Patrzę sobie przez okienko instytutu na pole (albo jak ktoś woli na dwór, chociaż nie czuję się jak na dworze) i widzę, że wreszcie świeci słoneczko. Niedługo będę mógł wyruszyć na zioła przewiośnia i sporządzać z nich wymyślne guślarsko-znachorskie medykamenty. Też Was namawiam do zielarstwa, wtedy poczujecie – co to jest natura i głębiej przeżyjecie nadejście wiosny. Mówi to Wam stary guślarz i znachor luskiewnik
Tytuł guślarza dostałem jeszcze w szkole średniej od znanej Pani Profesor, niczym od Sztukmistrza z Lublina, nestora polskiej farmakognozji, kiedy recenzowała moją pierwszą książkę, więc uważam, że mam prawo używać tego zacnego przydomka.
Dzisiaj widziałem bociana, lecącego w stronę Gniezna!
Poznań Garbary, marzec 2007 r.
Serdeczne życzenia Świąteczne dla Luskiewnika przesyła
cząstka biocenozy z Beskidu Małego. Bocian czarny,którego
widziałem w locie nad lasem też pozdrawia Pana Doktora
z Szanowną Rodzinką. Dziękujemy za Pańską pracę.