„W odpowiedzi na zarzuty dotyczące szkodliwości parabenów reprezentanci przemysłu kosmetycznego przywołują przykład mleczka pszczelego jako składnika naturalnego, zawierającego te związki. Czy informacje te są zgodne z prawdą, a jeśli tak, to czy spożywanie tego składnika jest bezpieczne?”
O propolisie już pisałem na blogu, wymieniając jego składniki czynne (patrz w wyszukiwarce).
Zastanówmy się nad atakami ze strony przemysłu kosmetycznego i przywoływaniem na argument produkty pszczele?
Wszyscy wiemy, że w społeczeństwie są osoby uczulone (nadwrażliwe) na preparaty pszczele, np. jad, mleczko,propolis, a nawet miód. Ci ludzie mają jednak wybór: jeśli im nie służy propolis – nie kupują go i nie stosują. Jeśli nawet przyjmiemy, że propolis zawiera parabeny, to trzeba sobie od razu odpowiedzieć na pytanie: czy codziennie regularnie wcieramy propolis w skórę?, czy codziennie spożywamy, latami propolis? Czy można porównać używanie i częstość spożywania propolisu lub mleczka pszczelego do – codziennego używania kosmetyku? Oczywiście, że nie.
Teraz wróćmy do kosmetyków. Czy w Polsce mamy możliwość swobodnego i zróżnicowanego wyboru kosmetyku? Ja uważam, że nie, bo prawie wszystkie mają parabeny, parafinę, albo glikol? Zatem możemy powiedzieć odwrotnie: nagle wszyscy producenci kosmetyków zaczną bez powodu stosować w składach niemal wszystkich preparatów propolis. Czy wtedy będę milczał, bo to produkt naturalny? Nie, też potępię takie działanie, bo nie uważam, aby słuszne i normalne było produkowanie wszystkich kosmetyków z propolisem. Każdy konsument powinien mieć wolny wybór.
Dlatego argumentowanie istnienia parabenów w kosmetykach … bo kwas parahydroksybenzoesowy jest w propolisie, albo w korze wierzby jest żałosne i śmieszne. Pamiętać też trzeba, że parabeny to nie dosłownie kwas parahydroksybenzoesowy, to są jego estry, np. propylowe, metylowe, butylowe.
Mleczko pszczele służy do karmienia larw matek pszczelich, robotnic i trutni. Powstaje w gruczołach gardzielowych pszczół – karmicielek. Sucha masa mleczka pszczelego zawiera białka 15-20%, cukry 12-14%, tłuszcze 4-5%, 1-1,5% soli mineralnych. Akurat w mleczku pszczelim obecności kwasu para-hydroksybenzoesowego bym nie szukał usilnie, są go śladowe ilości. Kwas ten jest natomiast w propolisie, w niewielkiej ilości, podobnie jak inne izomery kwasu hydroksybenzoesowego. Aby roślina wytworzyła ostateczny metabolit wtórny najpierw wytwarza szereg form przejściowych (metabolity pośrednie), których jest najczęściej bardzo mało w porównaniu z tym ostatecznym, który gromadzi w największych ilościach. Rośliny syntetyzując kwasy hydroksybenzoesowe mają w swoim szlaku metabolicznym różne jego formy: meta-, orto- para-. Pszczoły żywiące się pyłkiem, nektarem, sokami i żywicami roślinnymi spożywają różne metabolity roślinne, potem je przetwarzają enzymatycznie, część z nich znajdzie się oczywiście w mleczku pszczelim, czy propolisie. Niektóre też zmienią swoją konfigurację pod wpływem enzymów.
Spotkałem się również z wieloma publikacjami, wg których parabeny to kwas salicylowy. Kwas salicylowy to kwas orto-hydroksybenzoesowy, nie jest więc to to samo.
W przyrodzie znajdziemy też eter metylowy kwasu para-hydroksybenzoesowego, czyli kwas anyżowy, np. w olejku anyżowym. Powstaje on wskutek utlenienia anetolu. Anetol, dianetol, kwas anyżowy mają działanie estrogenne, ale z tą różnicą, że wszyscy fitoterapeuci i fitofarmakolodzy przyznają się do tego i w umiejętny sposób potrafią to wykorzystać w lecznictwie. Równocześnie w pewnych stanach fizjologicznych nie zalecają surowców anetolowych z uwagi na możliwość wpływania na gospodarkę endokrynową, np. podczas ciąży i w niektórych chorobach nowotworowych stymulowanych przez estrogeny.
Producenci kosmetyków wkładają natomiast do swoich produktów wszystko to co im pasuje i pomaga w uzyskaniu dobrego produktu pod względem technologicznym. Nie zwracają uwagi na wartość rzeczywistą składników dla zdrowia i urody.
Hmm rzeczywiscie, niestety tak jest :/
mam pytanie: czy ktoś ma pojęcie jak w domowych warunkach zakonserwować mleczko pszczele. Poza zamrażarką. Słyszałam o konserwowaniu na laktozie, ale to chyba trzeba liofilizować :(….
Od tygodnia przeszukuje różne strony internetowe, odkąd w cudowny sposób coś mnie tknęło, żeby sprawdzić co jest w moich kosmetykach. Poraziło mnie jak przeczytałam, że oprócz ropy naftowej, tłuszczów zwierząt, rakotwórczych parabenów czy piżma stosowanego w produkcji perfum, które to pochodzi z …okolic około odbytowych piżmowców, materiałem bazowym może być też środek stosowany do mycia silników!Smutne jest to, że oprócz bezczelności producentów kosmetyków, którzy sprytnie sprzedają nam syf w luksusowym opakowaniu, jesteśmy niemalże zmuszeni jeść syf na talerzu. Polecam zainteresowanym stronę dot. Codex Alimentarius i dogłębne przestudiowanie GMO!Zwątpicie w UE!Odrębną kwestia, która mnie nurtuje jest faktyczny wpływ na nasze zdrowie nabiału, a w szczególności jedzenie śmietany i picie mleka, które podobno zaśluzowują organizm i przyczyniają się do powstawania raka szyjki macicy i piersi u kobiet…Jak to jest z tym mlekiem?
Czy pracujesz w firmie Jagr z Warlubia? Ostatnio wypłodzili z siebie coś, co jest sprzedawane w Netto pod nazwą „śmietana” a składa się z zakwaszonej emulsji tłuszczowej i 1% śmietany. Czy tak wyglądać ma rozwiązanie problemu zaśluzowania organizmu?
Następna sprawa ideologiczna, to, co sie u nas teraz sprzedaje pod nazwą mleka? Rozbełtane w wodzie mleko w proszku z krochmalem jako stabilizator, a to wszystko zagotowane tak, aby ubić najmniejszy ślad jakiejkolwiek bakterii? Popatrz na ujawniany skład jogurtów, śmietan, twarożków czy kefirów. A co jest nieujawnione?
Wiadomo, że w Polsce rolnicy z jedną – dwoma krowami to raczej historia lub hobbyści, czyli nie nasza przeciętna współczesność. Co dostają do jedzenia krowy w wielkich fermach? Jak często czyści się rury między dojarkami a zbiornikami na mleko? Co się dodaje do mleka, aby w takiej sytuacji nie skwaśniało? Albo, co się dzieje z mlekiem, aby było znów „świeże”?
Kiedyś wieśniak mleko z każdego udoju zlewał do innej kany i chłodził je natychmiast w studni. Codziennie rano mleko było odbierane od rolników dla mleczarni. W mleczarni badano każdą kanę osobno. Mleko w szklanej butelce z kapselkiem z cienkiej blaszki można było pić. Nie mówię, że pracownik mleczarni nie mógł włożyć palca do mleka, zdarzały się historie z różnimi „dodatkami” do mleka, ale to wszystko nie było tłumaczone zgodnością z normami, czyli brakiem bakterii, bo chyba nic innego obecne normy nie obejmują. „Mleko” lub „napoje mleczne” z proszku i z krochmalem lub żelatyną są obecnie legalne. Kiedyś to się nazywało oszustwem.
Czy to wpływa na zachorowalność na raka? Pewnie tak, jak wszystkie inne świństwa, które pomimo prób ich ominięcia zjadamy, pijemy i wdychamy. Czy ma to związek z piciem mleka normalniej, zdrowej krowy? Za wyjątkiem alergii ma mleko to bzdura, zwykła walka konkurencyjna różnych koncernów. Obecnie zwyciężyli o tyle, że drobni rolnicy wypadli z gry.
Unia Europejska?
A co miałaby Unia nam zrobić, jeżeli to my porzuciliśmy nasze surowsze normy dotyczące żywności, aby się dostosować do „wolnego” rynku?. Ja głosowałam NIE, pomimo, że jestem Europejką a nie żadną Antartktyczką czy Amerykanką. Afrykańczykami są wszyscy ludzie. Bez złudzeń – Unia przyjęła nasz bałagan, bo chciała sobie poprawić, a nie nam.
Nie wiem, czy jest cokolwiek, co możnaby uznać, że się poprawiło w Polsce, a zostało spowodowane wejściem do Unii, że bez Unii to by nie było. Z naszej działki ów wpomniany CODEX ALIMENTARIUS: czy Polska jest niepodległa? Władcy nasi wszystko co głupie tłumaczą, że to jakaś kolejna dyrektywa i że jesteśmy, to mamy zobowiązania.
Zaraz pewnie ktoś powie o dotacjach, funduszach. A ja zapytam: a czym to się różni od żebractwa?
I wniosek: kto płaci, ten wymaga.
I tym optymistycznym akcentem kończę wylewać moje wiaderko pomyj.
Santa Barbara, lubię te Twoje pomyje… Wzruszyło mnie
wspomnienie słowa „kana”… Pamiętam je… A o dostęp
do mleka od krowy (a nie z Biedronki) dbam jak, nie przymierzając, o dostęp do morza.
Lepiej wylać wiaderko pomyj niż je jeść!!!Na tym polega urok kapitalizmu! Rynek jest wolny! Pseudo przedsiębiorcy wymyślają jak korzystnie sprzedać gówno w atrakcyjnym opakowaniu. Ważne jest to, żeby produkt ładnie wyglądał( przypominał np. mleko)i miał jeszcze tańsze opakowanie, najlepiej jakiś plastik, który wala się po lasach, rowach, a nurkowie też maja co robić w jeziorach……..Szklane butle na mleko, do tego wymienne to wymysł komuny, jakiś relikt przeszłości, my chcemy nowoczesnych rozwiązań, może wreszcie dogonimy tą Amerykę!Chyba, że wcześniej matka Ziemia się wkurzy!
RENIFER nie miej złudzeń… u nas nie ma ani wolnego rynku ani kapitalizmu (mówię o prawdziwych, „czystych” formach obydwu, które z resztą trudno byłoby wprowadzić w życie gdziekolwiek :/).
Jaki to wolny rynek, skoro tysiące stron różnych dyrektyw, norm etc. etc. ograniczają producentów, wielkie koncerny monopolizują rynek, a społeczeństwo jest w większości nieświadome tego co się dzieje… Naród potrzebuje chleba i igrzysk, to dostanie plastikowe bułki i 50% asfaltu w asfalcie na Euro2012 ;]
pozdrawiam