Tak na wstępie, dziwne mi się wydaje, że Polska Farmakopea VI uznała liść jeżyny – Folium Rubi fruticosi za surowiec oficjalny. Jest to absurd w polskim wydaniu, że wywalono z kolejnych wydań farmakopei naprawdę ważne surowce zielarskie, a tutaj nagle mamy liść jeżyny. Tak na marginesie żadna ważniejsza farmakopea zagraniczna nie posiada takiej odosobnionej rewelacji. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja wszystkie zioła lubię i cenię, jestem gorącym zwolennikiem przywrócenia wszystkich surowców zielarskich, a wzorem powinna być Farmakopea Polska I, farmakopee szwajcarskie i oczywiście poczciwe farmakopee pruskie, na których wzorowały się wszystkie inne, do tego stopnia, że te same błędy literowe przejęły, gdy przyszło kompilować, szczególnie po łacinie.
Jeżyna – Rubus, Swarzędz, wrzesień 2009 r.
Zgodnie z naszą FP VI surowcem jest liść jeżyny fałdowanej (niem. Brombeere; ang. Bramble, Blackberry) – Rubus fruticosus Linne, z rodziny różowatych – Rosaceae, zebrany wiosną lub na początku lata, wysuszony w cieniu, w przewiewie. Liść jeżyny powinien zawierać przynajmniej 8% garbników, w przeliczeniu na pirogalol C6H6O3, o m.cz. 126,11. Strata masy po suszeniu nie większa niż 12%; popiołu nie więcej niż 17%, Działanie ściągające i przeciwbiegunkowe, ponadto do płukania. Dawki jednorazowe doustne zwykle stosowane 4,5 g, dobowe 4,5 g. Zewnętrznie w odwarach 4,5 g.
Liść jeżyny zawiera 10-12% garbników, kwas kawowy, proantocyjanidyny i triterpeny. Garbniki są zbudowane z kwasu galusowego i elagowego.
Wodne wyciągi z liści jeżyny obniżają poziom glukozy we krwi, działają ściągająco na błony śluzowe, hamują nieżyt przewodu pokarmowego. Posiadają właściwości antybakteryjne i fungistatyczne, ponadto przeciwzapalne i krwiotamujące. W XIX wieku odwar i napar z liści jeżyny polecano w leczeniu nieżytów gardła, żołądka i jelit, przy chrypce, kaszlu, chorobie wrzodowej i blednicy, ponadto przy bólach wyrostka robaczkowego, nadmiernych krwawieniach miesiączkowych i białych upławach. Mieszano liście jeżyny z tymiankiem, macierzanką, liśćmi poziomki i zielem dziurawca i pito napar przy niestrawności oraz jako substytut herbaty. Z odwaru i naparu czyniono okłady na liszaje, mokre wypryski i owrzodzenia. Jamę ustną i gardło płukano przy zapaleniu i pleśniawkach.
Korzenie jeżyny wykopywano w lutym i marcu, po czym suszono i rozdrabniano. Odwar z korzenia jeżyny (Radix Rubi fruticosi) działa moczopędnie i przeciwobrzękowo; podawano przy puchlinie wodnej.
Podobne właściwości lecznicze posiadają liście innych gatunków jeżyn oraz liście malin.
Napar – Infusum: 1-2 łyżki suszonych rozdrobnionych liści zalać szklanką wrzącej wody. Pić często i w małymi porcjami. Dziennie 2-3 szklanki naparu. Środek bezpieczny. W przypadku odwaru: gotować 10 minut.
Komisja E wydała monografię nr 22 z 1 lutego 1990 r dla liścia jeżyny. Wyraziła pozytywną opinię na temat tego surowca. Zakres stosowania to nieswoiste ostre schorzenia biegunkowe i lekkie zapalenia błony śluzowej jamy ustnej i gardła. Zalecane dawki dobowe 4,5 g.
Jeżyna należy do najstarszych roślin leczniczych. Została opisana jako lek przez Hippokrates’a, Dioskurides’a. Pliniusza, Galen’a i Dodonaeus’a. Matthiolus, Lonicerus, Haller stosowali liście jeżyny jako środek ściągający i przeciwzapalny do wewnątrz i na skórę. Leclerc zalecał liście jeżyn przy dławicy piersiowej. Madaus zwrócił uwagę na hipoglikemiczne działanie wyciągów z liści jeżyn.
Od paru dni jakoś spokoju mi nie daje post pana Henryka związany z liściem jeżyny. Wiem, że nasz pan doktor wszystkie zioła lubi i ceni. Czemu jednak winny jest ten biedny, poczciwy, stary i wypróbowany surowiec leczniczy? To przecie nie liść sam się ukrył na kartach naszej farmakopei, gdy inne zacniejsze surowce wykreślano. Nie jestem znawcą cytowanych często na blogu rozmaitych farmakopei. Wiem jednak, że wykreślanie leków roślinnych w wielu z nich zachodzi i zawsze budzi u znawców ziół zrozumiałe emocje.
Farmakopea Stanów Zjednoczonych np. pod koniec XIX wieku (1890 r.) obejmowała 600 roślin. Preparaty pochodzenia roślinnego stanowiły wówczas 59% wszystkich zamieszczanych tam leków. W 1940 roku takie pochodzenie miało 28% leków, w 1990 roku już tylko 2%. Z wykazem roślin leczniczych w USA pożegnały się między innymi tak poczciwe zioła jak: mniszek lekarski, bodziszek, kalina itd. W Europie stosowano niegdyś około 1000 roślin. Ile ich się ostało w farmakopeach narodowych czy międzynarodowych (np. WHO)? Mam wrażenie, że mimo odradzania się medycyny naturalnej nadal następuje odejście od leku roślinnego. Farmakopee są tak naprawdę odzwierciedleniem „wyobrażeń” (słowo wyobrażenie nie jest tu użyte przypadkowo) o surowcach i środkach leczniczych, postaciach leków itd. Opisane w nich definicje środków leczniczych, wymagania jakościowe itd. są tam zawarte w tzw. monografiach farmakopealnych. Farmakopee są systematycznie poddawane przeglądowi (wprowadzanie nowych leków i wycofywanie przestarzałych). Ktoś jednak musi zajmować się takimi opracowaniami, ktoś musi mieć jakieś kryteria wedle których to robi, ktoś w końcu musi mieć jakieś „wyobrażenie” o leku w ogóle i o jakimś konkretnym specyfiku. W większości przypadków usuwano rośliny z wykazów bez podania sensownych powodów czy też bez przeprowadzanych badań naukowych!!! Prowadzenie badań laboratoryjnych i testów zabiera mnóstwo czasu i kosztuje jakieś pieniądze. Nadto nasze wyobrażenia o ziołach ciągle ulegają zmianom i nie zawsze owe wyobrażenia są trafne. Weźmy przykład dikumarolu, związku który opisuje pan doktor w artykule „Czy nostrzyk zmienia krzepliwość krwi?”. Możemy tam przeczytać: „…Dikumarol wyizolowano w 1941 r. ze źle wysuszonego siana zawierającego nostrzyk …… choć związek ten znany był i otrzymany już w 1909 roku. Na właściwości przeciwzakrzepowe dikumarolu zwrócono uwagę, gdy opisano zatrucie krów źle przechowywanym i zawilgoconym sianem nostrzykowym….”. Owo zatrucie krów miało miejsce w latach 20 XX wieku. Syntetyczny odpowiednik dikumarolu – wafarynę wprowadzono w 1948 roku jako truciznę na szczury. Do 1951 roku uważano oba związki – naturalny i syntetyczny jako szkodliwe dla ludzi. Dziś dikumarol i podobne związki z nostrzyka i innych roślin jak i ich syntetyczne odpowiedniki są bazą do produkcji powszechnie używanych w leczeniu wielu chorób serca i układu krążenia specyfików. „Wyobrażenie” o związkach tu wspomnianych w oparciu o ustalenia nauki, najpierw na plan pierwszy eksponowały toksyczność, potem dopiero dostrzeżono potencjał terapeutyczny. A propos wyobrażeń. Moja przyjaciółka, zielarka, która podobnie jak ja uznaje wielki autorytet pana Różańskiego (od której otrzymałem w prezencie znakomite specyfiki wykonane wg zaleceń Łuskiewnika) pisała mi, iż wyobrażała sobie pana Henryka jako starszego pana w okularach i z brodą. Bardzo się zdziwiła gdy ujrzała zdjęcie naszego pana doktora młodego i uśmiechniętego. Ja przez pewien czas miałem wyobrażenie pana Henryka jako siwiutkiego staruszka z laską. Morał z tego taki oto, iż nasze wyobrażenia zarówno dotyczące ludzi jak i roślin nie zawsze są zgodne z prawdą.
Od dawna darzę jeżynę szacunkiem, nie tylko ze względu na niepowtarzalny smak wygrzanych w słońcu owoców. Jako bardzo młoda osoba przeczytałam – a czytałam o ziołach wszystko, co tylko mi w ręce wpadło – artykulik o jeżynie w „Przekroju”. I utkwiło mi w pamieci coś, co rzadko jest potwierdzane wprost przez autorytety zielarskie: że owoce i liście jeżyn zawierają składniki powodujące szybki wzrost hemoglobiny we krwi i neutralizujące zatrucia szkodliwymi substancjami pochodzącymi z opadów przemysłowych, zwłaszcza fluoru i siarki. Artykulik mam do dziś, wycięty z gazety, autorstwa Marii Wielgus-Michalik i Ignacego Wielgusa. Dodam jeszcze wypróbowaną informację, że zielone niedojrzałe owoce jeżyny po wysuszeniu i sproszkowaniu są bardzo dobrym środkiem przeciwbiegunkowym.
Pozdrawiam