W sumie się przyzwyczaiłem, ale nie spodziewałem się, że na południe od Swarzędza, gdzie stoi mój domek, będzie tak słychać słynne samoloty F16, jakie latają w okolicy lotniska Poznań-Krzesiny. Jest duży hałas, gdy są otwarte okna nie słychać telewizora, a co dopiero przeżywają ludzie mieszkający w pobliżu lotniska? Przecież ode mnie jest ono około 10 km, i tak czasem dokuczają te samoliciki. W sumie nie wiem po co je kupili, takie stare trupy. Poza tym jestem przekonany, że w razie wojny, powtórzy się sytuacja z 39 roku, nawet nie zdążą wystartować z płyty lotniska, a ja się obudzę rano, a pod domem będą maszerować szwaby. Polski Rząd tradycyjnie ucieknie z kraju, może tym razem nie do Rumunii :-).
Gdy mieszkałem w Krośnie, zresztą też na południu miasta, słyszałem pyrczące samoloty z bobliskiego lotniska, niegdyś bardzo prężnego, wtedy jeszcze wojskowego i sportowego. Znalazłem nawet zdjęcia z maja 1994 roku, wykonane na lotnisku w Krośnie:
Samolot nad Krosnem
Nie można jednak porównywać hałasu, jaki robią samoloty nad Poznaniem, z tym nad Krosnem. Dlatego nie dziwię się protestom mieszkańców dzielnicy Poznań Nowe Miasto:
Prosze sobie wyobrazić hałas, gdy F-16 przelatuje dokładnie nad dachem, i do tego w domu jest pies panicznie bojący się huku. I loty wieczorne – okolice godz. 21,00….
Przecież już wiadomo, że nasze myszy i szczury lubią amerykańskie kable 😉