W związku z powtarzającymi się pytaniami od Czytelników w sprawie rdestu (rdestowca)japońskiego odpowiadam na pytania:- odmiana variegata ma podobny skład chemiczny i właściwości lecznicze jak odmiany dzikie; można więc je uprawiać do celów leczniczych;- rdest sachaliński – (także pod nazwą Reynoutria sachalinensis) i rdest japoński – (także pod nazwą łacińską Reynoutria japonica) mają te same ciała czynne i można je podobnie przetwarzać i dawkować; chromatogramy wyciągów z obu roślin różnią się nieznacznie. Oba gatunki stosowałem z tym samym skutkiem leczniczym.- omawiane rośliny należą do rodzaju rdestowiec, rodziny rdestowatych. Nazywane są również rdestami (synonim raczej niepoprawny).- rdestowce występują coraz częściej w Polsce, w stanie dzikim. Zbiór można przeprowadzić w Dolinie Wisłoka i innych rzek Podkarpacia, gdzie występuje masowo. Łatwe do uprawy. Łatwe do rozmnażania wegetatywnego (kłącza).- nie prowadzę dytrybucji tej rośliny.- najwartościowszym surowcem leczniczym jest kłącze rdestowca.Do głównych składników rdestowców należą: chryzofanol = 1,8-dihydroxy-3-methylanthraquinone; resweratrol – resveratrol (5-trihydroxystilbene); polidatyna = polydatin (resveratrol 3-O-beta-D-glucoside), antrachinon – emodyna (1,3,8-Trihydroxy-6-methylanthraquinone); parietyna = parietin, czyli reochryzydyna = Rheochrysidin(1,8-Dihydroxy-3-methoxy-6-methylanthraquinone); kwas protokatechinowy (3,4-Dihydroxybenzoic acid); glikozydowo związany beta-sitosterol (fitosterole); fallacinol = 1,8-Dihydroxy-3-(hydroxymethyl)-6-methoxy-9,10-anthracenedione; Questin = kwestyna (Emodin-8-methyl ether), cytreorozeina, chinony, antraglikozydy.
Istnieją gotowe suplementy zawierające ekstrakt z rdestowca, np. Myopril; Eucron; FemGuard+Balance; Balancer Klas; Resveratrol Solaray.
Rdest japoński – Polygonum (Fallopia) japonicum, obok rdestowca widać winobluszcz, czyli dzikie wino – Ampelopsis quinquefolia (ampelos – winna latorośl, opsis – wygląd; quinque – pięć, folium – liść) ; Krosno, sierpień 2007 r.
Więcej na temat rdestowca sachalińskiego i japońskiego na stronie: http://www.luskiewnik.pl/autoimmunologia/new-page-7.htm
Dzień Dobry,
W artykule sprzed kilku lat o ziołach przeciwnowotworowych i przeciwłuszczycowych pisał Pan o własnościach przeciwnowotworowych rdestowca japońskiego. Ostatnio wpadł mi na ekran artykuł norweski o tej roślinie. Autor zaleca ostrożność przy jej stosowaniu ze względu na zawarte fitoestrogeny przy podejrzeniach lub obciążeniach dziedzicznych rakiem piersi.
Co Pan o tym myśli?
Muszę stwierdzić, że akurat Norwegia jest krajem wypranym do cna z medycyny ludowej i tradycji ziołolecznictwa. Nie było tam lekarzy klasy Ożarowskiego czy Muszyńskiego. Ostały się tylko opowiadania o lapońskich szamanach hamujących krwotoki, których nawet w szpitalach nie potrafiono zahamować, przez telefon komórkowy…
Pozdrowienia 🙂
Basia
Pani Basiu ja znalazłem koło siebie rdestowca. W poniedziałek lub wtorek zrobię intrakt. Jak przeżyję to opiszę moje potyczki z rdestowcem. Odciążę w ten sposób pana doktora w jego próbowaniu osobistym preparatów ziołowych Na razie trudno mi będzie opisać same doznania po jego zażywaniu ponieważ biore kilka intraktów i tinktur w związku z IBS, co może zaciemniać moje odczucia. Jak skończę zbiórkę ziół to wezmę się za tłumaczenie rosyjskich książek zielarskich których mam wiele. W nich pewnie jest o rdestowcu – w końcu jeden z nich jest sachaliński 🙂 Jakby ktoś miał ochotę poczytać rosyjskich i angielskich książek o ziołach i szeroko rozumianej medycynie niekonwencjonalnej to zapraszam do mojego chomika http://chomikuj.pl/chomik.gumppka.
Doktor robi tyle dla zielarstwa polskiego, że mu pozazdrościłem. 🙂 Na dodatek wiernie seknduje mu jego promotor. Ponieważ moja wiedza jest mocno skoromna w stosunku obu panów, a zarazem by nie wyważać otwartych drzwi zająłem się na razie książkami obcojęzycznymi. Przeszukiwałem przez wiele miesięcy net i po skatologowaniu umieścilem w moim chomiku. Jest trochę rosyjskich i trochę angielskich. Mam więcej ale jeszcze nie skatalogowałem. Pod koniec roku będzie też ponad 100-150 polskich – wszystkie dobre jakie ukazały się od 1945 roku poza Encyklopedią Zielarstwa Strzeleckiej której niestety nie posiadm /jakby ktoś ją miał i mógł podesłać mi zjęcia to byłbym bardzo wdzięczny – można to wrzucić do mojego chomika/. Zdjęcia większości książek już zrobiłem, tylko trzeba je obrobić, bo ze mnie lichy fotograf tak jak i „zielarz”. Pojawią się też mojego autorstwa zdjęcia ziół. Niestety w tym roku nawałnica jaka mnie zastała w środku lasu w trakcie zbierania ziół spowodowała, że …. miałem aparat. Z tego powodu nowych zdjęć będzie się można spodziewać dopiero w nowym sezonie zbierackim. A stare zdjęcia pojawią się po obecnym sezonie. Będzie ich pewnie kilka tysięcy.
Przepraszam pana doktora za tę wstawkę w jego blogu, ale może ludzie pasjonujący się zielarstwem dzięki tym książkom może poszerzą swoją wiedzę. Szczególnie Ci dla których rosyjski był jedynym znanym językiem, obcym rzecz jasna. Ja zaś będę te książki tłumaczył sukcesywnie i wstawiał moje tłumaczenia w chomiku.
I tak do blog pana doktora zaczyna się powoli przekształcać w internetowe centrum Zielarstwa Polskiego. Mamy już dwóch wybitnych ekspertów-propagatorów oraz coanjmniej jednego domorosłego zielarza-ignoranta który stara się im pomagać, co nie zawsze jest dobrze postrzegane 🙁
Powyższy komentarz (właściwie jego końcowa część) skłonił mnie do refleksji nad tym, jaką rolę odegra działanie pana Henryka w rozwoju polskiej fitoterapii. Pomyślałem sobie, że będzie to rola jaką odegrali w dawnym zielarstwie Paracelsus (opisany dość obszernie przez pana doktora w innym miejscu), W. Turner i N. Culpeper. Ten pierwszy nalegał na prowadzenie w swoim kraju wykładów z medycyny po niemiecku, a nie po łacinie ( po to by były bardziej zrozumiałe). Ten drugi pisał w języku angielskim, by rodacy tzn. „aptekarze i stare kobiety” w jego kraju mogli rozumieć łacińskie nazwy, którymi posługują się lekarze na receptach i aby „dzięki temu nie narażać niewinnych ludzi na niebezpieczeństwo” np. wynikające z zażywania nieznanych dla nich leków. W końcu ten ostatni – przełożył ówczesną farmakopeę na język angielski, aby prości ludzie sami znajdywali sobie zioła, zamiast tracić pieniądze i płacić lekarzom i aptekarzom. Tak więc każdy z nich przyczynił się do upowszechniania informacji o ziołach wśród swoich rodaków w zakresie i formie dotąd nie spotykanej. Wbrew podejrzeniom niektórych, nie jestem lekarzem. Jestem niedouczonym ignorantem którego komentarze zaśmiecają blog pana doktora, przeszkadzając w tak ważnej roli jaką zapewne spełni i już spełnia. Z szacunku więc dla pana doktora i jego czytelników postanowiłem zawiesić swoją działalność komentatorską na czas bliżej nie określony.
Szanowny Panie Romanie
Proszę nie przerywać dodawania komentarzy. Pana komentarze są bardzo cenne i niezmiernie wzbogacają teksty. Zwraca Pan uwagę na informacje ważne i ciekawe.Zbiera Pan również zioła i sporządza różne preparaty, proszę więc dzielić się z naszymi Czytelnikami swoją wiedzą, praktyką i przemyśleniami.
Pozdrawiam serdecznie
Henryk Rozanski
Witryna tej strony NIE jest w moim odczuciu przeznaczona na prywatne reklamy tak jak uczynił to gumppek, nie będe wchodziła w polemikę z gumpkkiem, .Panie Romanie róbmy swoje, z niecierpliwościa oczekuje wpisów luskiewnika i PANA wpisów , które zawsze wnoszą jakies nowum i
jakby zamykają temat, posiada pan rozległe ,cenne zielarsko wiadomości – niech się Pan dalej z nami nim dzieli , tak jak dotychczas Pozdrawiam Luskiewnika. P. Romana , wszystkich prawdziwych fanów i czytelników tej witryny..
Chciałam Panu bardzo podziękować za wszystkie informacje umieszczane w internecie. Jestem pełna podziwu dla Pana wiedzy, umiejętności i chęci dzielenia się z innymi tym, co uważa Pan za istotne, ważne i ciekawe.
Dzięki Pana stronom zaczęłam zbierać zioła. Cieszy mnie, ze rozpoznaję już parę gatunków, zrobiłam kilka nalewek. To takie wstępne przygotowania do leczenia.
Jeszcze raz dziękuję i bardzo serdecznie pozdrawiam.
B.
Ogółem to wielkie podziękowania za zajęcie się zawleczoną rośliną, która jest bardzo pożyteczna, no… o ile się za mocno nie rozlezie. Chyba jednak to nie jest paskudztwo klasy barszczu Sosnkowskiego.
Podobno w USA rdestowiec japoński jest chwastem zwalczanym na koszt państwa, do tego stopnia, że państwowa ekipa przyjeżdża na życzenie i za darmo opryskuje roślinę herbicydami. Młode, pędy na których jeszcze nie ma liści są jadalne – mają smak i zastosowanie zbliżone do rabarbaru. Odwar ze świeżych liści testowałam na babci i psie: jest to jedyna forma leku wątrobowego, który przemycałam bez przemocy. Babci po zmieszaniu z sokiem, a psu po rozcieńczeniu wodą. Sam odwar ma dość przyjemny smak, na zimno jest lepszy niż herbata.
A jeżeli chodzi o chomiki, to myślę, że to fajny pomysł, ale może Pan Administrator by założył sekcję wśród linków na takie rzeczy?
Ze smutkiem stwierdzam, że język rosyjski padł ofiarą sprzecznej ze zdrowym rozsądkiem propagandy „odzyskanej wolności”, a przecież w tym języku jest wiele bardzo ciekawych materiałów…
Pozdrowienia 🙂
Basia
Panie Romanie, prosimy dalej pisać komentarze. Dla mnie są one nieodłączną częścią tego bloga i zawsze czytam je z ciekawością i uwagą.
Niestety pani Basiu dziś rowerem zrobiłem bardzo wiele kilometrów w poszukiwaniu ziół i jestem trochę przerażony. Znalazłem kilkanaście dość dużych skupisk rdestowca. Niektórych z nich w tamtym roku jeszcze nie było. Nie przypuszczałem że to aż taka ekspansywna roślina. Na dodatek tworzy dość duże skupiska.
W miniony weekend zaobserwowałam będąc u brzegu polskiego Bałtyku dość liczne skupiska rdestu japońskiego. W miejscowości Rewia rośnie sobie u stóp morza, zdobi liczne ogródki przydomowe, zastępuje żywopłoty. Podobnie na Helu tam widziałam go w ogródkach., jest też we Władysławowie. Trudno mi się wypowiedzieć od kiedy tak licznie i bujnie występuje w tym rejonie.Dostrzegłam go też w okolicach Torunia , Bydgoszczy w małych przydrożnych miejscowościach.Trudno go nie zauważyć o tej porze bo pokryty jest obficie kremowymi pręcikami co stanowi kwiatostan rośliny.Właśnie w tym czasie rdest zdobi nasz jesienny prawie krajobraz i właśnie teraz z łatwością można go rozpoznać i wyłonić spośród innych krzewów.W okolicach Kutna w maleńkiej wioseczce natrafiłam na rdest sachaliński jeszcze strojniejszy i okazalszy od japońskiego.Luskiewnik radzi aby w okresie kwitnienia rośliny pozyskiwać liście dla celów leczniczych.Za niedługo w pażdzierniku dobry czas na kopanie kłączy z rdestowca, wszystkie te skarby zapewne okażą się bardzo cenne kiedy wykorzystamy ich do przygotowania preparatów galenowych.Ja zrobiłam już intrakt i ekstrakt z rdestu oraz ekstrakt alkoholowo-glicerynowy ten ostatni posłuży mi dalej do wykonania maści rdestnicowej, wszystkie wskazówki i przepisy znajdziemy na stronach u naszego pana doktora i zapewniam ,że wykonanie ich wcale nie jest takie trudne. pozdrawiam
Ja dziś zbierałem kolczurkę a jutro idę na rdest. I w końcu zacznę na nim eksperymentować.
Bardzo mi zależy na kontakcie z gumppek, jesli może Pan, to proszę odezwać się. Pilnie potrzebuję rdestowca.Pozdrawiam
Proponuję zajrzeć na forum http://rozanski.ch/forum
WItam wszystkich na tym forum. Jestem z Gorzowa Wielkopolskiego i poszukuje skupisk rdestu w tym mieście. Przechadzałem się ostatnio po parkach ale niestety bezskutecznie. Czy zna może ktoś z państwa lokalizacje tej rośliny w moim mieście? byłbym Państwu bardzo wdzięczny. Pozdrawiam wszystkich
Raczej pan panie Pawle nie znajdzie bo on rozprzestrzenia się wzdłuż rzek bowiem w Polsce rozmnaża się tylko wegetatywnie. Na Odrze aż tak wysoko nie zaszedł. Jest gdzieś w necie strona poświęcona roślinom inwazyjnym i tam są widoczne miejsca występowania Ale kiedyś był sadzony w różnych miejscach w celu rekultywacji gruntów oraz źródło biomasy. Nich pan poszuka najlepiej w okolicach dzikich śmietnisk, choć pan mieszka w cywilizowanej części Polski. Ja mieszkam na dzikim wschodzie gdzie rolnicy wysypują śmiecie wszędzie gdzie się da, a szczególnie w lasach objętych programem Natura 2000. Najlepiej go pan namierzy w październiku, bo jest jedną z ostatnich kwitnących roślin. A może pan zapytać pszczelarzy, powinni wiedzieć czy gdzieś w okolicy go nie ma. Nawet ostatnio dostałem @maila od pani która twierdziła, że pszczoły odwiedzające kwitnącego rdestowca lepiej radzą sobie z warrozą lub mogą to czynić. Ciekawe czy wydano już rozporządzenie karzące za wprowadzanie roślin inwazyjnych do środowiska. U mnie karą tą objęci byli więc rolnicy szczególnie z Urzędowa i leśnicy ? /uszczypliwość celowa :)/W lasach bowiem poza śmietniskami rośnie i rdestowiec i nawłoć kanadyjska /naszej rodzimej już nie ma/, a szczególnie niecierpek drobnokwiatowy. Ten ostatni to wręcz kocham, bo utrudnia mi maksymalnie zbieranie ziół jako, że dzięki niemu wszędzie są wielkie chmary komarów. Jego rozprzestrzenienie się w ostatnich 2-3 latach to zasługa super gospodarki leśnej na terenach objętych programem Natura 2000.
Wydaje mi się, że w Gdańsku rdestowiec i japoński i sachaliński rozmnażają się jednak też i z nasion. Może dojrzewają dlatego, że mrozy przychodzą nieco później? Pojawiają się w najbardziej nieraz nieoczekiwanych miejscach, bynajmniej nie na śmietniskach działkowców. Możliwe, że nasiona są zjadane przez ptaki i dalej roznoszone – innego rozsądnego wytłumaczenia nie wyobrażam sobie.
Pozdrowienia 🙂
Do Gdańska jak mi wiadomo przypływają statki toteż wyjaśnienie może być prozaiczne. W sumie dziś w Polsce dominują rośliny a zarazem zioła nie nasze jak np nawłoć kanadyjska czy conyza /przymiotno kanadyjska/. U mnie z drzew we znaki daje czeremcha amerykańska.
A tak swoją drogą w ogrodzie botanicznym w Lublinie w sobotę widziałem rdestowiec japoński. i to tylko jeden mały 🙂 Sachalińskiego nie widziałem. Ba napisane było rdest ??? nie wiem czemu, bo od takiej instytucji raczej wymaga się profesjonalizmu. Nazwa łacińska też nie była pełna. A swoją drogą ogród, marność nad marnościami. Bylica roczna nie wzeszła. Rzepienią nie znalazłem i wielu wielu innych polskich ziół 🙁 Widać że profesora Fiałkowskiego już nie ma 🙁
A kwiaty rdestowca panie Doktorze? Mogę zapytać, czy badał Pan ich właściwości lecznicze?
Kilka dni temu odpowiadałem /korzystając z moje skromnej wiedzy/ na kilka pytań dotykających zarazem rdestowca jak i innych fitoncydów. Mam książkę prekursora badań nad fitoncydami ale niestety tą mniejszą objętościowo. Otóż pytano mnie od temperaturę suszenia rdestowca i czy można go rozdrabniać przed suszeniem. Jestem takiego samego zdania jak doktor co do suszenia w temp do 50 stopni, w ciemności i rozdrabniania przed użyciem. Jest to związane z fiotoncydami o czym dalej napiszę. Sprawiłem sobie nawet suszarkę do błon rentgenowskich /PRLowską/ i zobaczę jak się sprawdzi w roli suszarki do owoców, kłączy i korzeni. W kwestii proszkowania rdestowca to mam mieszane uczucia jako że nie wiem czy powinno się tak robić. Mam ku temu wątpliwości ze względu na zwiększenie powierzchni kontaktu z powietrzem czyli znacznie zwiększoną możliwością kontaktu z niszczycielskim dla wielu cennych związków tlenem. Z tego co piszą mi osoby zażywające sproszkowany rdestowiec made in USA pojawiają się u nich problemy z wątrobą. Resweratrol ma dwa izomery cis lub Z /od niemieckiego razem czyli zusammen – podstawniki są z tej samej strony płaszczyzny odniesienia/ i trans czy E /od niemieckiego entgegen naprzeciw – podstawniki są z przeciwnych stron/. Właściwości lecznicze posiada izomer trans, przy czym izomery geometryczne przeciwnie jak w odniesieniu do izomerów konformacyjnych ulegać przekształceniu pod wpływem np światła. Może się to stać tylko na drodze reakcji chemiczne, która nie jest wykluczona przy zwiększonym przez rozdrabnianie dostępie tlenu. Doktor pisząc o fitoncydach napisał, iż zawartość fitoncydów w rozdrobnionych roślinach spada bardzo szybko, np. owoc jałowca po 4 tygodniach od rozdrobnienia nie zawiera ich w ogóle. Być może tu zachodzi takie zjawisko? Generalnie korzystanie ze zmielonego surowca zawierającego fitoncydy może prowadzić to tego, iż zażywamy surowiec który już ich nie posiada. W każdym razie ja o swoim takich uwag nie miałem :)a ja nie rozdrabniam kłącza rdestowca zbytnio. Drugi problem w których rady bym poznać opinię doktora to stosowanie stresu przy pozyskiwaniu rdestowca. Od wielu lat wiadomo, że rośliny w stresie produkują różne związki mające przeciwdziałać temu stresowi. Od lat między innymi na bazie takiego procesu produkowane są preparaty aloesowe. Pierwszy zastosował to Fiłatow a w Polsce Muszyński /słynny polski preparat aloesowy biostymina/. Ja osobiście nie mam pojęcia czy ktoś robił badania nad stresem przy uzyskiwaniu rdestowca i skutkiem jaki to może wywołać. Wiem że doktor robił badania nad tym zjawiskiem ale nie w odniesieniu do rdestowca. W przypadku preparatów aloesowych robi się to przetrzymując liście aloesu przez kilka dni w ciemności i niskiej temperaturze. W przypadku kłącza coś takiego może mieć miejsce np. w tamtym roku rdestowiec w czasie kwitnienia przemarzł bo były przymrozki. W takich razach rośliny próbują kwitnąć drugi raz /na przykład tak było w tym roku z głowienką która kwitła w czasie deszczu/. Po kilkunastu dniach znów zakwitła ale niestety też lało. Rdestowiec zaś nie ma kiedy drugi raz zakwitnąć bo dzień jest już bardzo krótki a w przypadku roślin zjawisko fotoperiodyzmu ma znacznie dominujące. To pewnie dla tego przy sprzyjających warunkach niektóre rośliny zakwitają po raz drugi jesienią ale przy takiej samej długości dnia.
Trzecia sprawa to jak taki stres u rdestowca wywołać. Ścinać łodygę w czasie kwitnienia ? kopać kłącze z łodygą /częścią oczywiście/ i pakować do lodówki ? Nie ma w tym przedmiocie żadnej wiedzy 🙁 ale doktor ma wiedzę co najmniej stokroć większą od mojej i może coś wiedzieć na ten temat.
No moje niechlujstwo w pisaniu osiąga jak widzę zenit. Przecież przysłowie mówi śpiesz się powoli czy też jak się człek śpieszy to się diabeł cieszy 🙂 Oczywiście izomery geometryczne nie ulegają przekształceniu. Jeśli by tak było to trudno by go było niezmiernie przerabiać. Ponad 30 lat temu miała miejsce taka historia z lekiem o nazwie talidomid w którym jeden z enancjomerów /izomerów optycznych czyli takich z których jeden skręca światło spolaryzowane w lewo, a drugi w prawo/ wykazywał działanie lecznicze a drugi był mutagenem. Problem w przypadku takich izomerów polega na fakcie, że wykazują one prawie identyczne właściwości chemiczne i fizyczne co bardzo utrudnia ich rozdzielenie. Był to lek uspokajający który stosowały też kobiety w ciąży. Skutek był opłakany bowiem rodziły się dzieci z fokolią /brak kości długich w kończynach/ lub amelią /brak kończyn/. Tradycyjnie, a nawet wzorcowo mutagenność potwierdzono po kilku latach /już wtedy koncerny stać było na niejedno/. No i urodziło się kilkanaście tysięcy dzieci z wadami wrodzonymi. O tylu się pisze ale ile żyć zmarnował talidomid do dziś nie wiadomo. No i po 50 latach lek wrócił do łask pomimo, że dziś wiadomo iż enancjomery z czasem ulegają w żywych komórkach izomeryzacji /reakcji przekształcenia jednego izomeru w drugi/. Ponadto ten niby leczniczy tradycyjnie przejawia dużą ilość skutków ubocznych. Piszę o tym związku jako ostrzeżenie przed bezkrytycznym sięganiu po tabletkę wyprodukowaną przez koncerny farmaceutyczne. Warto kilka razy przeczytać ulotkę zawartą w opakowaniu a szczególnie tą jej część poświęconą skutkom ubocznym. Nie ma dziś chyba leku który działań niekorzystnych nie przejawia jak to zazwyczaj jest w odniesieniu do ziół. Pomijam że niema czegoś takiego jak lek bowiem leczenie polega na przywróceniu równowagi /homeostazy/ w organizmie. To co się nazywa lekiem jest tylko związkiem lub kombinacją kilku związków oddziałujących w organizmie kierunkowo np obniżających ciśnienie czy na przykład moczopędnym, a choroba rozwija się dalej. Gdyby to były faktycznie leki to po ich odstawieniu człowiek powinien być zdrowy, a tak nie jest. Taka sytuacja często ma miejsce w odniesieniu do antybiotyków które jako jedna z nielicznych grup farmaceutyków nie wymaga stosowania do śmierci. Przykładem dobitnym jest tu borelioza. Ba koncerny doprowadziły /pewnie to ich sprawka :)/, że coś co nazywa się zespołem poboreliozowym to w istocie nadal rozwijająca się tylko powoli borelioza. Zawsze antybiotyk może pomóc zwalczyć „pasożyta” ale to nasz układ immunologiczny może zwalczyć go do końca. TYLKO I WYŁĄCZNIE. Wracając do zespołu czywiście czasem jest to wynik spustoszenia jakie uczynił krętek borreli, gdyż komórki nerwowe nie ulegają regeneracji /tak się dziś twierdzi choć nie wiadomo czy w przyszłości ten punkt wiedzenia nie ulegnie zmianie/. Dla mnie nazywanie farmaceutyków lekami to największe oszustwo w dziejach ludzkości. Co gorsza milionom jak nie miliardom ludzi udało się to skutecznie wmówić. To dla tego trwa cicha wojna koncernów z zielarstwem i innymi metodami uznawanymi przez pewne kręgi za nielecznicze. W istocie to właśnie preparaty przemysłu farmaceutycznego są nielecznicze, a łagodzą pewnie niekorzystne zjawiska przebiegające w organizmie. Wywołują przy okazji wiele szkód trudnych, a wręcz niemożliwych do naprawienia.
gumppk
Witam
Mam prośbę. Potrzebny mi jest Rdest japoński – klącze conajmniej 1 kg.
mój stan zdrowia jest poważny. Proszę o odpowiedź.
Z POWAŻANIEM Jan Idzik
ul. Spokojna 10 32-800 Brzesko
tel. kom. 604724901
Pełnia za 4 dni i od wtorku lub zaczynam kopanie by miał jak najlepsze właściwości terapeutyczne. Jestem na etapie lokalizacji stanowisk które znajdują się w lesie co zapewni znakomitą czystość surowca. Mój mail gumppek@op.pl i proszę nie wykorzystywać bloga doktora do takich celów choć rozumiem w pełni determinację chorych. I z góry przepraszam doktora za fakt, iż został on wykorzystany w sposób niezgodny z jego zamysłem. Wystarczy do googli wrzucić mój nick by bez trudu ustalić mój @mail. Proszę o wiadomość na ten adres i postaram się pomóc na ile potrafię. Szkoda że moja wiedza to skromny ułamek tego co wie doktor lub pan Roman.
jestem szczęśliwym posiadaczem 4ha plantacji rdestu 🙂 nawet nie wiedziałem że jest dobry na wszystko pozdrawiam
Rdestu czy rdestowca. Jeśli rdestowca to proszę o kontakt gumppek@op.pl
Co do tego, że rdestowiec rozmnaża się u nas niby tylko wzdłuż rzek i do tego wyłacznie wegetatywnie… Zgodzę się, jeśli dodamy słówna „prawie” lub „niemal” 😉
W tym roku na początku października był przymrozek, więc ścięło kwiaty i liście tej rośliny – owoce/nasiona się nie wykształciły. Ale w innych latach pono się wykształcały i nie raz – np. we Wrocławiu. Ja wówczas nie zwracałem nań uwagi, ale mówią mi ludzie, że widzieli przekwitłe rdestowce.
Faktem jest, że pojawiają się w całkowicie „głupich” miejscach w mieście, w polu i w lesie – miejsca, gdzie wegetatywnie nic się „ulęgnąć” nie mogło na moje oko. Np. jadę leśną, wyboistą drogą kilka km od najbliższej rzeczki pomorskiej – i nagle widzę te bambusy, akurat sachalińskie. Skąd? Jak dla mnie – chyba tylko ptaki mogły „wykupkać”…
Witam serdecznie,
Zacząłem kuracje rdestem japońskim, gdyż leczę Chlamydię PN. Stosuję dość duże dawki rdestu i zalecane jest abym też pił skrzyp polny. Rdest gotuję na wolnym ogniu przez 20 minut. Chciałem się dowiedzieć od Państwa czy mogę gotować go razem ze skrzypem, czy to bezpieczne i czy właściwości tych ziół się jakoś nie wykluczą podczas wspólnego gotowania?
Pozdrawiam,
Jerzy
No i szybko się pan przekona że pan Buhner się myli. Rdestowiec bowiem stymuluje poprzez wzmożenie wydzielania niektórych cytokin produkcję limfocytów Th 2. Te zaś zgodnie z polaryzacją immunologiczną będąc w przewadze poprzez wydzielane przez siebie cytokny zahamują produkcję limfocytów Th 1. A to one są w dużej mierze odpowiedzialne za tzw odpowiedź komórkową która pozwala zwalczać patogeny wewnątrzkomórkowe, grzyby i wirusy. Czyli pijąc rdestowca czyni pan wszystko by układ odpornościowy przestał zwalczać chlamydię która jest bakterią wewnątrzkomórkową. To da efekt za kilka miesięcy jak pan już będzie miał mało limfotycytów Th 1. Wtedy a może wcześniej dzięki takiemu stanowi rzeczy rozwinie się burzliwie grzybica oraz może pan zarobić bartonellę i babeszjozę. A wtedy będzie bardzo nieciekawie. Sama chlamdia stanowi problem ale jak się nie uwzględnia polaryzacji lub przy jednoczesnej boreliozie bo wówczas potrzebne są silne obie odpowiedzi.
Witam, z góry przepraszam, że nie ustosunkuję się bezpośrednio do tematu wątku.
Wspólnie z koleżanką, przygotowujemy projekt, którego głównym tematem są zioła rytualne stosowane w praktykach paraleczniczych – szamańskiech, na terenie naszego kraju. Jako, że nie jesteśmy specjalistkami w tej dziedzinie, poszukujemy kogoś z wiedzą i chęcią podzielenia się nią. Bardzo chciałybyśmy spotkać się i porozmawiać. Mieszkamy w Warszawie, mój mail: fotografistka@gmail.com
Jeżeli znają Państwo kogoś zainteresowanego, kto ma taką wiedzę i zechciałby nas wprowadzi w temat, bardzo proszę o kontakt. Sprawa jest dość pilna. Chętnie szerzej opowiemy o naszym projekcie.
Pozdrawiam serdecznie,
Anna.
gumppek
Czyli wg Twojej wiedzy powinienem zaprzestać picia Rdestowca czy dodać do niego coś jeszcze, bo nie do końca rozumiem Twoją wypowiedź.
Pozdrawiam
„Rdestowiec bowiem stymuluje poprzez wzmożenie wydzielania niektórych cytokin produkcję limfocytów Th 2. Te zaś zgodnie z polaryzacją immunologiczną będąc w przewadze poprzez wydzielane przez siebie cytokny zahamują produkcję limfocytów Th 1. A to one są w dużej mierze odpowiedzialne za tzw odpowiedź komórkową która pozwala zwalczać patogeny wewnątrzkomórkowe, grzyby i wirusy. Czyli pijąc rdestowca czyni pan wszystko by układ odpornościowy przestał zwalczać chlamydię która jest bakterią wewnątrzkomórkową.”…
W związku z tym mam pytanie – rdest działa stymulująco na układ immuno… ale jak dokładnie. Jest to dla mnie ważne gdyż zanlazłam info że hamuje produkcję makrofagów. Zmagam się od dłuższego czasu z śródmiąszowym zapaleniem pęcherza (wrzód hunnera – jako prowdopiodnie pozostałośc po ropniu).
Niestety do tej pory żadne ze standardowych ziół (poza rumiankiem) nie pomogły, niektóre zalecane w zapaleniu pęcherza czy układu moczowego nawet szkodzą wywołując podrażnienia i nacieki zapalne m.inn. wszelkie moczopędne działanie jest szkodliwe. Podobnie jak wszelkie działania ziół pobudzające układ immunologiczny – takich działających przeciwzapalnie jest dużo ale niestety pobudzanie układu daje skutek odwrotny(nacieki zapalne w skutek aktywacji m.inn. makrofagów) stąd – zastanawiam się jak ma się to do rdestu.
Wczytywałam się ( i próbowałam !) dość dokładnie w relacje Pana Różańskiego w przypadku innych ziół i szczerze mówiąc nie znalazłam jeszcze takiego poza rumiankiem który nadałby się do leczenia tego schorzenia. Byłaby wdzięczna za odpowiedź.
Coś pani z tym działaniem rdestowca pokićkała. To działanie hamujące na interleukinę Il 8 i GM-CSF nie jest przypisywane rdestowcowi a resveratrolowi. To jeden ze związków aktywnych rdestowca i ona jak w sam raz działa przeciwnie w pewnym stopniu do samego surowca. Wszelkich badań dotyczących rdestowca nie należy brać jako bezwzględnie prawdziwych bowiem surowiec ma bardzo zmienny skład oraz wszystko zależy od sposobu jego przetworzenia. A także od tego co stosujemy. Bardzo często jest bowiem tak, że wyciągi alkoholowe działają inaczej nawet odmiennie od wyciągów wodnych czy robionych na mleku. Coś mi się zdaje że pani dorobiła się kandydozy w układzie moczowym i to dla tego pani pomaga rumianek. On ma dwa związki aktywne silnie działające przeciwgrzybiczo czyli bisabolol i azulen które w stosunku do candida albigans mają MIC 300 mikogramów na mililitr. Niech pani spróbuje uczep najlepiej owoc i gajowiec zółty oraz dąbrówkę rozłogową. Gajowiec i dąbrówka raczej są neutralne immunologicznie a uczep wspiera tworzenie się limfocytów Th 2 czyli przy kandydozie raczej nie był by wskazany.
A i niech pani wyjaśni co to znaczy zioła standardowe ? To jakieś nowe pojęcie 🙂 Dla mnie na przykład za standardowe mogą chodzić wcześniej wymienione, a dla innych nie, bowiem one są nie do kupienia 🙂
I może pani spróbować korzenia lub liścia bergenii sercolistnej lub grubolistnej. Sam teraz nad nią eksperymentuję i jestem pod wrażeniem. To u nas też zioło niedostępne ale dostępne w Rosji a to teraz może być problem. Zresztą przez cały czas jest bo przywóz ziół z Rosji jest de facto zakazany, bo przecież zioła szkodzą. Od pomocy jest NFZ i służba zdrowia 🙂
Bergenia jest powszechna w ogródkach.
Zgadza się. Mogą być korzenie a nawet te marnie wyglądające zeszłoroczne liście
Dziękuję wypróbuję 🙂
Pytanie do Pana Gumppek:Ponieważ używam sproszkowanego rdestu jap. w leczeniu boreliozy i bartonellozy(leczę też babeszjozę andrographisem,sida acuta i artemisią),Pana odpowiedź do Jerzego na temat leczenia wg Buhnera zaniepokoiła mnie.Czy mógłby Pan – tak dla laika- wytłumaczyć dlaczego stosując rdest wyrządzić sobie można szkodę?Pozdrawiam serdecznie.
Panie Romanie,
Daj nam Panie Boże więcej takich ignorantów. Ejmen!
Szanowny Panie Różański,
Pragnę ta droga serdecznie Panu podziękować za kawal niesamowicie dobrej roboty 🙂
Ten blog jest dla mnie osobiście niespożytym źródłem informacji, za które gorąco dziękuję.
Mam nadzieje w niedługim czasie uczestniczyć w Pana wykładach w formie online. Genialny pomysł dla tych z ograniczona mobilnością:)
Jeszcze raz serdecznie dziękuje i pozdrawiam, życząc nieustającej wytrwałości.
jamto to chyba jedyny taki nick, w który klikając wskakuje się na stronę jakiegoś biorezonatora. Czy to nie czasem jedna z przyczyn problemów z blogiem Pana Doktora ?
Nic mi o tym nie wiadomo. Prowadzę gabinet biorezonansu w Brukseli… Mam nadzieje, ze nie przyczyniam się do żadnych problemów… niczyich. Korzystam (póki co, bo mam nadzieje to zmienić) z bloga wyłącznie dla własnych celów. Po prostu choruje na boreliozę… W Belgii, wbrew opinii o cudowności zachodu, leczenie tej choroby to koszmar. W moim przypadku obie te metody przynoszą dobre efekty i nie chce zastanawiać się, która bardziej. Cieszy mnie powolny powrót do zdrowia. Nie wiem o jakich problemach mowa, jednak jeśli takie istnieją, uważam to za skandal lub kolejny ruch wiadomojakichsil by ograniczyć ludziom dostęp do innej medycyny niż alopatryczna. I proszę mnie nie angażować w żadne tego typu intrygi.
Pozdrawiam
Dla wyjaśnienia: proszę zobaczyć wpis Doktora i kilka komentarzy po ostatnich wydarzeniach:
https://rozanski.li/?p=4146
Nie jestem informatykiem, dlatego dziwne, niespotykane wcześniej sprawy na blogu Pana Doktora budzą zrozumiały niepokój. Mój wpis to takie dmuchanie na zimne i tyle.
Nie wiedziałam, że jestem dziwną, niespotykaną sprawą, która może kogoś zaniepokoić :)) Przyznam się szczerze, że czytając bloga mniej mam cierpliwości, żeby śledzić komentarze, zwłaszcza takie jak mój własny, z podziękowaniami, których tu jest mnóstwo i są wg mnie zupełnie uzasadnione. Co do ataków, to rację mogą mieć informatycy, rację mogą mieć i ci, którzy (a ja jestem w tym gronie) skłaniać się będą ku teorii, że blog przeszkadza wielu osobom, niekoniecznie wyłącznie fizycznym. Zapewne przeklinają oni internet (tak jak przeklinają go lekarze, którzy chcieli mnie leczyć na stwardnienie rozsiane) za dostępność wiedzy dla zwykłego śmiertelnika. Mamy pozostać nieświadomi i zupełnie bierni wobec ich poczynań, to po pierwsze, po drugie żadne tam dyrdymały zielarskie tylko maszerować do apteki! Tak, to musi boleć bardzo wielu. Natomiast ich miny, w momencie gdy to pacjent ma rację – bezcenne! 🙂 I tym optymistycznym akcentem może zakończmy temat. Ja ze swej strony udzielać się nie będę, bo jako zupełnie raczkujący użytkownik wiele do powiedzenia w kwestii merytorycznej nie mam. Tym samym nie będę budzić niepokoju:)
Jeszcze raz dziękuję Panu Panie Różański 🙂
Lepiej maszerować na reklamowany przez Ciebie biorezonans, prawda?
Lepiej zdobyć choć trochę wiedzy i kierować się własnym rozumem. Od tego generalnie go mamy 🙂 Nie mamy zadowalać żadnego lekarza ani żadnego terapeuty (od biorezonansu również:)). Do mnie raczej nikt z użytkowników tutejszego bloga nie pomaszeruje 🙂 Trochę za daleko. I niczego nie reklamuje, nie przypominam sobie ani jednego słowa reklamy z mojej strony. Przed wysłaniem komentarza trzeba wypełnić rubryki. Wypełniłam. Tyle.
Szczerze powiedziawszy byłabym zobowiązana gdyby ktoś zorientowany w temacie zechciał odpowiedzieć na moje pytanie zamieszczone tutaj: https://rozanski.li/?p=3624#comment-2777.
To zdecydowanie lepsze niż zajmowanie się „kością niezgody” oddalona od Pastwa o dobre 1500km.
Czy rdestowiec można podawać dziecku w wieku 11 lat,które leczy się na Reumatoidalne zapalenie stawów sterydami, metotreksatem i cyklosoporyną ?
bezproblemowo leczymy sie rdestem ktury jest w ekstrakcie z ziol zwanym alveo caly esktrakt leczy wiekszosc chorob jest tam odpowiednia dawka rdestu i mogo to pic kobiet w ciazy i niemowleta.wiec cale to dochodzenie o rdescie …oczywiscie jak go znjadziemy to mamy za darmo ale alveo to ekstrakt z 26 ziol wiec wiec wyszuka przyczyny choroby sam i ureguluje i wyleczy .nie zajmuje sie sprzedazo wiec szukajcie na ich stronie ja pije od lat.tylko jedno wazne jesli juz jestesmy chorzy to nie pijemy zalecanych dawek niestety producent nie wie ze te zalecane so tylko dobre dla niemowlakow i kobiet w ciazy.jak sie jest juz chorym to pijemy 2 razy do 3 razy dziennie po 1\3 szklanki praktycznie litrowa butelka starcza na tydzien ale efekty so natychmiastowe..potem po wyleczeniu przechodzimy do dawek zalecanych..ja uregulowalam caly organizm po 6 butlach..
Pani Agnieszko te choroby co pani pisze wyleczy pani wlasnie alveo inaczej nazywane tez acuna gwarantuje jako osoba ktura sama sie wyleczyla i jako osoba ktura wiele osob wyleczyla w tem dzieci..
Dziękuję za radę czy Pani również miała do czynienia z tą chorobą, moja córka choruję już 10 lat bez żadnej remisji czyli jest w ciągłym stanie czynnego zapalenia zastosowałam też dietę i jest lepiej. Mamy też problem z oczami, stany zapalne i mętnienie rogówki, dlatego natknęłam się na rdest szukając pomocy.
Bardzo dziękuję za radę wierzyłam zawsze w zioła.
Witamy,
dziękujemy za polecenie naszego produktu ALVEO.
Zapraszamy do zapoznania się z opiniami, publikacjami dotyczącymi roli ALVEO w walce z wieloma schorzeniami.
https://www.akuna.net/pl/produkty/publikacje-1/ – na dole w wyszukiwarce należy wpisać nazwę choroby.
W razie jakichkolwiek pytań zachęcamy do kontaktu z nami!
tel. 32 608 55 32
e-mail. biuro@akuna.pl
Pozdrawiamy
Akuna Polska
Kupiłam rdestowiec japoński i zaczęłam podawać go dziecku które jest na immunosupresji (RZS) czy mogę w jakiś sposób zaszkodzić ,proszę uprzejmie o opinię eksperta Dr Henryka Różańskiego;
Witam czy picie naparu z rodesta w polaczeniu z innymi ziolami w tym huba, korzeń glistnika jaskółczego ziela moze pomoc w chorobie nowotworowej znlazlam ten przepis w nternecie polecany dla chorych na raka ale jak poczytalam o wlasciwosciach rodestu mam watpliwosci czy nie zaszkodze sobie I mezowi oboje chorujemy na raka czy ktos moze mi pomoc w tej kwestii z Gory Dziekuje
Witam, rdestowcem zainteresowałem się w związku z boreliozą, jest to jedno z podstawowych ziół protokołu Buhnera. Jest to jedno z tych cudownych ziół, które należy brać codziennie profilaktycznie a nie tylko w stanach chorobowych, wszyscy moi znajomi i rodzina zauważyli niesamowitą poprawę ogólnego samopoczucia i odmłodzenia. Można powiedzieć że czujemy się kilkanaście lat młodsi, poprawia się skóra i siwe włosy znowu stają się czarne. Składniki aktywne działają wielokierunkowo. W Chinach stosuje się rdestowiec od tysięcy lat. Nie polecam kupowania rdestowca bo nie wiemy tak naprawdę skąd pochodzi, a często rośnie na śmietniskach i terenach zanieczyszczonych, gromadzi metale ciężkie i wtedy jest niebezpieczny. Zbieramy kłącza, czyli podziemne łodygi jesienią i wczesną wiosną, kiedy wszystkie składniki aktywne akumulowane są przez roślinę właśnie w kłączach, powinny one być jaskrawo pomarańczowe. najlepiej rozdrobnić je częściowo od razu bo inaczej nie da się ich dobrze wysuszyć. Potem w razie potrzeby mielimy na proszek lub sporządzamy nalewkę, z doświadczenia wiem że preparaty komercyjne np. suplementy reservatrolu nie działają tak jak własne zebrane zioła, więc polecam rozejrzeć się w okolicy i znaleść czyste siedlisko rdestowca, naprawdę warto wprowadzić ten suplement do codziennej diety. Jedynie kłącza zbierane po opadnięciu liści i na wiosne przed wzrostem rośliny działają niezawodnie, liście i ziele nie jest tak wszechstronnie skuteczne. Pozdrawiam
Dzień dobry, mam od 10 lat sklerodermię ograniczoną (twardzina) chciałbym porady jakie zioła czy leki stosować aby to zachamować bo wyleczyć to nie ma szans. Obecnie atakuje mi stawy nóg i rąk.
Wg. mnie możesz mieć patologiczną florę jelit. Obejrzyj film Dr Marka Skoczylasą
o chorobach immunologicznych z autoagresji.
W związku z tym iż mamy piękną wiosnę i wiele pięknych, soczystych, strzelających w górę nowych kłączy rdestowca, dorzucałam codziennie jeden pęd – tak ok, 20 cm do soku wyciskanego i piłam. A w związku z tym iż nie było żadnej rewolucji – dzisiaj poszłam na całość – wypiłam pół szklanki soku z rdestowca wymieszany z sokiem jabłkowym. Całkiem przyjemny smak (dużo lepszy niż pokrzywa) i przez pierwszą godzinę nic się nie działo. Nagle zrobiło mi się słabo ( a nie zdarza mi się to nigdy i poczułam mdłości) i niestety po godzinnej walce sok wylądował w toalecie. Szukałam wszędzie powodu, dlaczego tak zareagował mój organizm, skoro je się kłącza, kisi liście, przyrządza sałatki. Dodam że mam boreliozę ale jeszcze mi za bardzo nie dokucza więc ją dręczę tak od czasu do czasu i dobijam na raty szukając naturalnych sposobów. Czy są jakieś badania, jakie właściwości ma sok z rdestowca i jak go stosować?
Czy ktoś z Forumowiczów zna lokalizację rdestowca japońskiego w Warszawie? Proszę o informacje.
Widziałem dorodną kępę rdestowca nad Wisłą koło Mostu Łazienkowskiego po stronie praskiej na wysokości pierwszej ostrogi rzecznej na południe od mostu.
Witam. Chciałabym zastosować kłącze rdestu przy pemfigoidzie .,czy można łaczyć go w trakcie przyjmowania encortonu i lekow homeopatycznych?Czy ktoś z forumowiczów stosował przy tej chorobie rdest japoński?
Witam, bardzo cieszę się, że trafiłam na tę stronę. Mam pytanie – mój syn, wiek 7 lat, ma bartonellę (BLO). Nakupowałam pełno ziół a teraz zastanawiam się czy mogę mu je podawać i jak… A mianowicie – cats clow (kapsułki), rdest japoński (kapsułki), houttuynia cordata mielona, sida acuta liście, ashwaganda(cięty korzeń), andrographis paniculata (kapsułki). Daję mu teraz cat’s clow (koci pazur) i glony (spirulinne), patrze na te zioła, przymierzam się, i się boję mu podać bo nie wiem czy mu nie zaszkodzą. A nie mam u kogo się poradzić 🙁 A dziecko swoje przeszło i chcę mu pomóc… Będę wdzięczna za wszelkie rady. Pozdrawiam
no wlasie tyle pytan a pan doktor nie odpowiada a mnie wlasnie interesowalo czy można go na swiezo ale skoro ta pani miała mdlosci to chyba nie…no i tez jestem pod znakiem zapytania skoro raz pomaga a raz może na odwrot…
[…] https://rozanski.li/71/rdest-japonski-a-wlasciwie-rdestowiec-polygonum-cuspidatum-fallopia-japonica-p… […]
Gdzie w okolicach Sanoka znajdę skupiska rdest owca japonskiego? PROSZĘ O POMOC
rdest pnacy fallopa piękny i czy można go wykorzystac bo tu so wzytkie rdesty tylko nie ten …chciała bym wykorzystać kwaity ale nigdzie nie ma nic na ten temat…czy drobne kwiaty innych rdestowcow naprzyklad japońskiego tez można wykorzystać…
Mam w mojej okolicy kupę tego rdestowca, właśnie dziś wykopałem kłącza bezpośrednio sąsiadujące z moją działką. Nie wiem tylko jak to rozdrobnić, bo są dość twarde…Ale chyba coś wymyślę.
Pozdrawiam
Dzień dobry.
Mam dużą prośbę do Pana Różańskiego. Bardzo chętnie korzystam z wiedzy jaką Pan tutaj publikuje, ale z jednym mam problem.
Np. w przypadku rdestowca napisał Pan na innej swojej stronie , że może być stosowany przy „depresji” i „stresie”.
I tutaj powstają u mnie wątpliwości co do tego jak rdestowiec działa na organizm człowieka, co Pan ma na myśli pisząc w ten sposób, bo nie są to określenia ani sformułowania, które by takich wątpliwości nie zostawiały. Może chodzić o dwie rzeczy.
1. zawiera jakąś odżywczą witaminę, albo inną substancję, która nie ma działania narkotycznego, ale zdaniem medyków chroni organizm przed rzekomo złym wpływem na zdrowie złości, gniewu, strachu, cierpienia itp. lub uważają, że niedobór w organizmie tej substancji spowoduje , że człowiek „nie poradzi sobie” z cierpieniem, złością, gniewem, strachem albo będzie „bardziej skłonny” do złości , gniewu , strachu, cierpienia itp.
2. zawiera substancję o działaniu narkotycznym, jak np. mak zawiera alkaloidy opioidowe, po których człowiek jest „w lepszym nastroju”, skrzyp nikotynę, z winogron możemy sobie zrobić alkohol , którym się upijemy, konopia po której będzie „weselej” i „spokojniej” albo „łatwiej zaśniemy” po tym wszystkim.
Jest Pan wykształconym człowiekiem i odnoszę wrażenie, że pisząc np. o działaniu „uspokajającym” ma Pan na myśli działanie hamujące na układ nerwowy. W medycynie oznacza to działanie narkotyczne, sformułowanie „uspokajające” choć powszechnie w środowisku medycznym używane, jest raczej potoczne i nietrafione.
Słowa bowiem „uspokajające”, „wywołujące senność”, „wywołujące sen” , „wywołujące narkozę” oznaczają w tej kolejności jedynie stopień hamowania układu nerwowego i wszystkie substancje o takim działaniu nazywane są narkotykami. Tak też silny narkotyk podany w małej dawce będzie działał tylko uspokajająco, w większej wywoła sen lub narkozę. Objawami towarzyszącymi przyjmowaniu do organizmu takich substancji mogą być podniecenie, pobudzenie, halucynacje, euforia i wszystko inne co się dzieje człowiekowi gdy jest odurzony.
Czy zatem pisząc, że np. rdestowiec może być zalecany przy „depresji”, „stresie” ma Pan na myśli , że człowiekowi będzie „weselej”, nie będzie dawał zewnętrznie oznak „stresu” , bo będzie zbyt otumaniony, odurzony albo może chce Pan powiedzieć, że rdestowiec go narkotycznie pobudzi jak inne używki/ narkotyki?
Chciałabym Pana uprzejmie prosić o bardziej precyzyjne i nie pozostawiające wątpliwości określanie wpływu danych roślin na organizm, bo nie każdy chce sobie podchmielić, albo podchmielić nieświadomie swoich bliskich ( jeszcze np. na dodatek tuż przed prowadzeniem przez nich pojazdu). Byłabym wdzięczna.
Inaczej nie będę mogła korzystać z takich roślin w ogóle, jeśli nie będę miała co do nich pewności.
Pozdrawiam
Zostaje się zapisać na forum rozanski.ch/forum lub na szkolenia lub przynajmniej przeczytać od deski do deski „Ziołolecznictwo – Poradnik dla lekarzy”, by się dowiedzieć o różnych, nienarkotycznych mechanizmach działania ziół.
***
Jeśli się nie wie, co się robi, to lepiej tego nie robić.
Po alkoholu i silnych lekach nie wolno siadać za kierownicę. Po środkach uspokajających też, ponieważ zmniejszają szybkość reakcji. Po prostu.
***
Porządne zioła przeciwdepresyjne zwiększają niespecyficzną odporność na stres, są przeciwzapalne i ułatwiają usuwanie metabolitów stresu, czyli odtruwają. To zwykle nie działa w ciągu kilku minut i nie daje efektu naćpania się.
To tak w skrócie.
Pozdrowienia 🙂
Czy mogłabym Pana prosić o odpowiedź? Czy mogłabym Pana prosić żeby Pan zrobił jakąś jedną publikację pod jakimś tytułem mówiącym że to są środki działające narkotycznie, w której wymienił by Pan nazwy wszystkich roślin jakie Pan opisał na swoim blogu? Wtedy bym wiedziała, że reszta roślin jest ok.
Jeszcze dodam , że np. jony magnezu działają narkotycznie w dużych dawkach, ale w mikrodawkach jakie występują w pospolitym jedzeniu już niekoniecznie tzn. nie zakłucają w żaden sposób naszego w pełni sprawnego funkcjonowania i nie powodują jakiejkolwiek choćby niewielkiej nietrzeźwości. I tutaj również mogą się pojawić takie niewyczerpujące i pozostawiające wątpliwości informacje, że np. ktoś napisze, że jakaś roślina działa „uspokajająco” i jest dobra na stres, bo zawiera magnez. Ale choć magnez jest narkotykiem to bardzo niewielka jego ilość ( podobnie jak bardzo niewielka ilość alkoholu) występuje w naszym organizmie naturalnie ( według dostępnych mi informacji) i to nie powoduje nietrzeźwości.
Natomiast jakaś inna roślina mogłaby tego samego magnezu zawierać bardzo dużo ( mówię to hipotetycznie i obrazowo) a ktoś też by napisał tylko , że ona działa „uspokajająco” nie informując przy tym , że taka dawka już działa narkotycznie, tzn. wytrąca nas z pełnej trzeźwości.
Albo też inna substancja podobnie jak magnez w mikro ilościach mogłaby być opisana jako dobra na stres i uspokajająca ale w przeciwieństwie do jego działania w mikro ilościach ona już by odurzała, ale tą kwestię się pomija i pisze tylko tyle.
Dlatego bardzo proszę o precyzyjne i wyczerpujące opisywanie tego rodzaju wpływu roślin na organizm, albo pisanie zawsze przy każdej roślinie tłustym wielkim drukiem ostrzeżenie , że odurza, choćby odurzała lekko.
Pozdrawiam