Archiwa

marzec 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31  

Archiwa

Mój pierwszy dzień z blogiem

Stało się, mam bloga. Nawet działa. Długo zastanawiałem się, czy w ogóle ma sens prowadzenie bloga, zwłaszcza, że jestem osobą bardzo zajętą i nie wiem czy starczy mi siły i czasu na regularne wprowadzanie nowych wpisów. Po co mi taki blog? Tak sobie myślę, że tutaj wyrażę swoje opinie na rozmaite tematy, które trudno włączyć do innych publikacji, bo są mało dyplomatyczne, proste, nieładnie wyrażone lub nie pasują nigdzie indziej. Blog daje możliwość wygłoszenia i zapisania wszystkiego, co nam do głowy przyjdzie.

Do stworzenia blogu przymierzałem się od czterech lat. Gdy jednak zacząłem go budować , dochodziłem szybko do wniosku, a po co to komu?

Pocztą w ubiegłym tygodniu dostałem lutowego Eksperta i co ciekawe, znalazła się w nim instrukcja założenia własnego bloga przy pomocy skryptu php. To mnie zmotywowało. Udało się, chociaż pomęczyłem się troszkę, zanim rozgryzłem skomplikowany panel administratora na forall’u, na którym mam raptem parę stronek, które mechanicznie wrzucałem tam klientem ftp.

Właściwie myślę sobie, siedzę w sieci już 15 lat, zachwycałem się pierwszymi komunikatorami, np. ICQ, pierwszymi portalami polskimi, spośród których nie wszystkie przetrwały do obecnych czasów, i oczywiście czatami, najpierw zagranicznymi, potem polskimi typu polchat (od 99 r.). Wszystko nas cieszy, gdy jest nowe, poświęcamy wtedy internetowi ogromne ilości czasu. Zgłebiamy temat, logujemy się wszędzie gdzie tylko się da. Nie wspomnę o podawaniu swojego adresu mailowego w dziwnych miejscach, który wskutek tego tracimy w ogromie spamu. Potem jest okres rozczarowania, obycia z tym co już jest i patrzenia na wszystko z obojętnością i większą rozwagą.

Blog pomimo, że jest starym wynalazkiem (w sumie to elektroniczna wersja pamiętnika) nagle mnie zaczął cieszyć i mocno zainteresował. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Dzisiaj chętnie wstałem o 6 rano. Jechało sie do pracy tak sobie. Sporo błota pośniegowego i miejscami lód. Szczęśliwie jednak dotarłem do pracy.

Poniedziałek był pracowity. Od rana miałem telefon od hodowcy strusi z zapytaniami na temat preparatów pobudzających czynności rozrodcze tych ptaków. Przy okazji dowiedziałem się, że strusie nie należą do zbyt inteligentnych ptaków i nie pamietają swoich opiekunów. W jedne dni są miłe i przyjazne, w inne atakują nawet tych ludzi, co im dają jeść i im sprzątają, np. szczypią dziobem i kopią. Kopnięcie strusia może być ponoć bardzo dotkliwe.

Po długiej rozmowie posprzątałem w laboratorium. Potem odbyła się w mojej obecności próbna produkcja nowego stymulatora wzrostu do testów na drobiu. Koło południa wygłosiłem dla lekarzy weterynarii wykład na temat płynnych preparatów leczniczych dla zwierząt, które sam opracowałem. Zamówiłem kilka odczynników i substancji w ukochanej Szwajcarii przeznaczonych do moich badań nad dawnymi lekami dla ludzi.

Miałem też 5 rozmów telefonicznych z osobami cierpiącymi m.in. na boreliozę, nowotwór, toczeń rumieniowaty i jak zwykle trądzik, z prośbą o pomoc w ich leczeniu. Przyszło też masę maili z prośbą o porady lekarskie. Oczywiście nie odpowiem na wszystkie listy, to niemożliwe. Ponadto nie jestem zwolennikiem dawania indywidualnych porad przez telefon czy internet. Kiedyś rozwinę ten temat na blogu, żeby ludzie mnie zrozumieli.

Jadąc samochodem usłyszałem reklamę Rutinoscorbinu. Tak sobie pomyślałem: ludzie to wszystko kupią, co jest reklamowane i uwierzą, że to jest skuteczne.Trzeba naprawde być naiwnym, żeby uwierzyć, że Rutinoscorbin wzmocni odporność, zwalczy katar, grypę, w ogóle uszczelni naczynia i wymiecie wolne rodniki. Smutne to. 1 tabletka zawiera 100 mg witaminy C i 25 mg rutyny (rutozydu). Skład niesamowity.  Producent zaleca ten lek w leczeniu i profilaktyce grypy oraz przeziebień, pod hasłem, “…nie daj się przeziebieniu”. Równie można sobie kupić witaminę C osobno, w formie zawierającej jej 500-1000 mg.

Oczywiście producent nie wspomni, że aby rutozyd zadziałał na śródbłonki naczyń należy go zażywać regularnie, w sporych dawkach i przez conajmniej 3 miesiące. Tymczasem jak ktoś zażywa ten lek 7-10 dni to max. Zważywszy, że w wiekszości katar jest wywołany wirusami, to po 10-14 dniach chory organizm wytworzy interferon, który zahamuje namnażanie wirusów i objawy choroby zanikną. Sprawdza się więc stare porzekadło: katar leczony trwa tydzień, a nie leczony 7 dni.

Na ulotkach dorobiona jest cała ideologia do Rutinoscorbinu, opierająca się na koncepcjach Linusa Paulinga, i wszelkich rewelacji na temat kwasu askorbinowego; nie wspomniano jednak, że Linus Pauling zażywał witaminę C w dawce kilku gram dziennie. Sporo więc tego Rutinoscorbinu trzeba by było pozjadać (30-40 tabletek dziennie).

Jeszcze bardziej mnie ”zaskoczył” Rutinoscorbin Plus, który zawiera dodatkowo aż 2 mg cynku! i 8 mikrogramów selenu!. Pewnie te dwa składniki stanowią zanieczyzczenie surowców użytych do produkcji tego leku. Przecież to jest śmieszne. Ale za sprawą ich obecności w składzie, dopisano w ulotce kolejne rewelacyjne właściwości lecznicze. Co gorsze, ludzie w to uwierzyli.

Na jednej z witryn (http://www.bezrecepty.pl/) znalazłem też informację: Niezależna Rada Marek “Superbrands” wyróżniła Rutinoscorbin tytułem Superbrand Polska 2004. Oznacza to, że marka ta została uznana za jedną z najsilniejszych na polskim rynku. Wśród 100 wyróżnionych tym tytułem marek znalazło się 7 leków. Ranking najlepszych marek – Superbrands – jest na świecie prestiżowym konkursem, który potwierdza siłę i znaczenie marki.

7 komentarzy Mój pierwszy dzień z blogiem

  • AC

    Witam
    Na początku, wypada się ładnie przywitać i pozdrowić Gospodarza Blogu, co niniejszym czynie.
    Po pobycie w Krośnie na pierwszych zajęciach z „Towaroznawstwa zielarskiego…” stwierdziłem, że czas się zmobilizować i kilka wpisów na blogu Pana Doktora popełnić.
    Rutinoscorbin… cóż, wymienić by można jeszcze preparaty Rutinovit, Rutinacea i kilka innych.
    Jako współwłaściciel sklepów zielarsko-medycznego mogę powiedzieć jedno: sprzedają się doskonale.
    Na pewno wielka to zasługa speców od reklamy, którzy skutecznie wmówili nam, że już po jednej tabletce wszelki objawy przeziębieniowo-grypowe odejdą w zapomnienie.
    Ale też prawda jest taka, że ludzie stali się w dużej mierze leniwi i wymagający.
    Na palcach ręki policzyć mogę osoby, które dają się przekonać do tradycyjnych kuracji (sok z róży, miód, mikstura czosnkowa czy ziołowe napary). Na ogół spotykam się z reakcją – „ja to nie mam czasu”.
    Tabletka – nic nie warte cudo na każdą okazję.
    I dlatego z roku na rok, rośnie sprzedaż preparatów „lekopodobnych” a na łyżkę miodu czy łyżeczkę pyłku kwiatowego trzeba ludzi niemal siłą namawiać.
    Pozdrawiam
    AC

  • Lena

    „Długo zastanawiałem się, czy w ogóle ma sens prowadzenie bloga”, napisał Pan Doktor sześć lat temu…

    Tak sobie myślę, że mimo niewątpliwych chwil irytacji spowodowanych nagminnym żerowaniem na Pańskiej pracy i zadawaniem denerwujących pytań, odpowiedź jest jednoznaczna: MA SENS. Ten blog jest od lat dla niektórych ulubioną i najbardziej wciągającą lekturą, światełkiem w ciemnym tunelu, w którym wmawia nam się, że fitoterapia to zabobon i ciemnogród… Niewielu już w dzisiejszych czasach jest ludzi zafascynowanych tym tematem, ale chyba dlatego tym bardziej warto ich chronić i edukować 🙂 Posiadanie choć części Pańskiej wiedzy na temat flory jest niedoścignionym marzeniem, ale dzięki temu blogowi można tej wiedzy choć trochę, łapczywie liznąć… Dziękuję i proszę nie ustawać mimo zwątpień. Myślę, że moje zdanie podzieli wielu czytelników, dla których jest Pan największym autorytetem – bo przede wszystkim pasjonatem – w tej dziedzinie. 100 lat Panie Doktorze! 🙂

  • Dorota

    Wspieram i popieram i cieszę się, że blog jest! Skarbnica to wiedzy ogromna dla mnie i bardzo za nią dziękuję. Gdy komuś pomogę korzystając z tej wiedzy, to dziękczynienie idzie w kierunku Pana Doktora nauk potrzebnych ludzkości. I mam to szczęście, że już niedługo na zajęcia z autorem przyjadę. A trafię na nie właśnie dzięki lekturze bloga. Życie jest piękne i zielone. Pozdrawiam ciepło.

  • El.la

    Ja też dziękuję za Pański blog, Panie Doktorze. Na zajęcia z Panem chciałabym się wybrać już w kwietniu, w Krośnie i na górze Piotruś. Nic nie zastąpi kontaktu z autorytetami i z naturą. Żeby tego dokonać muszę 26 kwietnia wziąć w pracy urlop na żądanie, ale nie zawaham się. 😀 Znaleźć kierowcę, a właściwie już znalazłam (synuś jest niezastąpiony), namówić kogoś równie „napalonego” żeby się dołożył do składki na paliwo – no i znalazłam mamę. Jeśli ktoś jedzie z okolic Łańcuta, możemy się dogadać 🙂

  • Dorota

    Warto, oj warto. Piszę z mojego punktu widzenia. Na bloga trafiłam dwa lata temu. Dokładnie rok temu zaczęłam jeździć regularnie na zajęcia z Panem. Dzisiaj zapisałam się na kurs do Krosna. Wpadłam w zioła po uszy. A dzięki Pana chędzi dzielenia się wiedzą, również na blogu, stosuję ziołowe sposoby radzenia sobie z przeziębieniem. Jaki rutinoskorbin?! Wrotycz na pierwsze uderzenie aż w głowie się kręci, dawka witaminy C po kilka gram (dzika róża np.). Do tego płukanie nosa solą fizjologiczną z propolisem i już. I co ważne odżyła we mnie chęć i radość odkrywania i zbierania ziół. I jestem za to bardzo wdzięczna i dziękuję. I puszczam tą wiedzę dalej w świat. Pozdrawiam i do zobaczenia znowu w krótce. Doroa

  • Aż dziw bierze, że pierwsze Pana wpisy są z 2007 roku. Jeżeli dobrze liczę to blog ma lekko 8 lat. Podziwiam Pana pod każdym względem, mimo tego, że od niedawana odwiedzam tą stronę.

  • Witam serdecznie!
    Dziś natknęłam się na Pańskiego bloga w sieci wyszukując informacji o Eupatorium,na bazie którego mam zrobiony nalewkę w kroplach. Zaczęłam interseować się homeopatią i ziołolecznictwem.

    Przejrzałam Pana bloga w wielkim skrócie. Jestem zachwycona!!! To coś czego już dawno mi brakowało w sieci. Sama postanowiłam rozpocząć pisanie, ale nie ograniczając się niczym. Jeśli będę kiedykolwiek chciała skorzystać z Pana publikacji internetowych będę się kontaktowała z Panem(czytałam o bezczelnych naruszeniach praw autorskich, których sama nie toleruję).

    Jest pan skarbnicą wiedzy i niezmiernie mi miło, iż mogę zgłębiać swoją wiedzę dzięki Pana wpisom.

    11 lat mija od Pana pierwszego wpisu… Gratuluję wytrwałości i życzę kolejnych wielu, wielu lat z czytelnikami do których dołączam na stałe.

    Pozdrawiam serdecznie,

    Monika Kolanek z Aleksandrowa Łódzkiego

Leave a Reply