Różanecznik alpejski /rdzawy/ (Rostblättrige Alpenrose, franc. Rhododendron ferrugineux, ital. Rhododendro rosso, retorom. Cresta-cot cotschna, Grusaida cotschna) – Rhododenron ferrugioneum Linne, z rodziny Ericaceae (wrzosowatych) występuje w Alpach i Pirenejach. W Polsce można go sporadycznie spotkać w Sudetach. Jest również uprawiany w ogrodach w całej Europie. Dorasta do 1,5 m wys., choć w naturze nie przekracza 1 m. Jest krzewem o liściach ciemnozielonych, długości 15-40 mm, od spodu pokrytych brązowymi tarczkami. Liście są lancetowate lub owalne. Kwiaty dzwonkowate, długości do 15 mm, czerwone. Kwitnie od czerwca do lipca. W Szwajcarii i Austrii pospolity w naturze. W ogrodach można spotkać odmiany o kwiatach białych lub różowych.
W medycynie ludowej Szwajcarii, Francji, Włoch, Niemiec i Austrii stosowane są liście w leczeniu nadciśnienia, reumatyzmu, dny moczanowej, stwardnienia mięśni, bólów mięśniowych, stanów zapalnych i bólowych nerwów, migren, chorób nerek (stany zapalne, infekcje, kamica), skóry (wypryski na tle zaburzeń metabolicznych) i przewodu pokarmowego (nieżyty). Również przy zaburzeniach neurologicznych osób starszych polecano różanecznik alpejski. W Rosji (Syberia) gatunek Rhododendron chrysanthemum (=chrysanthum) Pallas jest stosowany w leczeniu chorób reumatycznych i artretyzmu.
Znakomity zielarz i fitoterapeuta, prof. farmakognozji University of Angers – Jean Bruneton podał w swojej publikacji (1999 r.), że w Turcji opisano przypadki zatrucia ludzi po spożyciu miodu pochodzącego z różaneczników Rhododendron. Prawdopodobnie toksycznym składnikiem różaneczników jest acetylo-andromedol. Zatrucie objawiało się nudnościami, wymiotami, spadkiem ciśnienia krwi do 50-60 mm Hg, bradykardią (25-50 uderzeń na minutę), zaburzeniami rytmu serca, uczuciem mrowienia kończyn, zawrotami głowy i utratą świadomości. Opisano również zatrucie zwierząt po spożyciu znacznych ilości różanecznika, np. podczas surowej zimy, gdy brakowało pokarmu. Już w starożytności (Pliniusz) opisywano trujące właściwości miodu z różaneczników.
Surowcem zielarskim jest liść – Folium Rhododendri ferruginei, który następnie należy wysuszyć w temperaturze naturalnej. Liście zbierane są od czerwca do września.
Składniki surowca: arbutyna, rododendryna (betulozyd), rododendrol, acetyloandromedol (diterpen), kwas ursolowy i jego poichodne
Rododendryna C16H24O7 jest glikozydem występującym również w cisach – Taxus, bukach – Fagus, olchach – Alnus i brzozach – Betula.
Rhododendrol C10H14O2 = Betuligenol
Acetylandromedol C22H36O7 (Grayanotoxin I) powoduje spadek ciśnienia krwi i zwolnienie akcji serca. W razie zatrucia tą substancja podaje się atropinę.
Dawka: 5-6 g sproszkowanego liścia należy zaparzyć w szklance wody pod przykryciem i wypić w ciągu dnia małymi porcjami. Można też zastosować 1,5-2 g surowca na filiżankę wrzątku 3 razy dziennie.
Wskazania: nadciśnienie, migrena, rwa kulszowa, lumbago, kręcz szyi, zapalenie nerwu trójdzielnego, dna moczanowa, reumatyzm, bóle reumatyczne i artretyczne, mięśniobóle, stany napięcia mięśniowego (spastyczności).
Przeciwwskazania: laktacja, ciąża, niskie ciśnienie krwi.
Komisja E w monografii nr 164 z 1 IX 1990 roku podała w dziale Ryzyko, że różne gatunki Rhododendron mogą zawierać toksyczne diterpeny andromedanowe, choć istnieją sprzeczne informacje na temat zawartości tych składników w różaneczniku alpejskim (rdzawym). Wspomniano, ze są doniesienia o zatruciu bydła spożywającego różaneczniki. Z uwagi na zawartość arbutyny istnieje możliwość zatrucia hydrochinonem przy przewlekłym stosowaniu. W monografii Komisji E jest jednak zdanie: Nie ma informacji o ciężkich zatruciach po dawniej powszechnym stosowaniu w medycynie ludowej naparów z różanecznika (dawka dobowa 5-6 g surowca). Ocena Komisji E jest jednak negatywna: wobec braku udokumentowania skutecznego działania w wymienionych zakresach oraz nie dającego się wykluczyć ryzyka przy stosowaniu przetworów, zastosowanie lecznicze jest nie do przyjęcia.
Według mojej opinii różanecznik alpejski i syberyjski mogą być stosowane w leczeniu przez wytrwanych fitoterapuetów lub w konsultacji z lekarzem mającym wiedzę z zakresu fitofarmakologii. Przed zastosowaniem pełnej dawki dziennej należy przeprowadzić próbę tolerancji i wrażliwości na Rhodoendron poprzez wypicie naparu z 1 g surowca oraz przemycia naparem brzucha i okolicy międzyłopatkowej. Jeśli pacjent nie wykazuje ataków duszności, zaburzeń sercowych i zmian skórnych preparat można stosować. Również osoby nadwrażliwe na truskawki i poziomki muszą wykonać próby testowe z różanecznikiem (podobne składniki czynne pojawiają się w pewnych okolicznościach przechowywania i uprawy oraz w odmianach truskawki/poziomki i wywołują gwałtowne negatywne zmiany alergiczne, a nawet wstrząsowe u ludzi, choć są to odmienne rodziny taksonomicznie od różanecznika).
W kosmetologii wyciągi z liści różaneczników zawierających arbutynę i rododendrol mogą być stosowane w usuwaniu piegów i przebarwień (plam hiperpigmentacyjnych).
Obawiam się niestety, że powyższy tekst może mieć dla nas, Polaków, głównie znaczenie teoretyczne. Wbrew temu, co pisze Autor, Rhododendron ferrugineum nie występuje w Polsce, nie jest też u nas uprawiany ani rozmnażany w szkółkach. Zresztą rośnie bardzo powoli i słabo kwitnie (przynajmniej moich kilka okazów). Z kolei Rhododendron chrysanthum (ale nie R. chrysanthemum – to błąd) figurujący od lat pod nazwą R. aureum, to niska, ścieląca się, wysokogórska, dalekowschodnia krzewinka, rosnąca u nas wyjątkowo mizernie i powoli. Jest szeroko znana na całym Dalekim Wschodzie jako lek na niewydolność układu krążenia, niskie ciśnienie, krótki oddech, kołatanie serca, zwiększenie szybkości przepływu krwi, moczopędny, bakteriobójczy i przeciwreumatyczny.
Te tureckie zatrucia miodem z różanecznikowym dotyczą z pewnością pospolitej tam azalii pontyjskiej – Rhododendron luteum. Jest to od lat znana właściwość tego gatunku. Kwitnie on obficie i intensywnie pachnie i spotykany jest również u nas w starych ogrodach. Jednakże, aby ów miód rzeczywiście miał właściwości trujące, pszczoły muszą mieć ogromne, nie spotykane w naszym kraju łany tej azalii. W rogowskim Arboretum rośnie co najmniej kilkadziesiąt dużych krzewów, a pszczoły intensywnie przy nich pracują. Jadłem później ten miód i jeszcze żyję, ale trzeba uważać.