Leczenie boreliozy jest trudne, a jego powodzenie zależy od efektywności przenikania leku do zainfekowanych tkanek, dobrania odpowiedniego antybiotyku i szybkości podjęcia leczenia. Opóźnione postawienie diagnozy, zbyt późne i nieodpowiednie podawanie leków prowadzi do rozwoju choroby, rozprzestrzeniania bakterii w organizmie i nieodwracalnych uszkodzeń tkanek oraz całych organów.
Zanim wyodrębniono jednostkę chorobową borelioza, często chorobę określano mianem rumienia przewlekłego postępującego i leczono penicyliną oraz tetracyklinami. Największe znaczenie miała penicylina G (benzylopenicylina) w dużych dawkach (Penicilin G Sodium, Penicillinum procainicum).
Fenoksymetylopenicylina była podawana w dawce 200 000 j. co 6 godzin i z reguły wystarczała w I fazie choroby.
W II i III fazie stosowano penicylinę pozajelitowo w dawce dobowej 20 000 000 jednostek międzynarodowych przez 3 tygodnie. Niekiedy, co tydzień dokładano do fenoksymetylopenicyliny jeszcze debecylin = debecylinę (czyli benzylopenicylinę) w dawce 2 400 000 j.
Osobom uczulonym na penicylinę podawano doksycyklinę (doxycyclinum), np. w I fazie w Polsce praktykowano dawkę 100 mg/dobę przez 20 dni.
Współcześnie w Polsce stosuje się oficjalnie następujący schemat leczenia:
1. Faza I: amoxicillinum (penicylina półsyntetyczna) doustnie (per os) 0,5-1 g co 6 godzin przez 10-30 dni; doxycyclinum doustnie (per os)100 mg co 12 godzin przez 10-30 dni; penicillinum G 4-6 mln. j.m/dobę przez 10-30 dni; azithromycinum (antybiotyk makrolidowy) per os – 500 mg 1 raz dziennie przez przynajmniej 5 dni.
2. II i III faza z objawami neurologicznymi lub I faza z wyraźnymi objawami neurologicznymi: ceftriaxonum 2 g dożylnie (per venum) 1 raz dziennie przez 2-3 tygodnie; penicillinum G 20 mln j.m. dożylnie w 6 dawkach podzielonych przez 14-30 dni; doxycyclinum 100 mg per os 2 razy dz. przez 30 dni.
3. II i III faza, objawy ze strony układu krążenia, blok serca I stopnia: amoxicillinum (penicylina półsyntetyczna) 0,5-1 g per os 4 razy dziennie, przez 14-21 dni; penicillinum G 20 mln j./24 h per venum rzez 14-21 dni; ceftriaxonum (cefalosporyna) 2 g dożylnie (per venum) 1 raz dziennie przez 2 tygodnie.
4. II i III faza z objawami zapalenia stawów (objawy napadowe lub chroniczne): doxycyclinum 100 mg per os 2 razy dziennie przez 30 dni; probenecid + amoxycillinum 0,5 g 4 razy dziennie przez miesiąc; ceftriaxonum 2 g dożylnie (per venum) 1 raz dziennie przez 2 tygodnie.
Oficjalny schemat leczenia boreliozy w Szwajcarii:
Stadium | Leki |
W razie ukąszenia przez kleszcza, pomimo braku objawów, profilaktyka | Doxycyclinum per os 200 mg w 1 dawce |
Erythema chronicum migrans; ECM | Doxycyclinum 200 mg per os/d lub amoxycillinum 3 x 750 mg/d przez 14 dni |
Lyme-Arthritis | Doxycyclium 200 mg/d per os przez 28 dni; jeśli objawy nie cofają się dołączyć Ceftriaxon 2 g i.v (dożylnie) przez 14 dni |
Acrodermatitis chronica atrophicans; ACA Meningitis Karditis |
Ceftriaxonum 2 g i.v. dożylnie/24 h, przez 14-28 dni |
Myalgie | Azithromycinum 1 g per os przez 10 dni lub doxycyclinum per os 200 mg/d przez 16 dni |
Witam.
Tyle mówi się o profilaktyce dotyczącej postępowania po ukąszeniu kleszcza. Zaraz po usunięciu (niedokładnym) kleszcza zgłosiłam się na ostry dyżur. Lekarz nawet nie spojrzał na ranę, nie zapisał mnie nawet w wykazie osób, które zgłosiły się na pogotowie. Znudzony powiedział „nic Pani nie będzie, przemywać ranę codziennie” … tyle. Po dwóch tygodniach zauważyłam, że coraz częściej bolą mnie mięśnie i stawy. Zgłosiłam się prywatnie na badanie krwi w kierunku boreliozy, przy czym zrobiłam dwa badania: na zakażenie wcześniejsze i drugie; na zakażenie w ostatnim czasie. Pierwsze było ujemne, drugie dodatnie (50,53). Po wizycie u lekarza rodzinnego biorę doxycyklinę 100 mg dwa razy dziennie. Minęły bóle mięśni i głowy jednak po każdorazowym zażyciu leku mam nudności i czuję się bardzo źle. Myślę, że obeszłoby się bez tych wszystkich problemów, gdyby lekarz na pogotowiu nie zlekceważył moich obaw. Zastanawiam się czy taki lekarz powinien wykonywać swój zawód, skazując pacjentów na ryzyko ciężkich powikłań z powodu własnej ignorancji.
Niestety miałem podobny przypadek. W szpitalu pan dr Chirurg lat dwadzieścia kilka „załatwił” mnie w góra 20 sekund. No ma Pan czerwone…. Dramat…. Szlag mnie trafia gdy widzę tą całą służbę zdrowia, na którą rocznie odciągają mi z pensji kilka tysięcy złotych a gdy cokolwiek się dzieje muszę udać się prywatnie do lekarza bo inaczej znów trafię do takiego chirurga….
Ja z kolei dobijałem się do „specjalisty” kilka lat mówiąc co mi dolega i dokładnie sugerując boreliozę (miałem b. wyraźny rumień, byłem od razu leczony ale zgodnie z wiedzą sprzed kilku lat, więc pewnie nieudolnie). Lekarze bagatelizowali problem i mnie po prostu traktowali jak wariata.. Dzisiaj walczę z boreliozą połykając ogromne ilości leków i cierpiąc na bóle, które dokuczają non stop. Do tego cała masa innych atrakcji, sami wiecie. Tę całą polską „służbę zdrowia” jak i władze należałoby wystrzelać, jak mawia mój dziadek. Nie powinniśmy płacić na utrzymywanie tych szkodników, bo są jak te krętki boreliozy.
Panie Cezary
Mój syn był leczony w klinikach w Wałbrzychu i we Wrocławiu (łącznie przez 20 dni – wlewy biotraxonu) na neuroboreliozę.
Po niedługim czasie nastąpiło pogorszenie. Dalej leczyłam go przez 22 miesiące silnymi abxami (prywatnie).
Obecnie stosujemy kurację podaną przez dra Różańskiego. Mam nadzieję, że z lepszym skutkiem:)
Pozdrawiam:)
Pani Barbaro, moglaby Pani napisac cos o efektach leczenia? Czy jest tu ktos kto z powodzeniem zastosowal te metode?
pozdrawiam
Stosowaliśmy kurację przez miesiąc, potem dwa miesiące przerwy i teraz w kwietniu chcemy powtórzyć. Generalnie – widzę poprawę. Syn czuje się lepiej, nie wybija palców tak łatwo, jak wcześniej. Jest pogodniejszy. Otrzymuje lepsze oceny w szkole.
Zioła odstawiliśmy na dwa miesiące, gdyż stosowaliśmy generator niskich częstotliwosci przeciwko bartonellozie. Charakterystyczne dla bart zmiany na skórze zmniejszyły się.
Pozdrawiam.
Proszę o informację, gdzie znajduje się „przepis” na kurację wg dra Różańskiego? leczę boreliozę od 2002 roku 🙁
Proszę wrzucić słowo „borelioz” w wyszukiwarkę na blogu.
Poza tym na forum rozanski.ch/forum jest cały wątek i koło ludzi zainteresowanych osobiście boreliozą.
Powodzenia 🙂
Basia
Wyleczyłam się z boleriozy stosując NONI.
tylko sklepy ziołowe – cena 33,50
Powodzenia.PS profilaktycznie nie chodzę już po lesie bez sensu i nie właże we wszystkie krzaki/taki atawizm swoisty/
Eee… to by trzeba było nigdzie nie schodzić z chodnika… U nas kleszcze są nawet na trawie między blokami. Bez złudzeń…
Kto ma psa, ten wie 🙂
Nie trzeba wychodzić z domu. Z elementarza pamiętam,że Ala mia-
ła kota M i psa A. Otóż zwierzątka przyniosą kleszcze do domu.
I teraz możecie wybierać różne wersje:
1) zwierzątka i kleszcze są niezainfekowane krętkiem – Pan ma
was w swej opiece
2) zwierzątka są zainfekowane, zaś kleszcze zdrowe – oznacza
to, że wystarczy, iż wasz Mruczek poliże waszą łapkę z ma-
lutką ranką i musicie zacząć myśleć o zdrowiu – Pan też się
wami opiekuje, tylko chce was zagonić do roboty…
3) wersje pozostałe – musicie być twórczy – sugeruje Pan…
Pytanie – a co np. z komarami ?
[…] Kontynuuję cykl artykułów dotyczących boreliozy, ze strony https://rozanski.li/?p=479 i https://rozanski.li/?p=480) […]
szczęśliwy ten, kto nie zna boreliozy
Mira, dokładnie wiem co czujesz…niestety spora większość lekarzy reaguje w ten sposób. Ja po ukąszeniu przez kleszcza byłam u 3. Każdy mówił mi to samo – że są bardzo małe szanse na zakażenie, że tylko jesli będzie rumień, etc. Nikt nie chciał przepisac antybiotyku.Rumienia oczywiście nie miałam. Po kilku tygodniach zrobilam sobie Western-blot. Wyszedł pozytywnie w IgG, IgM ujemne. Taki wynik oczywiście nie wskazywał na czynną boreliozę, ale lekarz w punkcie krwiodawstwa zdecydował żebym na razie nie oddawała krwii. Właśnie mijają 2 lata od ukąszenia, a ja leczę późną boreliozę z zajęciem układu nerwowego i zapaleniem mięśnia sercowego.
Lekarz pierwszego kontaktu wpierał mi,że pewnie mam arytmię i próbował wcisnąć jakieś leki objawowe. Gdybym sama nie zasugerowała boreliozy i na własny koszt nie wykonała Western-blot (który tym razem wyszedł pozytywny również w IgM) pewnie jeszcze długo „leczyłabym się” na coś zupelnie innego :/
Ja swoja borelke potraktowałem metodą leczenia dr Marshalla. To doktor nauk, podobnie jak P. dr Różański, a nie jakis tam lekarzyna. Mozna ją znaleść w tzw. protokole Marshala. Czuje sie całkiem dobrze, zobaczymy czy nie bedzie nawrotu choroby bo niedawno odstawiłem leczenie. Metoda różni sie troche od proponowanych przez grono. Antybiotyki podaje sie pulsacyjnie, stopniowo zwiekrzajac dawki, kt. i tak są niskie. Ponad to istotną sprawą jest obniżenie wit.D, a dokładnie 25-D hydroksy, ktora działa immunosupresyjnie.
Swoją drogą ciekawi mnie opinia Pana dr na temat tej metody_o ile znalazłby Pan chwile na poczytanie.
Ja jestem kolejną „ofiarą” późno rozpoznanej boreliozy, której mimo dodatniego Western Blota w IgM i tak wielu lekarzy nie uznaje bo np.”za mało prążków, IgG ujemne więc badanie niespójne” i podobne głupoty…cytaty pochodzą z ust lekarzy sztandarowej placówki Med. Morskiej i Tropik. Klinika Chorób Pasożytniczych. Nie wiem śmiać się czy płakać. Póki co leczę się pół roku ziołami wg. p. Rózańskiego, na razie efekty mizerne dość.
witam 🙂 widze ze niektorzy nie wiedza ze bolerioza nie mozna sie zarazic przez krew czy przez sline jedyny sposob aby czlowiek zarazil sie od czlowieka to przeszczep organow od chorej osoby. Kretki boleri nie znajduja sie w krwi tylko w tkankach organow, w krwi wystepuja jedynie przeciwciala. Niestety kretki niszcza przecow ciala i stad z badania krwi nie zawsze u chorej osoby wyjdzie wynik dodatni. Sama jestem tego przykladem. Moje wyniki badan krwi raz sa ujemne innym razem dodatnie. Jedyne skuteczne potwierdzenie boreliozy to punkcja ledzwiowa. Niezbyt przyjemne ale daje najwieksza pewnosc. A co do leczenia to nie ma skutecznej metody. Borelioza ma 3 postacie a jedna z nich to nieaktywna kiedy kretki tworza sobie cysty w ktorych sie chowaja przed antybiotykiem.Antybiotyk niszczacy kretki nie rozbija cyst.. najlepsza metoda po antybiotykoterapi moim zdaniem jest wzmacnianie organizmu aby nie dopuscic do uaktywnienia sie borreli ja osobiscie stosuje ziola witaminy z grupy b cynk magnez wit c. i jak narazie jest w porzadku ponad 2 tyg bylam leczona antybiotykiem ceftriaxonum. Bolerioza uszkodzila mi nerw strzalkowy w nodze niestety nieodwracalnie zanim zostala wykryta ale nie postepuje dalej.
Witam serdecznie, z boreliozą można wygrać i dzieki dr Różańskiemu mi się udało! Zapraszam do poznania mojej historii http://sekretypiekna.com.pl/borelioza-moja-walka-moja-wygrana/
piszcie o swoich przeżyciach!
Rzecz o tym dlaczego ludzie się całują – czyli o małych mikrobach i wielkiej medycynie raz jeszcze. Cz. IV/IV
„Niektóre lekarstwa szkodzą bardziej niż sama choroba”.
Publiliusz Syrus
Dzisiejsza wiedza medyczna pokazuje, iż probiotyki stanowią istotny element wspomagania organizmu, mają działanie immunologiczne i zwiększają możliwość modulacji reakcji odpornościowej. Jednak dość często, z wielu ponurych powodów, długotrwała antybiotykoterapia nie zawsze idzie w parze ze stosowaniem probiotyków i prebiotyków. Często medycy o nich zapominają. Daleki jestem od krytykowania lekarzy. Sam nim nie jestem i o dziedzinie tej mam dosyć mgliste pojęcie. Nie należę też do osób które koniecznie chcą „dokopać” lekarzom i które w każdej dyskusji o zdrowiu, obwiniają ich za winy wszelakie.
Na marginesie – świat jest takim jaki sobie stworzyliśmy (i miast narzekać – lepiej go zmieniać). Determinanty współczesnego świata są jakie są: komercjonalizm, materializm, zachwiana aksjologia … Dehumanizacja służby zdrowia jest faktem. Lekarz staje się automatem wypełniającym procedury, chory – dostawcą punktów. Mamy do czynienia z prymatem pieniądza (żeby była jasność – uważam, że za dobrą pracę należy się dobra płaca), zalewem biurokracji. Patologia dotyczy nawet języka medycyny (chory – „świadczeniobiorca”, lekarz – „świadczeniodawca”). Na studiach medycznych praktycznie nie ma fitoterapii itd. itd. itd. Powiem dosadnie. Jeśli chcemy, by lekarz „pochylił się” nad naszym problemem, musimy mieć świadomość, że „wypnie się” tym samym na problemy innych pacjentów. Wg raportu „Heath at Glance 2015” liczba lekarzy na 1000 mieszkańców w krajach OECD wynosi przeciętnie 3,3 (i stale rośnie) a w Polsce 2,2 (i utrzymuje się od wielu lat). Ten sam raport mówi, że średnia lekarza europejskiego to około 2 tyś konsultacji z pacjentami (i stale spada), a naszego lekarza to 3 tyś (i stale rośnie), wydatki publiczne na zdrowie to u nas 4 % PKB przy średniej 6% dla krajów OECD ….. Resztę możecie sobie Państwo dopowiedzieć sami …
Wracając do tematu. Wielokrotnie spotykałem się z ludźmi którym zalecano długie przyjmowanie antybiotyków bez wskazania preparatów probiotycznych, bez słowa porady czy zachęty do ich stosowania.
Klasycznym przykładem w którym zdarza się to dość często jest długotrwała antybiotykoterapia w leczeniu boreliozy (doksycyklina, amoksycylina, penicylina, acetyl, cefuroksym, ceftriakson, cefotaksym itd.). Stosowanie antybiotyków bez probiotyków, odpowiedniej diety przeciwgrzybicznej (ograniczającej: węglowodany, owoce, skrobię, soki …. będących pożywką dla rozwoju drożdżaków), a także suplementacji (witaminami: D, A, E, C, B12, preparatami cynku i miedzi, kwasu krzemowego, siarczanu glukozaminy, pregnenolonu, kwasu limonowego ALA, selenu, koenzym Q10) przynosi wiele skutków ubocznych, które nieraz stanowią większy problem niż sama borelioza. Przewlekła antybiotykoterapia chorych na boreliozę prowadzi często do rozwoju grzybic, stanowiących nawet zagrożenie dla życia. Przy okazji można powiedzieć, iż fitoterapia ma do zaoferowania wiele bardziej i mniej złożonych możliwości walki z grzybicą np.: olejek z oregano (jak napisałby Janek); gwajakol; preparaty z wielu roślin opisanych na blogu np. krzyżownicy mirtolistnej, nasturcji itd.; wiele mieszanek ziołowych (np. Klimuszki: liść szałwii, ziele skrzypu, ziele krwawnika, korzeń łopianu, ziele tasznika, ziele rdestu ostrogorzkiego, koszyczek rumianku pospolitego); o licznych receptach Doktora nie wspomnę.
Leczeniu boreliozy ziołami poświęcono wiele postów na forum a Pan Henryk napisał cykl artykułów. Nie będę zatem dużo na ten temat piał, tym bardziej, że doświadczeń w tym względzie nie posiadam. Powiem tylko, iż w leczeniu tej paskudnej choroby przydatne są rozmaicie działające rośliny (co ładnie pokazuje w kolejnych postach Doktor). Stosuje się tu cały szereg roślin wzmacniających układ immunologiczny i tym samym zwiększających odporność organizmu na infekcje. W pierwszej fazie zakażenia zaleca się stosowanie przez 3 tygodnie jeżówki (Echinacea), która działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie i wzmacniająco na układ odpornościowy. Popularną rośliną używaną w leczeniu jest opisana przez p. Henryka szczeć. Szereg innych roślin opisał Doktor. Można też stosować zioła zawierające duże ilości witaminy C (np. dzika róża, czarna porzeczka, czarny bez, rokitnik zwyczajny). Duże ilości witaminy C w połączeniu z solą powodują u krętków Borrelii szok osmotyczny (wg Wolfa –Dietera). Sól wyciąga wodę z komórek krętków, przez co ulegają one wysychaniu i obumieraniu itd. Skuteczne są też napary ziołowe odtruwające organizm i usuwające toksyny, np. napar z pokrzywy, krwawnika, skrzypu polnego czy z liści brzozy.
Wszyscy którzy zetknęli się z boreliozą wiedzą, że zwalczanie krętków to jedno, inna rzeczą jest zwalczaniu wytwarzanych przez nie neurotoksyn, krążących w organizmie i wywołujących reakcje zapalne – np. bóle mięśni i kości, deficyty neurologiczne, immunologiczne i endokrynologiczne. Jeśli za pomocą takiej czy innej metody uśmiercimy dużą ilość krętków może dojść do wzmożonego uwalniania toksycznych białek peryferyjnych, które krążąc we krwi, zaostrzają objawy choroby (reakcja Jarischa-Herxheimera). Terapie oczyszczające (np. leczenie cholestyraminą) pomagają usunąć krążące neurotoksyny. Podobne działanie do cholestyraminy wykazują: substancje goryczkowe i błonnik, karczoch, kurkuma, babka jajowata, owies zwyczajny i vilcacora. Rośliny te mają właściwości przeciwzapalne, wzmagające odporność i aktywujące wydalanie bakteryjnych neurotoksyn krętków. Zainteresowanych leczeniem boreliozy zachęcam do lektury zarówno bloga Doktora. Szeroko omawia się tam wszelakie aspekty leczenia boreliozy.
Reasumując:
1. Ryzyko infekcji zdaje się być naturalną konsekwencją życia w ziemskiej biosferze. Człowiek żyje w nieustannym „ekologicznym dialogu” z ogromną liczbą bakterii, wirusów i grzybów. Ludzki układ odpornościowy ewaluował w taki sposób, by chronić nas przed niebezpieczeństwami płynącymi zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz naszego organizmu. Jeśli jednak dojdzie do „zachwiania” – nasz stan fizyczny i dobre samopoczucie zależą nie tylko od antybiotyków (bez których nie potrafimy ciągle się obejść). Zależą także od naszej pozytywnej i zdrowej relacji z całym mnóstwem organizmów które żyją wewnątrz i na powierzchni naszego ciała (np. flora jelitowa, mikroorganizmy na skórze itd.) a także od relacji ze światem zewnętrznym.
2. Nie należy bać kontaktów z innymi ludźmi („bo mogą nas zarazić”). Warto się nawet czasem całować 🙂 Podczas pocałunku wrasta poziom oksytocyny. Jej obecność odpowiada np. za tworzenie więzi matki z dzieckiem, a także za czułość pomiędzy partnerami (a możliwe, że i między ich bakteriami). Idąc dalej tym kierunkiem myślenia. Liczne badania pokazały, iż nasze siły obronne są tym efektywniejsze, im więcej relacji społecznych ma człowiek. Amerykańscy badacze zarazili 276 ochotników wirusem kataru. Osoby które w ciągu dwóch tygodni co najmniej 6 razy kontaktowały się z innymi ludźmi, miały objawy kataru 4 razy rzadziej niż te których kontakty wynosiły 3 i mniej.
3. Pomimo, iż antybiotyki są lekami ważnymi i ratującymi zdrowie i życie wielu ludzi, to jednak jest i inna strona medalu. Częste ich przepisywanie przez lekarzy i zalecenie długotrwałych nimi terapii, bez zwracania uwagi na „dobre bakterie”, jest błędem w sztuce. Antybiotyki można porównać do oddziałów antyterrorystycznych używanych w sytuacji zagrożenia i strzelających na ślepo wokół siebie. Wprawdzie zabiją w ten sposób jakąś część terrorystów (bakterii chorobotwórczych) ale też zginie przy tym wielu niewinnych i dobrych pasażerów (czytaj: np. bakterii jelitowych).
4. Każdy z nas stanowi część niezwykle złożonego, ludzko – bakteryjnego ekosystemu. Więź człowieka z jego mikrobami jest bardziej skomplikowana niż się może wydawać. Wiele chorób wiąże się z brakiem równowagi bakteryjnej w ciele. Być może lekami przyszłości będą medykamenty dostosowane do mikrobiomu konkretnego pacjenta. Na ogół wydaje się, że mikroby stanowią wyłącznie zagrożenie dla zdrowia i życia. Jednak to właśnie bakterie, które w nas żyją, stale zaopatrują nasze ciało w nowe informacje i zapewniają „normalnemu” układowi immunologicznemu ciągły trening, dzięki czemu stymulują jego wydajność.
5. Warto sobie postawić pytanie. Czym właściwie jest układ odpornościowy? Kwestie związane z układem odpornościowym stały się w ostatnich latach czymś istotnym dla wszystkich niemal dziedzin medycyny (za badania nad nim przyznano w 2011 roku Nagrodę Nobla). Olbrzymi zakres informacji zawartych w publikacjach medycznych tyczących immunologii może doprawdy zniechęcać do zgłębiania tematu. Odpowiedź na postawione wyżej pytanie nie jest prosta nawet dla lekarzy. UKŁAD ODPORNOŚCIOWY TO, bardziej FUNKCJA ORGANIZMU (najbardziej złożony i skomplikowany system ludzki) – niż system narządów w jakimś konkretnym miejscu (oczywiście węzły chłonne, szpik kostny, śledziona, jelito itd. – odgrywają w tej funkcji określone zadania). Z jednej strony działają miliony komórek obronnych poruszających się w całym naszym organizmie chroniąc nasze zdrowie; z drugiej zaś – określone zadania spełniają owe „dobre”, czy jak wcześniej nazwałem je, „sympatyczne” bakterie. Bytując w naszych organizmach tworzą jedną z najbardziej złożonych sieci istniejących w przyrodzie. Sieć ta wymienia stale informacje o procesach zachodzących w naszych ciałach, zbiera dane o czynnikach chorobotwórczych (np. bakterie jelitowe komunikują się z naszym układem immunologicznym dzięki specjalnemu receptorowi i w razie choroby – „przyczyniają się” do namnażania białych krwinek), bakterie usuwają nieproszonych gości i pozbywają się ciał obcych itd.
6. Wydaję się zatem, że porady Basi na forum, tyczące picia kwaśnego mleka od chłopa (a jeszcze lepiej od jego kozy czy krowy), jedzenia kiszonek (o „wciskaniu kitu” nie wspomnę) itp., nawet w przypadku przysłowiowego „strzykania w kolanie” nie są pozbawione podstaw! Odporność człowieka jest elementem relacji jednostki ze światem. Równowaga pomiędzy mikrobami a naszym organizmem jest nieodzowna dla naszego zdrowia. W zachowaniu tej równowagi mogą być przydatne preparaty pre i probiotyczne.
7. Dla wszystkich, mających jakieś nawet ogólne pojęcie o fitoterapii jest jasne, że określone związki występujące w roślinach leczniczych muszą mieć jakiś wpływ (może to być wpływ pozytywny jak i negatywny) zarówno na drobnoustroje chorobotwórcze jak i na pożyteczną naturalną mikroflorę jelitową. Używając rozmaitych przeciwbakteryjnych ziół (np. tymianku, hyzopu, szałwii, macierzanki itd.) przez długi okres, warto pamiętać, iż prawdopodobnie hamują one wzrost drobnoustrojów symbiotycznych bytujących w przewodzie pokarmowym człowieka. Z drugiej strony, jak pisze Doktor, rośliny zawierające inulinę (36 tysięcy gatunków roślin) mogą pełnić funkcje prebiotyczną. Powtórzmy. W dużych ilościach inulina występuje w korzeniach: mniszka, cykorii, omanu, łopianu, słonecznika bulwiastego; kłączach lepiężnika i podbiału, zawiera ją także karczoch, szparagi itd. Z tego względu warto roślin tych używać aby poprawić swoją florę jelitową. Innymi roślinami wykazującymi korzystny wpływ na rozwój bakterii kwasu mlekowego jest np. agawa (fruktany), groch – powodujący wzrost komensalnych bakterii jelitowych (np. Lactobacillus, Bifidobaterium) itd. Preparaty z suszonego czosnku i liści pokrzywy zwyczajnej stymulują wzrost bakterii Lactobacillus rhamnosus ale hamują jednocześnie namnażanie innej „sympatycznej” bakterii – Saccaromyces bouldarii. Konkludując. Fitoterapeuta, podobnie jak lekarz, udzielając porad zielarskich powinien mieć na uwadze zarówno „dobre” jak i „złe” bakterie – o te pierwsze należy dbać, zwalczać te drugie.
8. Kiedy kończąc komentarz zastanawiałem się nad tym jaki tytuł mu nadać, uświadomiłem sobie, że miałem w zamyśle dopisać kilka części komentarza „Remedia amoris”. Jak widać nie potrafię pisać na temat …
Pozdrawiam.
Nie mam już siły czytać dziwnych poglądów jeszcze dziwniejszych internautów. Świat mnie obezwładnia ilością zrytych garów. Każdy ma swoją teorię spiskową a co bardziej przekonujący zajęli całe nisze spiskowe. I tak powstały ruchy antyszczepionkowe, ILADS, homeopatia, wyznawcy ograniczania populacji przez smugi kondensacyjne, kazeomorfinowcy i inni bez możliwości spamiętania, że nie wspomnę o sekcie brzozy smoleńskiej. Za dużo pieniędzy, wolnego czasu, za mało zdrowego rozsądku a tymczasem recepta jest blisko. Zaakceptować siebie, proces starzenia, mniej chlać i więcej się uśmiechać a jeszcze więcej się ruszac…..trudne ale działa. Nie analizować każdego pryszcza i każdego żyjątka, które też chce coś zjeść.
Pozdrawiam
Homeopatia jako wymysł internetowy? No, no gratuluję zrytych garów.
Homeopatia to medycyna lekarze mają studia 5|5 roku tak w Niemczech Indiach czy Kanadzie Polska to niestety kraj zacofany tak jak większość jego obywateli
Mam problem z 2 letnią córką. Borelioza. Czy ktoś z Państwa mógłby polecić osobę, która uratuje mi dziecko?
Jesteśmy z Gdańska i szukamy kogoś na miejscu. Najchętniej lekarza, który zna się również na ziołach i terapiach naturalnych lub zielarza.
Paula
Ktoś to pisze BoLerioza na pewno ma ogromną wiedzę na ten temat… Tragedia… Najpierw polecam sprawdzić poprawność nazewnictwa… :-/
Roman M. jestem pod ogromnym wrażeniem wiedzy i treści Twojej wypowiedzi. No prawie jak Profesor Tombak 😉 Z wyrazami szacunku, iwOna oby więcej takich świadomych Użytkowników na Portalach o zdrowiu!