Niedawno natknąłem się na wykształconego faceta, z tytułem doktora, który chciał ode mnie otrzymać Cornu cervi, czyli róg jelenia. Gdzieś zdobył informacje, że róg jelenia doskonale wzmacnia i odżywia oraz regeneruje stawy. Zdziwiłem się bardzo, bowiem dzisiaj wiemy, że róg jelenia nie posiada nadzwyczajnych właściwości leczniczych i poza pospolitymi składnikami typu keratyna, tłuszcz i sole mineralne nie zawiera nic specjalnego. Wytłumaczyłem mu, że bardziej przyswajalne i wartościowe białka znajdzie w galarecie z golonek i w rosole na kościach cielęcych albo kurzych łapkach. Może też sobie kupić odżywki białkowe (z kolagenem) i inne preparaty, np. z chondroityną, czy glukozoaminą, zalecane obecnie w leczeniu chorób zwyrodnieniowych i urazów stawów. Początkowo myślałem, że facet pomylił róg jelenia z rogiem nosorożca i cierpi na niemoc płciową i że myśli, iż ów róg nosorożca podniesie jego libido. Tym razem jednak chodziło o stawy.
A tak na marginesie opowiem o rogu nosorożca: otóż do końca XIX wieku figurował on w wielu lekospisach i farmakopeach jako środek odżywczy i pobudzający (rzeźwiący). Sporządzano z niego galaretkę – Gelatina Cornu cervi, ponadto wytapiano dziegieć – Oleum Cornu cervi, a przez suchą destylację otrzymywano węglan amonu – Sal Cornu cervi. Dziegieć stosowano zewnętrznie do wcierania jako środek przeciwreumatyczny.
Sal Cornu carvi uważano za lek napotny, podniecający i wykrztuśny. Obecnie, z wyjątkiem niektórych krajów azjatyckich, nie jest stosowany w medycynie.
Jest duży eksport rogów reniferów ze Skandynawii do Japonii. Z jakiegoś powodu Japończycy uważają, że to wspomaga mężczyzn w walce z niemocą płciową. A, że w tych sprawach dysputy naukowe nie mają sensu, stąd zostaje stwierdzić, że lepiej, że stosują rogi reniferów, których jest dużo, niż rogi nosorożców, których jest mało.