Wczoraj z wyjazdu wróciłem dość późno, około 19:40, choć i tak zastanawiam się jakim cudem kolega Maciek przejechał taki kawał drogi w 3 godziny. Ferma leżała kawał drogi na północ za Toruniem, ale to szczegół. Ferma przypominała szpital z I wojny światowej, pełen rannych. Jest tam dużo do zrobienia. Ale nie będę opisywał tego dokładniej.
Dzisiaj pojechałem do pracy inną drogą niz zwykle, od Swarzędza wdarłem się na drogi wiejskie, przejeżdżając przez Sarbinowo i Pobiedziska, a przez to przybywając do instytutu 8 minut szybciej niż zwykle. Oczywiście, jak zwykle po drodze widziałem wypadek w Swarzędzu na starej A2. Facio wjechał w barierki z łańcuchami odzielającymi drogę wewnętrzną przy banku WBK. Skasował znacznie przód swojego samochodziku, pomimo małej średnicy rurek z łańcuchami, które pozginał i połamał. Jadąc przez Pobiedziska pomyślałem o pączkach, które wypieka tamtejsza cukiernia. Pączki są jak domowe, naprawdę dobre i na próżno szukać takich w Poznaniu. Była jednak kolejka. Pojechałem dalej. W Kiszkowie wstąpiłem do ulubionej apteki, w której zaopatrzyłem się w potrzebne mi leki. Niektóre posłużą oczywiście jako surowiec do sporządzenia innych, znacznie lepszych 🙂
Dzisiaj dzień deszczowy i pochmurny. W laboratorium, sporządziłem preparaty lecznicze dla mnie i dla moich znajomych, którzy dopominają się o nie od miesiąca. Zabrałem się też za opracowanie dokumentacji patentowej na moje produkty, ale jakoś mi się to przedłuża i bardzo mnie nudzi. Równocześnie kończę artykuł do czasopisma medycznego na temat terapii chorób układu moczowego.
Dziś ma mnie odwiedzić kolega o ładym imieniu Walduś. Dr Waldek chce skonsultować ze mną kurację odrobaczania i odtruwania ustroju. Ponadto obiecałem mu zrobić proszek Botkina, który chciał wypróbować na sobie, za sprawą mojego wychwalenia tego środka na czyszczenie jelit. Co za ulga wypróżnić się bezboleśnie, całkowicie i wydalić wszystko co siedzi w kiszkach.
Wczoraj czułem, że dobiera sie do mnie przeziębienie. Z pewnością zarazili mnie koledzy i koleżanki, którzy kichali i smarkali koło mnie w ostatnich dniach, a teraz siedzą na urlopach i się leczą moimi metodami. W dodatku jeszcze te prosiaki wczoraj też kaszlały i kichały na dwie strony, więc może i mnie się udzieliło.
Właśnie zażyłem mieszankę chininy, salicylanu sodu, antypiryny z kofeiną (recepturka z II połowy XIX wieku), ponadto wypiłem samodzielnie zrobiony syropek zawierający między innymi olejek anyżowy, ekstrakt tymiankowy, olejek eukaliptusowy, gwajakol, chelidoninę, propolis, olejek melisowy, fruktozę, ksylozę, thymol i wyciąg z przęśli (ephedra). Syropek działa fajnie, dobrze się po nim poczułem. Do nosa zakraplam srebro koloidalne i olejek pichtowy. Sreberko też przyjmuje doustnie.
Oczywiscie srebro koloidalne sam wyprodukowałem, bo to gotowe w handlu jest niestety mało wartościowe – zawiera śladowe ilości srebra. Analiza niektórych z nich potwierdziła moje przypuszczenia – zawierały srebro pochodzące z azotanu srebra.
Witam serdecznie,
czy byłaby możliwość otrzymania przepisu na wspomniany proszek Botkina? Jeśli nie, to czy można go gdzieś zakupić? Pytam, gdyż potrzebuję porządnie oczyścić jelita. Z góry bardzo dziękuję!
Arleta
Witam serdecznie, czy jest możliwość otrzymania przepisu na wspomniany proszek Botkina? A może można go gdzieś kupić? Potrzebuję porządnie oczyścić jelita. Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź. Z góry dziękuję :o) Arleta
Witam,
Panie Doktorze. Czy mogę prosić o przepis na proszek Botkina?