W II połowie XIX wieku do Europy zaczęto importować z Boliwii nowy środek przeciwbiegunkowy o nazwie Coto. Była to kora z bliżej nieznanej rośliny, która miała właściwości zapierające, przeciwbólowe i przeciwpotne. Ponoć była niezmiernie skuteczna w leczeniu nieżytów przewodu pokarmowego. Wywierała wpływ przeciwbakteryjny. Zalecano ją również w leczeniu nerwobólu. Zapotrzebowanie na surowiec było duże, jednak brak konkretnej nazwy botanicznej rośliny, brak jednolitości surowca i niestałe dostawy były powodem zaniechania dalszego rozpowszechniania surowca. Z kory koto uzyskiwano krystaliczną substancję, barwy żółtawej, o nazwie Cotoinum (kotoina). Ustalono wówczas nawet wzór sumaryczny kotoiny C22H18O6 (potem zmieniono). Kotoina słabo rozpuszczała się w wodzie. Dawki doustne wynosiły ok. 100 mg. Z kory otrzymywano także ekstrakt (1 ml kilka razy dziennie) i nalewkę (2 ml kilka razy dziennie).
Podobne właściwości miała parakotoina (paracotoinum), C12H8O4, która był pozyskiwana również z kory (Paracoto) nieznanych roślin Boliwii i stanowiła alternatywę dla kotoiny.
Kotoina i parakotoina pod względem chemicznym należały do związków fenolowych. Wzory sumaryczne ulegały zmianom, bowiem ciągle okazywało się, że substancja aktywna jest tak naprawdę mieszaniną różnych związków.
Kora Coto i Paracoto pochodziła prawdopodobnie z różnych gatunków Cryptocarya (rodzina Lauraceae).
Wpis pana doktora o Coto, uświadomił mi, iż czytam o tym środku po raz pierwszy i wiele jest jeszcze roślin których nie znam. Czytając zdanie: „Była to kora z bliżej nieznanej rośliny,…” przyszło mi na myśl jak wiele tajemnic kryją rośliny Ameryki Południowej i Środkowej. Odkrycie Nowego Świata mogło przynieść Europie znacznie więcej cennych surowców niż się nam wydaje. Roślinność całego świata to setki tysięcy, z których sklasyfikowano i opisano około 250 000. Zbadano około 5000 tysięcy gatunków. Mniej niż 1% wszystkich roślin przebadano pod kątem właściwości leczniczych (w tym 10 – 15% roślin kwiatowych). Ćwierć hektara lasu Amazonii porasta 300 gatunków samych tylko drzew. W lasach tropikalnych i zwrotnikowych, porastających 7% powierzchni Ziemi rośnie 75% roślinności naszego globu. Dlatego pożałowania godna była bezmyślność która doprowadziła do braku zainteresowania osiągnięciami medycyny Majów, Azteków, czy innych lokalnych mniejszych kultur i społeczności. Etnobotanicy i etnofarmakolodzy którzy dziś prowadzą badania terenowe w Ameryce Południowej i Środkowej nie mogą wyjść z podziwu nad bogactwem tamtejszej medycyny ludowej. Np. współcześni górale z Chiapas w Meksyku wykorzystują 38 gatunków roślin tylko do leczenia chorób układu pokarmowego.
Bywa też i tak, że mimo usilnych zainteresowań naukowców nie wszystkie tajemnice da się wyjaśnić w najlepiej nawet wyposażonym laboratorium. Pierwszy lepszy przykład – kurara. Mimo, że badana jest i stosowana w medycynie od XVI wieku to jej dokładny skład nie został do dziś ustalony. Dodatkowo sprawę komplikuje to, że wiele szczepów przygotowywało tę truciznę na różne sposoby z korzeni, łodyg, liści, bulw często różnych roślin. Poznano sporo z nich (np. kulczybę wronie oko Strychnos nox vomica, lianę Chondrodendon tomentosum itd.), wyodrębniono substancje roślinne np. alkaloid tubokurarynę itp., lecz nadal jest sporo znaków zapytania.