Archiwa

grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  

Archiwa

opony i liszajec

Wreszcie zmieniłem opony zimowe na letnie, przecież już ciepło 🙂 , chociaż, gdy byłem na początku maja w Krośnie to każdego ranka miałem zamarznięte szyby w mojej yarisce.
W pracy kontynuuję badania nad właściwościami pierwotniakobójczymi niektórych składników roślinnych oraz propolisu. Nie mogę doczekać się końca tych doświadczeń, bowiem hodowle pierwotniaków, zwłaszcza pasożytniczych są bardzo kłopotliwe. Nie bawi mnie już tak jak kiedyś ślipienie w mikroskop i liczenie tych jednokomórkowców. Jak na razie wyniki badań potwierdziły moje przypuszczenia teoretyczne.
Wpadła do mnie również znajoma lekarka z liszajcem pod okiem, przynajmniej, tak wyglądała ta brzydka zmiana. Podobną diagnozę postawili lekarze, do których chodziła. Opowiedziała mi swoją męczarnię i bezradność kolegów dermatologów; nie pomagają antybiotyki i standardowe leczenie. Zaproponowałem Unguentum Hydrargyri amidatobichlorati, bowiem kilka lat temu wyleczyłem podobnego “parcha” za pomocą tej właśnie maści. Zgodziła się na to starocie. Byłem pewny, że mam gotowy zmikronizowany amidochlorek rtęci, przeszukałem laboratorium, znalazłem wszystkie związki rtęci, ale nie ten akurat. Nie pozostało mi nic innego jak synteza wg starej metody, wychodząc z sublimatu. Udało się, osad amidochlorku rtęci pięknie się wytrącił i akurat w ilości pozwalającej na sporządzenie maści 10%. Liszajec był “ponadkażany” mieszanką bakterii i drożdżaków, co spaprało całą sprawę dodatkowo. Jestem dobrej myśli, wredne żyjątka nie wytrzymają tego związku chemicznego.

1 comment to opony i liszajec

  • tomek k

    Byłbym bardzo wdzięczny za małą konsultację w tym miejscu 🙂
    Moja żona męczyła się wielokrotnie z liszajcem ale w innej postaci: nie mała, odizolowana i oporna zmiana tylko ogarnianie szerokich płatów skóry atopowej przez gronkowca i ewentualnie paciorkowca. Dawniej kończyło się to parokrotnie braniem Duracefu (być może nawet ratował jej życie), potem wypracowałem sposób radzenia sobie przy pomocy doustnego arcydzięgla (napar na tłustym mleku, wino, nalewka) – z czasem nawet dotarłem do naukowych przesłanek wskazujących, że to nie jest złudzenie ani placebo tylko rzeczywiste działanie tego zioła: zarówno olejek jak i kumaryny zawarte w korzeniu biją gronkowca nie gorzej od antybiotyku a przy tym przenikają do skóry i naskórka (na pewno kumaryny, to wyczytałem). Potem uzupełniłem te terapie o dodatek tataraku, doustnie nalewka i olejek w maści Bepanthen (tak do 2-3% wagowo). Rozważam też sięgnięcie w przyszłości po barszcz, wrotycz i oman ale nie mam pewności co do ich skuteczności przy stosowaniu doustnym – a jest mi ona niezbędna ponieważ mówimy o takim przebiegu choroby, który wymusza leczenie ogólne, systemowe, w żadnym razie „mazianie” nic nie da.
    O omanie rozmyślałem w tym kontekście już od dawna, pasuje mi do tego – a diś zaintrygowało mnie takie zdanie z Pana tekstu:

    Ekstrakty omanowe szczególnie przydatne okazały się w terapii trądzików i łojotoku, przewlekłego liszajcowacenia skóry, owrzodzeń, pleśniawek, zapalenia mieszków włosowych i łojotokowego zapalenia skóry.

    Czy potwierdza Pan, że chodziło w tym zdaniu zarówno i stosowanie zewnętrzne, jak i ogólne/doustne?
    Czy ma Pan jeszcze jakieś sugestie co do leczenia tego typu stanów towarzyszących ciężkiemu AZS? Stosujemy różne chwyty: arcydzięgiel z tatarakiem, kąpiele cebulowe (zaskakująco skuteczne!), często z dodatkiem glistnika i /lub wrotyczu. Miejscowo przydają się niektóre antybiotyki, maść propolisowa, maści z dużą zawartością korzenia glistnika lub berberysu (z siarczanem cynku), octenisept. Mamy wybór środków i potrafimy je stosować – tym niemniej dalsze sugestie będą cenne 🙂
    Pozdrawiam.

Leave a Reply