Zaskakujący sposób i nie do końca dla mnie zrozumiały, jako pozbawiony ważnych elementów, jakim jest szybkość zamrażania. Bez tego można to traktować, jako czystą herezję i robienie kasy czy uzyskiwaniu poklasku w oparciu o ludzką niewiedzę. Zaznaczam, iż nie neguję istnienia budowy pseudokrystalicznej wody. W ogóle woda jest anomalną cieczą co wynika z jej budowy. Nie jest jednak tajemnicą, iż szybkość zamrażania ma wpływ na strukturę lodu, a więc i ewentualną strukturę uzyskiwanej wody. Przy wolnym zamrażaniu otrzymujemy lód o strukturze regularnej kryształów heksagonalnych. Przy średnim nieregularnej kryształów dendrytycznych, a przy bardzo szybkim kryształów kulistych. Podana metoda mogłaby być uznana za w miarę racjonalną tylko przy podaniu takich parametrów jak szybkości zamrażania, a także stężenia soli zawartych w wodzie jako, że one też mają wpływ na tę szybkość. Szybkość rozmrażania też warto by podać, bowiem inna strukturę z dużą prawdopodobieństwem będzie miała ta sama woda podana zamrażaniu i rozmrażaniu w Rejkiawiku i w Kairze. Temperatura otoczenia ma tu bowiem znacznie jako że w ciepłym klimacie dostarczane jest więcej ciepła do tej samej wody. Zauważyć należy, iż brak podania szybkości zamrażania i rozmrażania oraz stężenia jonów czyni taką metodę pozbawioną przymiotu powtarzalności bowiem za każdym razem możemy uzyskać zupełnie inny efekt.

  • gumppek

    No i jeszcze jedno a jaką wodę otrzymamy stosując efekt Mpenzy. Czy będzie ona strukturyzowana czy też nie. I czy będzie ona oczywiście uzdrawiająca 🙂 Może ktoś zna odpowiedź to bardzo bym prosił 🙂

  • gumppek

    Jak wiadać z tego wszystkiego to nawet Rejkiavik napisałem niepoprawnie.

  • gumppek

    Jednak bez podania recepty na tę cudowaną wodę mój post jest po prostu bezsensowny. Z tej przyczyny ją przytaczam.
    “Domowe sposobu uzyskiwania „żywej” wody.
    Sposoby te podaje prof. K.K. Korowin
    1. Czystą, filtrowaną wodę wlać do emaliowanego naczynia i umieścić w zamrażarce (zimą przy ujemnych temperaturach – na balkonie)
    2. Po całkowitym zamarznięciu wierzchniej warstwy (upływ ok. 4÷5 godzin) przebić powierzchniową warstwę lodu i wodę zlać do innego naczynia. Lód, który pozostał na ściankach pierwszego naczynia po prostu wyrzucić – stał się koncentratem molekuł z tzw. „ciężką” wodą – z udziałem deuteru. Taka woda zamarza (zamienia się w struktury lodopodobne) już w temperaturze +3,8 st.C.
    3. Drugie naczynie z wodą umieścić w zamrażalniku i doprowadzić do zamarznięcia na głębokość ok. 2/3 w stosunku do całej warstwy wody.
    4. Lód znów przebić i wodę spod lodu wylać – zawiera ona tzw. „lekką” wodę zawierającą wszelką chemię naszej cywilizacji.
    5. Wodę do picia pozyskać roztapiając w pokojowej temperaturze lód pozostały w naczyniu. Nie należy w żadnym wypadku ogrzewać naczynia z lodem na ogniu czy kuchence elektrycznej.
    6. W ciągu doby należy wypić ok. 2÷3 szklanki takiej wody (niezależnie od tzw. normalnego picia):
    – zawartość jednej szklanki należy wypić wcześnie rano na około godziny przed posiłkiem,
    – pozostałe dwie – w ciągu dnia, również na godzinę przed każdym posiłkiem.
    7. Wodę przechowywać w lodówce.

    Taka woda – wg K.K. Korowina:
    – sprzyja zmniejszeniu chorób serca,
    – przeciwdziała silnym krwawieniom hemoroidów,
    – zapobiega bólom przy hemoroidach.”

    Chodzi więc o to, aby woda ZAMARZŁA, w wyniku czego utworzą się w niej struktury heksagonalne, lodowe. Po roztopieniu takiej wody w temperaturze pokojowej w wodzie pozostaną struktury lodopodobne – woda jest po prostu ciekłym kryształem. Picie takiej wody ma kolosalne znaczenie dla zdrowia naszego organizmu, jego regeneracji.

    I po co uczyć się o ziołach, wyszukiwać je oraz robić mieszanki i intrakty czy tinktury skoro można prościej zamrozić wodę w lodówce. Mnie w tej recepcie śmieszy użycie sformuowania koncentrat „ciężkiej wody” w odniesieniu do związku który występuje w stężeniu 115 ppm oraz użycie określenia „ciekły kryształ” w odniesieniu do wody. Zauważyć należy iż ciekłe kryształy istnieją w określonym przedziale temperatur. Poza nimi są zwykłą cieczą lub kryształem. Muszą też mieć odpowiednią budowę.

  • Renata

    Tak, Panie Gumppek, woda to ciekawa rzecz. Jeśli weźmiemy pod uwagę badania Masaru Emoto, dotyczace wpływu emocji i intencji na właściwości wody, możemy wysnuć wniosek, że zabiegi zamrażania i rozmrażania wykonywane na wodzie z uwagą i intencją, mogły zdeterminowac jej właściwości.Cała reszta mogła być próbą naukowego wyjaśnienia poprawy jej działania.

  • Roman M.

    Zanim trafiłem na strony pana Henryka, czytałem o ziołach wszystko co wpadło mi w ręce(od pewnego czasu jestem bardziej wybredny). Zgromadziłem całkiem pokaźną biblioteczkę rozmaitych ksiąg i książeczek dotyczących roślin leczniczych. Niektóre z nich są stare i „nadszarpnięte zębem czasu”, bez okładki i mocno już pożółkłe; jedne są bardziej naukowe, inne bardziej popularne itd. Wszystkie je przeczytałem lub przynajmniej dokładnie przejrzałem. Jest jednak pewien wyjątek. Wyciągnąłem właśnie z półki książkę i mam ją przed sobą, jedyną którą próbowałem czytać, ale poległem gdzieś przy trzecim rozdziale (okazała się zbyt trudną, jak na moją skromną wiedzę chemiczną). Książka ta to „Substancje roślinne. Metody wyodrębniania”. Ostatnią rzeczą jaką przeczytałem i w niej zakreśliłem przed laty jest zdanie: „…W ekstrakcie alkoholowym mogą znaleźć się następujące grupy związków chemicznych: aminy, glikole,…, saponiny, flawony, antocyjany, najróżniejsze typy glikozydów, cukry proste i złożone, kwasy, hydroksykwasy, garbniki, alkaloidy, związki siarkowe, rzadziej tzw. lignany oraz związki purynowe….”. Na marginesie wynotowałem: „…zajrzeć do Preparatyki Galenowej Finowickiego – jak wykorzystać alkohol do…”. Dzisiaj nie mam już ksiązki Finowickiego, gdzieś przepadła przy którejś kolejnej przeprowadzce. Czy do niej zajrzałem, tego po latach niestety nie pamiętam. Być może zdanie które pozwoliłem sobie zacytować wyżej, wyrobiło u mnie przeświadczenie, iż alkohol warto jest używać, bo jest dobrym rozpuszczalnikiem. Od lat moimi ulubionymi postaciami leków ziołowych (których zresztą nie przyrządzam aż tak wielu i to prawie wyłącznie na swój i najbliższych użytek) są nalewki i intrakty. Na niektóre z nich znajdywałem receptury gdzieś w moich księgach, inne robiłem nieco na wyczucie (eksperymentując z proporcjami i „mocą” alkoholu). Wymagało pewnego czasu żeby stwierdzić (czy też raczej wyczytać, bo sprawdzić empirycznie pewnie nie potrafię), iż alkohol wysokoprocentowy rozpuszcza przede wszystkim olejki eteryczne, tłuszcze, żywice; zaś niskoprocentowy – kwasy organiczne, substancje gorzkie, garbniki, węglowodany. Odkryłem również, że czasem dobrze jest łączyć rozmaite nalewki itd. Piszę o tym wszystkim dlatego, ponieważ czuję imperatyw wewnętrzny, aby ponownie pochwalić pana doktora. Kiedy po raz pierwszy trafiłem na strony pana Różańskiego od razu zwróciła moją uwagę olbrzymia ilość recept, przepisów, rad dotyczących przygotowania rozmaitych preparatów galenowych (w tym intraktów i nalewek). Jest to niezmiernie ważne dla osób które chciałyby zająć się samoleczeniem. Na stronach pana Henryka możemy odnaleźć rzetelne informacje: jak określona roślina wygląda (często możemy oglądać zdjęcia), jak jest stosowana, jakie substancje chemiczne zawiera i jakie one wywierają skutki farmakologiczne itd. itp. etc. Oprócz tego, że mamy tu informacje naukowe, to są tutaj również elementy nazwijmy je „mistyczne”. Pan Henryk wyżej pisał: „Zawsze lek samodzielnie sporządzony jest przepojony pozytywną energią”, a dalej: „…Stąd niejednokrotnie spotykamy się z sytuacjami, że niby ten sam lek (ta sama substancja chemiczna), ale wykonana przez różne firmy – wykazuje różną skuteczność. Nie daje się to racjonalnie wytłumaczyć. Lek to nie tylko substancja w opakowaniu; skuteczny lek musi zawierać w sobie coś więcej, pozytywną cząstkę psychiczną i energetyczną, swoiste przesłanie od człowieka, który sporządził preparat”. Zwróćcie Państwo uwagę, że mechanizm oddziaływania ziół nie jest tak do końca wyjaśniony. Z jednej strony złożoność substancji roślinnych, z drugiej skomplikowany organizm człowieka z jego wieloma komórkami, tkankami, pełniącymi wiele odmiennych funkcji. Nasze organizmy to skomplikowane układy, których działanie i funkcjonowanie trudno pojąć chociaż żyjemy w dobie nauki, rozwiniętej medycyny, skomplikowanej biologii molekularnej itd. Nawet przy obecnym stanie wiedzy musimy przyznać, że czasem nie zawsze potrafimy odpowiedzieć, dlaczego zioła leczą, dlaczego te same substancje chemiczne zawarte w roślinach w sposób odmienny wpływają na ludzi zdrowych i chorych, dlaczego wywierając wpływ na jedne organy czy układy – wpływają też na inne. Mamy więc miejsce by obok wiedzy naukowej znalazła się również wiara w coś, czego do końca wyjaśnić się nie da….Na stronach pana doktora znajduję jedno i drugie.

  • gumppek

    Powiem krótko Łysenkę już mieliśmy. On też snuł herezje na temat ewolucji i zasady współpracy gatunków. Ba twierdził, że udało mu się żywiąc pokrzewkę gąsiennicami zmienić ją w kukułkę. Mieliśmy też Miczurina który wprowadził teorię mentora i któremu o dziwo mimo tych paranoicznych twierdzeń udało się wychodować wiele odmian odpornych na warunki panujące na Syberii. Czy ten fakt, potwierdzał jego teorię? Nie i dziś o nim nikt już prawie nie pamięta. Obaj profesorowie mieli gorliwych wyznawców i naśladowców. Całę szczęście, że w porę odkryto DNA bo nie wiadomo dokąd zaprowadziły by nas teorie Łysenki. A my niestety byliśmy wówczas pod dominajcą radziecką. Teoria żywej i martwej wody powstała w tym samym mniej więcej czasie. Rosja zawsze była kuźnią takich dziwnych teorii.

  • gumppek

    AA i mieliśmy już Kaszpirowskiego. Polska to taki dziwny kraj gdzie karierę robią publikacje ludzi którzy w swoich krajach są czasami zupełnie nieznani. Są też tacy którzy się na nich powołują. A śmiesznych uczelni w Rosji jest kilka. Najlepszy to Nieumywakin i jego woda utleniona. On też twierdzi, że pomaga. Ba przytacza dowody. 🙂 A ja na sobie sprawdziłem, że to za przeproszeniem g. prawda. Wypiłem kilkanaście butelek wody utlenionej a ich wielokrotność użyłem do kąpieli. Wszystkie butelki zachowałem, nie mam apratu bo bym zrobił fotę. Jest tego pokaźna na prawdę ilość. Oczywiście nie poprzestałem na tym bo pewnie gryzłbym ziemię. Ale tak dla pewności sprawdziłem na sobie. Sprawidziłem też metodę oliwną na choroby woreczka. Piłem tę oliwę w ilość szklanki sześciokrotnie. I to też jest g. prawda. Robiłem metodę śpiącego proroka tzw Cayce i poparzyłem się okładami z oleju rycynowego na który wydałem majątek. To też jest g. prawda. Dlatego ja to takich teorii podchodzę z bardzo dużą rezerwą. Jeżeli coś komuś radzę to najpierw sprawdzam na sobie, a potem polecam innym jak to oczywiście daje pozytywne skutki. Żywą i martwą wodę lokuję między powyższymi metodami między Nieumywakinem a Cayce 🙂

  • Hmm… Nie bardzo rozumiem dlaczego w tym miejscu Pan Gumppek opisuje I. Miczurina i T. Łysenkę. Uważam, że poszedł Pan zbytnio na skróty i pochopnie potępił ich w całości oraz ich dorobek. Trzeba pamiętać, że ich dzieła liczą setki stron i nie do końca są nieaktualne. Łysenkizm w niektórych przypadkach okazał się prawdą lub półprawdą, ale nie miejsce tutaj, abym je opisywał. Sporo ma zasług w produkcji roślinnej, do dziś praktykowanych. W biologii nic nie jest takie proste i oczywiste, a skrytykowany Łysenko jest nadal cytowany w wybranych kwestiach ekologicznych i genetycznych (genetyka populacji) i to w poważnych publikacjach naukowych, także na zachodzie. Owszem, dużo jego teorii okazało się błędnych, wręcz nawet komicznych, ale o tych dobrych stronach jakoś obecnie się nie mówi, pewnie z nienawiści, lekceważenia nauki rosyjskiej lub nawet niewiedzy, że coś przynależy właśnie do Łysenki.
    Jeżeli chodzi o oliwkę na pęcherzyk żółciowy to cudów nie ma. Jeśli posiada Pan kamienie, które nie przejdą przez drogi żółciowe to i oliwka pędząca żółć nie pomoże. Nie mniej jednak, trudno odebrac dobrej oliwie właściwości żółciopędne i oczyszczające drogi żółciowe z drobnych złogów. Nie bez powodu po tych kuracjach u wielu pacjentów pojawiają się kolki, co zmusza ich do wizyty na pogotowiu (gdy złogi są zbyt duże i nie przejdą).
    Mówi Pan Gumppek o złych uczelniach w Rosji, a przecież w Polsce też ich jest nadmiernie dużo i niektóre powinny być już dawno skasowane.
    W sumie dziwię się, że Pan pił wodę utlenioną i robił okłady z oleju rycynowego (chyba, że te ostatnie w celach pielęgnacyjnych) i w dodatku za te proste środki przepłacał. Wody utlenionej od dawna nie podaje się doustnie, bo już przed wojną, a szczególnie w szpitalach wojennych stwierdzono, że działa szkodliwie w przewodzie pokarmowym, a nawet po przedostaniu się do głębokich ran – przy zastosowaniu zewnetrznym (przetoki powietrzne, martwice, szerzenie zakażenia bakteryjnego).

  • małgorzata

    Dziękuję za ten temat.Wykonuję wiele nalewek i intraktów samodzielnie,korzystając tylko z przepisów Luskiewnika, tego się trzymam ; uważam ,że na tych stronach jest cała esencja wiedzy , praktyki , rzetelnej informacji .Zawsze kiedy robię pn. nalewkę zaglądam do fitoterapii pana doktora – jakie zasady dla jakiej rośliny.Efekty jak się można domyślać są bardzo dobre o ile ja sama pozyskam najpierw surowiec bardzo dobrej jakości.Większość ziół zbieram sama , szczególną uwagę przywiązuję do jakości ziół, terminu zbioru, sposobu suszenia , przechowywania.Tutaj też drogowskazem nasz Luskiewnik . Mam podobne spostrzeżenia co pan doktor odnośnie samodzielnie wykonywanych kremów, maści , mazideł – przydaje się wtedy skoncentrowany preparat. Podłoże maściowe jak napisał pan doktor przyjmuje tyle a nie więcej rozpuszczalnika .Chciałabym nieraz ulepszyć krem ale niestety nic ponad miarkę.Można dowolnie dobierać intrakty , nalewki, oleje, ale kiedy się łączy z podłożem maściowym – sztywna rama .Doświadczyłam tego wielokrotnie i już zasad i proporcji nie zmieniam.Próbowałam potem się ratować uruchamiając logikę ale nie zawsze ze skutkiem zadawalającym .Tutaj potrzebna solidna wiedza z chemii . Łatwiej jest łączyć gotowe już np. maści ze sobą mając na uwadze synergetyzm czy inne właściwości.Ostatnio zrobiłam maść włóknouszkowo-glistnikową w połączeniu rdestnicową/w/g Luskiewnika/ dodałam od siebie parę kropli propolisu.Wykonałam ją po raz pierwszy.Widzę ,że jest niezwykle cennym galenem,aby ją jednak otrzymać należało najpierw przygotować nieco odmienne preparaty.Podaruję taką maść choremu na bielactwo i reumait. zapal. stawów może przyniesie mu ulgę w chorobie / podając jednocześnie zestaw ziół z witryny chorób autoimmunologicznych/ Nigdy nie zastanawiałam się np. nad użyciem jakiejś specjalnej wody wykonując jakąś np. nalewkę,’ może to błąd/ ale skoro preparat jest skuteczny w działaniu to czego więcej się doszukiwać.Przede wszystkim jednak najbardziej się cieszę ,że mamy takiego pana doktora obok siebie i zawsze kiedy problem to na stronach tej witryny można znależć fachową odpowiedż, nieraz też dziwi mnie cierpliwość Luskiewnika co do naszych kłopotów , ale to wszystko zapewne dla dobra przyszłej fitoterapii. Pozdrawiam

  • gumppek

    Panie doktorze Łysenkę przytoczyłem ze względu na jego twierdzenia ewolucyjne oraz stwierdzenie, że pokrzewka karmiona gąsiennicami da w rezutlacie kukułkę 🙂 Nie negowałem całości jego dokonań tak jak Miczurina. Co do oliwy, to kamieni nie mam pokruszyłem sobie bez problemu bez oliwy. Mam, a w zasadzie miałem tzw błoto żółciowe. Fakt ten przytoczyłem nie ze względu na właściwości oliwy, lecz z tego powodu, że różni magicy w tym osławiony Tomabak przypisują takiej metodzie cudowne działanie. Co do wody utlenionej to doktorze znam farmaceutów którzy próbowali z żadnym też skutkiem. Cel mojego działania był prosty i klarowny najlepiej teorię weryfikuje praktyka. Podobnie było z metodą Cayce. Olej rycynowy musiał być nierafinowany toteż ten z apteki się nie bardzo nadawał.
    Mam książkę Emoto /ebook/ lecz jej jeszcze nie czytałem. Obejrzałem sobie wczoraj film z jego rewelacjami. I co zauważyłem. Eksperyment robiony skrajnie niechlujnie toteż w żaden sposób takim sposobem nie da się uzyskać powtarzalności wyników i przypisywać mu cech naukowości.
    1. Próbki pobierane do plastikowych butelek ??? Nie wiem czy to dobry pomysł, bowiem nie wiadomo czy skoro woda reaguje na słowa, czy nie reaguje też na tworzywo sztuczne ??
    2. Ułożenie próbek w zamrażarce /jednocześnie kilkadziesiąt/ ??? Wątpliwe by zamrażarka dawała takie same warunki zamrażania dla próbek z brzegu i tych z środka.
    3. Aplikacja wody przy pomocy zwykłem pipetki plastikowej ?? Brak dokładnego odmierzenia 1 ml powoduje, iż warunki zamrażania są już od razu inne /duży błąd pomiarowy/, co może w znacznym stopniu rzutować na wyniki. Naukowiec tak nie robi. Do aplikacji stosuje się skalibrowane pipety miarowe jednorazowe lub pipety automatyczne. Najbardziej śmieszy, że gość miał rękawiczki na rękach i maskę a aplikował przy pomocy pipetki podobnej do tej którą ja aplikuję sobie nalewki ????
    4. Twierdzenie, że jak pan Emoto nie miał zdjęcia osoby chorej to naklejał na wodę naklejkę z jej nazwiskiem ?????????? I pomagało ????? Przecież to dyskwalifikuje tego gościa zupełnie. O ile to rzeczywiście powiedział, to uznać należy za kompletny kretynizm. W Japoni może być na przykład 100 osób o takim samy nazwisku i imieniu to co woda nie tylko „odczytała” nazwisko ale od razu wiedziała o którego X chodzi ????
    5. Nie dochowanie zasady podwójnej ślepej próby.
    6. Woda a muzyka. W filmie był taki teks, że muzyka leczy i przedłuża życie. To pytam dla czego muzycy ją tworzący nie żyją po minimum 100 lat ??? Bach w wieku lat 62-63 dostał zaćmy i za rok oślepł. Po operacja wdała się infekcja w wyniku której na wskutek wylewu został sparaliżowany czyżby to oznaczało, że Bach nie słuchał tego co grał czy też jego muzyka nie miała ozdrowieńczego charakteru. A może pan Emoto zapomniał dodać, że muzyka nie działa na samego muzyka tylko na wodę. Mi wydaje się, że skoro działa na wodę i porządkuje jej strukturęto powinna tym bardziej porządkować stan jego organizmu. Dodam że Bach zmarł w wieku lat 65 co nie jest szczytem długowieczności. Rzadko który genialny kompozytor cieszył się dobrym zdrowiem i w zasadzie wszyscy żyli powiedzmy przeciętnie. Daje to kłam teorii Emoto o znaczącym wpływie muzyki tak na zdrowie. Zaznaczam, że nie neguję istnienia takiego wpływu lecz nie jest to wpływ przesądzający o zdrowiu lub chorobie.

  • Basia

    Przepraszam, ale ja mam głupie pytanie:
    Podane proporcje ziół i alkoholu to wagowe, czy objetościowe?
    Muszę stwierdzić, że ok. 60 ml alkoholu (nieważne jak procentowego) zniknie mi w 50 gramach suchych ziół – przynajmniej tak mi się wydaje…
    Ostatnio robiłam sobie mieszanki i nabrałam szacunku do stosunku wagi i objetości ziół.

    A jeżeli chodzi o muzykę, to chyba jej zbawienne skutki mogą dotyczyć bardziej jej odbiorców (konsumentów) niż twórców. Nie trzeba podpierać się dziadkiem Bachem, wystarczy popatrzeć na współczesny szołbiznes. W skrócie: horror.
    Pozdrowienia 🙂
    Basia

  • Witam,

    Tak, rzeczywiście susz pochłania alkohol i trzeba potem mocno wyciskać, żeby go odzyskać, najlepiej zalewając trzykrotnie małymi porcjami alkoholu. Większość nalewek podaję na objętości, 1 część surowca na 5 części rozpuszczalnika (gliceryna, alkohol).

  • Prosze mi wybaczyc moj wpis w tym temacie i przy komentarzach.
    Staram sie w jakis sposob nawiazac kontakt, zarejestrowac sie na FORUM,
    niestety, bez rezultatu.
    Prosze o pomoc w udostepnieniu mi mozliwosci zadania pytan.
    Serdecznie pozdrawiam.

  • Basia

    Czy coś nie działa w systemie rejestracji na forum http://rozanski.ch/forum?
    Proszę opisać problem – rozwiążemy to jakoś wspólnymi siłami.

    Pozdrowienia 🙂

  • Witam serdecznie.
    Wypelniam rubryki w „Rejestracja –
    Informacje wymagane”, zaznaczam – zgadzam sie, klikam na „Rejestracja”,
    otwiera sie nowa strona – Wystapil blad.
    Widze, ze jest jakis problem z haslem.
    Podawalam trzy ewentualnosci hasla, jednak za kazdym razem odpowiedz taka sama – wystapil blad.
    Jesli moge liczyc na pomoc – bede bardzo wdzieczna.
    Chetnie skontaktuje sie telefonicznie, jesli na e-mail otrzymam nr. tel. stacjonarnego w Polsce. Zadzwonie.
    Lacze wyrazy szacunku i pozdrawiam.:)

  • Basia

    A jaki jest dokładnie opis błędu? Tam zwykle pojawia się krótkie wyjaśnienie.

  • Witam.:)
    Wczoraj po kliknieciu „wroc” pisalo, ze jest haslo niewlasciwe.Probowalam
    innego hasla, bylo to samo.
    Dzis, po wielokrotnym probowaniu, nie ukazal sie ani razu opis z wyjasnieniem
    bledu, tylko „wystapil blad”.
    To wszystko 🙁
    Pozdrawiam serdecznie.

  • Basia

    Mi rejestracja działa, czyli to pewnie mocno lokalne krasnoludki

    Mam propozycję:
    1. wyczyścić pamięć w przeglądarce (ciastka, cache, historia)
    2. sprawdzić, czy przegladarka aby nie pamięta wprowadzonych przedtem danych do formularzy
    3. spróbowac z innej przegladarki
    4. spróbowac z innego komputera.

    Jeżeli nadal to nie pomoże, proszę o maila:
    info @lasy-oliwskie.info.pl (bez odstępu przed małpą – odstęp jest dla głupich robotów spamujących)

    Pozdrowienia 🙂
    Basia

  • Witam serdecznie.
    Wdzieczna jestem za podane propozycje, przeprowadze wszystko tak jak w podanym schemacie. 🙂
    Dziekuje za okazane zaangazowanie.
    O rezultatach pozwole sobie powiadomic.
    Pozdrawiam. 🙂

  • Witam raz jeszcze.:)
    Szczesliwa i zadowolona… 🙂
    Jestem na FORUM zarejestrowana i moge sie logowac. ! 🙂
    Raz jeszcze dziekuje serdecznie za okazana mi pomoc ! 🙂
    Sama nie jestem najbieglejsza w sprawach computerowych, ale znalazla sie jeszcze jedna pomocna „duszyczka”, ktora mi pomogla.
    Basiu – sliczne dzieki ! 🙂 🙂 🙂
    Pozdrawiam z wyrazami szacunku.

  • Bardzo dobry, ciekawy, interesujący i przydatny artykuł.

  • Hallo, Billy 🙂
    Prosze, napisz, czy Twoj wpis odnosi sie do mojego problemu? – przy ktorym pomaga mi Pani Basia???
    Jesli tak, to – ciesze sie, ze uwazasz ten artykul za interesujacy…
    On jest nie tylko „Bardzo dobry, ciekawy, interesujący i przydatny”,
    on jest przykladem, ze jesli sie chce, mozna drugiemu pomoc w kazdym miejscu, kazdej sytuacji i o kazdej porze…
    za co jestem Pani Basi niezmiernie wdzieczna.:)
    A jesli te teksty bardzo przeszkadzaja, zawsze istnieje mozliwosc skasowania ich…
    Lacze serdeczne pozdrowienia. 🙂

  • gumppek

    A ja znów z dziwnym pytaniem. Jak doktor podaje stężenie alkoholu to jakie to jest stężenie wagowe czy objętościowe. Tak się dziwnie składa że roztwory etanolu mają inne stężenie procentowe objętościowe a inne wagowe. Jest to związane ze zjawiskiem kontrakcji czyli zmniejszaniu się objętości po zmieszaniu etanolu z wodą.
    To jedna kwestia druga to podając stosunek surowca do rozpuszczalnika np 1:5 są to proporcje wagowe czy objętościowe. Te drugie jak mi się wydaje nie były by precyzyjną miarą ponieważ objętość takowa zależy od stopnia rozdrobnienia. Na stronach http://www.rozanski.ch/fitoterapia1.htm Pan doktor podawał proporcje objętościowe.W przypadku etanolu np 40% to czy podamy etanol wagowo czy objętościowo jest bez znaczenia bowiem gęstość takiego alkoholu jest bliska 1 g/cm 3, ale przy wyższych stężeniach różnice są już dość istotne.
    I ostatnia kwestia. Piszę tutaj bo doktor tej rośliny jeszcze nie omawiał. Chodzi o przegorzana kulistego Echinops sphaerocephalus L. Rosjanie którzy nadali mu przepiękną nazwę …. mordownik 🙂 stosują nalewki na nasionach i korzeniu do leczenie chorób układu nerwowego, ba przypisują im cudowne wręcz właściwości. Z tego powodu chcę je wypróbować, na razie na sobie 🙂 To dla tego bo może były pomocne przy leczeniu neuroboreliozy.Jurkiewicz w Roślinach leczniczych i ich zastosowaniu Mińsk 1976 r pisze, że ma on właściwości podobne do strychniny tyle, że jest znacznie mniej toksyczny co samo w sobie brzmi już optymistycznie 🙂 Jakie proporcje tu zastosować ? i co ważniejsze jakie zastosować stężenie alkoholu. O tym ostatnim trudno się z rosyjskich książek coś dowiedzieć. Czasem odnoszę nawet wrażenie że oni wszystko zalewają wódką.

  • sucik

    Witam,
    Chciałbym zrobić nalewkę z żeń szenia na glicerynie i mam kilka pytań.
    Czy to dobry pomysł ;D?
    Czy zdrowotne składniki żeń szenia są rozpuszczalne w glicerynie ?
    Jakie proporcje składników ?
    Czy stężenie gliceryny w rozpuszczalniku może być np 99,5%, czy należałoby ją potraktować jak etanol czyli ok. 60% ?
    Wpadłem na taki pomysł, gdyż chcę zrobić zdrowotną nalewkę z żeń szenia, którą można zażywać bez obaw o to czy np jedzie ode mnie alkoholem :D, lub co istotniejsze czy mogę prowadzić samochód…

    Jakoś nie mogłem nigdzie w internecie znaleźć odpowiednich informacji

  • czy ktos ma dobre sprawdzone ,skuteczne sposoby leczenia tej choroby?prosze o porade?

  • Dołączam się do pytania Pana Gumppka wiszącego półtora roku bez odpowiedzi. Stosunek objętościowy surowca do rozpuszczalnika jaki obowiązuje na niniejszych arcyciekawych stronach jest dla mnie nieco zastanawiający. Jeżeli założymy według danych z literatury, że w suchym surowcu znajduje się jakieś stężenie substancji aktywnej – określane przecież zawsze wagowo, to po sporządzeniu nalewki na modłę objętościową nijak nie dojdziemy ile tej substancji mamy w nalewce. Jestem jeszcze bardzo początkujący w praktycznej fitoterapii, ale z tego co podejrzałem w podręcznikach anglojęzycznych (np. Bone K., Mills S. Principles and Practice of Phytotherapy: Modern Herbal Medicine), to najczęściej stosuje się tam stosunek w/v, czyli surowiec wagowo [g], a rozpuszczalnik objętościowo [ml] – o ile oczywiście nie podano inaczej. W tychże podręcznikach również jest mowa o standardowych proporcjach 1:3, 1:5, 1:10 itd. – ale interpretowanych w stosunku w/v! Dzisiaj robiłem nalewkę ze zmielonych owoców Eleutherococcus henryi i surowiec miał masę 290g przy objętości 750ml, zatem różnica wychodzi bardzo duża.
    Mam drugie pytanie: Czy sporządzając napary stosuje się też metodę znaną z ekspresów ciśnieniowych do kawy? Kawa robiona w zwykłym ekspresie zaparzana jest metodą perkolacji i wychodzi wyraźnie słabsza niż z ekspresu ciśnieniowego np. typu mokka, więc może by tę metodę również zastosować w fitoterapii? Byłaby ona teoretycznie bardziej efektywna.
    Trzecia sprawa: Znalazłem dzisiaj na stronach Uniwersytetu Moskiewskiego adres internetowy na którym znajduje się GIGANTYCZNA liczba poskanowanych rosyjskich podręczników botaniki, fitoterapii i Bóg wie jeszcze czego. Coś niesamowitego! Adres: http://herba.msu.ru/shipunov/school/books/
    Polecam!

  • Piotr B.

    Dołączam się do pytania Pana Gumppka wiszącego półtora roku bez odpowiedzi. Stosunek objętościowy surowca do rozpuszczalnika jaki obowiązuje na niniejszych arcyciekawych stronach jest dla mnie nieco zastanawiający. Jeżeli założymy według danych z literatury, że w suchym surowcu znajduje się jakieś stężenie substancji aktywnej – określane przecież zawsze wagowo, to po sporządzeniu nalewki na modłę objętościową nijak nie dojdziemy ile tej substancji mamy w nalewce. Jestem jeszcze bardzo początkujący w praktycznej fitoterapii, ale z tego co podejrzałem w podręcznikach anglojęzycznych (np. Bone K., Mills S. Principles and Practice of Phytotherapy: Modern Herbal Medicine), to najczęściej stosuje się tam stosunek w/v, czyli surowiec wagowo [g], a rozpuszczalnik objętościowo [ml] – o ile oczywiście nie podano inaczej. W tychże podręcznikach również jest mowa o standardowych proporcjach 1:3, 1:5, 1:10 itd. – ale interpretowanych w stosunku w/v! Dzisiaj robiłem nalewkę ze zmielonych owoców Eleutherococcus henryi i surowiec miał masę 290g przy objętości 750ml, zatem różnica wychodzi bardzo duża.
    Mam drugie pytanie: Czy sporządzając napary stosuje się też metodę znaną z ekspresów ciśnieniowych do kawy? Kawa robiona w zwykłym ekspresie zaparzana jest metodą perkolacji i wychodzi wyraźnie słabsza niż z ekspresu ciśnieniowego np. typu mokka, więc może by tę metodę również zastosować w fitoterapii? Byłaby ona teoretycznie bardziej efektywna.

  • W zielarstwie istnieje wiele miar ilościowych. W medycynie ludowej oraz w zielarstwie oficjalnym przed wprowadzeniem układu jednostek SI stosowano części objętościowe i części wagowe (drachmy, uncje, skrupuły; http://www.luskiewnik.eu/apteka). Ja przy moich recepturach polecam najczęściej części objętościowe dla surowca rozdrobnionego w maszynce do mięsa o oczkach 5 mm. Jeżeli chodzi o receptury z minionych wieków bardzo często były stosowane części obj., liczono garściami, szczyptami, garnuszkami. Zwracano jednak uwagę na powtarzalny stopień rozdrobnienia surowca. Stąd nawet farmakopee (dawne i współczesne) mówią o surowcu rozdrobnionym, przesiewanym przez sito o odpowiednich oczkach, aby wynik sporządzenia receptury był powtarzalny (chodzi o ekstrakcję, filtrację). FP II i III również uwzględnia przy niektórych recepturach części objętościowe. Proszę pamiętać, że zielarze dawniej nie dysponowali wagami, wszystko dobierali objętościowo. Na tej zasadzie powstały najbardziej cenne etnofarmakologicznie mieszanki, mikstury, maści, mazidła. Podaję najczęściej części obj. bowiem takie stosuję i takie wypróbowałem przed 1998 r., późniejsze zacząłem opracowywać już składy używając części objętościowe. Oczywiście można sobie to przeliczyć na inne miary (uwzględniając ciężar właściwy) i próbować, ale to nie będzie już moja dawka i trzeba to uwzględnić. Na moich stronach są również receptury podane w gramach, podobnie jak w wielu innych pracach i publikacjach.
    Jeżeli chodzi o użycie ekspresów w przyrządzaniu naparów/wyciągów, ja stosuję tylko przelewowe (Bosch). Nie próbowałem ciśnieniowych.

  • Bardzo dziękuję za odpowiedź. Teraz wszystko jasne.

  • milijon

    Chciałbym się dowiedzieć jakie to substancje nie rozpuszczają się w glicerynie lub rozpuszczają słabo. Wg. mnie gliceryna jest lepsza od etanolu ponieważ rozpuszcza się w niej woda i tłuszcz, ponadto jest słodka, nie odurza i co ważne tania. Sporządzam na niej mieszanki ziołowe i nie wiem czy robię dobrze, może lepiej dodać nieco etanolu by ekstrakcja była pełna?

  • Vesteros

    Hmm. Ja do tej pory byłem przekonany, że w przypadku proporcji podawanych objętościowo, np. 1:2 chodzi o to, aby rozpuszczalnik zajmował 2/3 objętości pojemnika (bez surowca), zaś rozdrobniony surowiec po 'utopieniu’ (przez zalanie) w tym rozpuszczalniku podnosił poziom cieczy do pełnej objętości pojemnika. Tym sposobem mielibyśmy odmierzoną objętość surowca jako 1/3 z całej objętości.
    Natomiast jeśli wypełnimy pusty pojemnik do 1/3 objętości wybranym surowcem to pomiędzy posiekanymi fragmentami zioła będzie jeszcze mnóstwo wolnej przestrzeni (powietrza), a faktyczna objętość będzie inna w zależności od stopnia rozdrobnienia materiału, a może też i stopnia jego wysuszenia.
    Ostatnio kiedy robiłem nalewkę z iglicy pospolitej 1-no litrową butelkę wypełniłem po brzegi drobno posiekanym ziołem i zalałem alkoholem ~50% 0,66 litra. Wszystko ładnie weszło. Planowo miała być nalewka 1:2 jednak po przeczytaniu komentarzy wydaje się, że wyciąg będzie nieco mocniejszy 🙂 Pokusi się ktoś o odpowiedź jaki w tym przypadku będzie stosunek objętościowy? Jeśli dobrze zrozumiałem to ok.~ 3:2.
    Pozdrawiam serdecznie autora, dziękuję za tę stronę i rozpowszechanianie tak rozległej i wspaniałej wiedzy

  • Dominika

    Witam. Wszystko pięknie opisane ale gdzie mogę znaleźć informacje o tym jakie substancje roślinne przechodzą do rozpuszczalnika alkoholowego (gliceryny i etanolu), jakie do wody a jakie do olejów?
    Szukam szukam i nie wiem jak szukać 🙂 Będę wdzięczna za odpowiedź 🙂

  • inicjator

    Panie Doktorze
    napotkałem w internecie recepturę na wazelinę glistnikową, jest teraz sporo glistnika i chciałbym ten produkt wykonać na swoje potrzeby , ale w recepturze podana informacja że świeży glistnik należy utrzeć najpierw z gliceryną z dodatkiem spirytusu a potem dopiero z wazeliną i tu mam pytanie: jak należ rozcieńczyć glicerynę kupioną w aptece spirytusem? czyli na jaką ilość gliceryny w [ml] jaką ilość spirytusu: a)95% ; lub b)75%?

  • Aga

    A ja mam pytanie, czy Intract powinien być sporzadzony na wrzącym czy gorącym alkoholu? A może konkretnie ile stopni powinien mieć alkohol?

  • I truly appreciate this article.Really thank you! Fantastic. eecdedcaeddkkedf

  • czytelniczka

    Witam.

    Chciałabym zapytać co to znaczy „nalewka 40% procentowa” z jakiejś rośliny np. „na kolendrze” ?

    Że alkohol ma być 40% ? Czy 40% ilości kolendry w stosunku do alkoholu, albo 40% ilości alkoholu w stosunku do kolendry…..

  • Kate01

    Dzień dobry

    Ja mam natomiast pytanie o powtórne zalewanie ziół alkoholem. Po ostatniej maceracji zlałam większość nalewki do butelki i zostawiłam resztę suszu wraz z odrobiną alkoholu w ciemnym naczyniu w szafce na ok pół roku i zastanawiam się, czy przez powtórne zalanie alkoholem raz już zmacerowanych ziół da radę uzyskać wartościową leczniczo nalewkę? Będę wdzięczna za odpowiedź w tej sprawie.
    Pozdrawiam

  • czy nalewki mogą pic osoby z celiakią

Leave a Reply