Ziele glistnika – Herba Chelidonii, podobnie jak i inne części glistnika jaskółczego ziela są niezmiernie cennym i efektywnie działającym surowcem uwzględnianym przez większość farmakopei. Zajmuję się tą rośliną od kilkunastu lat, badając skład chemiczny, właściwości farmakologiczne i toksykologiczne. W każdym etapie badań i przy analizowaniu literatury zagranicznej zawsze mnie zadziwia i składania do dalszych eksperymentów. Glistnik jaskółcze ziele jest łatwy w uprawie. Można go pozyskiwać także z natury. Surowcem jest korzeń, ziele, same liście lub same owoce, wszystkie bogate w alkaloidy izochinolinowe. Ziele suszone jest dostępne w sklepach zielarskich. Korzeń i liście są dostępne nawet późną jesienią, zimą i wiosną, bowiem roślina nie zasycha. Warto jednak wiedzieć, ze jeśli chodzi o ziele to trzeba je zbierać w okresie kwitnienia i owocowania, najlepiej w maju i czerwcu. Wtedy zachowuję barwę i ma największą zawartość alkaloidów. Ziele zabrane w okresie późnoletnim i jesiennym podczas suszenia często żółknie. Nadaje się jednak do przetwarzania w stanie świeżym. Korzeń można wykopywać jesienią, w lekkie zimy i wiosną. Owoce są zbierane cały rok. Surowce najlepiej suszyć w otwartym piekarniku, w temp. do 60 stopni C.
Moja dawna stronka poświęcona glistnikowi: http://luskiewnik.strefa.pl/chelidonium.html (uwzględnia preparaty i dawki).
Ziele glistnika – Herba Chelidonii jest w Farmakopei Polskiej VI i pochodzi z gatunku Chelidonium majus Linne, z rodziny makowatych – Papaveraceae. Zgodnie z FP VI jest zbierane w czasie kwitnienia i powinno zawierać nie mniej niż 0,6% alkaloidów, w przeliczeniu na chelidoninę C20H19NO5, o m.cz. 353,4. Starta masy po suszeniu nie większa niż 11%. Popiół – nie więcej niż 10%. Ziela o niewłaściwej barwie nie więcej niż 10%. Zanieczyszczeń organicznych nie więcej niż 1%. Zanieczyszczeń mineralnych nie więcej niż 0,5%. Ziele powinno być przechowywane w szczelnych opakowaniach, z dala od światła. Oficjalnie glistnik i przetwory glistnikowe to środki rozkurczowe i żółciopędne. Dawki zwykle stosowane, doustnie w odwarach: jednorazowo 1-2 g, dobowo 5 g.
W latach 60 XX wieku w Polsce wprowadzono do lecznictwa chlorowodorek chelidoniny – Chelidoninum hydrochloricum – tabl. 20 mg o działaniu rozkurczającym i przeciwbólowym. Wyizolowany alkaloid glistnika podawany był przy stanach skurczowych układu żółciowego, moczowego, przy skurczach jelit, do przerywania kolek, przy zastojach żółci wywołanych kamicą żółciową. Podawano 20-40 mg chelidoniny 2-3 razy dziennie.
Chelidonina jest spokrewniona chemicznie z papaweryną. Znosi napięcie toniczne mięśni gładkich, obniża ciśnienie krwi, zmniejsza częstotliwość pulsu. Podobnie działa protopina i homochelidonina, przy czym protopina ma wpływ uspokajający i silniejszy przeciwbólowy, a w większych dawkach narkotyczny. Sangwinaryna oddziałuje żółciopędnie, rozkurczowo i narkotycznie. Alkaloidy glistnika mają aktywność przeciwnowotworową i w zespole hamują rozwój grzybów, bakterii i pierwotniaków. Sok pomarańczowy z glistnika działa onkostatycznie, cytotoksycznie i przeciwwirusowo, dlatego przed wojną podjęto nawet próbę wstrzykiwania wyciągów z glistnika bezpośrednio do guza nowotworowego, albo przynajmniej w jego pobliże. Zresztą do dziś produkowane są leki przeciwnowotworowe zawierające alkaloidy Chelidonium majus.
Zastosowanie wodnych i wodno-alkoholowych wyciągów z glistnika w leczeniu choroby wrzodowej jest kontrowersyjne od samego początku, przy czym przedwojenni autorzy w większości byli zwolennikami używania glistnika w terapii wrzodów żołądka, dwunastnicy, owrzodzeń jelita grubego. Praktykowane było nie tylko podawanie preparatów doustnie; rozpowszechnione były również lewatywy z soku i maceratu glistnikowego, które ponoć dawały rewelacyjne efekty. Ja należę do grupy autorów, którzy polecają glistnik przy chorobie wrzodowej, bowiem przyspiesza on gojenie wrzodów. W glistniku ważną, a nie docenianą grupą składników są proteiny (peptydy), które pozostają nam w maceracie, świeżym soku i świeżym zielu. Najcenniejsze są preparaty galenowe nie niszczące i nie strącające wspomnianych białek glistnikowych, które są w dużej mierze odpowiedzialne za wpływ antywirusowy, cytotoksyczny, antytumorowy i onkostatyczny glistnika. Nalewka, napar, suszenie w podwyższonej temperaturze niszczą proteidy glistnikowe. Także działanie przeciwwrzodowe, przeciw owrzodzeniom jelit mają przede wszystkim preparaty ze świeżego ziela nie poddawane obróbce termicznej. Zresztą jak wiemy świeży sok pomarańczowy glistnika, czy sok mleczny z wilczomleczów niszczy brodawki i raki skórne (wielokrotne smarowanie), a nie nalewka, czy ekstrakt z suchego ziela. Świeżym sokiem glistnikowym leczono gruźlicę skóry i kłykciny (condylomata).
Oczywiście suszony glistnik też ma szerokie działanie farmakologiczne, ale w innych kierunkach. Niewątpliwie poprawia czynności wydzielnicze wątroby, trzustki i jelit, pobudza trawienie, zapobiega skurczom mięśni gładkich, kolkom, hamuje procesy fermentacyjne i gnilne w jelitach. Niszczy drożdżaki i bakterie, hamuje proces dekarboksylacji i deaminacji aminokwasów w jelicie grubym, przez co zmniejsza uwalnianie niepożądanych amin, typu indol, kadaweryna, putrescyna, ponadto ciał ketonowych. Ogranicza procesy wydzielania siarkowodoru w jelicie grubym. W dużej mierze przyczynia sie to do odciążenia wątroby i odtruwania organizmu. Jak już wspomniałem nie raz – zostało to wykorzystane w medycynie sportowej dla poprawienia bilansu aminokwasowego ustroju, “oszczędzania i odzyskania” znacznej ilości aminokwasów, które są wówczas przyswajane, a nie rozkładane do amin i kwasu karboksylowego (efekt asymilacji) na poziomie jelita grubego. Glistnik przez ograniczanie powstawania siarkowodoru i niepotrzebnych amin oraz ketonów korzystnie wpływa na pracę mięśni i układu nerwowego. Wszyscy wiemy, ze duże stężenie ketonów, amin, ciał indolowych, siarkowodoru źle wpływa na samopoczucie, potęguje proces męczenia się mięśni, zmniejsza siłę mięśni, upośledza funkcje koncentracji i kojarzenia umysłowego, niekorzystnie oddziałuje na wątrobę. Glistnik w znacznym stopniu zapobiega tym niekorzystnym zjawiskom i procesom metabolicznym, dlatego jest stosowany w intensywnej hodowli zwierząt (jako alternatywa dla antybiotykowych stymulatorów wzrostu) i w medycynie sportowej (jako środek poprawiający przemiany aminokwasów i białek, detoxycatio = depurativum – “środek czyszczący krew”). Te właściwości glistnika mogą być wykorzystane w leczeniu wielu chorób lub ich następstw, np. cukrzycy.
Preparaty glistnikowe zmniejszają napięcie i obrzęk pęcherzyka żółciowego, usprawniają przepływ krwi, zapobiegają objawom związanym z resekcją pęcherzyka żółciowego (reflux), Zażywany w mieszankach może przyczynić się do zmniejszenia średnicy kamieni żółciowych. Niewątpliwie glistnik poprzez wpływ żółciotwórczy i żółciopędny zapobiega zaleganiu i zastojom żółci, przeciwdziała wytrącaniu się złogów żółciowych. Jak wykazują wielokrotnie moje spostrzeżenia glistnik jest pomocny w leczeniu stanów zapalnych dróg żółciowych, bańki wątrobowo-trzustkowej, samego pęcherzyka żółciowego i dwunastnicy. Po zażyciu w dawce wysokiej (150 ml naparu, 15 ml nalewki lub intraktu) obniża ciśnienie tętnicze krwi, daje efekt odprężenia i rozluźnienia oraz wyciszenia psychicznego oraz ruchowego. Glistnik w połączeniu z innymi ziołami jest bardzo przydatny w leczeniu kamicy moczowej i żółciowej, choroby wrzodowej, hemoroidów, nowotworów (terapie wspomagajce). Glistnik nasila działanie przeciwkaszlowe dymnicy Fumaria i siwca Glaucium. W większych dawkach, w połączeniu z tymiankiem, cząbrem (Satureja) lub macierzanką oraz surowcem śluzowym (płesznik, ślaz, prawoślaz, żywokost) hamuje uporczywy kaszel i przykre objawy zapalenia krtani oraz gardła. Preparaty glistnikowe polecam w leczeniu bolesnych biegunek, do zapobiegania i zwalczania bólów miesiączkowych, ponadto bolesnych zaparć. Glistnik jest skuteczny w leczeniu stanów histerii, lęku i nerwic wegetatywnych.
Chelidonium majus jest rośliną zasobną w alkaloidy. Nie tak dawno (lata 80 XX wieku) wiedziano, że glistnik zawiera ok. 22 alkaloidów, dziś są dowody na to, że roślina ta zawiera 30 alkaloidów. Dla porównania podam, że w latach 50 XX w. wiedziano o 14 alkaloidach występujących w glistniku. Chelidonina i koptyzyna stanowią ok. 80% ogólnej zawartości alkaloidów. Inne ważniejsze to: alkaloidy protoberberynowe (berberyna, stylopina), alkaloidy beznofenantrydynowe (chelerytryna, sangwinaryna), alkaloidy protopinowe (protopina, allokryptopina); inne składniki: karoteny, witamina C, kwas kawowy i jego estry, kwas kawoilo-glicerynowy, kwas kawoilo-treoninowy (takze w postaci laktonu), kwas kawoilo-jabłkowy, kwas chelidonowy, glikogen, kwas bursztynowy, sporo wapnia, olejek eteryczny.
Schöllkraut, ang Greater Celandine jako Herba Chelidonii z Chelidonium majus Linne. (rodzina Papaveraceae) jest w Farmakopei Europejskiej 5 i British Pharmacopoeia z 2009 r. Zgodnie z Ph.Eur. i British Pharm. 2009 ziele powinno być zbierane w czasie kwitnienia. Suche ziele powinno zawierać minimum 0,6% alkaloidów, w przeliczeniu na chelidoninę, o wzorze sumarycznym C20H19NO5, masie cząsteczkowej 353,4. Strata masy po suszeniu max 10%. Popiół max 13%.
Glistnik najlepiej łączyć z kłączem ostryżu (kurkuma), z zielem rzepiku, z mniszkiem (ziele, korzeń), z boldyną, z zielem kocanki, z zielem szanty, z zielem karczocha, z nasionami mielonymi ostropestu (sylimaryna), z zielem dymnicy, z zielem dziurawca, zielem lebiodki i (lub) zielem cząbru. Glistnik wykazuje wyraźny synergizm z berberysem (liść, owoc, kora), maczkiem kalifornijskim (ziele, korzeń), z siwcem i lepiężnikiem.
Powyższy wpis pana Henryka dotyczy Chelidonii Herba jako surowca farmakopealnego i leku, nie będę zatem zajmował się tu historycznym wykorzystaniem omawianego wyżej surowca. Jednak w kontekście takich potencjalnych zastosowań terapeutycznych o jakich możemy przeczytać w poście i artykule (odsyłacz), nie zawadzi przypomnieć skąd wywodzi się nazwa omawianej rośliny. Korzeń glistnika nazywano niegdyś – coeli donum (dar niebios) stąd łacińskie chelidonium. Kiedy dodamy, iż nazwę tę ukuli alchemicy możemy uznać to za przyczynek do niniejszego komentarza. Następcy i spadkobiercy historyczni alchemików (fitochemicy, chemicy analityczni, farmakolodzy, toksykolodzy itd.) rozstrzygną czy glistnik odegra istotną rolę w medycynie, czy też spychany będzie na margines. Jak możemy przeczytać wyżej jeszcze w latach 50 XX wieku wiedziano o 14 alkaloidach glistnika, dzisiaj – o około 30. We współczesna fitoterapii coraz mniejszą rolę odgrywają medycyna ludowa, czy tradycja stosowania określonych surowców przez wieki. Postęp nauk spowodował, iż fitoterapia opiera się o badania naukowe które dotyczą nie tylko budowy chemicznej podstawowych składników roślin. Niezmiernie wielką wagę przywiązuje się obecnie do określania potencjalnych (pozytywnych lub negatywnych) możliwych działań biologicznych poszczególnych składników roślin na funkcjonowanie organizmu człowieka. Wydawałoby się, iż glistnik który ma tak wielokierunkowe działanie (dla przypomnienia: uspakajające, przeciwbólowe, rozkurczowe, żółciopędne, przeciwalergiczne, bakteriobójcze, grzybobójcze, przeciwwirusowe, cytostatyczne, obniżające ciśnienie krwi, rozszerzające naczynia wieńcowe itd.) ma już pewną, ugruntowaną i niepodważalną pozycję we współczesnej fitoterapii i medycynie. Spotkałem się jednakże z opracowaniami które jak mi się wydaje, wyolbrzymiały toksyczność glistnika. Wieszczono, że surowiec szybko będzie tracił na znaczeniu. Zwracano w tych artykułach uwagę na zespół alkaloidów izochinolinowych (np. chelidoninę). Podkreślano, iż udowodniono w kilku ośrodkach naukowych na świecie działanie hepatotoksyczne (swoją drogą ciekawe ile to aplikowano alkaloidów i jak długo aby uszkodzić komórki wątroby biednych szczurów) ziela glistnika a ściślej mówiąc -wspomnianych alkaloidów. W tak przedstawianych badaniach, jako marginalne podaje się, że przecie ta sama chelidonina działa rozluźniająco na mięśniówkę wyścielającą przewody żółciowe, poprawiając przepływ żółci i powstrzymując bóle w nadbrzuszu itp. Wszystko zależy zatem o czym chcemy pisać i jaki akcent położyć na tę samą substancję i jej działanie – potencjalnie lecznicze czy potencjalnie toksyczne. Jednakże jak możemy przeczytać wydaje się, że ten zacny i znany od wieków surowiec wybroni się przed skreślaniem go z różnych farmakopei. Badacze uznają, iż obiecujące mogą być zastosowania substancji zawartych w glistniku na układ nerwowy. Prowadzone są badania nad oddziaływaniem niektórych alkaloidów na neuroreceptory oraz inne białka. Chodzi tu o protopinę, substancję o której wspomniał autor bloga. Ma ona działanie GABA – ergiczne (wpływające na receptor GABA – energiczny, wiążący się z kwasem gamma – aminomasłowym który jest podstawowym neuroprzekaźnikiem układu nerwowego). Dlatego też glistnik jest skuteczny w leczeniu stanów histerii, lęku i nerwic wegetatywnych, o czym pisał pan doktor. W kontekście przyszłości glistnika w medycynie, najbardziej mnie jednak uspokaja fakt, iż jak czytamy wyżej roślinka ta jest w orbicie zainteresowania współczesnego alchemika – naszego pana Henryka.
Panie doktorze, w kontekście Pańskich uwag o proteinach glistnikowych chciałbym zapytać, jak ocenia Pan pomysł stosowania zimnego wyciągu wodnego z suchego ziela?
Witam
Proteiny po wyschnięciu nie tak dobrze przechodzą do wody jak ze świeżego surowca. Wysychanie powoduje często wytrącanie białek i ich krystalizację. Zwiększanie koncentracji niektórych związków (np. kwasów) podczas suszenia może prowadzić też do denaturacji lub uszkadzania struktury protein i utratę ich właściwości. Białka glistnika są też obecne w pomarańczowym soku lateksowym, który podczas suszenia polimeryzuje i zastyga tracąc swoją aktywność. Dlatego szczególnie wartościowe są maceraty ze świeżego ziela lub korzenia glistnika. Białka świetnie ekstrahuje lekki roztwór soli kuchennej, 0,8-0,9%, którym można zalać glistnik na kilka godzin (6-8). Roztwór może być letni, ok. 35-36 stopni C.
Sezon na glistnika zaczęty. Stosuję go od dawna, głównie z powodu lękowych i nerwicowych. Okazał się niezwykle skuteczny w moim przypadku. Pracuję jako grafik komputerowy i informatyk w dość enigmatycznych i chaotycznych warunkach (nadmiar wymagań i niezrozumienie zasad mojej pracy). Glistnik daje mi dystans, czego nie dała mi ani passiflora, ani kozłek, ani melisa czy też chmiel. Zazwyczaj stosuję go wraz z yerba mate, czyli ostrokrzewewem paragwajskim. Nie polecam zaś stosowania glistnika z serdecznikiem – powstaje wtedy otępiająca-uspakajająca synergia. Z dużym wskazaniem na „otępiająca”.
Pozdrawiam
Początkujący ZieloLub
PS.
Witam,
Jak sotsować sok z tej rośliny na kłykciny kończyste sromu. Condylina nie bardzo pomaga, są nawroty, a zabiegi bardzo drogie. Jestem pod okiem lekarza, ale ta chemia chyba nie działa. Proszę o informację jak zastosować sok na kłykciny, czy nazlezy najpierw roślinę umyć, później przełam i co na wacik, czy paleci posmarować…z jakiej cześci wyciskać ten sok?
Proszę o poradę.
Usiąść sobie pod krzaczkiem na odludziu, przełamać roślinę i smarować wyciśniętym sokiem. Szkoda soku ma mazanie wacika, lepiej wymazać samą paskudę. Dobrze jest uważać na ubrania – plamy z soku zostaną na długo, szczególnie na bawełnie.
Powodzenia 🙂
Przeczytalem artykul na wikipedi czy mozna wiedziec jak sie odnosi Pan Rozanski do hepatotoksycznosci Glistnika,bardzo bylbym wdzieczny za odpowiedz.
Do p. Jacka tak to już jest panie Jacku jak jakieś znany chemioterapeutyk wywołuje stany cięzkie- to to się nazywa objaw niepożądany natmoiast jeżeli istnieje choć cień możliwości że coś jest toksycznego w roślinie (choć nie ma na to dowodów) to to się nazywają właściwości silnie toksyczne zobaczmy to na przykładzie żywokostu teraz już coś się kombinuje z glistnikiem i tatarakiem, bo rośliny i leki pochodzenia roślinnego jak mawiał pan prof. Ożarowski nie są do opatentowania co przy dzisiejszej tędencji do maksymalnych zysków korporacji nie jest przez wielu do zakceptowania.
Czy w świetle powyższych założeń preparaty glistnikowe mogą usprawniać pracę wątroby w przypadkach hipercholesterolemii i nieznacznie przyczynic sie do obnizenia poziomu cholesterolu?
W świetle przedstawionych powyżej informacji o destukcyjnym działaniu temperatury i alkoholu na proteiny glistnika, chciałem zapytać jak to wygląda w przypadku wyciągu glicerynowego z glistnika. Podwyższonej temperatury nie ma, ale troche alkoholu jednak jest.
A może najcennieszym preparatem ze zwględu na zawartość protein będzie jednak macerat ze świeżego ziela na fizjologicznym roztworze soli?
Dziękuję.
Witam serdecznie.
Przychylam się do pytania Agravy. W dobie istnej plagi zakażeniami HPV, epidemii zachorowań na raka szyjki macicy i niskiej skuteczności agresywnej medycyny konwecjonalnej, naturalną konsekwencją jest pojawienie się pytania – w jaki sposób najbezpieczniej można by zastosować glistnika w przypadku kłykcin czy zmian, ale na np. wewnętrznych narządach rodnych kobiety, na prąciu u mężczyzn lub w obrębie jamy ustnej czy gardła? Czy posiada Pan jakieś obserwacje nt. wpływu soku jaskółczego ziela na delikatne błony śluzowe lub możliwości stosowania go (rozcieńczonego?) do irygacji, pędzlowań lub przymoczek w tak wrażliwych obszarach? (Proszę komentujących uprzejmie o odpuszczenie sobie porad dot. higieny życia intymnego lub wstrzemięźliwości. To są kwestie oczywiste, a pytanie wynika z całowitego braku informacji na ten temat gdziekolwiek indziej i fascynacji możliwościami glistnika). Z góry dziękuję za poruszenie tego tematu.
Witam serdecznie.
Przychylam się do pytania Agravy. W dobie istnej plagi zakażeniami brodawczakiem ludzkim, epidemii zachorowań na raka szyjki macicy i niskiej skuteczności agresywnej medycyny konwecjonalnej, naturalną konsekwencją jest pojawienie się pytania – w jaki sposób najbezpieczniej można by zastosować glistnika w przypadku kłykcin czy zmian, ale na np. wewnętrznych narządach rodnych kobiety, na prąciu u mężczyzn lub w obrębie jamy ustnej czy gardła? Czy posiada Pan jakieś obserwacje nt. wpływu soku jaskółczego ziela na delikatne błony śluzowe lub możliwości stosowania go do irygacji, pędzlowań lub przymoczek w tak wrażliwych obszarach? (Proszę komentujących uprzejmie o odpuszczenie sobie porad dot. higieny życia intymnego lub wstrzemięźliwości. To są kwestie oczywiste, a pytanie wynika z całowitego braku informacji na ten temat gdziekolwiek indziej i fascynacji możliwościami glistnika). Z góry dziękuję za poruszenie tego tematu.
Z tą hepatotoksycznością rzeczywiście nie ma co przesadzać – bo to wielkie słowo. Niemniej czy to możliwe że berberyna odkłada się w trzustce, nerkach i wątrobie i gdy już się jej trochę odłoży.. to jest źle? Najczęściej pisze się o tym przy okazji surowców z Berberysu, jednak w jego przypadku owoce mają berberyny śladową ilość lub nic. W przypadku glistnika ziele i sok z niego, w których jest również berberyna, są surowcem podstawowym. Autorzy różnych opracowań pisząc o odkładaniu się berberyny powołują się na wyniki badań współczesnych. Medycyna ludowa milczy na ten temat co mogłoby sugerować, że nawet jeśli „coś” się odkłada to zewnętrznie nie widać by szkodziło. A przecież nie tak dawno temu berberysy były powszechnie wykorzystywane, obrastały obficie miedze między polami uprawnymi i obrzeża lasów. Więc może to kolejne straszenie ludzi naturą? Nie spotkałem się z metodami pozbycia się berberyny z organizmu – a szkoda, bo Berberys smaczny i zdrowy, a oczyszczać się co jakiś czas i tak warto.
Jeśli jednak coś jest na rzeczy czy wobec właściwości hepatoprotekcyjnych glistnika berberyna z tego samego surowca nie odłoży się przynajmniej w wątrobie?
Czy np. sylimaryna zdoła oczyścić wątrobę z berberyny? A jak się jej pozbyć z nerek i trzustki?
Mam pytanie: czy można stosować wyciąg z ziela jaskółczego ja ma się wycięty woreczek żółciowy?
WITAM.
Jestem po usunięciu guza jelita grubego zastosowano u mnie chemioterapię zapobiegawczą czy podczas jej mogę stosować nalewkę z glistnika, jak długo i jak często?
Pozdrawiam Paweł Sz.
nie trzeba smarować paskudy pod krzaczkiem, jak wyżej doradzała Pani Barbara, wystarczy narwać glistnika z korzeniami, jeżeli tylko roślina nie jest uszkodzona, nawet gdy w domu parę godzin odleży można z niej dobyć sok, wcześniej oczyściwszy korzeń – po umyciu (nigdy na odwrót;) wystarczy odciąć korzeń od łodygi, ale umiejętnie bo pół centymetra wyżej czy niżej i już po soku
Panie Doktorze, zastosowalam macerat z glistnika wg Pana przepisu – zadzialam cudownie na alergiczne
zapalenie oskrzeli ( stosowalam przez 10 dni), ale uaktywnil sie artretyzm. Czy to zbieg okolicznosci? I czy przerwac zazywanie jaskolczego ziela? Dziekuje za sugestie.
Czy można stosowac nalewkę z korzenia glistnika na alkoholu przy terapii Tamoxifenem.Rak piersi hormonozalezny z przerzutami do kości.
Proszę zadawać swoje pytania na forum dr Różańskiego http://rozanski.ch/forum/ sprawdzając uprzednio, czy Państwa problem nie był już tam omawiany. W tym celu proszę skorzystać z opcji forum „szukaj”.
Pozdrawiam
Dawna stronka o glistniku, o której wspomina dr Henryk Różański w drugim akapicie, obecnie znajduje się pod adresem http://archive.is/jMY44
[…] – wskazania i bezpieczeństwo stosowania. Postępy Fitoterapii 3, 208-218. 5. Różański, H., https://rozanski.li [dostęp 01.04.2016r.] 6. Różański, H., http://luskiewnik.strefa.pl [dostęp: 01.04.2016r.] 7. […]
[…] Jeżeli chodzi o wiedzę na temat właściwości roślin podpieramy się wiedzą Dr Henryka Różańskiego, ale nie będzie to jakaś nadzwyczajna informacja gdyż szukając informacji w necie, na strony doktora trafimy bardzo szybko. Na temat glistnika szczegółowe informacje, potwierdzające jego właściwości niszczące brodawki (kurzajki) znajdują się tu: link […]
witam ..niestety doktor nie odpowiada a pytanie dość ważne bo w smaku glistnik jest piekocy jak papryczka numer 10 a trzeba swiezy pic wiec dumam i dumam jak go zjeść wzielam lisc i zaczelam zuc mammaija szok …a na robale najlepiej na pusty zolodek wiec jak to zrobic to jak Szekspir się pytam o to jest pytanie bo w moim przypadku to tylko swiezy ten na soli fizjologicznej ale podejrzewam ze będzie palilo jak pieklo przysłowiowe..tymbardziej ze ja nie lubie pikantnych rzeczy
no i zamrazanie nie niszczy go…ddoktor nie pisze ze zamrazac tylko pic po 6 godzinach nastawienia czyli macerowania..czy wiadomo jaka substtancja z glistnika działa na robaki…i jak zadbac by jej nie stracic..a najgorsze ze nie wiem ile to jest 0.9 procenta soli fizjologicznej ja rozumiem jak się mowi lyzeczke soli albo iles gram a w procentach to jakos nie jestem fdobra z matematyki