Archiwa

listopad 2024
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  

Archiwa

Jemioła – Viscum wg monografii Komisji E, cz. II

Na wstępie chciałem powiedzieć, że Komisja E (Commission E Monographs) obecnie nie funkcjonuje i powoływanie się na jej monografie przy opiniowaniu współczesnym suplementów, czy preparatów ziołowych jest niepoważne. Komisja E nie może byc wyrocznią dla ziół. To co Komisja E zrobiła, moim zdaniem, to pobieżny, mało profesjonalny i tendencyjny przegląd literatury (kompilacje). Niewiele wniosła do rozwoju i weryfikacji fitoterapii oraz zielarstwa, wręcz przeciwnie – Komisja E stworzyła wiele nieścisłości i fałszywych informacji o ziołach. Członkowie Komisji E od strony naukowej nie wnieśli nic nowatorskiego, odkrywczego, dotyczącego składu chemicznego oraz właściwości farmakologicznych surowców. Nie ustalili nawet dawek bezpiecznych i co ważne – efektywnych dla popularnych surowców. Wiele podanych dawek jest zbyt niska, aby mogła dać sukces terapeutyczny i została skompilowana ze znanych nam publikacji wcześniejszych.

Komisja E działała od 1978 roku w Niemczech. Wydała 380 monografii oceniających skuteczność i bezpieczeństwo stosowania wybranych surowców zielarskich. Przestała istnieć w latach 90.

Wg monografii Komisji E z 1984 r. surowcem jest ziele jemioły – Visci albi Herba. W skład surowca wchodzą młode gałązki jemioły, liście, pączki, kwiaty i owoce. Zakres stosowania to zwyrodnieniowe zapalne schorzenia stawów – działanie bodźcowe po wstrzyknięciu śródskórnym preparatu. Ponadto w leczeniu objawowym guzów złośliwych poprzez nieswoistą terapię bodźcową.

Komisja E w przeciwwskazaniach podała uczulenie na białko i przewlekłe zakażenia, np. gruźlica.

Działania uboczne: dreszcze, gorączka, bóle głowy, bóle zamostkowe, ortostatyczne zaburzenia krążenia i odczyny uczuleniowe.

W monografii nr 228 o Herba Visci w dziale dawkowanie powołano sie na zalecenia producenta danego leku. Komisja E opisała jedynie zastosowanie ziela do produkcji roztworów do podawania pozajelitowego, w formie wstrzyknięć śródskórnych. Podano, że w doświadczeniach na zwierzętach wykazano działanie cytostatyczne i nieswoiście immunostymulujące.

W monografii nr 128 z 1993 roku Komisja E opisała owoc jałowca jako surowiec zielarski – Visci albi Fructus. Uwzględniła zestawienia owoców jemioły z innymi surowcami, np. z głogiem, czosnkiem, rutozydem, kozłkiem. Komisja E podała sugerowane zakresy stosowania wymienionych zestawień, m.in. w regulacji ciśnienia tętniczego, w leczeniu padaczki, miażdżycy przy krwotokach, w dolegliwościach okresu przekwitania, w zaburzeniach miesiączkowania, jako środek czyszczący krew, z nadwrażliwości nerwowej i in. Podano, iż obserwowano przypadki zatruć u dzieci po zjedzeniu owoców jemioły. Nie podano dawkowania.

W rezultacie Komisja E nie zalecała podawania preparatów jemioły z powodu braku dowodów działania tego surowca w tych zakresach.

Ziele jemioły nie jest objęte przez Farmakopeę Polską VI. Brak jej w Farmakopei Polskiej I, II i III. Jemioły brak w Farmakopei Szwajcarskiej (Pharm. Helvetica) VI. Jest natomiast w  Pharmacopoea Gallica VI (Farmakopea Francuska VI).

1 comment to Jemioła – Viscum wg monografii Komisji E, cz. II

  • Roman M.

    Jakiś czas temu poszukując informacji na temat dawek terapeutycznych dla preparatów z nasturcji, przejrzałem sporą ilość monografii roślin leczniczych opracowanych przez Komisję E. Opisy wielu roślin i wyrażone tam opinie np.: „skuteczność przetworów z…… nie jest wystarczająco udokumentowana, przeto terapeutyczne stosowanie, nie może być przyjęte” wywołały we mnie irytację. Trudno jest polemizować z twierdzeniem, że naukowe sprawdzenie bezpieczeństwa i skuteczności ziół jest potrzebne. Wszelkie farmakopee, monografie (Komisji E, ESCOP czy WHO) mają oczywiście znaczenie i porządkują wiedzę o ziołach i lekach roślinnych. Mam jednak nieodparte wrażenie, że często przyczyniają się do zwiększenia sceptycyzmu świata tzw. medycyny oficjalnej do fitoterapii. Daje się zauważyć swoisty paradoks. Niemal 2/3 z ponad 6 miliardów ludzi żyjących na Ziemi korzysta z leczenia ziołami (czasem jest to spowodowane tym, iż jest to jedyny lek jaki jest im dostępny, czasem jest na to moda). Światowy rynek zielarski wart jest wedle szacunków 18 – 20 miliardów dolarów (w samym USA – 5 miliardów). Zainteresowanie pacjentów lekiem ziołowym nie idzie w parze z zainteresowaniem takim lekiem lekarzy. A. Relman były redaktor naczelny pisma New England Journal of Medicine wyraził pogląd, iż tzw. medycyna naturalna opiera się często na poglądach „gwałcących podstawowe zasady nauki”. Wyraził opinię, iż zanim uwierzy w jakiś lek ziołowy musi być on naukowo przebadany. Takie poglądy słyszę prowadząc częste dyskusje z lekarzami. Komisja E (pomijam już ocenę merytoryczną do której zresztą nie mam kompetencji) wydała, jak wyżej pisze pan Henryk, 380 monografii. Nie jest to ilość imponująca. Indyjski system leczenia np., znany jako ajurweda, wykorzystuje niemal 2000 gatunków roślin. Tradycyjna medycyna chińska zna 5767 ziół, z czego powszechnie stosuje około 235. Nowoczesna Encyklopedia Chińskiej Materia Medica z 1977 r. wymienia 4800 leków pochodzenia roślinnego. Warto zadać sobie pytanie: co to znaczy „udowodniona skuteczność” . Nie jestem znawcą metodologii badań medycznych, ale domyślam się, że sceptycy chcieliby badać skuteczność preparatów roślinnych w badania klinicznych np. z podwójną ślepą próbą ( upraszczając – badaniami w których ani pacjent ani lekarz nie wie, która z osób otrzymuje lek a która placebo). Celem takich badań jest wykazanie różnic statystycznych pomiędzy grupą leczoną a kontrolną. Z wielu względów nie zawsze jest to możliwe. Również nie wszyscy taką metodologia akceptują. Chińczycy np. uważają, że podawanie placebo cierpiącemu choremu jest nieetyczne. W swoich badaniach łamią zasadę losowego doboru pacjentów, gdyż uważają, że to chory powinien mieć prawo wyboru i decydować, czy podawany mu będzie testowany preparat, czy placebo. O skuteczności preparatów roślinnych można wnosić na wiele sposobów. Można np. prowadzić badania farmakologiczne wykonywane celem wykazania aktywności farmakologicznej in vitro, in vivo, ex vivo; można analizować i badać tradycyjne zastosowania roślin potwierdzone doświadczeniem wielu pokoleń. Można wreszcie badać wiarygodne spostrzeżenia poczynione w klinicznych obserwacjach. Jestem przekonany, że każdy sposób może przyczynić się do nowych odkryć. W 1939 roku na uniwersytecie w Oxfordzie grupa naukowców rozpoczęła badania nad wykorzystaniem Penicillium jako ewentualnego leku przeciwbakteryjnego. W 1941 Florey i Chain opracowali nowy lek nazywany penicyliną. Ten pierwszy antybiotyk wyprodukowany na bazie grzyba, miał zdolność zabijania mikroorganizmów. Zanim pod koniec lat 40 opracowano penicylinę syntetyczną, był to lek drogi i trudno dostępny. Dlaczego tak późno odkryto „cudowne leki” jak nazywano wówczas antybiotyki? Ponieważ naukowcy uważali za absurdalne praktyki okładania ran spleśniałym chlebem (w Chinach przykładano do ran sfermentowaną soję). Zabiegi te stosowano w medycynie ludowej rozmaitych narodów aby zapobiec zakażeniu. Jacques Monod laureat Nagrody Nobla z roku 1965 (za opisanie procesów dziedziczenia na poziomie komórkowym) powiedział ładnie, że społeczność naukowa często reaguje na nowe procesy i poglądy dwuetapowo. Najpierw naukowcy mówią, że pomysł jest absurdalny, potem nazywają go oczywistym.

Leave a Reply