Gdy zaatakowano trojanami stronę rozanski.li, myślałem, że to przypadek. Administrator serwera z Lichtenstein’u poinformował mnie, że dokonano takich zniszczeń na stronie, że mój blog stracił obrazki, wszyto mu Schadcode, a do tego straciłem możliwość pisania nowych postów. W końcu blog był tak pingowany i zgłaszało się tylu fałszywych użytkowników, że uległ zawieszeniu.Dlatego w tej chwili blog nie wyświetla wszystkich obrazków we wpisach. Postaram się to naprawić, ale gdy patrzę na 4000 wpisów, które muszę przeanalizować to mi się odechciewa.
Uwierzcie, że serwer netmind w Szwajcarii i Lichtensteinie to prawdziwa forteca, sam mam czasem trudności w dostępie do plików. W dodatku potrafiono w jakiś sposób wprowadzić linki do ilustracji i powiązać je ze stronami zawirusowanymi. Dlatego tym razem hakerzy mocno się napracowali.
Chyba jednak mocno przeszkadzam z szerzeniem wiedzy zielarskiej, bo teraz nastąpił atak na forum rozanski.ch. Nie działa forum… Postaram się naprawić forum, ale mam powoli tego dość. Chyba jednak wydawanie książek jest pewniejsze i trwalsze, choć też można je spalić…
Tak to wszystko dzieje się po konferencji zielarskiej, czyżby zbieg okoliczności?
Ponadto pojawiają się dziwni użytkownicy, którzy by tak rzec sieją herezje. Ba są nawet tacy którzy podpierają się linkami do stron doktora. Ja kilkakrotnie we wpisach wprost sugerowałem, że ci użytkownicy mają za cel zdyskredytować forum. Także te ataki to nie jest przypadek. Ktoś zapłacił hakerom kupę kasy. Za darmo tego nie zrobili. Komuś na prawdę nie w smak to co doktor pisze.
Witam serdecznie
Ma Pan rację, w dodatku forum pomimo, że jest na domenie szwajcarskiej .ch jest na zupełnie innym serwerze niż rozanski.li. Forum jest zawieszone na polskim serwerze we Wrocławiu zatem wymagało to oddzielnego działania destrukcyjnego. Pewnie niepotrzebnie forum przeniosłem do Polski. Jutro zobaczymy, czy polscy administratorzy pomogą mi w naprawie, tak jak szwajcarscy w zakresie blogu.
Pozdrawiam
Henryk Rozanski
Szanowny Panie Doktorze.
Od paru dni również niepokoiły mnie rożne nietypowe ruchy na Pańskim blogu. Teraz kiedy wyjaśnił Pan sprawę, niestety niepokój zaczyna rosnąć. Kto spróbował raz, chyba nie poprzestanie… . Domniemanych zleceniodawców można się tylko domyślać i z całą pewnością jak to napisał gumppek nie byli to klienci MOPS-ów. Mam tylko nadzieję, że administratorzy serwerów dają radę jak najszybciej ponaprawiać szkody na Forum i dokładniej pozabezpieczać dostęp do ich zawartości cyberprzestępcom.
Jedno, czego żałuję to tego, że moje zainteresowanie zielarstwem nie reaktywowało się w czasie, kiedy uruchomił Pan swoje strony. No cóż, te dodatkowe segregatory wydruków gdzieś bym musiał upchać w mieszkanku :)Póki co, trzeba będzie się zmobilizować i drukować, drukować. Książki, o których czasem Pan wspomina też z pewnością znalazłyby wielu nabywców.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszego powodzenia i jeszcze większej popularności wiedzy jaką Pan Doktor na swych stronach z takim zaangażowaniem szerzy.
Ja od samego początku forumowego kretynka ze słowem „moc” w ksywce uważam za osobę, która celowo wypisuje rozmaite brednie po to tylko, by dyskredytować forum (zauważcie, że ZAWSZE dyskredytuje oficjalnie uznawane leczenie i ZAWSZE wychwala wszystko, czego uczy Youtube: homeopatia, NGM, picie wody utlenionej jako forme „medycyny naturalnej” (sic!) itd.). Albo też faktycznie jest idiotą – ale niektóre wpisy sugerują, że jednak nie jest. Zauważcie, że przyszło za nim w pewnym momencie, jak smród za dupą, kilka innych osób z sekty „nowogermańskiej”, próbując tam stworzyć coś w rodzaju „środowiska” czy „lobby”… Ja na swoje wyczucie bym te wszystkie osoby wywalał zaraz po ujawnieniu się na forum z tego typu bredniami, które głoszą. No ale to jest moje zdanie 🙂
Witam,
proszę się nie zniechęcać Panie doktorze – wykonuje Pan wspaniałą pracę, a zorientowani w temacie to widzą i szczerze doceniają!!!
Należy traktować z pobłażliwością Tych, którzy próbują przeszkadzać, aczkolwiek gdy „przesadzą”, należy skutecznie przeciwdziałać i mieć nadzieję, iż się w końcu opamiętają i docenią tego wartość!
Z wyrazami uznania,
Edward Gajda
Witam
To nie są ataki hakerskie, bo takie stronę rozpierdzieliłyby w drobny mak. Prawdopodobnie na pańskim komputerze Panie Doktorze jest trojan z keyloggerem, który zapisuje dane dostępowe do WordPressa, na którym oparty jest blog i do forum oraz dane do serwera FTP, aby mieć dostęp do plików html i php, na których oparta jest strona. Wtedy dzieją się cuda na stronach. Proponuję
1. dostęp do FTP uzyskiwać przez klienta np. Total Commandera z dodatkowo ustawionym hasłem głównym minimum 64bitowym (długie hasło zawierające litery małe i duże oraz cyfry)
2. nie zapisywać haseł w przeglądarkach
3. raz na miesiąc zmieniać hasła
Raz już to przerabiałem i wyżej wymienione rzeczy do tej pory działają.
Pozdrawiam
Adrian Budek
Proszę się nie zniechęcać. Potzebujemy Pana. Ja Pana potrzebuję. Dzięki Pańskiej pracy w moim życiu zauważam zmiany. Zmiany na lepsze. Pasja jest zaraźliwa.
Pozdrawiam.
Pan Adrian Budek może mieć dużo racji. Po za tym może przyczyna ataków jest bardziej prozaiczna? 4000 wpisów to bardzo dużo stron, blog istnieje od 2007 roku, jakby nie patrzeć jest to duże zaplecze czy jakoś tak. Książka to naprawdę świetny pomysł, ale obawiam się, że w jednej wszystko się nie zmieści 😉 Pozdrawiam serdecznie
A ja zachęcam wszystich do kopiowania bloga i stron doktora (najlepiej zapisywac na różnych nośnikach) 🙂 Są programy do ściągania całych witryn www.
Panie Doktorze trzeba zrobić również kopie strony online, są takie opcje. Zgłaszam się na ochotnika, do hostowania kopii Pana strony na swoim serwerze, oczywiście za darmo. Podejrzewam, że wielu znajdzie się podobnych chętnych. W podobny sposób przeżyło piratebay po ostatnim grudniu.
Bezpieczeństwo systemów informatycznych nie istnieje niestety, jedyne co ocaleje to kopie zapasowe na odłączonych nośnikach. Ataki mógł zrobić tylko ktoś komu się to opłacało. Niestety jeśli chodzi o sprawy informatyczne sprawiedliwości nie ma bo atak można zrobić z dowolnego miejsca na ziemi, a pomijając to, są na świecie osoby które mimo ewidentnych dowodów są niewinne, niestety. Przykre to, ale takie życie.
Co do chęci jakie Pan Doktor deklaruje do napisania książki to mam nadzieję że powstanie publikacja kilku-tomowa bardzo specjalistyczna dla praktyków zielarstwa z opisem i wzorami chemicznymi głównych substancji oraz ich oddziaływaniem na organizm, ekstrahentów potrzebnych do ich przejscia do leku, i ze nie pominie ona skutków ubocznych, tych udowodnionych interakcji i tych domniemanych oraz toksyczności z wyszczególnieniem substancji toksycznych i przeciwskazań do łaczenia ziół. Pan Doktor ma potencjał do napisania światowego bestselleru. Pomnika trwalszego niz ze spiżu.
A ja proponuję wydać bloga w kilku tomach, a potem np. co dwa lata dodrukowywać następne w ramach postępów w blogowaniu. Nic nie trzeba by zmieniać, szło by to chronologicznie tak jak jest i pod nazwą: Medycyna Dawna i Współczesna. Blog dr n. biol. Henryka Różańskiego, z tą samą oprawą graficzną, tylko marginesy można by usunąć, dla większej przejrzystości, i z tyłu dodać spis ziół w porządku alfabetycznym/strona. Do każdego tomu płytka z nootebokiem. Wolałbym to na półce niż luźne kartki ksero w pudełku.
Pan Adridan Budek prawie na pewno ma rację. To wygląda jak działanie wirusa/trojana nastawionego na atakowanie WordPressa (lub innych serwisów www po przechwyceniu loginu i hasła).
Domyślam się, że kopii zapasowej serwisu nigdzie nie ma?
Polecam robić regularny backup swojego serwisu, bo to może zaoszczędzić wiele nerwów i pracy.
Jest taki informatyczny żart/powiedzenie:
Ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy robią backupy i tych, którzy zaczną je robić.
Dzień dobry,
Panie Doktorze w odróżnieniu od Forum, które również sygnuje Pan swoim nazwiskiem, na tymże blogu trzymany był do tej pory wysoki poziom nie tylko merytoryczny, ale także kultury wypowiedzi, nad czym Pan jak sądzę, osobiście czuwał. Nawet uwagi krytyczne były wyrażane w sposób nieobrażający nikogo. Dlatego ze zdziwieniem, czytam wypowiedzi przedmówcy o pseudonimie Tomasz k, piszącym o innym uczestniku wypowiedzi „idiota”, „kretyn” oraz”smrodzie za dupą”.
Cieszę się, że wyjaśnił Pan przyczyny dziwnych zachowań na stronach Pana bloga.
Poznikało z niego kilka moich wpisów w temacie leczenia nowotworów z perspektywy Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. I już odnosiłam wrażenie, że dochodzi do selekcji informacji zgodnie z jakąś ideą o jedynie słusznym kierunku.
Z wyrazami szacunku,
Rena
…a ja „kretynek” i „idiota” proponowałem kiedyś z własnej i nieprzymuszonej woli (posiadając odpowiednie doświadczenie) zaprojektowanie logo dla forum doktora Różańskiego. Zapewne w celu głębokiej indoktrynacji uczniów Gospodarza, poprzez zakotwiczenie im ukrytych, podprogowych przekazów graficznych, mających skłonić ich do niepobierania nauk i niekorzystania z ziół. Wszystko to dlatego, że pasjonują mnie zioła i zdrowie. Gratuluję wyobraźni Tomkowi k.
Bardzo cenię dorobek doktora Różańskiego, z którego korzystam często, co nie przeszkadza mi posiadać własne poglądy i wyrażać je ZAWSZE uprzejmie, czego nie można powiedzieć o niektórych użytkownikach wspomnianego forum, również tych z długim stażem.
Człowiek uczy się całe życie. Od wszystkich. „No ale to jest moje zdanie” 🙂
Pozdrawiam i życzę Panu Różańskiemu bezproblemowego prowadzenia stron i szerzenia wiedzy, nawet takim „sekciarzom” GNM jak ja.
Remedia amoris cz. II Co ma piernik do wiatraka … czyli o afrodyzjakach w średniowieczu i o hakerach w XXI wieku.
„Wiatr w lędźwiach ich słabym jeno ogniem płonie i jako letnia woda niewiele ciepła dać mocen jest. Dwa zasię zbiorniki, które niby dwa kowalskie miechy dąć winny, by ogień zażec, są w niemocy swojej całkiem upośledzone i brak im siły, by pień dźwignąć, bo w sobie nijakiego silnego ognia nie mają (… )”.
Św. Hildegarda z Bingen
Zastanawiając się jaki okres historyczny pokazać w komentarzu o afrodyzjakach (całej historii afrodyzjaków nie sposób nawet przybliżyć – jest to niezmiernie rozległy temat) wymyśliłem sobie, że napiszę słów kilka o średniowieczu. Po pierwsze lubię tę epokę, po wtóre zaś, poglądy o tamtym czasie są często nieprawdziwe. Według powszechnej i utrwalonej opinii średniowiecze było epoką niewiedzy i przesądów. Przedstawia się ten okres jako epokę nietolerancji religijnej, naiwnych poglądów, braku etycznych zasad i zniewolenia religijnego rozświetlanego ponurym blaskiem palonych masowo stosów itd. Wypada najpierw zauważyć, iż hasła „człowiek średniowiecza” czy „medycyna średniowieczna” to oczywista pewne skróty myślowe (dotyczą bowiem tak ludzi z VI jak i XV wieku, chłopa i szlachcica, rzemieślnika i mnicha, człowieka z Francji i z północy Afryki, medycyny europejskiej i medycyny kręgu kultury arabskiej itd.). Trzymajmy się jednakowoż tematu mojego komentarza. Przyjrzyjmy się nieco bliżej afrodyzjakom ludzi średniowiecza. Wieki średnie kojarzone są z religijnością i aseksualnością. W powszechnym mniemaniu ludzie o seksie w owym czasie nie specjalnie mówili czy pisali. Co poniektórzy sądzą nawet, że seksu nie uprawiali i aż dziw, że gatunek nasz nie zniknął z powierzchni Ziemi. Jest to pogląd niezupełnie prawdziwy czemu dam wyraz w tej części komentarza. Autorzy książek tyczących historii medycyny przyjmują najczęściej lata 500-1500 jako charakterystyczne dla medycyny średniowiecznej. Napisać wypada, iż w księgach medyczno – zielarskich tamtego okresu znajdziemy: opisy różnych dysfunkcji seksualnych, próby ich wyjaśnienia, wiele prostych i bardziej złożonych receptur na rozmaite medykamenty, a w końcu, praktyczne zalecenia dietetyczne i inne mające wpłynąć na zwiększenie sprawności seksualnej zarówno pań i panów. Należy zaznaczyć, iż problemami leczenia różnych dysfunkcji seksualnych zajmowali się często ludzie kościoła: mnisi i mniszki (choćby wspomniana św. Hildegarda) a nawet papieże. W traktacie „Thesaurus pauperum seu de medendis humani corporis membris”, dla przykładu, papież Jan XXI (1220 – 1277) w rozdziale XXX „Na pobudzenie spółkowania” podaje następujące przepisy: 1. Także maść diasatrion bardzo pomaga dzięki swoim właściwościom. Nicolaus 2. Także korzeń satyrionu z winem dawany do picia silnie pobudza do spółkowania. 3. Także nasienie lnu zmieszane z pieprzem i dawane do spożycia silnie pobudza. Tenże w tymże dziele”. XI wieczny benedyktyn z klasztoru Monte Casino Konstantyn Afrykański, tłumacz dzieł przyrodniczych i lekarz, omawiał w swoich dziełach medycznych zalety i wady kopulacji. Zalecał środki na zaburzenia seksualne, podkreślał znaczenie żywienia dla zdrowego życia seksualnego. Twierdził, że seks może przynieść korzyści zdrowotne ale także w stosunku płciowym widział niepożądane skutki (np. smutek, obrzęk brzucha, bóle głowy, osłabienie dreszcze i nieprzyjemny zapach ciała). W księdze „De coitu” („O stosunku płciowym”) zamieścił sporo recept. Zalecał anyż i imbir, ten ostatni wg niego podnosił libido (venerum movet). Konstantyn pisał m.in. „(…) Afrodyzjakalnych eliksirów istnieje wiele, zarówno dla biednych, jak i bogatych; wymienić tu trzeba mikstury na bazie gałki muszkatołowej (…), orzechy z miodem, krosowiec z miodem, imbir kandyzowany, syrop orzechowy, syrop na miodzie, syrop z rodzynek i temu podobne (…) mikstury te działają szybko, acz subtelnie (…)” Oto jedna z wielu receptur Konstantyna „ Sprawdzona mikstura, która wzbudza pożądanie: weź 5 drachm szparagów i nasion krosowca; 3 drachmy buzarangi (czerwonej i białej), biały owoc moringi, do tego imbir; 2 drachmy nasion rzepaku, nasion kapusty, nasion rzodkwi, nasion pasternaku, nasion pokrzywy i nasion cebuli; do tego 3 drachmy pieczonego korzenia silii i sercówki; 7 drachm kardamonu, 1 drachmę języczków ptasich; 20 drachm cukru bambusowego, 4 drachmy terpentyny, wymieszaj z wywarem pszenicznym na mleku lub miodzie (…)”. Inny zielarz średniowiecza, znany lekarz ze szkoły w Salerno – Matthaeus Platearius w XII wieku, w swoim dziele „Liber de Simplici Medicina” („Księga prostych leków”) zalecał na impotencję umiarkowaną dietę, okładanie genitaliów octem z różami i innymi wonnymi roślinami. Wg jego poglądów do środków wzbudzających pożądanie zaliczyć można: farbownik lekarski, pasternak, cząber, korzeń prawoślazu (przytwierdzony lnianą nitką do podbrzusza) sproszkowany orzech kokosowy zmieszany z mielonym cynamonem, kandyzowany imbir, nasiona jesionu. Platearius radzi też kobietom jak zdobyć miłość mężczyzny – wystarczy natrzeć dłonie sokiem z werbeny i dotknąć nimi wybranka. Pisząc o afrodyzjakach w średniowieczu nie sposób ominąć lekarzy kultury arabskiej. Pominę Awicennę któremu poświęciłem onegdaj komentarz ale dla równowagi wymienię dwóch autorów średniowiecznych tamtego kręgu kulturowego. Izaak Ben Salomon Izraeli, medyk i filozof żyjący na przełomie IX i X wieku, podaje taką recepturę na przedłużenie stosunku: „10 drachm bylicy; 20 drachm obranych i oczyszczonych orzeszków pinii; 10 drachm kapusty, krosowca; 15 drachm imbiru, 7 drachm anyżu; rozetrzyj i ucieraj przez dłuższy czas z masłem, następnie rozprowadź z miodem. Podaj pacjentowi 5 drachm przed udaniem się na spoczynek, następnie napój go syropem lub wywarem z pasternaku, natrzyj mu brzuch i jądra olejem z bzu czarnego, w którym naciągał się rumianek (…)”. Lub inny przepis Izaaka: „ Przygotowałem również napój dla mężczyzn cierpiący na impotencję: 5 drachm goździków przyjmować należy co rano z mlekiem. Sok z czarnej jagody, pity każdego ranka, również wzmaga pożądanie (…)”. Trochę więcej uwagi poświęcę innemu znanemu w tamtym czasie, żydowskiemu lekarzowi i filozofowi w jednym, Majmonidesowi (1135- 1204). Pisma medyczne jakie pozostawił ten wielki myśliciel obejmują szereg zagadnień. Opisywał w nich zarówno trucizny jak i antidota, przybliżał i omawiał poglądy takich autorytetów medycznych jak Galen czy Hipokrates, przedstawiał także swoje przemyślenie i nowatorskie poglądy. Przykładem nowatorstwa i niezależności w myśleniu może być księga „Pirkei Mosze”, największa i najgłośniejsza praca, zawierająca kliniczne opisy wielu chorób. Majmonides opublikował monografie na temat hemoroidów i astmy, lekarstwa omówił alfabetycznie (podając nazwę leków po arabsku, hiszpańsku i berberyjsku), tworząc jedną z pierwszych „pharmacopei” w historii medycyny. W sumie napisał 9 rozpraw medycznych prócz wymienionych o astmie, truciznach i odtrutkach napisał też m.in. „Traktat o stosunku seksualnym” (uczynił to na prośbę sułtana Umara ibn Al – Nur Dina). Traktat ten jest przede wszystkim zbiorem recept na mikstury o działaniu afrodyzjakalnym. Dla porządku należałoby dodać, że sam medyk był zwolennikiem seksualnego umiaru. Oprócz poglądów Majmonidesa w kwestii o której mowa, warto przedstawić choć krótko jego poglądy tyczące zdrowia. Uważał on, iż lekarz powinien odgrywać ważną rolę nie tylko podczas choroby ale także i wówczas gdy ciało i dusza są jeszcze zdrowe. Zalecał więc medycynę prewencyjną. Zwracał uwagę na higienę, ćwiczenia fizyczne, życie zawodowe, odpowiednią dietę, oddychanie, spacery w przyjemnym otoczeniu, obcowanie z muzyką i sztuką, a w końcu – na rodzinne i intymne stosunki. Wszystko to uznawał za niezwykle ważne dla zachowania dobrego zdrowia. Majmonides podkreślał często w swych pracach związki pomiędzy duchem i ciałem a prawa fizyczne i biologiczne łączył z wartościami moralnymi i etycznymi. Jego medycyna ma na wskroś racjonalny charakter i zupełnie nie można przypiąć jej łatki „ciemnego średniowiecza”. Swoje leczenie lekarz ów oparł na metodach naukowych. Był zdecydowanym przeciwnikiem czarów i przesądów a nawet ślepej wiary w autorytety. Krytykował lub po prostu ignorował koncepcje medyczne klasyków żydowskich i greckich, jeśli nie były zgodne z jego naukowym doświadczeniem. Taką otwartość w myśleniu ładnie oddaje wypowiedziana przez niego myśl: „Dziś lekarz może odkryć swoje wczorajsze błędy, a jutro nowe światło może zabłysnąć nad tym, czego jest pewien dziś”. Głosił, iż lekarz musi wspomagać się sztuką, logiką i intuicją, aby osiągnąć całościowe postrzegania pacjenta: „Nie lecz choroby, lecz chorego”. Wracając jednak do rzeczy. W „Traktacie o stosunku płciowym”, by choć na chwilę wrócić do tematu, Majmonides zaleca odpowiednia dietę – przede wszystkim poleca pokarmy i rośliny „nawilżające i umiarkowanie rozgrzewające”. Z pokarmów wspomagających współżycie (zwalczających impotencje) wymienia m.in.: jagnięcinę, gołębie, dania z móżdżku (zwłaszcza mózgi kogutów, gołębi i kurcząt), jądra koguta, szpik wołowy, żółtka jaj, jajka gołębi, kuropatw, oraz mleko prosto od krowy. Z roślin np.: rzepę, eskarolę, cebulę, koper, mięte pieprzową, bób, fasolę, łobodę, sezam, zielone szparagi, suszone migdały, świeże orzechy, pistacje, pinię, orzechy kokosowe, czarny pieprz itd. Z napoi zaleca wino pite szczególnie po kąpieli lub posiłku (wg niego wywołuje erekcję, przewyższając działaniem inne afrodyzjaki). Mieszanka przypraw którą poleca posypywać każde danie aby nie wystąpiły problemy z potencją powinna mieć następujący skład i proporcje „1 uncja pieprzu, 1 uncja korzenia galgantu, 2 uncje cynamonu, 2 uncje anyżu. ¼ uncji macis, ¼ uncji muszkatu”. Zanim pominę całą gamę rozmaitych jego przepisów na afrodyzjaki i znów nieco zmienię tor komentarza podam dla przykładu jedną tylko receptę tego medyka. „(…) Jest to cudowna tajemnica, która dotąd przez nikogo nie została opisana: weź jeden litr oleju z marchwi i rzepy, ćwierć litra oleju musztardowego, pomieszaj wszystko i dodaj pół litra żywych szafranowożółtych mrówek. Postaw olej na cztery, siedem dni na słońcu. Potem można go używać. Nacieraj tym członek na cztery lub dwie godziny przed spółkowaniem”. Kiedy przed laty po raz pierwszy czytałem o Majmonidesie (książka tycząca filozofii średniowiecza) zetknąłem się z niezwykle piękną Modlitwą jego autorstwa którą tu przytoczę: „Boże, stworzyłeś ciało człowieka w nieskończonej dobroci. Złączyłeś w nim niezliczone siły, stale działające, jak w wielu urządzeniach, tak aby zachować w całości ten piękny dom zawierający jego nieśmiertelną duszę i siły te działają w największym porządku, zgodzie i harmonii, jakie można sobie wyobrazić. Lecz jeśli słabość lub gwałtowna pasja zakłócą tę harmonię, siły te zadziałają jedna przeciwko drugiej i ciało powraca do prochu, z którego przybyło. Zesłałeś następnie człowiekowi Posłańców, choroby, które zapowiadają zbliżanie się niebezpieczeństwa i nakazałeś mu, by przygotował się na ich zwalczanie. Wieczna Opatrzność wyznaczyła mnie, bym czuwał nad życiem i zdrowiem Twoich stworzeń. Oby miłość do sztuki, którą wykonuję, była dla mnie cały czas motorem mojego działania. Oby nigdy chciwość ani skąpstwo, ani żądza sławy lub wielkiego rozgłosu nie zaprzątały mojego umysłu, gdyż są one wrogami prawdy i dobroczynności i łatwo mogłyby mnie zwieść i sprawić, że zapomniałbym o moim wzniosłym celu czynienia dobra Twoim dzieciom. Obdarz mnie siłą serca i umysłu, tak aby gotowe one były służyć bogatym i biednym, dobrym i złym, przyjaciołom i wrogom i obym w pacjencie moim widział tylko cierpiącego bliźniego. Gdyby lekarze bardziej uczeni ode mnie chcieli udzielić mi rady, obdarz mnie ufnością w posłuszeństwie uznania ich, ponieważ zgłębianie nauki jest bezmierne. Nie jest dane jednej osobie, aby widziała to wszystko, co widzi wielu. Obym był umiarkowany we wszystkim, z wyjątkiem zgłębiania wiedzy; obym w tym, co tego tyczy, był nienasycony; obdaruj mnie siłą i możliwością korygowania tego, czego się nauczyłem, poszerzania zakresu wiedzy, gdyż nie zna ona granic, i umysł ma również nieograniczone możliwości, aby każdego dnia wzbogacać się nowymi zdobyczami. Dzisiaj może odkrywać on swoje wczorajsze błędy, a jutro może zobaczyć w nowym świetle to, co wydawało mu się pewne dzisiaj. O Boże, wyznaczyłeś mnie, abym czuwał nad życiem i śmiercią Twoich stworzeń. Oto jestem, gotowy do wypełnienia mojego powołania. Amen.” Tak sobie myślę, iż ta piękna modlitwa oddaje dobrze to co czyni Pan Różański. Mogłaby być także i dla innych współczesnych fitoterapeutów czymś na kształt „Przysięgi Hipokratesa”. Skoro już dotknąłem etycznych zagadnień. Dochodzę w końcu do meritum czyli do tytułu tej części komentarza. Katolicy uznają, iż nieudzielanie komuś zapłaty za wykonaną pracę należy do rodzaju grzechów „wołających o pomstę do nieba”. Zastanówmy się przez chwilę jaką zapłatę za swoją ciężką, mozolną i solidną pracę otrzymuje autor bloga. Pan Henryk propagujący na różne sposoby swoją olbrzymią i gruntowną wiedzę, publikujący w Internecie (warto zauważyć, że miejsce na serwerach trzeba opłacić – jakoś nie słyszałem aby ktoś ogłosił zbiórkę funduszów na ten cel lub sponsorował doktora) narażony jest na ataki hakerów. Może komuś taka działalność Pana Henryka wadzi i jest „solą w oku”? Czym to się różni od palenia na stosach ksiąg uznanych za heretyckie? Różnica jest podstawowa (na korzyść czasów przeszłych). Inkwizytorzy pali księgi wierząc, że czynią dobrze. Ludzie którzy niszczą strony pana Henryka musieliby być chorzy na umyśle by mieć taką wiarę. Z pewnością mają świadomość, iż niszczą wiedzę użyteczną wielu chorym. Tak czy siak takie ataki hakerskie zaliczyłbym do grzechów wołających o pomstę do nieba do potęgi entej. Hakerów którzy to czynią należałoby nazwać wprost wrednymi, pozbawionymi skrupułów szkodnikami. Panie Henryku oprócz hakerów są też wdzięczni za Pana pracę czytelnicy. Wdzięczność jest być może zbyt małą zapłatą za trud jaki Pan wkłada w propagowanie wiedzy zielarskiej, ale to także woła do nieba – tyle, że coś zupełnie innego … Wracając do tematu. Warto na zakończenie powiedzieć, iż współczesne badania historyczne ukazują zupełnie inny obraz średniowiecza niż ten który funkcjonuje w powszechnym obiegu. Okazuje się, że prześladowania czarownic, terror władzy i zabobony, nietolerancja i prześladowania religijne, naiwność myślenia, bezmyślne ataki na ludzi wyrastających ponad przeciętność itd. – to raczej cechy czasów nowożytnych niż średniowiecza. Możemy uznać, iż pogląd św. Hildegardy piszącej o glistniku jako afrodyzjaku nie znajduje naukowego potwierdzenia a jej przekonanie o tym, że małżonkowie wąchający owe ziele oddalą swoje spory małżeńskie to przykład naiwności. Jeśli weźmiemy jednakowoż pod uwagę naiwną wiarę człowieka XXI wieku, że łykanie dziwnych i podejrzanych specyfików, masowo rozprowadzanych w sklepach internetowych sprawi, że „zawsze ci stanie na zawołanie”, „konar zapłonie”, „bez trudu będzie można postawić maszt” itd., możemy nabrać przeświadczenia – to dzisiejszy człowiek jest niezwykle naiwny (a w każdym razie nie mniej niż człowiek epoki o której mowa). Takie bezkrytyczne przekonanie o cudowności rzeczonych preparatów nie mają często nic wspólnego z rzetelną wiedzą, praktyką medyczną i stanowią niekiedy przejaw naiwności, niekompetencji a nawet zagrażają zdrowiu łykających owe dziwne specyfiki (oczywiście nie twierdzę, iż wszystkie suplementy pozbawione są wartości). Dla firm farmaceutycznych produkujących suplementy diety i rozmaitych handlowców „cudownymi preparatami” (którym wystarczy dać w nazwie „max”, „z podwójną dawką”, „forte”, „ziołowy”, „naturalny” itp. aby stały się chodliwe i masowo sprzedawane – nawet wówczas kiedy nie mają w sobie nic naturalnego, ziołowego), ludzkie problemy w sferze seksualnej (podobnie jak problem otyłości, łysienia, hemoroidów itp.) to prosty sposób na zwiększanie swoich dochodów. Wracając zaś do średniowiecza. Należy stwierdzić, iż ludzie wówczas mieli bardzo subtelne wyczucie procesów zachodzących w ich własnym ciele, oraz posiadali dar obserwacji natury którego dziś mamy znacznie mniej choć jest bardziej „naukowy”. Dowodzą tego ówczesne dzieła których przykłady podałem wyżej. Św. Hildegarda zaś jako zwolenniczka medycyny holistycznej, widzącej człowieka całościowo jako istotę funkcjonującą w czterech wymiarach – boskim, kosmicznym, cielesnym i duchowym była być może bliżej prawdy niż współcześni medycy leczący częściej choroby niż chorego. C.d.n.
Czytanie tego bloga, to jedna z przyjemności każdego poranka. Kawa, tablecik i miły dnia początek. A kiedy wzrok padł na „donos”, że dwa nowe komentarze Pana Romana czekają, to jakby słoneczko zaswieciło na ogród za oknem. Ja też należę do „wariatów ” drukujących, z tym że ja drukuję komentarze Pana Romana, a w zasadzie drukowałam, zanim zepsułam drukarkę . Sam blog to uzależniająca kopalnia wiedzy, a komentarze Pana Romana to uczta dla ducha. Dziękuję i proszę o więcej, bezwstydnie i zachłannie :), w związku z tym samolubnie życzę obu autorom dużo wolnego czasu 🙂
Warto rozważyć zmianę systemu z WordPress’a przy serwisie tej wielkości – jest on systemem otwartym przez co każdego dnia są wymyślane nowe podatności, które są dostępne dla każdego w sieci.
Wordpress wciąż jest „brudny” – wp-content redirectuje na jakąś chińską stronę: chesnai82801.cz.cc
Trzeba by sciagnac WSZYSTKIE pliki, wywalic wszystko z FTP’a, przeskanowac dobrym antywirem (np. ZONA) i wrzucic spowrotem czyste. Zmiana hasel na FTP/MySQL/Admina, logowanie do admina tylko z Pana IP.
Jak cos sluze pomoca teoretyczna jak i w konkretnych dzialaniach – Proszę pisać drogą e-mail’ową (mam doświadczenie w czyszczeniu takich WordPressów).
Pozdrawiam Serdecznie
P.S. W kontakcie nie ma Pana e-mail’a – tylko imię i nazwisko.
Chyba nowy atak na stronę forum naszego doktora. Od wczoraj strona nie otwiera się…
Panie doktorze od wielu lat podziwiam Pana ogromną wiedzę w zakresie fitoterapii i ziołolecznictwa. Pana strona jest skarbnicą wiedzy .Bardzo proszę nawet błagam w imieniu wszystkich P. fanów by Pan nie rezygnował z działalności w internecie. Pozdrawiam serdecznie.
Głupota to choroba nieuleczalna aż do śmierci, nie ma ograniczeń geograficznych ani płciowych. W Niemczech i Szwajcarii też także istnieje.
Ogłada towarzyska poprzez wymordowanie podczas 2 wojny naszej elity intelektualnej oraz powojennej akcji sadzanie na ważnych stanowiskach idiotów z -łapanki ulicznej- to efekt zachowań opisywanych przez Pana. dr.
proszę nie mylić cech narodowych z efektami wynikającymi z naszej polityki. Pozdrawiam i dzięki za wspaniałe informacje.
Witam serdecznie wszystkich użytkowników. Od wczoraj nie działa u mnie forum rozanski.ch. Przedwczoraj wieczorem (13.06.2018) czytałem i miałem dostep do wątku rozanski.ch/forum/index.php?topic=5935.0 , wczoraj około południa już nie, pojawił się „Błąd bazy danych”, dzisiaj to samo. Czy ktokolwiek wie co się dzieje z forum na rozanski.ch? Czy to są chwilowe wyłaczenia, czy akurat trafiłe na awarię lub, co gorsza, atak hakerski?
Pozdrawiam