Ten tydzień był trudny, policzyłem, 27 listów i 9 telefonów z prośbą o pomoc w leczeniu. Najgorsze jest to, że pomimo ogłoszonych w firmie zaleceń co do instytutu, ktoś podaje czasem nr telefonu kom. do mnie. Swego czasu telefony nie cichły także w moim zakładzie na Akademii Medycznej i PWSZ, co było dla mnie bardzo krępujące, bowiem Panie sekretarki miały prawo wkurzać sie na mnie. Owszem, sporo publikuję w czasopismach i w necie na tematy medyczne, często są to wyniki moich badań, spostrzeżenia, przemyślenia, ale to nie powód, żeby mnie obwołać tytułem gooru medycyny i farmacji. Nie czuję się osobą uprawnioną i kompetentną do dawania porad medycznych, konsultowania trudnych przypadków, wtrącania się w metody leczenia zapodane przez lekarzy prowadzących, w zaawansowanych chorobach nowotworowych, autoimmunologicznych, ortopedycznych, neurologicznych i wielu innych, często o których nawet nie słyszałem lub które pamiętam ze studiów jedynie jako wzmiankę i w związku z tym muszę sprawdzić w mądrych książkach – o co chodzi?. Najgorsze są prośby osób, które przeszły już wszystkich specjalistów w kraju, niemal każdą klinikę, i gdy już wszystko zawiodło zwracają się do mnie. Zdarzyło się też wielokrotnie, że lekarze z kraju, których nigdy nie poznałem – wręcz podali, że ja pacjentowi pomogę. Jak już odmawiam tłumacząc się, że zajmuję się tylko dydaktyką, badaniami naukowymi, i że nie prowadzę praktyki lekarskiej i nie chcę takiej prowadzić wtedy pada najczęściej pytanie – kogo polecam. Trudno jest mi podawać nazwiska i adresy lekarzy, którzy mogliby pomóc choremu. Nie czuję sie do tego uprawniony. Ponadto wielu specjalistów po prostu nie znam osobiście na tyle, żebym mógł ich polecać. Są to problemy dla mnie bardzo trudne, podczas których muszę walczyć o swoją wolność osobistą i prywatność. Z jednej strony chciałbym pomóc, z drugiej, żeby odpisać na wszystkie listy musiałbym zrezygnować z każdej wolnej chwili. Cieszy mnie, że wielu ludzi czytając moje artykuły wyciąga z nich pewne wnioski, potem stosując się do niektórych informacji zmieniają postępowanie lub stosując przemyślane “samoleczenie” wychodzą z chorób, zdrowieją. Nie jest to jednak dowód na to, że mogę się zająć każdym przypadkiem jak Zbigniew Nowak http://www.nowak.pl/ i uleczyć wszystkich. Ponadto nie wszystkie badania in vitro mają odzwierciedlenie in vivo. Dlatego proszę moich Czytelników o traktowanie moich artykułów jako źródła informacji naukowych i popularnych, ciekawostek na różne tematy, ewentualnie wskazówek wspomagających – główne leczenie pod okiem lekarza, ale w żadnym wypadku nie jako obligatoryjne porady medyczne. Każdy z nas jest inny i zastosowanie układu, że skoro jedym pomaga to mi też – nie jest zawsze prawdziwe.
Dostaję też sporo listów od uczniów i studentów, którym wydaje się, że skoro uczę i publikuję to prześlę im materiały do napisania zadań domowych, prac semestralnych, zaliczeniowych, pracy magisterskiej, a nawet doktorskiej. Oczywiście jest to niepowazne z ich strony. Moja porada taka: potrzebujesz, idź sobie do biblioteki i znajdź, opracuj, zobaczysz, że nie jest to takie łatwe. Kilku doktorantów chciało ode mnie tłumaczenia tekstów z podaniem strony, autorów i tytułów, które przełożyłem ze szabskiego gotyku lub łaciny. Kurcze to już była bezczelność. Kombinują, jakby tutaj zdobyć gotowe opracowanie, ale nie podając w bibliografii prac luskiewnika, tylko pierwotne prace źródłowe.
Swoją drogą zobaczcie http://www.nowak.pl, facet jest mistrzem w tej działalności, dopracowane ma wszystko maksymalnie. Firmy powinny się zabijać za zatrudnieniem Zbyszka Nowaka w dziale marketingu i reklamy. Ja bym chciał, żeby poprowadził dział sprzedaży i reklamy w mojej firmie. Zobaczcie na te kalendarze i inne gadżety…
Tutaj relacja pobytu na spotkaniu z uzdrowicielem: http://scovron.blog.onet.pl/1,DA2006-02-09,index.html
Najnowsze komentarze